40. Rozwijamy się i swoje związki
"Czy, aby łapać szczęście
trzeba być przygotowanym na wieczny sprint?"
Sharon Stone
Zastanawiam się, czy mama mnie puści na imprezę u Luke'a. Ostatnio żyjemy w dobrych relacjach, ale to dlatego, że nie przyłapała Luke'a na przychodzeniu do mnie w nocy. Sądzę, że to byłoby naprawdę problematyczne. Czy posiadanie tajemnic przed rodzicami to coś normalnego? Nawet, jeśli mamy z nimi dobre relacje, czy to nie tymi małymi tajemnicami rozdzielamy życie rodzinne i swoje własne? Nie wiem, czy to dobrze. Wydaje mi się, że jestem jeszcze za młoda, aby rozwikłać, jak w stu procentach powinny wyglądać relacje z rodzicami. Jesteśmy razem na zakupach w Cairns, bo Cam potrzebuje nowych kąpielówek i okularów, więc gdy on z tatą kręcą się po sklepie dla pływaków, a my szukamy, jakiś ubrań. Może znajdę coś na tą imprezę. Nie widział mnie w sukience, a ja je nie za często noszę, więc pewnie byłby zaskoczony. Cóż, on może znów pokaże się w swoich bermudach, może to jego imprezowe spodnie.
– W szkole dobrze? – co jakiś czas o to pyta. Normalnie matczyne pytanie. Przy stole nawet czasem zapyta o to Luke'a – Słyszałam kilka nieprzyjemnych komentarzy – odkąd wróciła do pracy, widzę, że ma więcej zmartwień, jakby ludzie ją oceniali, przez to kto bywa u nas w domu i pewnie tak jest.
– Na czyj temat? – nie wiem, czy chcę znać te o Luke'u, chociaż im dłużej widać nas na przysłowiowym mieście tym sama więcej ich słyszę.
Mama rzuca mi spojrzenie, mówiące, że to oczywiste.
– Podobno nie skończysz przez niego szkoły, bo zajedziesz w ciążę – aha, więc z takiej grubej rury.
– Mamo.. – moje policzki znów są czerwone, staram się je zakryć włosami. Jesteśmy w sklepie, a ona porusza taki temat.
– Nie chciałabym, żebyście stracili szanse na przecie wszystkich tych rzeczy... Żeby on przeżył to wszystko, czego nie umie zdefiniować, żebyś mu w tym pomogła.
– Więc, go polubiłaś? – skrywam swój uśmiech za włosami, bo jestem pewna, że gdy go zobaczy to będzie z tego powodu niezadowolona.
– Tak, Sharon – dalej przegląda wieszaki na półce, jakby nigdy nic – Dlatego powinnyśmy wybrać się do ginekologa, Sharon – cała mama dwa w jednym.
– W Mission Beach? – dopytuje.
– Nie mamy tam ginekologa, Sharon – może powinnam o tym wiedzieć, a może dobrze, że nie wiem, bo to znaczy, że tak daleko nie wybiegam.
– Mogę iść do niego na imprezę? – wyrzucam w końcu z siebie, skoro już tak o nim gadamy – Na całą noc? – precyzuję, aby nie była zaskoczona.
To jest ten moment, gdy wieszaki przestają być interesujące.
– Z naładowanym telefonem, Sharon. Nie musisz się meldować, ale musisz być pod telefonem - nie do końca wiem, jak to ma działać. Będzie dzwonić o przypadkowych godzinach, a ja będę musiała odebrać? – To, co? Znalazłaś coś na te imprezę? – uśmiecha się bardzo zadowolona, że rozszyfrowała te naglą potrzebę zakupów.
– Potrzebuję jeszcze chwili – nie wiem, czy sukienka to wychodzenie z własnej strefy komfortu, ale to na pewno coś nowego.
*
Nie wiem czemu mieszkanie Luke'a i Jacka jest tak często udostępniane na imprezy, ale ta właśnie trwa w najlepsze. Chciałabym bawić się lepiej, niż na poprzedniej i wcale nie całować się podczas gry w butelkę. Luke'a nie ma, jednak w zasięgu mojego wzroku, a ja siedzę na kanapie obserwując Jacka, który stoi z Allison i Ashtonem. Nie umiem tego rozszyfrować i chyba nie umiem też jej o to zapytać, ponieważ od sceny w tym salonie nie rozmawiałyśmy. Chyba obie siebie unikamy, jakby ta rozmowa miała być kluczowa dla naszej przyjaźni. Scarlett opada na miejsce obok mnie na kanapie.
– Na co patrzysz? – pyta, wręczając mi piwo do ręki – Chcesz? – przyjmuję je, ponieważ nic jeszcze dzisiaj nie wypiłam – Na ten trójkącik?
– Czy to nie jest dziwne? – może się zwyczajnie na tym nie znam.
– To pierwsza dziewczyna, z którą widzę Ashtona – może poznam kolejną historie życia – Druga, z którą widzę Jacka, zabawne, bo obie mają imię na „A" – przygląda im się razem ze mną – Gdyby Calum zrobił mi taki numer... – zbiera chyba słowa – Wiem, że Jackowi jest ciężko, ale myśli, że April nie jest? Nie chciałabym być z kimś, kto myśli tylko o sobie – może to urok Hemmingsów. Luke nie zawsze myśli tylko o sobie, ale na tyle długo musiał martwić się sam o wszystko, że czasem nie rozróżnia chęci pomocy od wytkania mu jego niepowodzeń – Nie wiem, jak wam się uda być z Luke'm na odległość – no i ktoś powiedział to na głos – Bo zamierzacie spróbować, tak? – dopytuje.
Szukam go wzrokiem, jeszcze raz, tym razem znajduję go przy bracie. Nie mam na to odpowiedzi.
– Mamy jeszcze trochę czasu, żeby się nad tym zastanowić – upijam duży łyk z butelki piwa.
– Przepraszam – mówi od razu – Nie chodziło mi o to, że nie dacie rady, tylko, że ja bym tak z Calumem nie potrafiła.. – tłumaczy się – Luke jest ciężki na codzień i podziwiam ciebie, jak sobie z nim radzisz, ale chodzi mi o to..
– Hej – zwracam się do niej – Nie mam ci tego za złe – bo to szczera prawda – Jesteśmy świeżą sprawą, nie jestem pewna, czy w ogóle nazywa mnie swoją dziewczyną, nie spałam z nim, a mam planować tak daleko.. – nie wiem dlaczego się tak przed nią otwieram. Chyba dlatego, że brakuje mi kogoś do pogadania – Czuję, jakby on się każdego dnia zmieniał i robił to dla siebie, ale czasem go coś stopuje i..
– Wiem, co masz na myśli – obraca się bardziej w moją stronę – Bo mam tak samo, jak on. Czasem jestem gotowa na wszystko, zaryzykować wszystko, a potem po prostu się boję, że to dla mnie za dużo, ale Calum mnie wspiera, a ja wspieram go, dlatego myślę, że damy radę – może to też rada dla nas, jeśli będziemy się wspierać.. ale z tego, co wiem to April wspiera Jacka, a to od niego dostaje. Luke też poznał dziewczynę, która mogła dać mu więcej, ale tego nie chciał. Może ta jednorazowa sytuacja, to wszystko czego potrzebowaliśmy, aby się upewnić w stosunku do siebie nawzajem.
– Luke, chodź! – Calum krzyczy z nienacka, wyciągając znikąd gitarę, a nawet dwie – Zagrajmy coś! W końcu mamy założyć zespół! – o tym też pierwszy raz słyszę.
– Calum upiera się, że mogliby brać udział w konkursach w Sydney, bo mają potencjał, ale na razie zagrali razem może z trzy razy.. – nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Czy jest szansa, że nie mówi mi o tym, bo nie chce, aby uważała go za muzyka? To by było szalone, ale podobne do niego.
Luke szepcze coś Ashtonowi na ucho, a on idzie z nim. Mike wyjmuje, jakiś bębenek z drugiego pokoju i kolejną gitarę. Każdy z nich ma gitarę?
– Więc, robicie show? – pyta Allison, zostając z Jackiem w kuchni.
– Ostatnio zrobiliśmy próbę – ekscytuje się Calum – I chcielibyśmy wam to teraz pokazać – jest tu kilka innych osób, które ledwo znam, ale chyba chodzi o to, jak przyjmie ich więcej ludzie, a nie tylko najbliżsi przyjaciele.
Luke spogląda na mnie. Uśmiecham się do niego, bo chętnie usłyszę, jak gra.
– Luke lepiej śpiewa ode mnie, ale uparł się, że to ja mam to zrobić – słyszałam, jak śpiewa w samochodzie i robił to o wiele lepiej ode mnie, ale nie widziałam, że śpiewa i gra na gitarze, to znaczy, że robi to na raz.
Calum zaczyna śpiewać, a reszta grać na instrumentach. Siedzę, jak wryta, w ogóle nie spodziewając się po nich takiego zgrania. No dobrze, może nie jest idealnie, ale sam tekst i poruszony Calum śpiewając. Imprezy powinny być fajne, a ja jestem bliska łez słysząc tekst piosenki. Widzę, jak Jack porywa Allison do tańca, ale szybko odrywam od nich wzrok, gdy czuję czyjś na sobie. To Luke. Nie powiem, żeby się uśmiechał, ale uważnie mi się przygląda. Nie chcę, żeby ta piosenka sprawdziła się w stosunku do nas.
I drove by all the places we used to hang out getting wasted
I thought about our last kiss, how it felt the way you tasted
And even though your friends tell me you're doing fine
Calum śpiewa dalej, gdy drzwi od mieszkania się otwierają i wchodzi przez nie ktoś kogo nigdy nie widziałam.
– April? – a więc to jest April. Cała nasza uwaga jest skupionych na niemal przytulonych do siebie Jacku i Allison, gdy April stoi w drzwiach chyba nie będąc przygotowanym na to, że zastanie tu imprezę.
– Nie przyjechałeś, żeby tu imprezować? – jest w jej tonie coś takiego, że mogłabym przysiąc, że z moich ust wyszłoby dokładnie to samo pytanie, dokładnie takim samym rozczarowanym tonem. Cóż, ta impreza jest chyba skończona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro