Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Przestań tyle pierdolić, a działaj

"Koronka motywująca do działania, tylko na tyle cię stać?

Sharon Stone

Nie śpię. Właściwie to odkąd wróciłam do domu to płaczę w poduszkę. Mama dała mi szlaban, bo nie dosyć, że było po ósmej to jeszcze na dodatek wróciłam w ciuchach chłopaka i to bez niego, jakby jakimś obowiązkiem było odwiezienie mnie. Cóż, mamo, widzisz mnie i tak w lepszym stanie niż byłam. Zamknęłam się w swoim pokoju i od tego czasu ryczę. Robie to do momentu, aż ktoś nie dobija się do mojego okna. Nikt nigdy tego nie robił przed nim, ale czemu on miałby to robić? Wstaję, ocierając podpuchnięte już oczy.

To on.

Stoi z kwiatami w dłoniach.

Czekajcie, może jednak śpię..

Szczypię się w ramię, ale to nie sen.

Otwieram okno.

– Co tu robisz? – zastanawiam się, czy niektórzy by po prostu udawali, że nie słyszą, może to powinnam zrobić, bo tak byłoby lepiej.

– Przyniosłem twoje rzeczy – o jakieś trzeciej w nocy? Naprawdę? – I kwiaty.. musiałem zapytać Caluma, gdzie kupuje się kwiaty, bo nigdy ich nie kupowałem, ale jego rada i tak była do dupy, bo jest późno, więc musiałam pozrywać kwiaty, które chyba zahaczają o chwasty.. – robi krok przez okno i już jest w moim pokoju – Proszę – przyjmuję je wraz z moimi rzeczami – Na pewno martwiłaś się o aparat...

– Tak – cóż, nie dlatego moje oczy wyglądają, jak wyglądają, pewnie koniec końców bym go odzyskała, ale dobrze jest mieć go już w ręce – Dzięki.. – no nigdy nie dostałam kwiatów..

– Kwiaty daje się na przepraszam, więc przepraszam.. – chcę mu powiedzieć, że powinno się je dawać bez okazji, ale to naprawdę nie ten moment – Zrywałem je dla ciebie, aby pokazać, że mi też zależy – co to za zmiana o sto osiemdziesiąt stopni? – Bo jestem debilem i nigdy tego nie zrobiłem. Robiłem wszystko na odwrót.. – tak, zdecydowanie, ale ja momentami też – Mam tutaj coś... – wyjmuje z kieszeni jakąś kartkę – Jest przypalona fajką, ale... – rozkłada ją chyba z cztery razy, abym widziała całą A4 – Słuchaj, prawdopodobnie powinienem to dopisać do wad, że zostało mi mniej życia, przez to... – macha na te dziurę – Ale wyszłaś, a ja zobaczyłem tego całego typa od pizzy.. – robi dziwną minę – Nie mam pojęcia, jak on ma na imię, nieważne – macha tą kartką, jakby coś z niej strzepywał – No i on roznosi pizze, a ja potrafię nawet już trochę grzebać w samochodzie – stawianie siebie w lepszej sytuacji od kogoś, nie jest, czymś, co jest szczególnie dojrzałe, ale chyba po raz pierwszy słyszę, żeby postawił się nad kimś – Całkiem niezła umiejętność, co?

– Poczekaj – kładę dłoń na jego piersi, jakbym potrzebowała dystansu, a moja ręka jest cała wyprostowana, więc jest go sporo – Jesteś pijany? Brałeś coś? Cokolwiek? Bo zazwyczaj się tak nie zachowujesz, gdy jesteś...

– Sobą? – parska, jakby dokładnie to wiedział – Kiedyś, jako dzieciak robiłem takie listy. Czy powinienem uciec z domu? Czy powinienem kupić tego grata za pieniądze, które mój ojciec mi rzucił? Byłem, jak to mi się należy! Cóż, to była ostatnia lista, jaką zrobiłem, wiesz, chyba byłem...

– Zły.

– Tak! – krzyczy – Byłem zły... – nie, żeby przestał taki być. No dobra, może teraz – Więc, zrobiłem listę, która dotyczy ciebie, ale nie tylko ciebie, raczej mnie. Zrobiłem listę rzeczy, które chciałbym przeżyć i zorientowałem się, że większość dotyczy rodziców, a druga połowa ciebie, a reszta jakiś absurdalnych rzeczy. Nie wiem, jak lot do Europy albo studia – chcę mu powiedzieć, że to nie są absurdalne rzeczy – Wiem, że tych rzeczy z rodzicami już nie przeżyję, a te z tobą, prawie spieprzyłem, więc zostały mi te rzeczy, które mogę zrobić sam, a wtedy zorientowałem się, że komu o nich opowiem? Kto będzie się o nich ekscytował? Zawsze skupiłem się na tym, że chcę stąd wyjechać, a nie na tym, co będę robił, gdy to zrobię. Będę mechanikiem? Twój ojciec napisze mi referencje?

– Nie pytaj go tylko o to teraz. O trzeciej w nocy – cóż, to mogłoby mu przejść przez myśl, tak jak wychodzenie frontowymi drzwiami.

– Jack wrócił z pracy. Był zjarany w trzy dupy i spojrzałem na niego i pomyślałem „Na chuj to stary robisz?" I rozbawiałem tym siebie niemal do łez. Na chuj to stary robisz? – powtarza jeszcze raz – Na chuj! – wyrzuca z siebie po raz kolejny – Jakbym słyszał ciebie, ale ty byś powiedziała to innymi słowami, no i uświadomiłem sobie, że myślę tak, bo mi na nim zależy, tak jak tobie na mnie i tak powinno być. Powinno się chcieć, aby ludzie byli lepszymi wersjami siebie, czy jakieś inne gówno, o którym mówi twój ojciec, udając, że wcale o tym nie mówi... – aha, więc mój ojciec dużo z nim rozmawia – Zrozumiałem, że nie będę lepszą wersją siebie, jeśli puszczę cię wolno, bo jeśli nie sięgnę po coś dobrego, coś co chcesz mi dać, to jak sięgnę po cokolwiek dobrego? Tak, wiem. Mogłem do tego dojść kilka tygodni temu, ale chyba przeraziło mnie to, że naprawdę już nigdy.. – kręci głową, jakby nie był gotowy to powiedzieć – A potem zostawiłaś aparat, majtki, stanik i wszystkie ciuchy, a zabrałaś moje i zastanowiłem się, czy jesteś taka sprytna, żeby zrobić to specjalnie, aby mieć po co wrócić, aby dać mi jeszcze jedną szansę, ale ty nie wyszłaś, bo nie chciałaś mi jej dać, wyszłaś, bo ja nie chciałem jej sobie dać.

– Oświeciło cię w te kilka godzin, Luke – jestem wręcz pod wrażeniem, co na pewno widzi na mojej twarzy.

– Jeszcze tyle razem nie zrobiliśmy, a ja już to spieprzyłem.. na przykład widziałem twoją bieliznę, ale nie widziałem jej na tobie – cóż, jeszcze długo jej nie zobaczysz – Wiem, to niewłaściwa rzecz do powiedzenia, ale..

– Przyszedłeś tu z nadzieją na seks? – bo teraz tak brzmi.

– Nie! – krzyczy trochę za głośno, jak na to, że jest trzecia w nocy – Nie, w ogóle nie.. chodzi mi o to, że mamy tyle razem do przeżycia, tyle twoich i moich pierwszych razów..

To nawet piękne, co mówi, ale on co godzinę mówi, co innego.

– Słuchaj... – jeśli przyjmę go z otwartymi ramionami, znowu zrobimy to samo – Zrób jedną dobrą rzecz dla siebie samego, beze mnie, bez pomocy mojego ojca. Nie wiem, Luke, co, cokolwiek. Spróbuj czegoś nowego i zobacz, czy smakuje to dobrze. Potem możesz przyjść i mi o niej opowiedzieć. Możesz mnie nawet gdzieś zabrać, jeśli będziesz dalej chciał, ale idź zrób coś dobrego dla siebie i spróbuj skupić się tylko na tym.

– Co na przykład? – dziwi się, nie rozumiejąc, co mam na myśli.

– Może jedną rzecz z tej listy? – nie chcę jej czytać, bo zaraz zacznę wymyślać, co moglibyśmy zrobić i jak naprawić te rzeczy rzeczy, których nie zrobił z rodzicami – Ja tu będę.. - i zrobię coś dla siebie. Może pojadę porobić zdjęcia, bo naprawdę ostatnio to zaniedbałam, a może pójdę popływać z Camem, a może powiem Allison, że musi się ogarnąć i z tej okazji ją gdzieś zabiorę. Nie wiem jeszcze, ale zrobię coś, co nie dotyczy go – Nie chcę być nagrodą, za zmianę sposobu myślenia. Chcę być po prostu częścią twojego życia – ale częścią, a nie jego całością. Nie chcę być odnośnikiem każdej jego decyzji, chcę, żeby podejmował własne.

– Czyli mam sobie iść? – to jedna z cięższych rzeczy, którą robię, ale tak, dokładnie to muszę powiedzieć.

– Tak, zobaczymy się w szkole, co? – uśmiecham się do niego, nie wiem, może, żeby dać mu nadzieję – Trzymam za ciebie kciuki...

– Sharon.. – łapie się za głowę, ciągnie za włosy – Dziękuję, że zapaliłaś tego skręta. Cholernie ci za to dziękuję – powinien to powiedzieć, gdy u niego byłam, tak może wszystko by potoczyło się inaczej. To znaczy nie powiedzieć te konkretne słowa, a to co z nich wynika.

Nie będziesz paliła tego gówna, bo jesteś na to za dobra, znaczy dosłownie to samo w kontekście do niego. Może właśnie dlatego, nie powinnam wchodzić do jego mieszkania, aby to zrozumiał. Może dlatego nie można z kimś spędzać za dużo czasu. Może krzyczeliśmy sobie w twarz niewłaściwie rzeczy, bo byliśmy obok. Może dopiero teraz do nas dotarło.

– Nie pozwolę, abyś dała to komuś innemu, bo nie pozwolę, żebyś drugi raz paliła to gówno dla kogoś, ani żeby twoja stopa krwawiła, ani... – cóż, nikt nigdy nie chciałby abym mu to dała, więc faktycznie to są wszystkie rzeczy, które mogłyby się wydarzyć, ale pewnie w normalnych sytuacjach one się nie dzieją, więc może nie musiałabym robić tego drugi raz, co ja gadam, nie zrobiłabym tego drugi raz, bo nie zrobiłabym tego dla nikogo więcej.

Całuje mnie w czoło i wychodzi przez okno, przez które wszedł. Kibicuję mu, ale jestem też trochę sceptyczna, bo go poruszają rzeczy tak szybko i tak bezmyślenie, że wystarczy, że spotka teraz kogoś na drodze i jego pogląd na to, co się wydarzyło obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro