🕯️Woskowe Witraże🕯️
Zimny powiew, gęste powietrze
Nikogo nie poznaje w tym dusznym zamęcie
Tłum jak figurki, woskiem wylane
Jakby ożyły, lecz bez twarzy, tak mocno zastane
Nie widzę ich wzroku, nie widzę ich min
Rozmawiają ze sobą, ale nie pozwolą mi
Wstaję i idę, och.. Ale jak to?
Nie widzą mnie, nie słyszą
Wstałam na darmo...
Zatykam uszy, głuchy wydźwięk w głowie
Stłumione głosy, szepczą w złej mowie
Szał mnie porwie, chcę się obudzić
Krew na moich policzkach, we wzorach witraży
Oddech mój krótki...
Nagle coś odsuwa, moją dłoń od ucha,
Zlizuje czerwień rozpaczy, sylwetka ducha
Słyszę szept, zgniły, obślizgły
Zupełnie jakby przemawiały glizdy:
"To nie sen złotko, nie wmawiaj sobie
Zawsze będę przy tobie, we własnej osobie".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro