Dzień ósmy - wyjście z przyjaciółmi
James zastukał różdżką w mapę, recytując donośnie:
— Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. — Po jego twarzy przeszedł zawadiacki uśmiech, gdy na mapie zjawił się plan szkoły. Uśmiech godny dyrygenta, który właśnie rozpoczynał pracę z zgraną orkiestrą, wiedząc od razu, że wypadną świetnie. Widzieliśmy kropkę Filcha i Pani Norris, przechadzających się po korytarzach. Byli całkiem daleko. Na tyle daleko, byśmy zdołali dostać się do pomnika.
— Panowie — wyszczerzyłem zęby — oficjalnie uważam naszą pierwszą eskapadę za otwartą.
Bylibyśmy pewnie zawołali radośnie, powstrzymywała nas jednak spowiewająca dorminatorium noc. Po prostu z zadowolonymi minami ruszyliśmy do drzwi.
— Dokąd to? — zapytała Gruba Dama. Zawsze bawiła mnie ta nazwa.
— Za moment wracamy, niech Pani śpi dalej — powiedziałeś. Kobieta spojrzała na nas wilkiem, i już otwierała usta, aby coś powiedzieć, po chwili jednak zamilkła. Zresztą, nie daliśny jej czasu, wymykając się pośpiesznie. Zamknęliśmy za sobą drzwi, szybko czmychając w stronę pomnika. Starając się nie hałasować odnaleźliśmy przejście i wyszliśmy. Ucieczki zawsze były ekscytujące, chociaż pierwszy raz biegliśmy do hogsmeade. Byłem ciekaw, jak będzie wyglądać to miasto nocą. Przez moment musieliśmy kucać, co dawało mi pretekst na obserwowanie twoich pleców. Pleców, i nie tylko.
Początkowo nie mogliśmy w to uwierzyć. Byliśmy w Hogsmeade. Nocą! To było coś niezwykłego. Wszystko zdawało się o wiele bardziej puste i mroczne. Nieliczni ludzie pojawiali się jedynie ukradkiem. Wybraliśmy się we czwórkę na dalszy spacer. Dostrzegłem kątem oka, jak zadrżałeś, gdy przeszliśmy obok Wrzeszczącej chaty. Lekko chwyciłem Cię za łokieć, chcąc Cię wesprzeć. W odpowiedzi ciepło się do mnie uśmiechnąłeś. Musiałem przyznać, że był to naprawdę miły uśmiech i z jakiegoś powodu zrobiło mi się cieplej. Mimo, że byliśmy tam we czwórkę przez moment czułem się tak, jakbym był tylko ja i Ty. Następnie Peter podbiegł do nas, krzycząc "berek!" i poklepał mnie po plecach, odbiegając. Mocniej chwyciłem twoje ramię, mówiąc "gonisz!" i już słyszałem twoje kroki, gdy za mną biegłeś.
~*~
No witam 😉
Ostatnio niewiele tu tylko wolfstar, ale ciężko czasem poprowadzić to inaczej. Niezaprzeczalnie będzie tu wiele Huncwotów.
Do jutra!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro