Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Jestem tym kim nie jestem, nie będę tym kim jestem

"Jeśli kiedyś będę tym facetem to z Sharon u boku,

bo ona wie, ze mogę nim być,

nawet jeśli nim teraz nie jestem."

Lucas

Nie wiem, czemu zdecydowałem się zabrać przyjaciół do Sydney, może miałem, jakieś wyrzuty sumienia, że oni tu zostają, a ja nie, a przynajmniej zostają na ten weekend. Byłem, nawet skłonny jechać na dwa samochody, ale Ashton powiedział, że nie chce jechać, że ma plany z Allison. Scarlett była podekscytowana, gdy to zaproponowałem, a teraz siedzi równie podekscytowana w samochodzie mojego brata. Powinien się cieszyć, bo przejedziemy ten jeden cholerny dzień o wiele szybciej, skoro jest nas aż tylu kierowców. Skutkowało to tym, że nie pojawiliśmy się w piątek w szkole, ale to nie było dla nas niczym nowym.

– A czemu nie ma z nami Sharon? – oczywiście, że Jack musiał zadać to pytanie – Jest taka przesłodka! – uśmiecha się i nie wiem, czy na myśl o jej wygłupach, czy go tak zachwyciła.

– No właśnie, Luke – Scarlett wygląda z tylnego siedzenia i łapie mnie za ramię – Czemu jej nie zabraliśmy? – pyta zatroskana.

– Bo chyba by musiała jechać na moich kolanach, kurwa – nie powiedziałem im o sytuacji z mojego mieszkania i mojego wymyślania, że to czas, żeby się ode mnie odsunęła, bo nie przyniosę jej nic dobrego. Zdecydowanie nie przypominałem, wtedy samego siebie, a już w ogóle, gdy wszedłem do niej przez okno. O tym też im nie powiedziałem. Nie chcę, żeby czegoś oczekiwali albo poczuli, że oni mi nie wystarczają. Cholera, to moi najlepsi przyjaciele.

Czy w którymś momencie musimy zacząć przewartościowywać przyjaźnie? Bo jeśli tak, to na pewno nie jestem na to gotowy. Nie wyobrażam sobie życia w tym mieście bez nich i nigdy nie wyobrażałem sobie wyjazdu bez nich, bo co bym robił sam w Sydney, kurwa?

– Lubię Sharon – dodaje Calum, zarzucając ramię za plecy Scarlett – Nie wiem, czy nazwałbym ją słodką – śmieje się pod nosem – Ale wie czego chce – i w tym wszystkim chce mnie. Wyobrażacie sobie, kurwa? Uśmiecham się do siebie samego, ale Jack to widzi.

– Oj, braciszku, braciszku – czochra mi włosy, jakby rozumiał więcej, niż ja.

– A poznaliście Allison? – musiało w końcu paść jej imię. Nie znam Allison, ale jej relacja z Ashtonem wydaje mi się przesiąknięta nienawiścią i nie potrafię tłumaczyć czemu. Najwięcej o niej może powiedzieć Jack, który pracuje z nią w restauracji w Mission Beach.

– Allison to kłopoty – stwierdza Jack, zaciskając dłonie na kierownicy – Cholerne kłopoty – kręci głową, jakby nie mógł uwierzyć, jak dużymi kłopotami jest ta dziewczyna.

– Chyba przyjaźni się z Sharon, prawda? – to pytanie jest chyba skierowane od mnie.

– Tak, zawsze o niej mówi z uśmiechem na ustach – odpowiada mój brat – Chwali jej talent fotograficzny i sama żałuje, że nie ma żadnego talentu.

– No wy chłopaki, to macie talent do grania na instrumentach – klepie swojego chłopaka w udo – Jak Calum mi gra... – on nie może się powstrzymać i nachyla się do pocałunku.

– Czy ja tu jestem jedynym singlem, do chuja? - oburza się Mike – Kiedy to się stało? W Mission Beach nie ma interesujących dziewczyn! – też tak myślałem, a potem poznałem Sharon – Jesteście oficjalnie razem z Sharon?

– No właśnie, skonsumowałeś związek, braciszku? – nabija się ze mnie.

– Walcie się, kurwa – nie będę z nimi o tym rozmawiał. Nawet nie jestem pewny, czy jesteśmy z Sharon razem, jeśli tak jest to to naprawdę chujowy związek i to nie chodzi o nią, a tylko i wyłącznie o mnie. Nie chciałbym, żeby kojarzyła to, co między nami z tymi wszystkimi awanturami. Cholera jasna, sam tego nie chcę dla siebie.

– Ashton przegiął – więc, to nie koniec tej rozmowy – Nie powinien mówić tego wszystkiego o was – oczywiście, że to Scar musi to wszystko powiedzieć – Jest zazdrosny.

– Zauważyłem, do cholery – nie chcę o nim rozmawiać i psu sobie tego wyjazdu.

Gdy Calum i Scarlett się zeszli, zastanawialiśmy się, czy Calum z nas zrezygnuje, aby być idealnym chłopakiem dla swojej dziewczyny, która ma samotną matkę alkoholiczkę i robi wszystko, aby wyrwać się z domu. On z kolei ma ojca, który nie umie utrzymać pracy, bo wszędzie się awanturuje. Matka od nich odeszła i nie zabrała go ze sobą, bo zrobiła sobie nowe dziecko, nową rodzinę. Są razem tak długo, że to oni dbają o swoje domy i sprawiają, że ich życie jest całkiem normalne, bo mają siebie. Może też dlatego są tacy normalni.

– Nie lubię szkoły, mieszkam w przyczepie, ale korzystam z życia – Mike wzrusza ramionami mówiąc to – Ashton sam wybrał wszechobecną nienawiść. Trochę, jak ty – wskazuje na mnie. Sięgam po papierosa, właściwie wszyscy w samochodzie to robią. Toniemy w dymie i chociaż przez chwile nie prowadzimy rozmowy, na mój temat, czy Ashtona.

Nigdy nie widziałem nikogo cieszącego się tak na czyjś widok, jak na April na Jacka. Dziewczyna ma typowo australijską urodę, blond kręcone włosy, naturalnie opalone ciało i jest malutka, co może nie jest już tak typowo australijskie. Studiuje filologie angielską, przez co ma dwa razy mocniejszy akcent, niż my wszyscy, starając się eksponować każde słowo, jakby było, jakąś sztuką. Nie powiem, że to nie jest zabawne. No i nie sądzę, że wszyscy na jej studiach tak mówią. Nigdy nie rozumiałem, jak można wyjechać tak daleko i studiować coś takiego. Gdybym już miał studiować, to coś, co sprawi, że moje finanse będą się miały o wiele lepiej, a filologia angielska raczej nie jest kierunkiem, który wybiera się dla bogactwa. April wisi na Jacku, a ja zastanawiam się, czy dobrze zrobiliśmy, że z nim przyjechaliśmy. Nie protestował, ale nie wiem, czy on w ogóle by mi odmówił. Okej, to kłamstwo odmawia mi wyjazdu z Mission Beach, póki nie skończę tam szkoły.

– No słuchajcie, cieszę się, że przyjechaliście, bo zabieram was na imprezę mojego wydziału – oznajmia April – Tak, Jack, my też idziemy – czochra mu włosy, jednocześnie niszcząc jego inne plany – Nigdy nigdzie nie chodzimy, gdy tu jesteś.. – April jest bezpośrednia, ale zarazem ma w sobie coś słodkiego, może to ten szeroki uśmiech, który ukazuje wszystkie jej zęby, a uśmiech z zębami rzadko kiedy jest słodki – A teraz chodźcie do środka, zrobiłam spaghetti.

– Ugotowałaś dla nas? – dziwi się Mike.

– No, a co? Myśleliście, że pozwolę wam się upić pustymi żołądkami?

Nikt z nas nie mówi, że jechaliśmy dziesięć godzin i impreza jest ostatnią rzeczą, na którą mamy ochotę. Chyba wszyscy jesteśmy ciekawi, jak to wygląda w dużym mieście, poza tym udało nam się trochę pospać w aucie.

*

W Mission Beach nie chodzimy na imprezy szkolne albo na imprezy, gdzie są ludzie, którzy mają się za lepszych od nas. Tutaj nikt nas nie zna, możemy być kim chcemy. Możemy, nawet udawać studentów albo kogokolwiek, kurwa. Mike wystroił się, będąc zdecydowanym na podryw. Jest po dwóch drinkach, co jest zaskakująco mało, jak na niego i od dwóch godzin nie schodzi z parkietu.

Calum i Scarlett też się gdzieś tam kręcą. Jack z April, jakiś czas stali ze mną, ale ona się uparła, aby poznał jej nowych przyjaciół. Zawsze powtarza, że jego dziewczyna jest najbardziej towarzyską osobą, jaką zna, dlatego nie dziwi mnie, że stale poznaje nowych ludzi. Nie wiem, ile czasu mija zanim brat mnie znajduje. Jest widocznie podbity i nie ma u jego boku April. Opiera się o blat i szuka barmana.

– Ona jest najbardziej popierdoloną dziewczyną, jaką znam, a ja i tak o niej myślę – co on do cholery mówi?

– Nazywasz April popierdoloną? – nie chcę się w to mieszać. On też nie miesza się w moje relacje z dziewczynami. Czasem pogadamy sobie o nich od serca, ale to tyle. Czasem to znaczy raz do roku, ja wykorzystałem swój limit na ten i wydawało mi się, że on też.

– Nie April – oburza się – Allison – jaką do cholery.. nie, nie może być – Zaszła mi za skórę – wyrzuca takim tonem, jakby nienawidził każdego słowa – Nienawidzę tego, jak się przy niej czuję – nie wiem, co to znaczy i nie wiem, nawet, czy chcę wiedzieć, to zbyt popierdolone, jak dla mnie. Allison pracuje z nim odkąd się tu przeprowadziła, ale mój brat nigdy nie wydawał się zainteresowany nikim innym, niż April, a widziałem wiele dziewczyn zainteresowanych nim – Nie chcę tego – dorzuca żałośnie – Nie chcę tego – powtarza jeszcze raz – Ona jest taka..

– Popierdolona? – kpię z niego, ale on się ze mną zgadza, więc jest chyba nieźle napruty.

– Mam dosyć tego, jak się przy niej czuję – więc to dlatego zdecydował się na ten nieplanowany wyjazd do Sydney. Nie powiedziałbym, że widzę przy nim zmianę przy April. Zachowuje się tak samo, jak zawsze. Uśmiecha się, jest słodki i żartobliwy. Mój brat jest słodki, tak dobrze słyszeliście. Zrobiłby dla niej wszystko, a ona nigdy tego nie wymagała i to na pewno różni ją z Allison.

– Tu jesteś! – dobrze, że nie muszę prowadzić z nim tej rozmowy. April otacza go ramiona w pasie – Napiłabym się...

– Ja też – to wypada z moich ust. Zdecydowanie chce się napić, słuchając tego, co mówił Jack.

Widzę, jak przytula do siebie swoją dziewczynę. Ona wtula się w niego i zaczyna coś do niego szeptać, gdy ja tym razem skutecznie przywołuje barmana. Nie bawię się świetnie, na pewno nie tak jak Mike i martwię się bratem, a to on zawsze musiał martwić się mną. Proponuję im po papierosie, ale April nie pali.

– Nie podczas weekendów w Sydney, brachu – wręcz odrzuca moją rękę, w której trzymam fajkę dla niego.

Nigdy nie widziałem, żeby nie palił.

– Nie pozwalasz mu palić? – coś się we mnie odpala, bo sam znam to z autopsji i nie wiem, czy jest rzecz, która bardziej drażni mnie w Sharon, niż to.

– Próbuję sprawić, żeby przestał – szczypie go w brodę, co jest nieco dziwne, ale zakochani ludzie w ogóle są dziwni.

Jack przewraca oczami.

– A ty nie pomagasz – nie wiem, czy powinienem się czuć winny. Palę jednego za drugim i tym razem chyba po to, żeby pokazać jej, że chociaż jeden z nas może robić, co chce.

Gadamy o niczym, aż podchodzi do nas, jakaś dziewczyna. Wita się z April i Jackiem, po czym zwraca do mnie.

– Jesteś jego bratem? – pyta, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

– Tak – patrzę na Jacka, a on nie tłumaczy jej, że właściwie to tylko przyrodnim bratem, więc nie powinniśmy być tak podobni, jak jesteśmy. Może dobrze byłoby znów być po prostu braćmi – Jestem Luke – wyciągam do niej dłoń, a ona od razu ją ściska.

– Cześć, Luke, jestem Bridget – uśmiecha się szeroko, a jej uśmiech zdecydowanie nie jest tak ładny, jak April. Jest od niej wyższa, nie tak chuda i ma kruczoczarne włosy, co nie jest często spotykane – Jesteś, więc Australijczykiem? – ignoruje mojego brata i swoją koleżankę i zwraca się tylko do mnie – Ja jestem z Ameryki. Przyjechałam tu na studia – mówi, jakbym zadał jej, chociaż jedno pytanie – Chodź ze mną zatańczyć, Australijczyku.

Więc, to prawda, co mówią laski kręcą faceci z Australii. Łapie mnie za rękę, ale ja się nie ruszam.

– Nie tańczę – oznajmiam.

Robi wielkie oczy, jakby nigdy nikt jej nigdy nie odmówił.

– Co jest niefajnego w tańczeniu? Jest za mało męskie? Jesteś jednym z tych facetów z kijem w tyłku? – dopiero ja poznałem, a ona zachowuje się, jakby wiedziała o mnie wszytko – My w Ameryce tańczymy cały czas – mówi, jakby cała Ameryka była jednym krajem, który w ogóle się nie różni, a może zakłada, że nie będę widział, skąd jest.

– Co to znaczy my wszyscy w Ameryce? – pytam ją.

– Więc, jesteś ciekawy, skąd jestem? – praktycznie skacze w miejscu. Ma w sobie tyle energii, co Ashton po dragach. Może nie powinienem tego porównywać – Opowiem ci w tańcu! – nie wiem, czemu się na to zgadzam. Może dlatego, że mam próbować rożnych rzeczy. Może wpisze to na listę tych, których nie chcę robić.

Pokazuje mi proste kroki. Kładzie dłonie na moich biodrach i znów powtarza, że tak tańczy się w Ameryce.

– Gdzie do chuja w tej Ameryce? – wkurzam się w końcu.

– Jestem z Atlanty. Mamy największe lotnisko na świecie! – macie największe ego na świecie chyba także.

– Niesamowite! To stamtąd przyleciałaś! – trochę z niej kpię, bo nie wiem, jak te energię traktować poważnie.

– No omal nie, bo prawie się tam zgubiłam! – chichocze – A ty? Byłeś kiedyś w Ameryce? – najdalej byłem w Sydney, ale to chyba nie dzień, żeby się do tego przyznawać.

Tańczę z obcą, radosną dziewczyną, która jest studentką w wielkim mieście i nie ma pojęcia kim jestem. Na dodatek chyba mnie podrywa i widzi we mnie coś. Może się jej podobam, a może nie wiem. Chyba straciłem wyczucie albo nigdy nie widziałem zabiegającej o mnie dziewczyny. No dobra, nie w ten seksualny sposób, bo to jest bardzo seksualne, gdy wsuwa dłonie pod moją koszulkę. Blokuję jej ręce tam, nie chcąc więcej.

Kim jest ten Luke Hemmings, którego podrywają takie dziewczyny?

– To moja ulubiona piosenka! – nie mam pojęcia, co to, ale ona zaczyna wywijać na parkiecie i zachęca mnie do tego samego.

Jej ramiona są na mojej szyi, a moje zarzuciła sobie chwile wcześniej na talie. Nie wiem, co robię, ale jej śmiech i brak problemu z tym, że ją depczę jest całkiem pomocny. Może to robią dziewczyny w dużych miastach, żeby zaciągnąć facetów do łóżka, nie patrzą na ich niepowodzenia.

Nie wiem, jak to się stało, ale jestem na plaży. Ta tutaj jest zdecydowanie mniej dzika, niż w Mission Beach. Wypiłem z Bridget kilka drinków, a teraz wchodzimy, co raz głębiej do oceanu, trzymając w dłoni butelkę wina, którą zabrała jakieś koleżance.

– Skąd jesteś? – ona jest z przedmieści Atlanty i jeśli będzie mogła to nigdy tam nie wróci.

– W życiu nie będziesz widziała, skąd jestem – odpalam papierosa.

– Daj jednego – praktycznie wyrywa mi właśnie tego i wsuwa go sobie do ust, czekając, aż go jej odpalę – To skąd jesteś?

– Mieszkałem nad Morzem Koralowym – to zawsze bawiło większość ludzi, których tu poznawałem. Nikt do cholery nie widział, że Australia ma także morze. Uważali, że ściemniam, póki nie wpisywali tego w internet.

– Mieszkałeś w okolicy najpiękniejszej rafy koralowej! – z tą dziewczyną zdecydowanie jest coś nie tak, skoro o tym wie – Jak tam jest? Ile razy nurkujesz, aby ją zobaczyć? Czy naprawdę jest taka zamieciona i wyniszczona? Czy piękna? Zawsze o tym marzyłam! – jest stuknięta.

Prawda jest taka, że nigdy nie nurkowałem, nawet nie zanurzałem głowy w jej okolicy w goglach, aby ją zobaczyć. Wiem o niej, ale nie nigdy nie zastanawiałem się nad jej pięknem.

– Zabierzesz mnie?

Patrzę na nią, jakby postradała rozum.

– To musi być piękne, mimo wszystko! – krzyczy głośno.

– Nigdy jej nie widziałem, więc ci nie powiem – zatrzymuję się w miejscu, nie wchodząc już głębiej w ocean.

– Jesteś taki... – robi krok w moją stronę i podaje mi papierosa, którego, co dopiero mi zabrała – Dziwaczny – to bardzo ją bawi – Czemu najprzystojniejsi faceci są tacy zdystansowani? – staje na palcach, a ja nie wiem w jakim celu, może, żeby lepiej patrzeć mi w oczy – No dobra, a teraz gdzie mieszkasz? Powiedziałeś mieszkałeś...

– Czemu jesteś taka stuknięta? – pytam ją, kierując z powrotem papierosa w jej stronę.

– Czemu nie odpowiadasz na moje pytania? – łapie mnie za koszulkę i przysuwa głowę do moje głowy.

Nie wiem, co skłania mnie do kłamstwa, ale to robię.

– Mieszkam tutaj i studiuję tutaj – nie wydawały się blisko z April. Jestem ciekawy, czy mi uwierzy. Czy mógłbym być kimś tu mieszkającym i studiującym, czy wyglądam na takiego chłopaka.

– O, co studiujesz? – nigdy się nad tym nie zastanawiałem, oprócz tego, że byłoby to coś, po czym miałbym dużo kasy.

– Będę inżynierem – oni na pewno mają dużo kasy.

– O cholera, więc spędzasz dużo czasu w kitu? – odsuwa się ode mnie – Właśnie sobie ciebie w nim wyobrażam i w niczym więcej.. – zamyka oczy, aby było to wyraźniejesz – Zdecydowanie pasujesz mi na inżyniera – znów jest obok mnie – Ja będę lekarzem – cholera jasna, przyszła lekarka chce mi się dobrać do rozporka. Nie wiem, czy kiedykolwiek się tak czułem, jak w tej chwili – Moi rodzice są lekarzami – zarzuca włosy na plecy, odsłaniając całą twarz – Ojciec jest chirurgiem, a mama neurologiem. Chcieli, żebym studiowała na Harvardzie, ale ja chciałam zrobić to po swojemu.

– Dostałaś się na Harvard? – nie wiem, czemu o to pytam. Dobra, to kłamstwo, będę jeszcze bardziej łechtał tym sobie ego.

– Dostałam – kiwa głową – Dostałam się na każdą cholerną uczelnie w USA, ale nie chciałam tam studiować – musi być w niej coś z buntowniczki – Uwielbiam to, że zawsze tu jest ciepło i uwielbiam takich przystojnych Australijczyków, jak ty – wrzuca niedopałek do oceanu, w ogóle się nie przejmując tym, że właśnie przyczyniła się do zanieczyszczenia rafy koralowej, nie bezpośrednio, ale rozumiecie. Jej dłonie znów są na mojej koszulce – Podoba ci się wizja mnie w kitlu? – jest tak bezpośrednia i zadowolona – Nigdy nie spałam z przyszłym inżynierem, trafiam na samych przyszłych pediatrów – robi niezadowoloną minę, jakby to było najgorsze, co może być.

– I to jest takie złe? – moja dłoń, jakimś cudem dotyka jej policzka i odgarnia włosy, które wiatr znów zagonił na jej twarz – Jesteś cholernie stuknięta.

– Stuknięci to są pediatrzy z tymi swoimi naklejkami dzielnego pacjenta, gdzie oni mnie nimi nie obkleili.. – krzywi się, a ja nie mogę się nie roześmiać – Pozwoliłbyś mi się zbadać? – jej dłoń znów jest pod moją koszulką – Panie inżynierze? – więc, mógłbym nim być – Powiedz coś mądrego, a ja ci powiem ile masz kości w ciele..

No i może tu się zaczynają robić schody.

– Wiedziałaś, że większość układów hamulcowych działa w aucie na zasadzie prasy hydraulicznej? – nauczył mnie tego ojciec Sharon. Facet w ogóle jest bardzo bystry.

– Nie widziałam – uśmiecha się od ucha do ucha – Opowiedz mi więcej.. – mocniej zaciska dłoń na mojej koszulce – Więc, znasz się na samochodach od środka? I na ich hamulcach? Na przykład o tym, że mniejsza siła, wywołuje większą siłę w zależności od powierzchni...

– Więc, znasz się na tym – nie wiem, czemu nie jestem zaskoczony, ale czuję, jakbym wyszedł na głupiego.

– Na układach hamulcowych nie. W ogóle chyba nie mam hamulców... – teraz jej usta niemal dotykają moich. Naciska na mnie pewną siłą, a ja mam nacisnąć tą większą wykazać zainteresowanie – Ale lubię facetów, co znają się na fizyce i na samochodach. Chcesz zajrzeć pod maskę mojego?

Ma mnie za kogoś kim nie jestem i nawet mi w to wierzy. Nie wyglądam, jak ktoś bez przyszłości. Najwidoczniej nie wypowiadam się też, jak debil, za którego mnie mają. Podobam się przyszłej pieprzonej lekarce, a przynajmniej mnie pragnie. Poznała wyobrażenie mnie, coś co nie jest prawdą i nigdy nie będzie. Sharon zna mnie od każdej strony, a raczej wie o mnie to, co najgorsze. Wie, że nie jestem idealny, wie, że moja przyszłość nie jest zaplanowana, ale takiego mnie chce i widzi we mnie to, co najlepsze, nawet jeśli ja sam tego nie widzę. Pozwoliłem tego wieczoru widzieć tej dziewczynie mnie tak, jak chce, ale to nic nowego, bo pozwalam na to ludziom w Mission Beach od lat. Czym, więc to się różni? Wszyscy widzą wyobrażenie mnie, a ja im na to pozwalam. Sharon widzi we mnie to kim jestem, to kim mnie widzą, to kim mógłbym być i oczekuje, że ja też to zobaczę. Mogę być każdym, ale czy potrafię być sobą?

Odsuwam ją od siebie. Nie chcąc tego robić. Naprawdę, kurwa, nie chcąc. Nie chcę być tym facetem, którego właśnie stworzyłem, a raczej może bym chciał, ale nie chciałbym, żeby moja przeszłość była zamieciona pod dywan, bo to zawsze będzie częścią mnie. Nie jestem przyszłym inżynierem, nie jestem facetem, który tu studiuje, ale może kiedyś będę i zobaczenie tego jest najlepszą rzeczą, która mi się przydarza, bo jeśli kiedyś będę tym facetem to z Sharon u boku, bo ona wie, ze mogę nim być, nawet jeśli nim teraz nie jestem.

– Słuchaj, to był bardzo miły wieczór i dzięki za niego, ale nie mogę... – drapię się po karku i zdecydowanie jestem gotowy na kolejnego papierosa.

– Co trzeba zrobić w tym kraju, aby zaliczyć gorącego Australijczyka?! – oburza się.

Jest prześmieszna.

– Dam ci jeszcze jednego papierosa, może to cię uspokoi – przyjmuje go i to też w jakiś sposób jest zabawne, że nałogi mogą dotyczyć także przyszłych lekarzy, którzy zdają sobie sprawę z kooswekwenji palenia – Czemu palisz? – pewnie dlatego też zadaję to pytanie.

– A co nie można tego robić, bo się to lubi? – słabe wytłumaczenie, jak na przyszłego lekarza i za to lubię ją jeszcze bardziej.

Spędzamy razem resztę tej nocy i rozmawiamy. Podoba mi się to, że mój brak entuzjazmu jej nie zraził i że już nie próbuje tylko stara się mnie poznać, jakbym był najciekawszą osobą na świecie i może tworzę przy niej kogoś kim kiedyś będę albo kogoś przeciwnego, jeszcze nie wiem, ale to nie ona się o tym przekona i chyba to napawa mnie większym entuzjazmem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro