Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

73

- Witajcie, witajcie. Siadajcie i opowiadajcie z czym do mnie przychodzicie. - znajdowaliśmy się w gabinecie doktora Lee, który na ścianach miał mnóstwo dyplomów, więc wierzyłem, że dobrze wybraliśmy. Sam człowiek był dość specyficzny, dziwny. Usiadłem z Tianą na fotelach naprzeciwko jego biurka i z początku byliśmy niepewni. Żadne z nas nie wiedziało jak zacząć. -Śmiało, miałem tyle par z różnymi problemami.

- Tyle, że my nie do końca wiemy jakie mamy kłopoty. Kłócimy się i na następny dzień się godzimy. Nieufność, sądzę, że to jest też głównym powodem naszej wizyty. - dziękowałem brunetce, że rozpoczęła rozmowę. Nie byłem dobry w tych sprawach i nigdy bym nie powiedział tego w jakiś logiczny sposób.

- Planujecie jakoś swoją przyszłość? - czekałem, aż moja towarzyszka odpowie, jednakże nie wyglądało, aby miała zamiar to zrobić.

- Budujemy dom, chcemy pojechać razem na wakacje. Wpierw z rodziną Tiany w Apeniny pod koniec stycznia, a potem sami w Alpy i na wyspy Dziewicze.

- Cóż, to sporo planów. Czyje były pomysły?

- Moje.-  odpowiedziałem, odzywając się po raz drugi.

- Tiana jak rozumiem się na to wszystko zgodziła? - zapytał się jakby mnie, choć pytanie było skierowane do brązowookiej. 

- Tak, oczywiście.

- Dobrze, a czy nie uważacie, że nie lepiej planować stopniowo? Zawalacie sobie głowę tymi szalonymi pomysłami. To w pewnym sensie jest dobre, bo to oznacza, że macie zamiar ułożyć ze sobą przyszłość, lecz spontaniczność też jest elementem w związku. Dobrze, zróbmy tak -najpierw porozmawiam z Harry'm na osobności. Dowiem się czego oczekujesz, czego chcesz, a co chciałbyś zmienić. Potem się wymienicie i na koniec zobaczymy co z tego wyszło. Tiana, zapraszam cię do poczekalni. - dziewczyna posłusznie wyszła, posyłając mi uspokajający uśmiech. Cóż, niewiele to dało. Pierwszy raz byłem na tego typu spotkaniu. Nie mówiłem o swoich uczuciach mamie, a co dopiero nowo poznanemu mężczyźnie. 

- Nie wiem czy...

- Harry, zajmuję się tym od pięciu lat nie licząc studiów. Przed tobą było takich wielu, każdy pękał i mówił, więc dawaj i wal, a nie się czaisz jak kobieta z okresem. - podniosłem brew do góry zdziwiony jego wypowiedzią.-Powiedz mi wszystko-twoje oczekiwania, twoje wątpliwości.

- Szczerze, problemy towarzyszyły nam od samego początku. Tiana zaczęła u mnie pracować w drugim tygodniu września i wyróżniała się tym, że nie traktowała mnie tak jak każdy inny. Grzebała mi w komputerze, drażniła mnie, droczyła się ze mną. Na naszej pierwszej delegacji uderzyłem ją.

- Uderzyłeś? - był zaskoczony, ale nie zniesmaczony. W końcu był psychologiem i nie mógł oceniać swoich klientów. Byłem mu za to wdzięczny, choć zdawałem sobie sprawę z tego, iż zapewne w jego głowie rzucał we mnie obelgami.

- W twarz. Była odpowiedzialna za prezentację, a na spotkaniu biznesowym zamiast jej pracy zobaczyliśmy zdjęcia pornograficzne. Myślałem, że to ona, co jednak okazało się nieprawdą.

- Kto to zrobił? - ciągle pisał coś w swoim notatniku, aż bałem się jakie były tego wyniki.

- Mój były pracownik - Tom Smith.

- Czemu to zrobił?

-Nie lubił jej, a poza tym kiedy zaczęła ze mną pracować to odesłałem go do oddziału w Liverpoolu. 

- Rozumiem. Od początku waszej znajomości brakowało zaufania.-niepewnie kiwnąłem głową, obserwując jak zapisuje coś na kartce. - Co się działo jak już pojawiło się między wami jakieś uczucie?

- Ciągle się kłóciliśmy. Najczęściej to przeze mnie.

- Dokładniej, co robiłeś?

- Krzyczałem, denerwowałem się w sumie o nic. Kiedyś zostawiłem ją na autostradzie. Zdarzył się tam wypadek i kobieta zginęła. Spanikowany stwierdziłem, że to Tiana i wtedy zrozumiałem, że ją kocham.

- Nietypowo, ale zawsze coś. Opowiadaj dalej.

- Tom nawet pomimo tego, że go zwolniłem to nadal uprzykrzał nam życie. Wprawdzie to robi to nadal. Mój ojciec i on wysłali przerobione zdjęcia Tiany z jakimś kolesiem.

- Posądziłeś ją o zdradę.

- Tak. - westchnąłem, ponieważ nie chciałem wspominać tych rzeczy, których żałowałem najbardziej.

- I znów pojawia się ta nieufność. Czego oczekujesz w waszym związku?

- Wsparcia, cholernego wsparcia. Miałem problemy z alkoholem i wiem, że chciała dla mnie dobrze, lecz więcej mnie upominała niż wspierała.

- Pijesz?

- Piłem, ale tylko wtedy, gdy miałem gorsze dni. Kiedy pokłóciłem się z Tianą lub z kimś innym to pierwsze co to brałem za butelkę whiskey.

- Jasne, mów dalej.

- Chciałbym, żebyśmy zaczęli się dogadywać w większej ilości spraw.

- Tiana angażuje się wystarczająco w wasz związek?

- Tak, robiła to czasem bardziej niż ja.

- Nie uważasz, że trochę ją idealizujesz?

- Nie rozumiem. - zmarszczyłem brwi, ponieważ niezbyt zgadzałem się z tym do czego dążył. Młoda kobieta była przy mnie w każdej chwili - jak na przykład podczas rozprawy sądowej. Byłem wobec niej nie w porządku, natomiast ona starała się spędzić ze mną chociaż minutę. 

- Chodzi mi o to, że w twoim przekonaniu jest tak, iż to ty powodowałeś konflikty, jej zaangażowanie było większe i pewnie jeszcze coś. Na stówę także popełniała błędy.

- Może faktycznie tak jest, lecz nie mogę powiedzieć, że była gorsza ode mnie. Naprawdę zawalałem więcej razy niż ona.

- Okej, niech będzie. Co chciałbyś zmienić?

- Pragnąłbym większego wsparcia, zrozumienia. Mniej  kłótni i wytykania sobie wszystkich wpadek.

- Czy wykonujesz jakieś działania w kwestii tego alkoholu?

- Tak, nawet za dwa dni mamy wizytę u mojego lekarza.

- Razem?

- Tak. - potwierdziłem, a jego mina nie wykazywała nic dobrego.

-Uważam, że gdybyś sam poddał się leczeniu i pokazał jej, że nie jesteś uzależniony to byłoby to bardziej efektowne. To nie ona ma problem tylko ty. Twoim obowiązkiem jest pójście na tę terapię, a nie jej. Tiana będzie z ciebie dumna jak sam sobie poradzisz z tym gównem. - ze zrozumieniem kiwnąłem głową i nareszcie zaczęło mi coś świtać. Jaki ja byłem wdzięczny temu facetowi, chociaż dopiero zaczął nam pomagać.

- Masz jakieś obawy co do waszego związku? 

- Boję się, że mnie zostawi, że będzie miała już dość i stwierdzi, iż to bez senesu.

- Harry?

- Tak?

- Kochasz ją?

- Bardziej niż możesz sobie to wyobrazić.

- Czy są jeszcze inne czynniki, które negatywnie wpływają na waszą relację?

- Nie, raczej nie. - wszystko co powinienem ujawnić już wyszło na światło dzienne. Miałem się już zbierać i pozwolić teraz Tianie się wykazać, aczkolwiek coś mi się przypomniało. - Chociaż jest coś jeszcze. Moje stosunki z ojcem nie są dobre i on także nie trawił Tiany.

- Rozumiem. - wstałem z krzesła i nie żegnając się z nim, wyszedłem na korytarz. Brunetka natychmiast podniosła głowę, a potem całe ciało i zapytała czy wszystko w porządku.

- Jest dobrze, kochanie.

- Na pewno?

- Na pewno. - uśmiechnąłem się w jej stronę, a następnie pocałowałem krótko w usta. Zacząłem wierzyć, że ten młody lekarz w końcu nam pomoże. Po zwierzeniu mu się ze wszystkiego, poczułem się o wiele lepiej. Andrew zawołał do swojego gabinetu bruneta, a ona nie przypominała takiej skrępowanej jak ja byłem parędziesiąt minut temu. 

✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰

Hej, hej, hej misie! ♥

Mam nadzieję, że zostawicie po sobie komentarz :)

Zapraszam na The Babysitter Of My Child ♥

Kocham xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro