Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Od ostatnich wydarzeń minął tydzień.
Ciel miał się znakomicie. Zjadał całe posiłki, czół się wypoczęty a jego samopoczucie miało się całkiem nieźle.
Niestety. O Sebastianie nie można było powiedzieć tego samego. Kamerdyner był ospały oraz miewał wahania nastroju.
Ciel obudził się sam. Niby wszystko byłoby normalnie gdyby nie fakt że to Ciel. Ten idiota potrzebuje, żeby go budzić, karmić, gotować a nawet myć. On nie robił NIC sam.
Czemu Sebastian się spóźnia? To do niego niepodobne...  
Ciel wstał z łóżka, założył szlafrok i zszedł na dół po schodach. Zegar pokazywał godzinę siódmą piętnaście. To kwadrans po czasie gdy zwykle jest budzony. Sebastian NIGDY się nie spóźniał. Coś było nie tak.

Hrabia przemierzał korytarz. Chciał wejść do łazienki zrobić test. Minął już tydzień więc może już sprawdzać czy w rezydencji pojawi się kolejny debil- eeee.. to znaczy wartościowy człowiek.

Panicz chwycił za klamkę łazienki ale drzwi nie chciały się otworzyć. Ciel niby jest w chuj słaby no ale bez przesady drzwi jeszcze może otworzyć czyli ktoś musi być w środku... Albo i nie.
Nacisnął na klamkę jeszcze raz i sytuacja się powtórzyła. Drzwi ani drgnęły. Ciel ciągnął z całych sił. Może się zatrzasnęły? Z środka nagle usłyszał dźwięk przez który przestał walczyć z drzwiami.

Brzmiało jak rzyganie.

Ciel zapukał. Z początku nikt nie odpowiadał ale po parunastu sekundach zza drzwi doszedł ochrypły głos.
- Tak?
To był Sebastian. Ale co on tam robił? To on tak haftował?
- Sebastianie to ja, wszystko dobrze?
- Wykurwiaj rzygam.




Nie. Nie nie nie nie. Czy Sebastian... O.NIE.
Ciel błagał by to nie było to co myślał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro