Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

This is fucking illusion

"Zdjęcia mogą zarazem być przypomnieniem zarazem najgorszych jak i najlepszych rzeczy i nie mówię tu o serii zdjęć, a o jednym"

Lucas

To co robię jest daleko od czegoś mądrego. Wiem, że takiej dziewczyny jak Sharon nie powinno się zostawić, ale ja ją zostawię i to nie podlega dyskusji. Jednak jej wydaje się to nie przeszkadzać. Wie, że wyjadę, wszyscy to wiedzą. Calum powiedział mi, że rozmawiała o tym ze Scarlett i nawet nie zareagowała. Dobrze dla niej.

Nie chce się trzymać od niej z daleka. Ona pokazuje mi normalność, ja jej trochę życia. Dwoje niedoświadczonych ludzi w dwóch kompletnie przeciwnych rzeczach.

Wysiadamy pod jej domem. Wszyscy są zdziwieni, że tak szybko wróciliśmy. Chociaż chyba bardziej ich dziwi, że znowu idziemy do ciemni.

- Luke! - Cam krzyczy do mnie. Czuję, że ten dzieciak mnie naprawdę lubi.

- Cam! - odkrzykuje do niego.

- Popływasz ze mną kiedyś? - jestem skłonny się zgodzić.

- Powiedz kiedy - czochram mu włosy, a on uśmiecha się. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że mają z Sharon identyczne uśmiechy.

- Jutro? - tego się nie spodziewałem.

- Pewnie - zostawiam go i idę za Sharon do ciemni. Lubię to miejsce nie wiem dlaczego.

- Opowiedz mi coś o swoim mrocznym sekrecie - na chwile zamieram.

- Mówię o twoim śpiewaniu i grze - no tak słyszała to. Ona rozwija rolkę ze zdjęciami gdy ja siadam na stołku.

- Nic specjalnego - wzruszam ramionami, ale ona nie może tego zobaczyć, po stoi do mnie plecami.

- To nie brzmiało jak coś nie specjalnego - uśmiecham się. Komplementy to nie coś co często słyszę.

- Zagrasz coś kiedyś dla mnie? - spogląda na mnie przez ramię.

- Nie ma, kurwa mowy - wyciągam ręce, żeby ją do siebie przyciągnąć, ale nie muszę, bo ona sama się do mnie przybliża.

- Proszę - stoi milimetry od moich ust.

- Nie - pochylam się, a ona się odsuwa. Podoba mi się to, że robi się odważniejsza.

- Proszę - przyciągam ją do siebie.

- Zobaczymy - całuję ją i za każdym razem jest, co raz lepiej. To coś innego niż z kimkolwiek innym. Myślę, że może chodzić o to, że oboje szukamy czegoś czego nie znajdziemy w tym mieście. Widzę jej spojrzenie, które nie daje mi spokoju. Jest w nim coś innego, ja też mam to spojrzenie. Może dlatego mnie do siebie przyciągnęła. Sharon przysuwa się do mnie jeszcze bliżej, a ja obejmuje ją ramieniem. Kładę jej dłoń na pośladku, a ona z zaskoczenia podskakuje. Jednak po chwili znowu stoimy blisko siebie.

- Ty już zmacałaś mój tyłek - szepcze w jej usta, po czym znowu ją całuję. Ściskam jej pośladek, a ona wydaje z siebie zduszony jęk. Uśmiecham się w jej usta i kładę drugą rękę na drugim pośladku. Wkładam dłonie w kieszenie jej spodni i mocniej ściskam.

- Podoba mi się - ona nic nie mówi, czuje jak się spina.

- Chcesz znowu dotknąć mojego? - teraz się uśmiecha i pochyla się, żeby mnie pocałować.

- Powiedziałeś coś.. - kurwa, wiedziałem.

- Gdy byliśmy na grillu - tak rozmowy z tamtego czasu mogą nie być na moją korzyść.

- Nie mam ochoty być nauczycielem dziewicy - ja pierdole. Nie może to jest złe słowo, bo na pewno nie pasuje do sytuacji.

- Nie wiem co tu robimy - kontynuuje i wyczuwam, że to moja pierwsza poważna rozmowa w życiu. Oczywiście, kurwa, że odbywam ją z grzeczną dziewczynką.

- Mogę ci zadać pytanie? - odsuwa się trochę ode mnie, ja na razie nie skomentowałem tego, co powiedziała przed chwilą, ale to wiecie. Przyciągam ją do siebie, żeby nie móc stracić połączenia.

- Jak to ma działać? Powiedziałeś, żadnego Michela, ja powiedziałam, żadnej Chloe, ale co z resztą świata? - ona jest śmiertelnie poważna, a ja kurewsko przerażony.

- Kurwa - znowu chce się ode mnie odsunąć, ale jej na to nie pozwalam.

- Nie wyobrażaj sobie czegoś czego nie ma - mocniej ściskam jej biodra.

- Ale mówiłem kurwa, poważnie. Gdy jesteś ze mną, żadnego Mika, żadnego innego frajera - nie wiem co robię.

- A co z tobą? - pyta tak cicho, że ledwo ją słyszę.

- Myślę, że mogę mieć z tobą pełne ręce roboty - znowu przenoszę jej ręce na pośladki i ściskam. Wiem, że moja odpowiedź jest wymijająca, ale jeśli ona szuka u mnie miłości, a może propozycji zmiany mnie w tym mieście to to nie nadejdzie. Jestem tutaj takim jakim mnie stworzyli i ona musi się z tym pogodzić.

- A co do.. - musiała do tego wrócić, prawda?

- Chcesz, żebym odebrał ci dziewictwo? - pytam ją żartem, a ona się spina.

- Jestem w stanie się raz poświęcić i robić małe kroczki - zabieram jedną dłoń z pośladka i przejeżdżam kciukiem po jej policzku.

- Nie chcesz się dzielić, Lukiem Hemmigsem, kochanie? - próbuje trochę rozluźnić atmosferę.

- Wezmę tyle ile mi dasz, dam ci tyle ile mogę, czy to sprawiedliwe? - na pewno bardzo mądre.

- Kurewsko sprawiedliwe - a potem ją całuję i więcej już nie rozmawiamy. Udaje jej się wywołać wszystkie zdjęcia, a ja przyglądam się im z podziwem.

Gdy później tego dnia, o wiele później niż była godzina policyjna Sharon idziemy do drzwi, zastajemy w nich dziewczynę. Może być w moim wieku. Ma długie blond włosy i nogi do nieba. Oczywiście, że się jej kurwa przyglądam, jestem tylko facetem. Ona robi dokładnie to samo ze mną.

- Luke Hemmings - mówi, na co odzywa się Sharon.

- Luke to jest Allison, moja przyjaciółka - wyciągam do niej rękę.

- Mnie najwidoczniej nie trzeba, kurwa przedstawiać - od razu po wyjściu odpalam papierosa. Sharon spogląda na moją dłoń, ale nic nie mówi. Dzięki, kurwa bogu.

- Co tutaj robisz? - na pewno nie bawię się w przesłuchanie, nawet jej ojciec tego nie zrobił.

- Wywoływaliśmy zdjęcia - odpowiada za mnie Sharon. Oczy Allison robią się większe.

- Będę spadał - nie wiem, co teraz powinienem zrobić. Nie jestem z nią w związku. Mógłbym tak po prostu odejść i właśnie to powinienem zrobić. W końcu jestem na ganku jej pieprzonego idealnego domu. Sharon spogląda na mnie. Łapię ja za brodę i całuje w czoło, daje powód do gadania jej przyjaciółce, ale nie jej rodzicom.

Przyjaźń tak, dotykanie nie. Czy jej ojciec nigdy nie był pieprzonym nastolatkiem? Kręcę w niedowierzaniu głową i idę z uśmiechem do samochodu.

Dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie tak bardzo nienawidziłem Mission Beach i kurewsko mnie to przeraziło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro