Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

someone who doesn't give up

" To co niewłaściwe za często sprawia ogromną przyjemność "

Sharon

Łóżko było puste, co za tym szło zimne. Jak do cholery mogło mi być zimno w środku lata? Odczuwam to bardziej odkąd wiem, że jest w moim życiu, ale nie tak jak było, ale to wszystko jest jego winą! To on pokazał mi kogoś kim nie chce być! Przewracam się z boku na bok, żeby nie móc zasnąć kolejną samotną noc.

Spałam sama latami i pojawia się on, wpada do mojego życia, do mojego pokoju przez okno i nagle moje małe łóżko wydaje się dla mnie za duże. On wypełniał tą przestrzeń, której praktycznie tu nie było.

Znowu wstaje z łóżka, kolejną noc, spędzę tak samo, na robieniu kolarzu ze zdjęciu, z okresu życia, który zaczął się wraz z moim pierwszym wypadkiem samochodowym. Kolejny pierwszy raz z Lukiem.

Nie powiem, ze ostatnimi czasy dużo rozmawiamy. Nasze rozmowy saą płytkie, a pocałunki głębokie. Tak to dobre podsumowanie naszej relacji.

Jest coś takiego w niedoświadczonych ludziach, ze nie wiedza, co jest dla nich dobre, a co złe. Ani nie maja wzorów tego czego chcą a nie chcą. Oczywiście mogą spojrzeć na swoich przyjaciół, rodzinę, ale własne doświadczenie to, co innego prawda?

- Jack idzie dzisiaj na wcześniejszą zmianę - kiwam głową, kompletnie nie rozumiejąc o, co mu chodzi

- Przyjdź - i właśnie tak to wygląda od kilku dni. "przyjdź" "wyjdź" "pocałuj mnie" "chcesz papierosa?" on mnie testuje jak długo wytrzymam, a ja nie zamierzam się złamać

Wiem, ze powinnam chcieć czegoś innego, zdrowszego, normalniejszego, ale zabrnęłam w tym za daleko, żeby się wycofać. Może powstrzymuje mnie strach przed ponowa samotnością, a może sam Luke.

-Piwo? - Pyta gdy wchodzę do mieszkania. Odmawiam i siadam na kanapie. W kacie pokoju zauważam gitarę.

- Dużo grasz? - Wzrusza ramionami.

- Jesteś dobry? - Obraca głowę do mnie

- Kurewsko dobry - otwiera piwo i siada obok mnie na kanapie. Jest środek dnia, ale nie zamierzam tego kwestionować.

- Udowodnij - to nam wychodzi lepiej niż lekcje, wyzwanie się nawzajem.

- Kurwa, nie

- Kurwa tak - przedrzeźniam go i siadam na mim okrakiem.

- Co robisz?

- Wyzywam cie

- Coś za coś, Sharon - uśmiecha się i ja tez to robię, bo ten uśmiech dosięga aż jego oczu, a ten jest zdecydowanie moim ulubionym.

- Dajesz - mówię gdy przysuwam się jeszcze bliżej niego. Jedna rękę kładzie na mój pośladek, a w drugiej trzyma butelkę.

- Zdejmuj koszulkę - przewracam oczami, tak to na pewno nie jest duże wyzwanie. Pół życia spędziłam na plaży. To jest plus niewinnej dziewczynki, nie wymaga się od niej za dużo.

Wykonuję jego pseudo wyzwanie, a on odstawia piwo. Zwracam uwagę na butelkę, która jest prawie pusta.

- I co? - Uśmiecha się szeroko gdy jedna dłonią pięści mój brzuch, a druga trzyma na pośladku.

- Podaj mi gitarę - postanawiam go wyzwać.

- Miałeś się nie powstrzymywać - mowie gdy wstaje z jego kolan.

- Cholerna racja - Przyciąga mnie do siebie tak, ze cala sobą opadam na niego.

- Cześć - szepcze i szeroko się uśmiecham gdy jego usta opadają na moje.

- Jesteś cholernie irytująca

- Udało mi się zdenerwować pana dupka! - prycham, a on łapie mnie za kark i przyciąga do swoich ust.

- Doprowadzasz mnie do szału - szepcze gdy tym razem to ja go całuje. Pogłębia pocałunek, pieszcząc mój język swoim. Zapominam, co miałam tak właściwie zrobić gdy jego ręka sięga do moich spodni i opuszcza je w dół. Biorę głęboki wdech. Nasze spojrzenia się krzyżują. Wiem, ze to nie jest już test. Chociaż może? Cokolwiek to jest chce tego tak samo jak on. Więc zamiast powiedzieć cokolwiek skubie jego dolną wargę zębami, a jego dłonie lądują na prawie nagich pośladkach.

Nagle przez moja głowę przewija się zbyt dużo pytań. Nie rozmawialiśmy o tym. Wiem, ze on nie jest typem, który rozmawia o swoich uczuciach, ale nie o to chodzi. Jestem pewna, ze nasz pierwszy raz, nie poszedł najlepiej, ze byłam beznadziejna.

- Eee - to wszystko, co z siebie wykrztuszam. Gdy Luke patrzy na mnie z zadowolonym uśmieszkiem. Tak to był test, teraz to wiem.

- Nie chcesz? - Nie wstaje z niego, chowam twarz w zagłębieniu jego szyi.

- Mów do mnie, kurwa - nie jest wkurzony, po prostu typowy.

- Jak źle było ostatnio?- szepcze w jego szyję. Zdecydowanie go zniechęciłam.

- O czym ty mówisz do cholerny? - tak, zdecydowanie jest wściekły.

- Wszystko zaczęło się psuć po naszym...

- Pieprzeniu - kończy za mnie za nim ponownie się zagalopuje i powiem kochaniu.
Patrzy mi w oczy i czule dotyka mojego policzka.

- Nie zniknąłem, bo było źle, kurwa.

- Wiem, że jestem kutasem, ale to nie miało z tym nic wspólnego w porządku? - Zaczynam się rumienić i zadaje jeszcze jedno pytanie.

- Podobało ci się? - Jeszcze bardziej się rumienie, a on wybucha śmiechem

- Tak, Sharon i mam ochotę to powtórzyć - głęboko mnie całuje, a jego dłonie zaczynają ściągać moje majtki.

- A tobie się podobało? - Pyta z uśmiechem gdy majtki zjeżdżają z mojego tyłka. Nie jestem w stanie powiedzieć słowa wiec tylko kiwam głową. On znowu mnie całuję, a po chwili zmieniamy się pozycjami tak, że to ja jestem pod nim. On ściąga z siebie koszulkę, a ja nie odrywam od niego wzroku.

- Proszę, nie uciekaj tym razem - mówi gdy znowu się na de mną pochyla.

- Zamierzam cie wymęczyć - mówi , nie komentując moich słów. Zdejmuje z nas reszę ubrań i zaczyna się przy mnie poruszać. Tym razem nie patrzy mi w oczy. Chowa twarz przy mojej szyi gdy we mnie powoli wchodzi. Jęczę cicho, a on ociera się swoimi zarośniętym policzkiem o bok mojej szyi, potęgując każde doznanie.

Czy to źle, ze jego jakąkolwiek obecność mi wystarcza i nie przejmuje się niczym dookoła? Ze wszystko, co powinnam zrobić, powiedzieć znika byle by być obok niego? Nie chce się zawieść, wiec nie pytam. Po prostu czuję.

Jednak dziś, ponownie to on wygrał. Następnym razem zagra mi na gitarze, zanim mnie rozbierze. Sama się śmieje z tego jak to brzmi.

W Mission Beach wszystko ma bardzo wyraźne ramy. Dlatego teraz gdy wróciłam do swojego domu, zastanawiam się czy dalej jestem grzeczna dziewczynka?

************

Więc tak postanawiam wyjaśnić, bo wiem, że skomplikowałam tą historię.

To nie jest historyjka gdzie dwoje ludzi jest zepsutych z błahych powodów. Oboje są samotni, ale na różne sposoby. Oboje siebie potrzebują i to cholernie mocno, ale starają się tego nie pokazywać.

To co robi Luke jest mechanizmem obronnym, a Sharon robi to dlatego, że nienawidzi bycia inną.

Wiem, że może wolelibyście prostą historię z dramatami studenckimi, ale chciałam napisać coś innego i wiem, że to nie jest super dobre, ale chce wam pokazać zupełne inne postawy ludzi. W szczególności chodzi o to, co zrobimy gdy czegoś desperacko pragniemy i jakie to ma konsekwencje.

To na tyle mojego gadania.

Do następnego:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro