Urodziny
Obudziłam się o 6 rano. To nie jest dziwne jak dla mnie w ten "ważny" dzień. Inaczej mówiąc... Dzień w którym ludzie próbują się wkupić w łaski naszego rodu. Ale wracając... Nie jest to dziwne o której wstałam, ponieważ urodziłam się o tej godzinie. Taa.... Nie ma jak "być" rannym ptaszkiem. Wstałam z łóżka, chociaż nie chciałam, ale do mojego okna pukała sowa. Znałam ją. Widziałam już ją nie raz w domu Draco. Czyżby państwo Malfoy oprócz tego, że zawsze dają mi prezent na przyjęciu postanowili coś przysłać?
Wpuściłam sowę do środka. Ona szybko poleciała odłożyć paczkę na moje biurko i wróciła usiąść na moim ramieniu. Pogłaskałam ptaka po dziobie i podeszłam do biurka. Wzięłam z niego kilka herbatników i pokruszyłam je. Położyłam je na biurku i pokazałam sowie, aby zaczęła jeść. Zleciała z mojego ramienia. Odwróciłam się na chwilę i wzięłam miskę Dziedzica, w której była woda. Ona wesoło poruszała skrzydełkami, a ja mogłam sprawdzić co to za paczka. Ściągnęłam z pudełka szary papier. Pod nim był papier pakowniczy urodzinowy obwiązany szkarłatną wstążką. Uśmiechnęłam się na ten widok. Ściągnęłam wieko pudełka i to co ujrzałam wprawiło mnie w zachwyt. Wyciągnęłam z pudełka przepiękną, szmaragdową suknie balową.
Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. To była sukienka, o której mówiłam Pansy, że strasznie mi się podoba. Oczywiście nie było co się dziwić. Była to najpiękniejsza suknia w całym świecie magicznym. I akurat trafiła do mnie na urodziny... Dziwne? Nie sądzę. Położyłam suknie na łóżku. Może by dzisiaj się w niej pokazać? Ale musiałam zapytać się mamy o temat przewodni przyjęcia. Podeszłam znów do pudełka, aby je wsiąść i wyrzucić. Nagle sowa znów znalazła się na moim ramieniu. Popatrzyłam na nią z uśmiechem. Już chciałam ją pogłaskać po dziobie, kiedy nagle zobaczyłam, że trzyma coś w dziobie. Było to małe pudełeczko. Wyciągnęłam po nie rękę, a ona posłusznie mi je dała. Pomachała radośnie skrzydłami i wyleciała przez okno. Popatrzyłam na to pudełko i niepewnie je otworzyłam. W środku był pierścionek z szmaragdem. Srebrny pierścionek z szmaragdem!
Wyglądał przepięknie i pasował do sukni... Co ja pierdolę?! Pasował idealnie do barw Slytherin. Wyciągnęłam go delikatnie z pudełka tak jakby miał się rozpaść przy mocniejszym naciśnięciu. Obejrzałam go dokładnie i zauważyłam od wewnętrznej strony wygrawerowany napis "FOREVER". Teraz byłam pewna, że to prezenty od Draco. Ale skąd on wiedział jaka sukienka mi się najbardziej podoba?
Założyłam pierścionek na palec, a on zabłyszczał zielonym światłem. Wyglądało to niesamowicie. Szczęśliwa zbiegłam na dół, do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice, aby wypytać ich o dzisiejsze przyjęcie. Siedzieli jak zwykle. Ojciec czytający gazetę, a mama malująca sobie paznokcie. Usiadłam koło taty i zaczęłam.
- Mamo... Jaki jest dzisiaj temat przewodni przyjęcia?
- Ale my nie robimy żadnego przyjęcia skarbie...- zaśmiała się niepewnie
- Mamo... Co roku robisz przyjęcie z okazji moich urodzin, a poza tym skrzaty od samego rana przygotowują rzeczy na wieczór.- przekręciłam oczami
- Ano. Ona nie jest głupia.- zaśmiał się perliście
- No tak. Wiem o tym skarbie.- uśmiechnęła się lekko- Więc tematem przyjęcia jest oczywiście "Slytherin". Każdy z gości ma być w naszych barwach. A dla ciebie mam...- przerwałam jej
- Spokojnie mamo. Dostałam właśnie idealną suknię na dzisiaj.- uśmiechnęłam się szczęśliwa
- Od tej samej osoby co ten pierścień?- zapytał tata unosząc jedną brew
- Może tak... A może nie... Któż to wie?- zaśmiałam się i wyszłam z salonu
Weszłam z powrotem do mojego pokoju i zaczęłam rozmyślać nad tym jak chce wyglądać na przyjęciu. Oczywiście ja mam być w centrum uwagi, a więc pasuje wyglądać olśniewająco. A więc postanowiłam, że najlepiej będzie zakręcić włosy, pomalować paznokcie i lekko się pomalować. Co do dodatków nie miałam wątpliwości... Szmaragdowy kwiat wpięty we włosy, srebrne kolczyki i naszyjnik... I oczywiście pierścień od Draco. Postanowiłam poprosić kuzynkę o zakręcenie mi włosów, ponieważ jej wychodziło to perfekcyjnie. Ona z wielką chęcią to zrobiła i już pięć minut przed rozpoczęciem przyjęcia byłam gotowa.
Pansy przed chwilą zeszła na dół, aby dołączyć do reszty gości. Ja miałam czekać w pokoju, aż na oficjalne otwarcie przyjęcie. Zazwyczaj wtedy mój tata mówi coś w stylu "witamy serdecznie wszystkich gości, teraz tylko pozostało poczekać na naszą jubilatkę". Dzisiaj najwidoczniej moi rodzice mieli inne plany. Moje drzwi się otworzyły, a w nich staną skrzat i powiedział, że moi rodzice każą mi zejść na dół. Westchnęłam i poszłam w stronę schodów dumnym krokiem. Kiedy do nich podeszłam położyłam delikatnie i z wdziękiem rękę na poręczy i zaczęłam schodzić po schodach. Nagle każdy odwrócił swój wzrok w moją stronę i zaczęli szeptać jak to cudownie wyglądam. Byłam już na trzech schodkach do końca, kiedy nagle staną na ich końcu Draco. Uśmiechnął się miło i kłaniając się wyciągnął w moją stronę rękę. Uśmiechnęłam się niezauważalnie i chwyciłam jego rękę jednocześnie schodząc ze schodów. Wszyscy zaczęli bić brawa, a mój przyjaciel prowadził mnie na salę, gdzie miałam wygłosić co roczne przemówienie. Nie lubię ich bo co mam niby im mówić. Mam im powiedzieć, że cieszę się, iż kolejny rok był dla mnie łaskawy i doskonały i mam nadzieję, że ten też taki będzie? No chyba nie. Staliśmy już na środku sali. Chciałam puścić jego rękę, aby mógł stanąć z resztą, ale on najwyraźniej miał inne plany. Staną do mnie przodem i położył swoją rękę na moim biodrze. Popatrzyłam się na niego zdziwiona, a on tylko patrzył na mnie z uśmiechem. Kiwnął lekko głową, abym położyłam swoją rękę na jego ramieniu co uczyniłam i właśnie w tej samej chwili zaczęła grać muzyka, a my zaczęliśmy tańczyć po środku sali, gdzie każdy się na nas patrzył. Postanowiłam nie zwracać uwagi na ludzi i wsłuchać się w muzykę. I wiecie co? To jest ta sama muzyka, jaka grała mi i jemu podczas tańca na łące. Uśmiechnęłam się w duchu i popatrzyłam na Draco. Nic się już dla mnie nie liczyło prócz tego tańca. Mogłam przysiąść, że kiedy tańczyliśmy czas staną w miejscu.
Kiedy muzyka przestała grać ukłoniliśmy się ku sobie dziękując za taniec. On skierował swe kroki w stronę naszych przyjaciół, a ja poszłam w kierunku moich rodziców, którzy rozmawiali z państwem Malfoy. Podeszłam do nich pewnym krokiem i ukłoniłam się lekko jak nakazuje etyka.
- Witaj Seleno.- zaczął Pan Malfoy- Pięknie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję bardzo. To dla mnie przyjemność, że zgodzili się tu państwo być.- uśmiechnęłam się dyplomatycznie
- To dla nas czysta przyjemność dziecko.- powiedział i powrócił do rozmowy z moimi rodzicami
- Nie przejmuj się nim skarbie.- powiedziała cichutko Pani Narcyza- Wyglądasz dzisiaj przepięknie, a do tego tak samo pięknie tańczysz.- uśmiechnęła się
- Dziękuję bardzo, ale to pani syn tańczy lepiej.- powiedziałam już szczerze się uśmiechając
- No to na co czekasz?- popatrzyłam na nią nie wiedząc o co jej chodzi- Idź do niego i mu to powiedz. Może będzie nam dane zobaczyć jak znów razem tańczycie.- zaśmiałyśmy się obie
Odeszłam od nich i postanowiłam dołączyć do moich przyjaciół. Jednak nie było mi to dane, gdyż kiedy przechodziłam koło wyjścia na ogród zrobiło mi się troszkę słabo, a więc zamiast iść w stronę swoich przyjaciół wyszłam z sali i skierowałam się do altanki w ogrodzie. Tam usiadłam, ale już po chwili zemdlałam.
*Draco*
Państwo Slytherin kazali wezwać Sel, aby zeszła na dół. Nie mogłem się doczekać, kiedy ją zobaczę. Pansy powiedziała, że dziedziczka dzisiaj dostała prezent, a w nim przepiękną suknię, którą postanowiła ubrać na bal. Po cichu liczyłam, że to suknia ode mnie ją tak zachwyciła. Ale jednak miałem małe wątpliwości co do tego, ponieważ nie jestem do końca pewny co ona lubi.
Nareszcie nadszedł moment, gdy Sel postanowiła do nas dołączyć. Podeszłam do przodu i zamarłem. Ona wyglądała olśniewająco, a fakt, że ma na sobie suknie ode mnie dodatkowo poruszyło moje serce. Boże co ja bredzę...?! Ona jest moją przyjaciółką i na tym stoimy.
Kiedy zobaczyłam, że pan Slytherin nie pomoże córce zejść ze schodów postanowiłem ja to zrobić. Podszedłem do schodów i uśmiechnąłem się do niej wyciągając dłoń. Ona z ledwo zauważalnym uśmiechem chwyciła moją dłoń i zeszła ze schodów. Zaprowadziłem ją na środek sali, gdzie chciała puścić moją dłoń, ale wiedziałem, że ona tego nie chce. Stanąłem przed nią. Położyłem swoją drugą rękę na jej biodrze i lekko przyciągnąłem do siebie. Dziewczyna wyglądała na skołowaną, ale położyła swoją rękę na moim ramieniu. Nagle muzyka zaczęła grać, więc zaczęliśmy tańczyć. Scena wyglądała prawie tak samo jak na łące. Ale właśnie ja tak widziałem tamten moment. Ona w pięknej sukni, w moich ramionach, a ja patrzący na nią jakbym sam w to nie wierzył. Ale teraz mam ją przy sobie. Nie żeby to źle zabrzmiało, ale mam obawy o moją przyjaciółkę. Boję się, że jej nastawienie do wszystkiego kiedyś ją zgubi i ja będę się przez to obwiniał. Nie wiem dlaczego, ale tak myślę.
Nagle muzyka zamilkła, a my ukłoniliśmy się sobie, aby podziękować za taniec. Uśmiechnąłem się chytrze, jak to było w moim zwyczaju, i skierowałem swe kroki do naszych przyjaciół. Kiedy oddaliłem się trochę od niej odwróciłem lekko głowę do tyłu i zobaczyłem, że idzie w stronę naszych rodziców. Jedyne co mi zostało to modlić się, aby moi rodzice nie zaczęli znów tematu o tym, że nasze rody powinny się połączyć.
- Nie przejmuj się Draco. Nie powiedzą niczego głupiego.- powiedział Blaise i zaśmiał się
- On ma rację. Przecież się przyjaźnicie, więc to co mówią już wasi rodzice ją nie obchodzi za bardzo.- powiedziała Pansy podchodząc do czarnoskórego
- Wiem, ale coś mi nie pasuje. Od kąt była u mnie i zemdlała zaczęła się inaczej zachowywać.
- W jakim sensie?- zapytały Hestia i Flora
- Kiedy do niej podchodzę cała się spina jakby się mnie bała, kiedy chcę dotknąć nawet jej ramienia to ucieka i mówi mi jakąś głupią wymówkę. Boję się, że coś się stało. Tylko nie mam pojęcia co.
Powiedziałem im co mi leży na sercu i poczułem się nawet lżej. Odwróciłem się w stronę naszych rodziców, ale nie widziałem już tam Sel. Rozejrzałem się po sali i ją ujrzałem. Wyglądała strasznie blado. Z tego co zauważyłem pospiesznie wyszła do ogrodu, więc postanowiłem zrobić to samo. Przeprosiłem , więc naszych przyjaciół i podążyłem za nią.
Na moje szczęście nie było tam ciemno, więc mogłem bez problemu zauważyć dziewczynę siedzącą w altance. Chwila... Ona się właśnie położyła. Jej ciało bezwładnie opadało na siedzenie. Wyciągnąłem szybko różdżkę, zatrzymałem ją i pod biegłem tam. Kiedy już usiadłem koło niej opuściłem jej głowę na swoje kolana. Wyglądała jak zwykle ślicznie, ale była bledsza niż zwykle. Niby ma karnację jasną, białą jak śnieg. Zastanawiała mnie jedna rzecz. Czemu ona tak często mdleje?
*Selena*
**Wizja/Sen**
Znalazłam się w moim ogrodzie. Siedziałam w altance, a na wprost mnie siedział mężczyzna w garniturze. Spojrzałam na swój strój. Wyglądałam prześlicznie. Piękna złocista sukienka przed kolano i śliczne złote szpilki. Uśmiechnęłam się na ten widok.
Nagle jakby moja dusza wyszła z mojego ciała. Znów stałam się obserwatorką całej sytuacji. I wiecie co zauważyłam? To znów była starsza wersja mnie. Podeszłam do chłopaka siedzącego na wprost. Wyglądał tak znajomo. Jego włosy, chytry uśmiech na twarzy, te białe zęby, platynowe oczy... Mogła bym śmiało powiedzieć, że to Draco, ale nie... Jedna rzecz mi do tego nie pasowała. Ten siedzący tu był przystojny.
Ta dwójka siedziała i rozmawiała. Z rozmowy wynikło, że są ze sobą dość blisko i znają się już jakieś osiem lat. Czyli wychodzi na to, że oby dwoje skończyli już rok temu naukę w Hogwarcie. Czuli, że jednak zdam. Nagle chłopak wstał, podszedł do starszej wersji mnie i uklęknął na kolano... O mój Boże!!! Chłopaku ty nie wiesz na co się piszesz!!!
- Sel znamy się już od tych całych ośmiu lat. Jesteśmy ze sobą trzy. A ja czuje jakbym dopiero wczoraj na twoich urodzinach poprosił cię o zostanie moją dziewczyną. Teraz kiedy już tyle się wydarzyło jestem pewien jednego... -przerwał na chwilę i sięgną po coś do kieszeni, kiedy wrócił rękę zobaczyłam piękny, srebrny pierścionek zaręczynowy w pudełku w barwach mojego rodu- Czy ty Seleno Slytherin zgodzisz się zostać moją żoną i towarzyszyć mi przez resztę naszych dni?
Stałam osłupiała. Nie dość, że najpierw wizja mnie umierającej i tego, że z nim jestem to teraz wizja, że mi się oświadcza. Ciekawe czy się na to zgodzę.
- Draco ja...
Nie usłyszałam odpowiedzi, ponieważ wróciłam do swojego prawdziwego ciała. Otworzyłam powoli oczy i znowu zobaczyłam te piękne, platynowe oczy, które patrzą na mnie ze zmartwieniem. I właśnie teraz sobie coś przypomniałam...
- Obiecaj, że więcej nic takiego mi nie zrobisz... Proszę... - powiedział chłopak jakby już płacząc
- Obiecuje...
Właśnie złamałam daną mu obietnicę, a on i tak nie krzyczy na mnie, nie zrywa naszej przyjaźni, nie celuje do mnie z różdżki... Nie. On tylko trzyma na swych kolanach moją głowę i patrzy na mnie ze smutkiem, strachem i zmartwieniem. Jestem pewna, że będzie chciał wiedzieć co się dzieje...
**************
Hejka! I mamy kolejną wizję/sen Sel. Jak się podoba?
Kocham was! Jesteście najlepsi!
Pozdrawiam Ari As 💖💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro