Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Pov. Polska

Od pewnego czasu siedziałem z Litwą w salonie i dyskutowaliśmy co by założyć na urodziny Rosji. Myśleliśmy też co mu kupić. Jaki prezent by go zadowolił.

- On lubi chyba śnieżne kule. - mruknąłem. - Pamiętam, że miał ich dużo w swoim pokoju, za dzieciaka.

- Ojciec mu je dawał, mógł ich tak na prawdę nie lubić. - odparł popijając herbatę - Tak jak tej gry na pianinie. To ZSRR też mu załatwił. - dodał z lekko skwaszona miną.

- No niby tak ale - zamyliłem się aby cofnąć moje myśli na chwilę do wspomnień ze starych lat - miał takie iskierki szczęścia w oczach kiedy na nie patrzył - dodałem cicho. Uśmiechnąłem się, szczęście Rosji było takim miłym uczuciem. - A jak o nich opowiadał. - cicho westchnąłem. Czułem wzrok brata na sobie przez ten czas mojego rozmarzenia.

- Dobrze, znajdziemy mu ładna śnieżna kule. Najlepiej aby miała związek z jego krajem - uśmiechnął się lekko. - Na przykład jakąś ze znanym budynkiem w Moskwie? Lub innym mieście.

- Coś się znajdzie. - odpowiedziałem od razu, napiłem się trochę mojego napoju.

- Ty go na prawdę dobrze znasz~

- Jak się mieszka z kimś przez dłuższy czas to raczej coś powinno się wiedzieć o nim, mój kochany - przewróciłem oczami. - O tobie też sporo wiem.

- No niby tak - zmarszczył lekko nos - ale teraz przejdzimy do ubrań, co założysz? Może coś ładnego i seksownego dla Rosji?~ Oh! ~ A może wolisz dla Niemiec? - zaśmiał się.

- Litwa! - popatrzyłem na niego morderczym wzrokiem. - Nawet sobie tak nie żartuj, to nie jest śmieszne! - chłopak jedynie dalej się śmiał. - Bo zaczniemy temat byczka¹! - pojawił się na moich ustach wredny uśmiech. Chłopak lekko zbladł, a potem jego policzki nabrały mocno czerwonego koloru.

- Oj, no dobra, już siedzę cicho. - fuknał.

Zapadła cisza, ale nagle wybuchliśmy śmiechem. Tak, oboje uwielbiamy sobie dogryzać. Cóż takie są nasze charaktery.

Rozmawialiśmy tak jeszcze przez kilka godzin. Następnie się ogarneliśmy i poszliśmy do centrum handlowego. Odwiedziliśmy tam pare sklepów w poszukiwaniu prezentu. W większości z nich nie było nawet kul śnieżnych, ale co się dziwić?

Kiedy w końcu udało nam się znaleść idealną kule, Litwa zaciągnął mnie do sklepów z ubraniami. Po prostu cudnie! Spędziliśmy tam więcej czasu niż na szukanie podarunku dla jubilata. Litwę wpuścić do działu z ubraniami to tak jakby prosić Japonie o nie łączeni każdego i nie pisanie o nich fanfików.

- Możemy już iść? Ściemnia się a musimy się jeszcze przebrać. - mruknałem siedziąc przed przebieralniami. - Masz dużo ubrań po co ci kolejne?

- To samo mogę powiedzieć o twojej kolekcji żołnierzyków.

- Jak możesz tak mówić! Te figurki są cudne! - fuknałem oburzony.

- Ta ta - odparł wychodząc z kabiny - No cóż nic nie znalazłem fajnego, możemy wracać. - zaczął iść do wyjścia a ja zacząłem mówić jak to bez sensu straciliśmy czas. - Cicho już, zdążymy przecież na urodziny twojego kochasia, nie martw się. ~

Odpowiedziałem mu cisza, westchnąłem. Byłem już cicho przez resztę drogi.

»»---> wieczór <---««

Podszedłem z bratem do drzwi wielkiego domu.
Należy on do Rosji i jego braci. Ze środka pięknego, starego, ale nie niszczącego się jeszcze budynku, było słychać głośna muzykę. A z wielkich okien salonu było widać kolorowe światła.

- Kazachstan się postarał o tą imprezę - mruknął, ja jedynie kiwnąłem głową i zapukałem.

Pov. Rosja

Obserwowałem salon, gości, którzy świętowali moje urodziny. To było urocze, że mój brat tak się postarał ale nie przepadam za takimi rozrywkami. Wolę się w spokoju napić z bliskimi.

- I jak podoba się?! - powiedział radośnie Kazachstan i usiadł mi na kolanach. Przytulił się.

- Ta, ale wiesz że wolałbym napić się z wami w ciszy i spokoju. - zaśmiałem się ciepło.

- Oj tam. Staruchu nie narzekaj.

- Staruchu?! -wyprostowałem się i teatralne złapałem za serce. - Jak tak możesz mówić. - chłopak zaczął się cicho śmiać i poklepał mój tors.

- Mam jeszcze jedna mała niespodziankę, mam nadzieję, że ci się spodoba. - mruknął i zerknął w stronę drzwi. Widziałem w jego oczach iż coś kabinuje. - Chodź chodź to chyba twoja niespodzianka. -wstał i pociągnął mnie za rękę.

Ah, niestety musiałem zostawić mój kieliszek wódki. A taka dobra była, a teraz nie wiadomo co się z nią stanie. No cóż naleje sobie drugi, może w tych nowych kieliszkch od Niemca?

Moje małe rozmyślania przerwał widok Polski. Zamarłem nie wierzyłem swoim oczom. Chłopak stał przede mną ze swoim bratem. Spojrzał na mnie sowimi pięknymi oczami, one były i są dalej magiczne. Malinowe usta, delikatna cera. Jego koszula idelanie zaznaczyła jego ciało, wąska talie, tors. Czarne spodnie zaś podkreśliły jego uda za pewne tył też ale nie widziałem już tego. I te skrzydła, piórka wydawały się takie miękkie, delikatne.

Pokręciłem szybko głową. Za bardzo się rozmarzyłem. Za bardzo szaleje za nim, chyba.
Popatrzyłem szybko na brata.

- No, jesteście. - młodszy przytulił się z Litwa i Polska. Zerknął na mnie. Zabrał nagle brata aniołka i zniknęli w tłumie.

Staliśmy w ciszy.

- Hej, Rosja - mruknął chłopak i uśmiechnął się ciepło do mnie. Taki mały i uroczy jak zawsze. W swoich małych, kruchych dłoniach trzymał pudelko ładnie zapakowane.

- Hej - szepnąłem. - wchodź wchodź bo chłodno jest. - szybko go objąłem i zabrałem go do środka. - Pięknie wygaldasz - powiedziałem bardzo cicho.

- Ty też, dobrze wygaldasz. - uroczo zachichotał i pogłaskał moją dłoń. - Proszę - dał mi prezent. Od razu go otworzyłem przy nim.

- Kula śnieżna?! Jaka piękna!! ~ - podniosłem głos z radości. - Od razu ją postawie u siebie w sypialni. -uśmiechałem się od ucha do ucha i popatrzyłem na niego. - Chcesz iść ze mną na górę?

- Chętnie pójdę. - objął moje ramię. Poczułem się jak w niebie czując jego anielski dotyk.

1 - byczek - jest to Hiszpania, w moim AU Hiszpania i Litwa ze soba flirtuja i romansuja, są para.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro