Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec Końców

Weszłam z lekką obawą do domu. Może i wuj nic nie podejrzewa, może i każdy sądzi, że jestem, drugą w kolejności, najwredniejszą osobą w rodzinie, ale czy jestem w stanie dalej udawać? Miałam nadzieję, że nawet jeśli dam to po sobie poznać to nikt nie zwróci na mnie większej uwagi.

Weszłam do salonu, gdzie odbywało się właśnie spotkanie śmierciożerców. Draco siedział koło swoich rodziców. Widziałam, że zajął dla mnie specjalnie miejsce koło siebie, ale kiedy zaczęłam iść w jego stronę usłyszałam mrożący krew głos wujka, mówiący "podejdź dziecko...". Popatrzyłam z prośbą na Draco, ale chłopak niestety nie mógł nic zrobić. Byłam zdana sama na siebie. Stanęłam koło niego i spojrzałam obojętnym wzrokiem.

- Słucham cię wuju.- powiedziałam najbardziej obojętnie jak potrafiłam w tamtym momencie

- Słyszałem kochana, że byłaś razem z Regulusem w Hogwarcie i widzieliście się z Potterem. Coś cie z nim robili?- spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem

- Próbowałam zdobyć jego zaufanie, aby jak zaatakujemy zamek zaatakować go od tyłu. Każda próba szybszego zakończenia wojny jest najlepsza. Tym bardziej, że jestem naprawdę dobrą aktorką.- mrugnęłam do niego

- Widzicie?- spojrzał na wszystkich zgromadzonych- Takich ludzi i takich pomysłów nam potrzeba. Nie wyobrażam sobie w tym momencie robienia czegokolwiek bez tej małej, ale mądrej główki. Od teraz Selena dowodzi wschodnią grupą. I nie interesuje mnie to, że komuś się to nie podoba. Ma być tak jak mówię. Zrozumiano?!

- Tak jest panie!

Odpowiedzieli jednym chórem i potem wszyscy znikli. Zostałam tylko ja i chłopaki. Od razu podbiegłam do nich i mocno przytuliłam. Naprawdę bałam się, że wuj zauważy, że kłamię. A jeśli by to zauważył moja śmierć była by szybsza niż myślałam.

- Jutro. W południe. Przed atakiem. Zamek. Schody. Zrozumiano?- powiedziałam i spojrzałam na nich poważnie

- Oczywiście.

Powiedzieli we dwójkę i od razu po tym Reg opuścił salon, a my z Draco poszliśmy do mnie do pokoju odpocząć po tak bardzo męczącym dniu.



*********



- Wszystko gotowe?- zapytałam Harrego

- Patrząc na mobilizację całej szkoły myślę, że tak. Ale ty jesteś pewna, że on niczego nie podejrzewa?- zapytał po raz kolejny tego dnia

- Mówiłam już ci, że dał mi dowodzenie nad jedną z części armii. Sądzę, że zdobyłam jego stuprocentowe zaufanie, dlatego nie mamy czym się martwić.- uśmiechnęłam się 

Staliśmy właśnie przy schodach w zamku. Została nam godzina do ataku Voldemorta na Hogwart.  Czas mijał, a ja coraz bardziej się martwiłam czy wszystko pójdzie po mojej myśli. Jeśli chociażby jeden z punktów mojego planu nie wyszedł tak jak to wymyśliłam ucierpi na tym cały Wymiar Magiczny. 

Ron i Hermiona poszli po kieł bazyliszka, Harry poszedł pomóc innym na dziedzińcu, a ja z Regulusem poszłam do gabinetu dyrektora. Pora zacząć przedstawienie. 

Bariera jako tako wytrzymywała, więc miałam dość sporo czasu. Stanęłam w oknie i wyczarowałam na niebie gigantycznego węża.

- ... Ale ty wiesz co chcesz zrobić? Nie chcesz tego jeszcze przemyśleć?- powiedział i otarł łzę z policzka

- Niestety za późno Reg. Teraz nie ma już odwrotu.- powiedziałam i przytuliłam go- Oddaje ci moją różdżkę. Przypilnuj ją.- mrugnęłam i usłyszałam jak pęka bariera, to był sygnał dla mnie- Widzimy się na dole.

Przywołałam swoją miotłę i wyskoczyłam przez okno. Wszyscy spojrzeli na mnie ze strachem. A ja jak gdyby nigdy nic wyczarowałam mgłę, która zawisła w powietrzu, przez co śmierciożercy, którzy wlatywali do zamku nie widzieli, gdzie lądują. Podleciałam do Harrego i wzięłam go na swoją miotłę. I w tym momencie wszyscy zaczęli upadać na ziemię przez nielitościwy ból głowy.

- Wydajcie Harrego Pottera...

Mówił głos w naszych głowach. Harry nie zastanawiając się długo powiedział mi na ucho, abym z nim poleciała do beznosego. Słychać było w jego głosie, że nie chce by jego przyjaciele ginęli za niego, dlatego się zgodziłam. 

Wlecieliśmy do Zakazanego Lasu, gdzie czekali już na nas. Wuj z uśmiechem spojrzał na mnie, a później na 'bliznowatego. Zaczął coś z nim tam rozmawiać. Nie pamiętam już teraz wszystkiego tak dobrze, gdyż kiedy oni zaczęli walkę na padłam na ziemię i zemdlałam.

Ocknęłam się dopiero jak mama Draco zaczęła do mnie mówić. Podniosłam się z ziemi i zauważyłam, że Harry zostaje podniesiony przez Hagrida. To znaczyło tylko jedno. On nie żyje. Ale nie zgadzało mi się dalej jeden fakt. Jednak postanowiłam zachować to dla siebie. Usłyszałam głos Voldemorta mówiący, że idziemy do zamku zakończyć tą wojnę, więc poszłam z nimi. 

Kiedy byliśmy już na dziedzińcu szkoły odszukałam Rega i podbiegłam do niego. Wzięłam swoją różdżkę i uśmiechnęłam się do chłopaka. Zaraz po tym podszedł do nas Draco. Nagle Voldek zaczął mówić, że jak ktoś chce to może się do nich dołączyć. Spojrzałam na bliźniaków (tak, żyją obydwoje), na Rona, Hermionę, Pensy, Hestie, Florę, Lunę i nawet na Nevila. Żadne z nich nie chciało się poddać mimo tego, że widzieli, że Harry nie żyje. Byłam pod wrażeniem ich ducha walki. Nawet w takiej sytuacji nie poddają się.

- Pora to zakończyć panowie.- westchnęłam

Odwróciłam się do Voldemorta i zaczęłam wraz z chłopakami iść w ich kierunku. Tylko, że nie doszliśmy do nich, gdyż w połowie drogi zaatakowałam własnego wuja. Wiedziałam, że nie istnieje już żaden z jego Horkruksów, dlatego był podatny na zranienia, jak i na śmierć. Po chwili zamiast mnie walczył z nim Harry. Ja zamknęłam oczy i wytworzyłam swojego wiernego przyjaciela, węża, który zaczął przeganiać sługusów mojego wuja. Czarny Pan po chwili przegrał i rozsypał się. To był koniec tej wielkiej bitwy. 

Podbiegłam do Harrego i rzuciłam mu się na szyję.

- Wiedziałam, że żyjesz.- powiedziałam z uśmiechem

- Ale skąd?- zdziwił się

- Mam swoje sekrety, tak jak ty. A twój sekret stoi za tobą.- zaśmiałam się, gdy chłopak odwrócił się i zobaczył Ginny



***



- I właśnie tak zakończyła się wielka bitwa o Hogwart.- powiedziałam i pocałowałam w czoło Ane

Po paru latach zostałam żoną Dracona Lucjusza Malfoya. Zostałam mamą cudownej Ann oraz wydałam kilka tomów ksiąg o swojej przygodzie w Hogwarcie. Jestem jedną z najbardziej znanych pisarek w historii Świata Magii, ale nikt nie wie, że to dokładnie ja. Każdy myśli, że opisuje moją historię jakiś mój znajomy podpisujący się inicjałami S.S..

- Nie musisz jej skarbie opowiadać tego po raz setny.- powiedział opierając się o framugę drzwi- Ona i tak jest jeszcze za małą by cokolwiek zrozumieć.- zaśmiał się, podszedł do mnie i pocałował

- Może i masz rację. Ale nigdy za późno na edukację.- zaśmiałam się i wyczarowałam mojego przyjaciela węża- Teraz mój przyjacielu zaopiekuj się małą Ann, a ja zajmę się moim mężem.


Nikt nie powiedział, że to koniec moich przygód......



*******************



Więc doszliśmy do końca tej jakże skomplikowanej historii. Wszystko jak widzicie dobrze się zakończyło. Także jakiś super niespodzianek tu nie było. 

Pracuję teraz wraz z @sunn__shinee_ nad nową książką. A tutaj wrzucam fragment tekstu:

"Oniemiałam.... Ja? W domu węża? Jakby nie profesorka nie wiedziałabym jak się chodzi. Stanęłam na nogi i przybrałam obojętny wyraz twarzy. Schodząc ze schodów widziałam minę mojego rodzeństwa. Każdy z nich był zaskoczony tym co usłyszeli. Nie tylko oni... Podeszłam do stołu węża i usiadłam koło trzeciorocznych. Dziewczyny zabijały mnie tam wzrokiem, a chłopaki patrzyli się jak na ósmy cud świata. Nagle koło mnie usiadł jeden z nich, który siedział najpierw na wprost. Wyciągnął w moim kierunku rękę z miłym uśmiechem."

Po więcej zapraszam do obserwacji mojego profilu by być na bieżąco ;)

Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- gwiazdki 🌟
- komentarze 📝
Pozdrawiam Anielica 💖💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro