🕒Zegarmistrzynii🕒
Patrzył się ciągle, nie odwrócił wzroku
Niemy obserwował, co się dzieje w natłoku
Świdrował oczyma, wydymał swe ślipia
Czas utracony powoli wyliczał
Dziewczynie co siedziała sama
Z pustym wzrokiem, niczym ściana
Przeszywała powietrze, kruszyła na okruchy
Nie potrzebowała już jego, w życiu pełnym skruchy
Jegomość jednak, wszak wiszący
Tumanił jej umysł, już wypalający
Wybijał idealnie, rytmicznie
Dźwięki, tak przerażająco synchroniczne
Biła się z nim, walczyła jak mogła
Nie wiedziała, co zrobić
Była taka młoda
Minuty, sekundy, nie wie już która
Więcej nie zliczyła, padła duszona
Prędko jednak, na nogi powstała
Wodząc za światłem, się nie poddała.
Zapytacie, "co z tytułem?"
Czyżby nie pasował tu w ogóle?
Oj pasuje, to rzecz pewna
Dowiesz się tego od sedna
Los nie sprzyjał naszej bohaterce
Zegar chciał pomóc jej w męce
Bolało ją wszystko, nie wiesz jak bardzo
A najbardziej coś w środku, co dawno zamarzło
Biła się z Wiszącym, toczyła z nim wojnę
Przegrać nie mogła, nie daj jej Boże!
Istniało drugie wyjście, wierzyła w to wytrwale
Że światło roztopi, jej serce zastane
Wygrała - sprzeciwiła się sekundom
Poszła w drugą stronę za światłem, choć trudną.
Ach, tak! To ona, nie mylę się ani trochę
To ta Zegarmistrzynii, ta, o której myślicie
Walczyła z Czasem
A wygrała życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro