35. Czego chcesz?
"Chcę wszystkiego, ale nie jestem na to wszystko gotowa.
Więc, czy na pewno wszystko to to, czego chcę?"
Sharon Stone
Siedzimy z Allison na plaży, gdy nasi bracia i Luke są w wodzie, bo tak jak obiecał, spełnia jego prośbę, a raczej usilne błagania o to, żeby z nim popływał. Nie jest to pierwszy raz, gdy to robi, ale tak bardzo spodobało mu się za pierwszym razem, że Luke nie mógł mu odmówić. Dla nas to za mało, aby pływać, ale nie dla niech. Sierpień jest ciepły, ale czekam już na prawdziwe lato.
– Więc... – Allison rozsiada się na leżaku, który kupiła, gdy tylko tu przyjechała. Siedzę na niemal identycznym. Odsuwam aparat od twarzy, bo byłam pochłonięta próbami sfotografowania chłopaków – Co tam u ciebie i Luke'a?
– A co ma być? – zaciskam dłonie na aparacie, nie wiedząc, jak na to odpowiedzieć.
Jest sierpień i nikt ni mówi o tym, że zostały cztery miesiące, aż skończą szkołę i stąd wyjadą.
Czym są cztery miesiące?
– Słyszałam, że w Sydney wszyscy poczuli się, jakby żyli innym życiem – kpi z nich – Ashton mówi, że mają tak, co jakiś czas, a potem wracają tutaj, a Mike znowu nie radzi sobie ze szkołą, a Luke.. – nie chcę tego słuchać, bo nie zgadzam się z Ashtonem.
– Myślisz, że.. – nawet nie jestem pewna, o co chcę zapytać – Może inaczej – stwierdzam – Czy bliskość powinna przychodzić naturalnie? Czy w którymś momencie ufasz komuś i nagle jesteście bliżej, więc pozwalacie sobie na więcej?
– Pytasz o seks? – staram się być pewna siebie, ale ten temat jest mi zupełnie obcy, więc mały rumieniec wypływa na moje policzki. Nigdy nie myślałam o tym, co będzie, gdy będę miała chłopaka, jakoś myślałam, że to wszystko będzie się toczyć własnym rytmem i wszystko pójdzie, jak po maśle, ale on szuka bliskości, a ja z jakiegoś powodu nie wiem, czy chcę z nim spać.
Czy jeśli to jest właściwy chłopak to idzie się z nim do łóżka bez zastanowienia?
Czy jeśli to ten jedyny to od razu się to wie i ma ochotę się usiąść mu na twarzy?
Może przesadziłam. Może przez to, że mam skłonności do przesady, to wszystko jest trudniejsze.
Kiwam głową.
– Słuchaj.. – obraca się w moją stronę – Pierwszy raz nie jest przyjemny, ale z każdym kolejnym jest lepiej – stwierdza, jakby to nie było nic ważnego – Nie wiem, jakimi uczuciami siebie darzycie... – ja jeszcze też nie, to znaczy chcę od niego wszystkiego i to przeraża mnie najbardziej – Ale nie wszystko musi być opisane słowami. Czasem jej dobrze, po prostu oddać się chwili, rozumiesz?
– Chyba – kiwam głową, bo i tak w mojej głowie jest tona myśli. Wszystko wyrzucam z siebie tak łatwo, a jak przyszło, co do czego to nagle mam problem z powiedzeniem słowa ‚seks', to chyba zdecydowanie znaczy, że nie jestem na to gotowa. Nie jestem tak wyzwolona, jak Allison, a tym bardziej tak pewna siebie w tych kwestiach.
– Uprawiałam z Ashtonem seks jeszcze na tamtej imprezie, co mnie zabrałaś do Luke'a – nie pytałam, ale to właśnie mówi – Ashton jest dobry w te klocki, Luke na pewno też, ale nikt nie całuje lepiej, niż... – nie kończy, ponieważ obok nas siada mokry Luke, który obejmuje mnie ramieniem.
– Powinienem przestać palić – szepcze mi do ucha – Bo te dzieciaki mnie zabiją – jego mokre włosy ocierają się o moje ucho – Mają o wiele lepszą kondycję od mojej, a nawet nie mam jeszcze dwudziestu lat.
– Nie kuś – mówię do niego, gdy on przyciąga mnie mocniej do swojego ciała, aż moje plecy nie są przytulone do jego mokrej piersi – Hej! Zmoczysz mi ubrania!
Wyszedł właśnie z wody, więc nasze stroje diametralnie się różnią. Moje krótkie spodenki i koszulka, kontra jego spodenki do pływania. Luke nie ma sylwetki pływaka, bo nim nie jest. Nie jest przy kości, raczej jest z tych szczupłych, ale nie spędzający godzin na ćwiczeniu własnego ciała.
Przytula mnie mocniej.
– Odłóż aparat, bo nie chcę go zmoczyć, zanim wrzucę cię do wody – ostrzega.
– Hej! – oburzam się – Jest za zimno!
– Wcale nie! – nie zgadza się ze mną, co nie jest żadną nowością – Uwaga, raz, dwa.. – wstaje i na ‚trzy' podnosi mnie mnie w swoje ramiona.
– Luke.... – piszczę, gdy on biegnie w kierunku wody.
Aparat leży na leżaku, więc przynajmniej on na tym nie ucierpi.
– A może nie umiem pływać, co jak nie umiem pływać?!
Zatrzymuje się w pół kroku.
– Nie umiesz? – brzmi na faktycznie przerażonego.
Robię głupią minę, co go rozbawia.
– Umiem – teraz już na pewno mi nie odpuści.
W jeszcze lepszym nastroju, moja osoba w końcu ląduje w ubrania w wodzie. Jestem cała mokra, co zazwyczaj czyni woda, a on dobrze bawi się moim kosztem. Dobrze jest go widzieć w takim nastroju. Od powodu z Sydney o wiele częściej się uśmiecha i zamiast szukać wymówek, szuka sposobów do działania. Ochlapuję go wodą, a on odwzajemnia się tym samym. Ubranie się do mnie przykleja, a Luke w którymś momencie zamiera i się na mnie gapi.
– No co?! Wyglądam, jak zmokła kura, ale to tylko twoja wina! – próbuję zebrać włosy do kupy, ale one już się zaczęły kręcić, więc raczej mi to nie wyjdzie.
Go to chyba, jednak nie obchodzi, bo skraca dzieląca nas odległość, a jego ręce lądują na mojej twarzy i o wiele skuteczniej odsuwają z niej włosy, bo chyba mają w tym ważniejszy cel, niż ja miałam, a konkretniej taki, aby odsłonić moje usta i gdy to się dzieje całuje mnie. Nie ma w tym pocałunku delikatności, a raczej niepewności, może też dlatego, że moje usta same się rozchylają, a moje ręce biegną do jego pasa, aby przyciągnąć go bliżej. Nikt nigdy nie sprawiał, że tak się czułam. Nikt tak na mnie nie patrzył i momentami przeraża mnie myśl, że widział, jeszcze za mało dobrego, aby ocenić, czy naprawdę mnie chce, ale po chwili uspokajam samą siebie i przypominam sobie historie o przyszłej lekarce, którą odrzucił z mojego powodu, a to sprawia, że przyciągam go mocniej do siebie. Jego dłonie znikają pod moją mokrą koszulką, a mi nie przeszkadza to tak bardzo, chyba z tego powodu, że i tak przyległa do mnie i nie czuję takiej różnicy. Nigdy nie było tak dziko, a ja nigdy nie chciałam być bliżej i nie wiem, skąd to się bierze, ale po raz pierwszy ta świadomość, że mnie pragnie jest czymś równie odwzajemnionym.
*
Zrobiliśmy niezłą scenę, a przynajmniej tak twierdzi moja mama, która nam ją przerwała. Nikogo nie ma poza nami na plaży, ale twierdzi, że inni mogli nas oglądać z okien, tak jak ona. Nie zorientowałam się, nawet kiedy chłopaki wyszli z wody, ani momentu, gdy do Allison dołączył Ashton.
– Zrobiłam wam kilka fotek – biorę mój aparat do ręki, gdy słyszę słowa Allison – Nie tym, nie potrafię – stwierdza – Telefonem – macha mi nim przed twarzą – Wiem, wiem, to nie to samo, ale..
– Po co robiłaś nam zdjęcia do licha, Allison? – oburza się Luke, wyrywając jej telefon z dłoni.
– Bo jesteście oboje bardo ładni – zabiera od niego swój telefon – Wyślę ci potem – wstaje z leżaka, a raczej z Ashtona, a on z leżaka – Jedziemy coś zjeść. Jedziecie z nami?
– Nie dzięki – mówię pierwsza a po chwili Luke powtarza to samo.
Zostawiają nas samych. Luke siedzi w suchych ciuchach, a ja zawinięta w ręcznik. To pewnie ten moment, żeby wrócić do domu.
– Nie podoba mi się to – mówi, gdy tamta dwójka nie może już nas usłyszeć – Allison bawi się nimi.
– Co? Jakimi nimi? – nie wiedziałam, że jest ktoś więcej, niż Ashton.
– Wydaje mi się, że wydarzyło się coś pomiędzy nią, a moim bratem – Luke drapie się po karku, jakby i mu było to ciężko przetrawić – April jest o wiele lepszą dziewczyną dla niego.
– A co zrobisz, gdy tobie ktoś tak powie w Sydney? – nie wiem, czy to chęć bronienia własnej przyjaciółki, czy strach.
– Co ty gadasz? – pyta całkowicie zaskoczony – Serio to ty jesteś tą, która boi się o zmianę zdania, kurwa? – marszczy wściekle brwi, jakbym go uraziła – Przestań gadać o Sydney. Rzygam rozmowami o Sydney – stwierdza.
Tego to już w ogóle nie rozumiem, bo my o tym prawie w ogóle nie rozmawiamy, więc z kim o nim rozmawia?
– Powinnaś iść do domu i przebrać się w suche rzeczy – odpala papierosa – Zobaczymy się jutro? – pyta łapiąc za moją dłoń i przyciągając ją do swoich ust.
– A chcesz potem przyjść? – sama siebie tym szokuje.
– Co? – ściska mocniej moją dłoń.
– No w nocy.. – drapię się po czole, nie będąc pewną, co właściwie mu proponuję.
– To chyba nie jest dobry pomysł, Sharon.. – jest tak samo niepewny, jak ja.
– Dlaczego? – zabiera moją dłoń z mojej twarzy.
– Czemu mi to proponujesz, skoro nie jesteś nawet tego pewna? – teraz to on zadaje trudne pytania, takie jak ja miałam w zwyczaju. Zamieniliśmy się rolami. Oboje jesteśmy pewni innych rzeczy, co teraz dobrze widać.
– Nie mówię, że mamy iść do łóżka, do licha – wkurzam się i wyrwam mu swoje ręce.
On się uśmiecha.
– Nie powinno mnie to bawić, Sharon, ale czuję, jakbyśmy zamienili się rolami i teraz ty się denerwujesz, bo nie wiesz, jak ubrać to w słowa – ale się zrobił mądry, to znaczy nie mówię, że kiedyś był głupi, ale no...
– W takim razie wiem, jaka byłam irytująca wtedy – przewracam oczami, nie wiem, czy na swoje mądrości, czy na jego.
– Możesz ty wpaść i możemy obejrzeć film na laptopie Jacka.
Teraz to wybucham śmiechem.
– Myślisz, że mama mi na to pozwoli? Jest środek tygodnia, a ja jej powiem, że nie śpię w domu, tylko u chłopaka – już to sobie wyobrażam, zrobiłaby awanturę życia – Ty nie masz nad sobą rodziców, więc ty mógłbyś przyjść.
Teraz to on się krzywi albo oboje się krzywimy.
– Cholera, przepraszam – zakrywam usta dłonią, żałując tego, co powiedziałam.
– Zabawne, kurwa, że traktujesz to, jako zaletę – pociera zmarszczki na swoim czole, będąc zdecydowanie niezadowolonym z przebiegu tej rozmowy – Brak rodziców najlepszy na nocne schadzki albo w ogóle bzykano – porusza sugestywnie brwiami, chociaż wcale nie musi, bo to było dosyć bezpośrednie.
– Przepraszam – kto mówi takie rzeczy?
– Nie przepraszam za te ogromną chęć na bzykanko – przyciąga mnie do siebie, obejmuje ramieniem i całuje w głowę – Jestem pod wrażeniem – nie może powstrzymać śmiechu – Chciałbym mieć takie problemy, jak wymykanie się z domu.
– Przestań się, ze mnie śmiać – szturcham go przyciśniętym do niego ramieniem – Nie o to mi chodziło..
– Ta, domyśliłem się – całuje mnie w głowę – Jak wymyślisz, jakiś lepszy argument, czemu powinienem spędzić te noc u ciebie, to może się zastanowię.
– Nie chciałbyś? – czemu muszę czuć się w tym tak niepewnie.. – Czy w łóżku można tylko się bzykać? – staram się powiedzieć, jak najpewniej.
– Trafny argument – na szczęście, bo w tej chwili na lepszy mnie nie stać.
Wypuszczam oddech ulgi, a on znów się ze mnie śmieje.
– Przepraszam, ale nie mogę przeżyć tego, że zamieniliśmy się rolami – kręci głową, jakby sam chciał się uspokoić – Przyjdę, jak wszyscy zasną.
Ta, motylki w brzuchu to zdecydowanie coś prawdziwego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro