fuck my life
"Zapomnienie o zdradzie jest jak pominięcie jednego z najważniejszych rozdziałów w książce, przez co kontekst wychodzi w ostateczności inny od prawdziwego"
Sharon
- Co tutaj kurwa robisz? - warczę na niego, ale on pokazuje mi tylko swój kretyński uśmiech.
- Chciała się ze mną spotkać - dopuszcza do do brata i Allison, dlaczego? Czy on naprawdę, aż tyle dla niej znaczy.
Widzę jak obraca się, żeby na nas spojrzeć gdy Cam i Matt ścigają się morzu.
- Nie chciałam na to reagować, serio - mówi nagle.
- Ale musicie skończyć z tym gównem, teraz - patrzymy na nią, potem na siebie i żadne z nas chyba nie rozumie, co się dzieje.
- Jesteście przyjaciółmi i kłócicie się o dziewczynę o mnie? - nie patrzymy już na nią, a jedynie na siebie.
- Ty - wskazuje na mnie palcem.
- Pokazałeś, że nie potrafisz sobie poradzić ze swoim gównem - ma racje.
- A ty? - teraz wskazuje na Mika.
- Nie wiem czego chcesz, ale nie do końca mnie to przekonuje - wyjmuje z kieszeni papierosa, nie ma nic lepszego niż spodenki sportowe do pływania. Cóż, żeby było jasne nie zaszedłem jeszcze tak daleko, żeby zmoczyć kieszenie, nie jestem idiotą.
- Macie być przyjaciółmi, byliście nimi przede mną i będziecie po mnie - ta dziewczyna zaskakuje mnie, co raz bardziej każdego dnia.
- Luke! - przerywa nam Cam, który podpływa do mnie z Mattem.
- Zgaś przy nim tego papierosa - warczy Sharon, ale ja jej nie słucham. To by było tyle z bycia kimś lepszym.
- Popływasz z nami? - cholera uwielbiam tego dzieciaka.
- Ta, zaraz wracam - uśmiecham się do Sharon. Nie poprosił o to Mika nawet nie zwrócił na niego uwagi.
- Stój - zatrzymuje się gdy idę do brzegu.
- Najpierw podacie sobie rękę na zgodę i powiecie coś w stylu kumple przed laskami - oboje z Michelem wybuchamy śmiechem, bo to coś co mówiliśmy w kółko kiedyś i nawet Scarlett to podłapała, tylko, że ona zawsze była kumplem, a nie laską. Rozumiecie, prawda?
- Kumple przed laskami - mówimy jednocześnie i widzę uśmiech Sharon. Na chwilę też pozwalam sobie na szczerą minę. Jednak mój humor się zmienia gdy Mike podchodzi do niej i delikatnie całuje ją w policzek.
Obiecałem sobie, że nie wybuchnę, ale jestem na pierdolonej granicy.
- Luke! - Cam znowu krzyczy.
- Zaraz będę! - zostawiam gruchających gołąbków i idę na ląd zgasić papierosa.
- I jak?
- To może być nieco trudniejsze niż myślałem, kurwa - Sharon nabiera jeszcze więcej charakterku, co znaczy, że przyjęła dużo moich lekcji.
Przepływam obok nich i skupiam się na dwóch chłopcach, którzy patrzą na mnie jak na pieprzonego boga. Cam powiedział mi kiedyś, że chce być taki jak ja. A ja wiem, że do tego nie dopuszczę, za dużo gówna zrobiłem jego siostrze, gdyby rozumiał.. Myślę, że by mnie nie lubił. Dziecinna naiwność, brakuje mi jej.
Gdy płynę w ich stronę widzę jak posyła mu delikatny uśmiech, a on odsuwa jej pasemko włosów z twarzy. To są tak delikatne ruchy, że nie wiem czy w ogóle tak kurwa potrafię. Najbardziej nienawidzę, że ona nigdy nie powiedziała, że tego chce. Kurwa nie zapytałem byłem tak pochłonięty sobą, że nigdy..
Grzeczne dziewczynki chyba właśnie to lubią? Nie wierzę, że jestem w tym miejscu w moim życiu gdzie przejmuje się takim gównem, a tym bardziej, w miejscu w którym to Michael wie jak się zachować.
Sharon:
Luke zniknął gdzieś w między czasie, aż w końcu wracaliśmy do domu. Oczywiście Micheal nie mógł być taki wspaniałomyślny.
- Mike - zatrzymuje go chwilę przed tym aż dojdziemy do mojego domu.
- Słucham? - nie ma rzeczy, która irytuje mnie bardziej niż jego dobre maniery albo brak papierosów. Jakim cudem coś takiego mnie irytuje? Teraz widzę jak wielki wpływ miał dla mnie Luke i jak wiele chce poświęcić dla mnie Mike.
- Ja tego nie chce, Mike - wiem, że rozumie o co mi chodzi.
- Nic z tego nie będzie, lubię cię jako przyjaciela i wiedziałeś o tym.
- Powinienem o ciebie walczyć od początku, nie pozwolić mu cię zabrać - przyznam się do czegoś.
- Myślę, że od początku to był on - robi wielkie oczy jakby go spoliczkowała.
- Wjechałam w jego samochód, wpadłam na niego w sklepie, pamiętasz? - jego spojrzenie łagodnieje.
- On ma cholernie szczęście i tego nie docenia - zaczynam w to wierzyć.
- Nie jestem dziewczyną, która zwodzi i do cholery zapal wreszcie! - on zaczyna się śmiać.
- Nie, myślę, że brak papierosów dobrze mi zrobi, chociaż na jakiś czas - zaskakuje mnie, że sam tego chce. Jest tak podobny do Luka, a zarazem tak zupełnie inny.
- Dziękuje, Sharon, że mi o tym powiedziałaś - nie protestuję gdy składa delikatny pocałunek na moich ustach. To jest jego pożegnanie.
- Możemy być w końcu przyjaciółmi? - wybucha śmiechem.
- Oczywiście! Serio, Sharon chce tego - głaszcze mnie po policzku.
- Wiesz, że znajdziesz swoją wielką miłość kiedyś?
- Mam nadzieję, że będzie tak wyrozumiała jak ty - uśmiecham się do niego i dostaje jeszcze pocałunek w czoło a potem znika i w ten sposób mam jeden problem mniej, a jednego przyjaciela więcej.
Gdy wracam do domu, nó cóż nie jestem sama w moim pokoju. Tym razem udało mi się nie krzyknąć. W jakiś sposób cieszę się, że tu jest, a potem przypominam sobie, co zrobił i mimo wszystko mam ochotę go uderzyć, a potem wykrzyczeć mu w twarz, że go nienawidzę.
- Powiedz mi czego chcesz - stoi do mnie plecami, ale i tak wie, że tu jestem. Ja czuję dokładnie to samo gdy jest w pobliżu. Oczywiście pali, a ja pierwszy raz nie przeklinam tego zapachu.
- Mogę jednego? - Pytam gdy staje obok niego przy szeroko otwartym oknie z widokiem na plażę. Podaję mi swojego papierosa i zaczynamy się nim na zmianę zaciągać.
- On nie pali - nie wierzę w to.
- Brakowało mi tego - nienawidzę tego, ale jego nałóg stał się moim przyzwyczajeniem.
- On dotyka cię jakbyś była najcenniejszym skarbem na świecie - ledwo to czułam. Nie paliło.
- Chciałam zostać trochę popsuta, pamiętasz? - ale nie niezłamana.
- Luke, to nie jest dzień pod tytułem grzechy Sharon - nie może tego obrócić przeciwko mnie.
- Nie pieprzyłem ich, całowałem, a raczej pieprzyłem ustami, ale nie.. = kolejne kłamstwo
- Zamknij się - warczę na niego i wyrywam mu papierosa, żeby go dokończyć.
- Co tutaj robisz? - proste pytanie
- Mogę spróbować - wybucham śmiechem.
- Co?
- Być tym kogo potrzebujesz - od poniedziałku do środy od ósmej do piątej?
- Kiedy do tego doszedłeś po tym jak wypieprzyłeś jakąś dziwkę, a może Chloe? - wzdrygam się na samą myśl
- Mówię ci, kurwa, że tego nie zrobiłem - gówno prawda po raz trzeci.
- Nie wierzę ci - w tym momencie zostaje przyszpilona do parapetu, a letnia bryza wieje mi w plecy.
- Przepraszam - To na mnie nie działa. Już nie.
- To jest ta twoja delikatność?
- On jestem grzeczną dziewczynką obchodź się ze mną jak ze szkłem - prycham.
- Chciałam, żebyś się ze mną kochał, nie ty się ze mną pieprzyłeś, chciałam, żebyś złapał mnie za rękę ty łapałeś mnie za tyłek. - Jego mina jest tak poważna jak nigdy.
- Naprawdę tego chcesz? - I tu pojawia się problem.
- Powiem to twoimi pieprzonymi słowami, kurwa - nawet jeśli jego oczy się nie śmieją, on się uśmiecha i pomimo wszystko to jest szczere.
- Chciałam tego wszystkiego, kurwa.
- Nie rozumiem - bez pytania wyciągam z jego kieszeni papierosa i go odpalam.
- Da się połączyć niesamowity ogień z przyzwoitością, ale nie zamierzam być twoja grzeczną dziewczynką, żebyś szukał brudnych zabaw gdzie indziej - nie rozumie, widzę to w jego oczach.
- Powiedz, powstrzymywałeś się ze mną?
- Ustaliliśmy żadnych limitów - on naprawdę nie ma pojęcia o czym mówię.
- Więc dlaczego nie przyszedłeś tego dnia do mnie? - Zrozumiał. Znowu łapie mnie za kark, a ja znowu pozbywam się stamtąd jego ręki.
- Mówiłam ci już, żebyś mnie tak nie dotykał - Trzymam jego nadgarstek przy swojej talii.
- Dlaczego?
- Nie ufam ci, a ty nie ufasz mi - kiwa przecząco głową.
- To nie prawda.
- To prawda, Luke. Nie mogę być z kim kto jednego dnia śpiewa dla mnie cholerną piosenkę, a drugiego pieprzy jakąś dziwkę.
- Cholera nie mogę być z kimś kto mnie zdradza! - Ja krzyczę.
- Nie zrobiłem tego, kurwa! - On krzyczy.
- A ja ci nie wierzę! - przesuwa się do mnie i chce mnie pocałować, ale odpycham go od siebie.
- Wróć kiedy będziesz w stanie powiedzieć, prawdę - nie powinnam dawać mu nawet tyle. Ale jestem tak samo słaba jak on.
Nie wybaczę zdrady. Nie wybaczam zdrady. Nigdy tego nie zrobię.
Czy pocałunek jest zdradą? To widziałam na oczy, ale w mojej głowie działo się o wiele więcej.
******
Jak myślicie Luke ją udobrucha?
Plus, na czym poprzestał ze swoimi dziewczynami gdy mu odbiło, pieprzył je? Często w tym opowiadaniu pada to pytanie XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro