68
- Kiedy poznamy twojego faceta? - odwróciłam głowę od Sky bawiącej się z Happy'm i spojrzałam na Will'a, który wygrał naszą grę w karty. Pierwszy przegrał James i to właśnie on zamawiał teraz trzy pizze dla nas wszystkich. Razem z siostrą postawiłyśmy na klasyczną z kukurydzą oraz ananasem, Jake i Will wybrali z pieczarkami, papryką, a także z kawałkami kurczaka, tata wraz z James'em postawili na kurczaka, cebulę, kukurydzę i podwójny ser.
- Pewnie w święta, jeżeli wszystko pójdzie dobrze.
- Jeżeli?
- Tiana i Harry mają dość dziwne stosunki. Raz się kochają, a raz przeżywają kolejną, wielką kłótnię. - do rozmowy wtrącił się mój starszy brat, który skończył składać zamówienie. Nie skomentowałam tego, ponieważ była to wyłącznie prawda i nie miałam nic do powiedzenia.
- Tiana, jesteś pewna, że Harry to odpowiedni mężczyzna dla ciebie?
- Tato, jestem pewna.
- To dlaczego go tutaj nie ma? - każde z nas zerknęło na Scarlett, która nie była świadoma tego o co zapytała. Poczułam gulę w gardle, gdyż nie potrafiłam odpowiedzieć. Nie prosiłam go o to, by ze mną przyszedł, ale mógł zaproponować. Nie zrobił tego.
- Kochanie, zajmij się pieskiem.
- Coś źle powiedziałam?
- Nie, skądże, kochanie. - zapewniłam ją, uśmiechając się do niej pogodnie.
Poczekaliśmy na jedzenie z dwadzieścia minut, a potem zabraliśmy się za pałaszowanie. Po spożyciu, stwierdziłam, że czas najwyższy wracać do swojego, przytulnego domu. Przez moment kłóciłam się z brązowookim kto miał zrobić zakupy do mieszkania. Wypadło na mnie, dlatego białego terriera zabrał James.
Podjechałam pod najbliższy supermarket, żeby mieć to jak najszybciej z głowy. Wzięłam wózek, bo nie byłam przekonana ile kupię. Przechadzałam się pomiędzy półkami, wybierając przeróżne artykuły spożywcze. Naszła mnie ochota na parę łyków dobrego wina, dlatego skierowałam się w stronę alkoholi, co okazało się chyba błędem. Spotkanie Harry'ego z jakąś kobietą było z pewnością niespodziewane i niechciane. Pozostałam niezauważona i dzięki Bogu, ponieważ byłoby cholernie niezręcznie. Starałam się ignorować ich śmiechy, także odpuściłam sobie trunek i odeszłam. Nie wiedziałam o czym rozmawiali, gdyż stałam za daleko, aby słyszeć co mówili. Nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków, lecz ta sytuacja dawała mi wiele do myślenia. Nie była to Vanessa, ani Elizabeth. Rozkładałam produkty na czarnej taśmie, próbując zająć swoje myśli czymś innym.
Oprócz tego, że Styles spotkał się z jakąś kobietą to dodatkowo znalazłam go w miejscu, w którym nie powinno go być. Przecież odrzucił alkohol, a nawet zorganizował konsultacje z niejakim panem Adamsem. Pełna toreb weszłam do środka ciepłego mieszkania, krzycząc do James'a o pomoc.
- Coś się stało, siostrzyczko? - przyjrzał mi się, rozpakowując jedną z reklamówek. Wzruszyłam ramionami, szczerze nie mając pojęcia jak brzmiała odpowiedź.
- Jeszcze tego nie wiem. - mruknęłam, zastanawiając się czy faktycznie coś się stało czy być może zwyczajnie histeryzowałam jak zawsze. Po wypakowaniu wszystkiego, zdecydowałam się na długą kąpiel. Wzięłam z sypialni swoją piżamę, telefon oraz szlafrok i skierowałam się do łazienki. Nalałam do wanny ciepłej wody i cudownie pachnącego szamponu różanego. Weszłam do niej, czując jak moje ciało pozbywa się wszystkich nerwów. Komórkę odłożyłam na pralkę, a piżamę tuż przy niej. Zamknęłam oczy, chociaż nie na długo, bo urządzenie zaczęło wydawać dźwięki, informując mnie o połączeniu. Spojrzałam na ekran, od razu włączając wibrację. Nie miałam zamiaru rozmawiać teraz z Harry'm. To był czas dla mnie i tylko dla mnie. Niestety, widocznie młody mężczyzna nie planował odpuścić.
- Tiana, Harry wydzwania jak szalony! - warknęłam, ponownie otwierając oczy. Nie mogłam mieć chwili spokoju, kiedy na serio tego potrzebowałam.
- To mu powiedz, że najwidoczniej nie marzę o rozmowie z nim! - nie odezwał się, dlatego stwierdziłam, iż nareszcie zaznałam ukojenie i ciszę. Ułożyłam się wygodniej w wannie i przymknęłam powieki. Cieszyłam się swoim odpoczynkiem przez pewien czas dopóki nie dotarł do mnie głos mojego brata oraz Harry'ego. Chwilę potem któryś z nich pukał do drzwi łazienki.
- Tiana, otwórz. - westchnęłam, pomału zbierając się do wyjścia. Okryłam się puchatym ręcznikiem, aby wytrzeć swoje ciało z wody oraz piany i z powodu zimna szybko przebrałam się w ubrania do spania. Umyłam twarz, zęby i nałożyła krem w okolice oczu oraz policzków.
- Czy nie mogę mieć chociaż minuty dla siebie? Przecież brałam tylko kąpiel. - bąknęłam, przepychając się między nimi, aby dostać się do swojego pokoju. Obaj poszli za mną jak małe dzieci, które chciały coś od rodziców. Stanęłam przodem do nich, przybierając zirytowaną minę.
- Możesz, jednak dlaczego nie odbierałaś?
- Ponieważ termin "minuta dla siebie" oznacza, że to czas dla mnie. Chyba nie jestem zobowiązana do odbierania każdego połączenia.
- Powiedz mi o co ci chodzi. Coś się stało?
- Nic, nic się nie stało. - raczej tym mało entuzjastycznym zdaniem nie przekonałam żadnego z nich. Usiadłam na miękkim materacu, podnosząc głowę do góry.
- Tiana, nie zachowuj się jak bachor. - przewróciłam oczami, słysząc uwagę James'a. Zrobiłam motorek ustami, myśląc jak zacząć wyjaśnienia.
- Byłam na zakupach w Tesco.
- Wow, to naprawdę straszne. Tescowa dżungla potrafi zmienić.
- To nie jest śmieszne, James.
- Dobra, dobra, mów dalej.
- Spotkałam cię, Harry.
- Mnie? W Tesco?
- Z jakąś kobietą, nie mam pojęcia kim była, lecz widocznie byliście w bliskich stosunkach.
- Skarbie, chyba nie myślisz, że cię zdradzam?
- Tego nie powiedziałam.
- Pomyślałaś, prawda? James, zostaw nas samych. - brązowooki kiwnął głową, zgadzając się. Po chwili zostaliśmy sami w kompletnej ciszy. Nie miałam odwagi spojrzeć w górę. Czułam wstyd, gdyż przez pewien moment naprawdę przeszło mi przez głowę taka myśl. - Kochanie, spójrz na mnie.
Zrobiłam to, chociaż z niechęcią i obawą, że zobaczę w jego oczach coś podobnego do rozczarowania. Zdziwiłam się, gdy tego nie ujrzałam.
- Gemma przyjechała do Londynu. Stało się to niespodziewanie, więc nie zdążyłem cię powiadomić.
- Uch, przepraszam. Szczerze to nie natychmiast twierdziłam, że to twoja kochanka. Wpierw sądziłam, iż to jakaś znajoma.
- Rozumiem, kochanie. Przecież ja też zrobiłem ci awantury. Hej, czemu płaczesz? - gdyby nie jego uwaga to bym nawet nie spostrzegła, że rzeczywiście płakałam. Pociągnęłam nosem, próbując zatrzymać ścieżki łez z moich policzków.
- Nie wiem. - mruknęłam zgodnie z prawdą. Serio nie zdawałam sobie sprawy czemu się rozryczałam.-Nie mam pojęcia.
- Już, kochanie, spokojnie. - przysiadł się na materacu, natychmiast przytulając mnie do siebie. Chciałabym poznać przyczynę własnego płaczu, jednakże nie umiałam określić tego słowami.
Spędziliśmy tak może z dwadzieścia, a może trzydzieści minut dopóki się w pełni nie uspokoiłam.
- Pójdę się przebrać i zaraz do ciebie wrócę, dobrze? - dałam mu znak, który miał go powiadomić, iż wszystko zrozumiałam i pozwoliłam mu wyjść. Od razu wymienił się z James'em, który zajął jego miejsce.
- Wiesz jakie mam zdanie na ten temat?-pokręciłam głową, nie wiedząc co chodziło brunetowi po głowie. - Jesteś zmęczona ciągłymi problemami i potknięciami. Twój płacz to efekt wyczerpania psychicznego, a może i fizycznego również.
- To co ja mam zrobić?
-Nie mam pojęcia, ale wiem jedno.
- Mianowicie?
- Miłość to najbardziej skomplikowane zjawisko na jakie można natrafić. Kochasz go tak, że znosisz wiele, aczkolwiek pamiętaj, iż jesteś wciąż zwykłym człowiekiem. Miej na uwadze swoje zdrowie i samopoczucie. Nie twierdzę, że wasz związek prowadzi cię na dno, ponieważ często jesteś przy nim szczęśliwa, lecz przeżywasz też bardzo dużo, więcej niż twoje serduszko może znieść. Nie zapominaj, że chcę tylko twojego dobra.
✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰
Hej, hej, hej misie! ♥
Dodam jeszcze kilka rozdziałów, ale to raczej zależy od was. Jest naprawdę coraz mniejsza aktywność? Czuję, że coś jest nie ok.
edit Marta z 2019: ty nie pieprz o małej aktywności bo ty nie wiedziałaś co cię czeka w 2019 roku debilu
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro