Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

Kylie's POV:

~ 25 luty, środa

Następnego ranka obudził mnie dźwięk telefonu. Automatycznie otworzyłam oczy i powędrowałam dłonią na parapet próbując zlokalizować moją komórkę. Przystawiłam telefon do ucha nie mając nawet pojęcia z kim mam przyjemność.

- Ha-halo? - zająkałam się przecierając oczy zewnetrzną stroną dłoni.

- Kylie? Przepraszam, jeśli Cię obudziłem. - usłyszałam znajomy, męski głos po drugiej stronie.

- Kiedy ty mnie nie przepraszałeś, Horan. - uśmiechnęłam się próbując oswoić się ze światłem.

- Chciałem tylko ci oznajmić, że za dwie godziny widzimy się od razu w lokalu, gdzie odbędzie się wybieg. Musimy wszystko dopiąć na ostatni guzik, ponieważ zostały trzy do do pokazu - oznajmił, a ja przytaknęłam siadając na skraju łóżka.

- Ta-tak, dobrze, będę - mruknęłam w tym samym czasie ziewając. - Niall.

- Tak?

- Możemy porozmawiać po pracy? - zapytałam.

- Oczywiście, że tak. Widzimy się za dwie godziny, Kylie.

Uśmiechnęłam się do siebie kończąc tym samym rozmowę z Horanem. Przeciągnęłam się powoli wstając z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni, aby przygotować sobie coś do jedzenia. Czekał mnie długi dzień, na który potrzebowałam mnóstwo energi, by przetrwać. Głównie chciałam porozmawiać z Niallem o pytaniu, które mi zadał. Byłam kompletnie zmieszana, jednak jak to mówią: ,,Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", prawda? Tym przysłowiem mogłabym poprzeć moją odpowiedź.

- O, Kylie, wstałaś - mruknął moj brat wychylając się za kanapy.

- Co Kevin Harrison robi o ósmej rano w salonie? - zapytałam z nutką rozbawienia spoglądając w stronę mojego brata. - Czekaj, czekaj, wiem! Wstałeś swojej kochanej siostrzyce zrobić śniadanie, ponieważ wiesz, że ją bardzo kochasz i chcesz tym pokazać swoją wdzięczność!

Usłyszałam głośny śmiech Kevina, po czym chłopak wstał z kanapy kierując się w moją stronę.

- Nawet chleba z masłem bym ci nie zrobił - oznajmił, a ja przewróciłam oczami, na co Kevin znów wybuchnął śmiechem.

- Nienawidzę cię! - krzyknęłam lekko się uśmiechając.

Ruszyłam w stronę lodówki i wyciągnęłam z niej mleko, aby przygotować sobie płatki. Nie chciałam jeść nic ciężko strawnego, ponieważ naprawdę obawiałam się, że z nadmiaru stresu zrobi mi się nie dobrze. Na samą myśl, że za trzy dni odbędzie się pokaz moje nogi robiły się jak z waty.

- Ach, zapomniałem ci powiedzieć. - ponownie usłyszałam głos Kevina. - Rozmawiałem z Larą.

- Naprawdę? - zapytałam lekko zaskoczona. Włączyłam gaz i położyłam garnek z mlekiem na palnik. Wyciągnęłam z szafki miskę i płatki, po czym spojrzałam w stronę Kevina. - Chcesz też?

Chłopak pokręcił przecząco głową i usiadł na jednym z krzeseł barowych.

- Dzwoniłem wczoraj do niej. Chciałem w końcu dowiedzieć się kto mówi prawdę - oznajmił.

- I?

- Hannah to suka.

- Żartujesz sobie? Co za pieprzona dziwka! Pokłóciłam się o nią z Zaynem!

Byłam zdenerwowana na Hannah. Naprawdę nie miałam pojęcia, że jest zdolna do takiego świństwa. Ach, tak, pozory mylą.

- Muszę z nim porozmawiać - oznajmiłam wyłączając gaz i wlewając mleko do miski. - Muszę go przeprosić - westchnęłam spoglądając w stronę Kevina.

- To będzie dość trudne. Nie odbiera telefonu.

- Jak mogłam mu nie wierzyć? Jest moim przyjacielem, a ta szmata zapłaci za wszystkie kłamstwa - warknęłam wsypując płatki do miski. - Pojadę do niego po pracy, musi ze mną porozmawiać.

________________

Trzy godziny później byłam już przed budynkiem, w którym miał odbyć się pokaz. Byłam lekko zestresowana, ponieważ czekała mnie dzisiaj rozmowa z Niallem i Zaynem. Trudno mówić o opanowaniu, kiedy tyle się dzieję. Naprawdę muszę odpocząć.

- Cześć. - usłyszałam głos Nialla, który z szerokim uśmiechem stanął na przeciwko mnie. - Gotowa?

- Go-gotowa na co? - zapytałam zaskoczona.

- Na ostatnie poprawki, Kylie. Coś się dzieję?

Automatycznie zaczęłam zaprzeczać.

- Jestem tylko minimalnie zmęczona. - uśmiechnęłam się spoglądając na Horana, który nie zmieniał wyrazu twarzy. - No trochę bardzo zmęczona.

Chłopak zaczął się śmiać chwytając moją dłoń i ruszając do środka.

- Wiem jak cię rozbudzić - oznajmił ściągając marynarkę i odkładając teczkę do szatni.

Także ściągnęłam swoją kurtkę i oddałam kobiecie, która chwilę później podała mi mój numerek.

- Kto pierwszy na górze ten wygrywa - mruknął Niall ustawiając się do biegu.

Zaśmiałam się zakładając ręce na biodra.

- Mam szpilki.

- Ściągnij je.

- Nie będę ściąga...

- Start! - krzyknął.

- Niall! - pisnęłam i zaczęłam biec za Horanem.

_________________

Dwie godziny później wszystko było już załatwione. Byłam z siebie dumna, że tak dużo siebie mogłam wnieść do pokazu.

- Stresujesz się? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Trochę. - sięgnęłam dłonią do kieszeni, aby podać numerek kobiecie, kiedy znajdowaliśmy się przy szatni. - Kurde, zgubiłam przywieszke.

- Kaleka - odezwał się Horan lekko się uśmiechając.

- To nie jest śmieszne. Przez twoją zabawę straciłam numerek - oznajmiłam uderzając Nialla w ramię.

- Nie tylko przeze mnie numerek stracisz - odezwał się znacząco się uśmiechając.

- Jesteś taki okropny, że... - przerwałam, próbując znaleźć słowo określające Nialla. - O czym my rozmawiamy? Zgubiłam numerek.

Spojrzałam na kobietę, która od ponad pięciu minut prawdopodobnie słysząc naszą rozmowę siedziała na krześle niewzruszona czytając okropny romans. Nie żebym zaglądała starszej pani w książkę, po prostu miałam przyjemność przeczytać ten romans, który swoją drogą jest dość tandetny.

Horan spoglądając w moją stronę wyciągnął z kieszeni piętnaście dolarów kładąc je na blat. Kobieta dopiero po chwili zauważyła pieniądze i momentalnie zerwała się z krzesła.

- Co ty robisz? - zapytałam.

- Płacę, abyś mogła odzyskać swoje rzeczy - oznajmił.

- Ja za siebie zapłacę - stwierdziłam siegając do marynarki, gdzie wcześniej płacąc za taksówkę schowałam portfel. - To są jakieś żarty, zgubiłam portfel!

Niall wybuchnął śmiechem, a ja nie widziałam w tym nic zabawnego. W portfelu miałam swoje dokumenty jak i pieniądze, które były mi niezbędne.

Spojrzałam na Nialla zakładając ręce na biodra. Chłopak widząc moją powagę siegnął do tylnej kieszeni spodni wyciągając z niej mój czarny portfel.

- Nie ma za co, słonko. - mrugnął lekko się uśmiechając. - Zgubiłaś go na ostatnim zakręcie, kiedy dawałem ci fory, a ty zawzięcie biegłaś na salę.

- Dlaczego ja w ogóle tutaj jestem? Co mnie podkusiło, aby zatrudnić się u ciebie w pracy? - zapytałam rozbawiona.

- Urok osobisty, moja droga - westchnął dając kobiecie także swój numerek.

Starsza pani oddała nam nasze rzeczy z powrotem wracając do swojego poprzedniego zajęcia.

- Chciałaś porozmawiać, prawda? - zapytał, kiedy kierowaliśmy się w stronę wyjścia.

- Owszem - mruknęłam.

- Możemy jechać do parku, usiąść na ławce, pochodzić - zaproponował, jednak ja osobiście wolałam powiedzieć Niallowi wszystko na miejscu.

Kiedy wyszliśmy na zewnątrz stanęłam na przeciwko Horana. Spojrzałam Niallowi w oczy i momentalnie cała odwaga ze mnie wyparowała.

- Cho-chodzi o twoje wczorajsze pytanie - oznajmiłam. - Ja-ja jeszcze nie wiem - spuściłam głowę, ponieważ dokładnie wiem co chciałam powiedzieć, jednak brak mi odwagi.

- Kylie, spójrz na mnie - poprosił po chwili sam unosząc moj podbródek ku górze. - Nie każe ci odpowiedzieć dziś, ani jutro. Odpowiedź, kiedy będziesz gotowa, dobrze?

Skinęłam głową, chociaż jestem świadoma swojej odpowiedzi.

Zrobiłam krok do tyłu ponownie spuszczając głowę. Wzięłam głęboki oddech spoglądając w stronę Horana.

- W tym sęk, że ja nie chcę, przepraszam - mruknęłam po chwili czując łzy cisnące mi się do oczu. Nie chcąc pokazywać mojego stanu odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie ignorując wołania Nialla.

___________

Godzinę później byłam pod domem Zayna. Prawie pół godziny musiałam czekać na autobus, ponieważ Niall dalej nie oddałam mi portfela.

Stanęłam przed drzwiami domu Malika i biorąc głęboki oddech zapukałam do drzwi. Po dłuższej chwili drzwi otworzyły się, a we framudze stanął Zayn w ręczniku przywiązanym w pasie.

- Cześć - mruknęłam.

- Hej.

- Mogę wejść? - zapytałam próbując znów nie wybuchnąć płaczem.

- Coś się stało? - zapytał prawdopodobnie widząc w jakim stanie jestem. - Kylie?

- Mogę wejść? - powtórzyłam zaciskając mocniej powieki, a Malik przytaknął odsuwając się na jeden bok.

Weszłam do środka spoglądając w stronę Zayna.

- Tak strasznie Cię przepraszam - mruknęłam czując łzy spływające po moim policzku.

- Hej, ale nie płacz - poprosił podchodząc w moją stronę i chwytając moją dłoń.

- Tak strasznie mi przykro, że ci nie wierzyłam.

- Co się dzieję, Kylie? - zapytał.

- Nie wiem - westchnęłam wycierając łzy z policzków.

- Dlaczego płaczesz?

- Bo go kocham.

Zayn przyciągnął mnie do uścisku mocno obejmując, a ja wpadłam w jeszcze większą histerię.

____________

W końcu! Mam nadzieję, że rozdział wam sie spodoba, ponieważ mi przyjemnie się go pisało.

Niestety chcę was powiadomić, że został nam jeszcze jeden rozdział i epilog :/.

Mam nadzieję, że miło będzie wspominać tą książkę, mimo mojej organizacji.

Liczę na waszą szczególną aktywność w tych ostatnich rozdziałach ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro