Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I with your hint

"Jeśli ktoś goni cię na drugim końcu świata musi być bardzo zdesperowany"

Sharon

- Co tam! - zaskakuje Luka i składam pocałunek na jego policzku, on od razu obejmuje mnie ramieniem.

- Może byś tak zaczęła, kurwa od cześć? - mówi gdy gasi papierosa i przyciąga mnie do siebie.

- Śmierdzisz - wyrywam mu się i idzie przywitać się z resztą jego przyjaciół. Jednak za nim jestem w stanie to zrobić, łapię mnie w talii i przyciąga do siebie.

- Czy możesz do kurwy przywitać się, ze mną jak należy? - pyta mnie. Mam dzisiaj dobry humor, więc droczę się z nim dalej.

- Chyba musisz mi pokazać jak - zaplatam ręce w okół jego szyi i całuje mnie tak jak najbardziej lubię.

- Radzę ci to zapamiętać - klepie mnie żartobliwie w tyłek gdy biegnę przywitać się z jego przyjaciółmi.

- Czy to dobry dzień? - Pyta mnie Scarlett gdy staje obok niej.

- Przyszły bilety na tegoroczną wystawę w Cialis, nie mogę się doczekać - Scarlett się uśmiecha, ale wiem, że nie ma pojęcia o czym mówię. Jednak dobrze jest móc się tym z kim podzielić.

- Wystawa obrazów?

- Nie, fotografii znanych artystów - kiwają głowa w zrozumieniu.

- Co dzisiaj robimy? - Myślę, ze już wiecie, ze to pytanie Scarlett.

- Zapomniałaś? - Czuje, ze obok mnie pojawił się Luke. Daje mu dystans j pole manewru, a on wygląda na zirytowanego.

- Mam urodziny, do cholery! - Krzyczy Micheal, a Scarlett wybucha śmiechem.

- Plaża i zioło? - Pyta go, a on potakuje. Scarlett obraca się do mnie i tłumaczy.

- To taki nasz rytuał urodziny świętujemy opalając się na plaży - Luke owija swoje ramiona w okół mnie i szepcze do mojego ucha.

- Jeśli idziesz to bez powstrzymania, kurwa - kiwam głową i obmyślam w głowie jakiś prezent dla Mika. Nie wiem czy robią takie rzeczy, ale ja chce to dla niego zrobić.

- Tak, Sharon jesteś mila widziana - Micheal puszcza mi oczko. Odkąd Luke przestał być przykładnym chłopakiem dla dobrej dziewczynki, Micheal odpuścił.

Idę na plażę z ogromnym pudełkiem w którym jest ciasto czekoladowe. Postanowiłam, ze to jest mój prezent dla niego. Piekłam je odkąd wróciłam do domu i nie żałuje. Wiem, ze to nie są moi przyjaciele. A Scarlett jest tylko dobra koleżanka, ale jednak chciałam się postarać i dać im cząstkę siebie.

Znowu jesteśmy w tym miejscu gdzie pierwszy raz spotkałam ich na imprezie. Zauważam ich przy kamieniach. Gdyby nie to, ze trzymam w rękach tort zrobiłbym im zdjęcie. Tak wzięłam ze sobą aparat.

- Sto lat, sto lat! - Wołam gdy podchodzę na tyle blisko, ze mogą mnie usłyszeć. Wszyscy obracają się do mnie. Wzrok chłopaków od razu spoczywa na pakunku w moich rękach.

- Co tam masz? - Odzywa się Ash, który nie robi tego za często, dalej.

- Tort - odpowiadam krotko.

- Właściwie to, ciasto czekoladowe, mam nawet świeczki! - Wyglądają na zdziwionych, bardzo.

- To nie są typowe urodziny, kurwa - odzywa się Luka. Oczywiście, ze mu to nie pasuje.

- Dziękuję - Micheal zaskakuje mnie podziękowaniami, a jeszcze bardziej gdy podchodzi, żeby pocałować mnie w policzek.

- Powinnaś wybrać mnie - szepcze mi na ucho, tak, żeby nikt nie słyszał. Zaczynam się rumienić.

- Nie miałem urodzinowego tortu, od.. - Nie mówi nic więcej. Sama składam jeszcze jeden pocałunek na jego policzku.

- Wszystkiego najlepszego, Mike - Luke patrzy na nas tym spojrzeniem "jebcie się wszyscy". Nie podchodzę do niego, chce dystansu to ma dystans.

- Jedzmy! - Krzyczy Calum, ale Scarlett najpierw zapala świeczkę.

- Sto lat, sto lat! - Śpiewają. Wydaje mi się, ze sprawiłam, ze te urodziny są dla nich wyjątkowe. Nie mogę powstrzymać uśmiechu gdy zajadają się moim ciastem.

- Pyszne! - Krzyczy Ashton. Luke nie mówi za dużo. Bardziej skupia się na paleniu niż na cieście. Taki jest, a ja takiego go chce. Ich wszystkich. Chyba mam poważne zaburzenia towarzyskie. Ale nie przejmuje  się tym, ciesze  się, ze mogłam ich uszczęśliwić.

Siadam na kamieniu obok niego. Skoro on chce zachowywać dystans to proszę bardzo. Nie znam  się na grze pt "oddani uczuciu" wiec równie dobrze mogę grac w "unikanie uczucia".

Obraca głowę w moja stronę i po prostu się na nie gapi. Katem oka widzę jak zaciąga  się skrętem. Mike podchodzi do mnie i podaje mi jednego. Luke ma teraz na twarzy pół uśmiech. Cale moje doświadczenie z tą zabawa było z nim i na jego warunkach. Z resztą to była tylko próba dzisiaj ma być bez powstrzymywania.

Ostatnio zadaje sobie dużo pytań. Jedno z nich to czy ludzie, którzy są określani przez Mission Beach jako niziny społeczności, bawią się inaczej niż pozostałe nastolatki?

Błagam tylko w głowie, żeby nie upalić sięza szybko. Nie czuję potrzeby udowadniania im niczego. Bardziej chce pokazać Lukowi, że skoro jak mogę być niegrzeczna, to on może być grzeczny. Ale wiem, ze to nie dziale w ten sposób. A na pewno nie w stu procentach.

Słucham grupy przyjaciół, którzy wspominają zeszłoroczne urodziny Micheal i żałuje, ze sama nie mam wspomnień z takich rzeczy, ale oni to zmienia. Już to robią.

Scarlett podchodzi do mnie i siada na kamieniu obok mnie. Luke cały czas siedzi po mojej drugiej stronie. Nie odezwał  się jeszcze do mnie słowem. Nienawidzę gry w, która gra. Mam dosyć jego testowania.

- Może nie pasujesz do nas, ale dobrze, ze jesteś - uśmiecha  się do mnie.

- Dobrze jest widzieć wszystko z innego punktu widzenia, wnosisz powiew świeżości - teraz obydwie wybuchamy śmiechem .

Myślę, ze czuje  się przy nich dobrze. O dziwo to przy człowieku, przy, którym powinnam być najmniej skrepowana jestem najbardziej. Przez głowę przechodzi mi myśl, czy dla Chloe tez taki był? Czy ja po prostu chce za dużo? Nie chce się nad tym zastanawiać. Więc skupiam się nad tym po co tu przyszłam. Nie trzeba mi dużo, żeby się rozluźnić. Jedyna nie rozluźniona osoba jest Luke. Co jest do niego nie podobne.

- O co ci chodzi? - Pytam go w końcu, gdy znowu siedzimy obok siebie na kamieniach.

- Mnie? - Pyta mnie kpiąco.

- Dlaczego mnie nie dotykasz? - Serio to on mnie o to pyta?

- Trzymam dystans, tego chciałeś? - dalej siedzimy obok siebie, walcząc na spojrzenia.

- Nie umiesz mnie, kurwa dotykać - tak wracamy do tego.

- A ty nie umiesz zachowywać się normalnie - to ma więcej niż jedno znaczenie.

- Gówno prawda - warczy do mnie.

- Krzyczysz na mnie gdy nie właściwie się przywitam, a sam wychodzisz z krótkim głupim pocałunkiem!

- A ty nigdy nic nie inicjujesz! - Słyszycie jak głupio brzmi ta rozmowa? Kłócimy się o to, ze chcemy się dotykać, ale żadne nie chce zacząć.

- Myślałam, ze zawsze bierzesz to, co chcesz - wyzywam go.

- Chce, żeby dziewczyna, która jest moja, nie bała się mnie dotykać, kurwa - podchodzę do niego.

- Nie podoba mi się też jak dotyka innych - pozwalam sobie na mały uśmiech.

- Zazdrosny? - Pytam rozsuwając kolanem jego nogi, żeby stanąć pomiędzy nimi.

- Wiesz jak Chloe mnie chętnie i dobrze dotykała? - Próbuje się nie wzdrygnąć na te słowa, wiem, ze on mnie wyzywa.

- To dlatego ja zdradzałeś? - Zadziwiam go moja bezczelnością.

- Jakoś ja tobie wystarczam - mówię i podchodzę bliżej.

- Skąd wiesz, kurwa? - tak łamię go powoli.

- Bo gdyby tak nie było nie był byś takim zazdrosnym kutasem - mówię wplatając ręce w jego włosy.

- Mam dosyć - mówi krótko i obojętnie.

- Czego?

- Nie powinno cię tu być - znowu do tego wracamy.

- Już to przerabialiśmy wiele razy, Luke - patrzy na mnie dziwnie.

- Pieprzyłem Chloe - tak zdecydowanie tego się nie spodziewałam.


*******

Czy oni nigdy na dłużej się nie dogadają?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro