🐾ROZDZIAŁ 64🐾 (18+)
(18+)
OBIECANE SCANE!!!
Perspektywa: Scott
Wyszedłem spod prysznica i założyłem na siebie bokserki oraz luźną koszulkę. Marzyłem tylko o tym, żeby iść spać.
Prawie wbiegłem do sypialni. Tak mocno chciałem po prostu już usnąć, ale moja wrodzona opiekuńczość wygrała i najpierw podszedłem do okna, aby sprawdzić czy na zewnątrz wszystko gra. Dylan i Thomas przebywali zapewne w swoim domu. Miałem z bratem i Zane'm patrol w dzień i przez to byłem tak cholernie zmęczony. Pochyliłem się bardziej w stronę szyby i dostrzegłem Liama, Brett'a oraz Mike'a idących na nocny patrol. Odetchnąłem nieznacznie z ulgą na myśl, że ktoś będzie stał na straży. Mimo, że mieszkamy tutaj od niecałego miesiąca, nadal nie mogę przywyknąć. Za dużo tu otwartej przestrzeni. A las, to był jednak las.
- Co tam widzisz ciekawego, Scotty? - usłyszałem za plecami, więc odwróciłem się w stronę Zane'go.
Ostatnio przyciął włosy, więc jego różowe końcówki odeszły w zapomnienie. Znów był tylko blondynem. W sumie może uda mi się namówić Liama, aby ponownie go przefarbował. Sam kupię nawet różową farbę!
- Nic. Idę spać. - odparłem bez entuzjazmu.
Szczerze mówiąc, nie mogłem się doczekać, gdy jak zawsze położymy się do łóżka, a blondyn przytuli się do mnie. Uwielbiam to. Ostatnio w ogóle nie odchodzimy od siebie dalej niż dwa metry. Nasza więź jakby ciągle się jeszcze zacieśla. W tamtym tygodniu się pokłóciliśmy i Zane zdecydował, że śpi na kanapie. Efekt był taki, że po pół godzinie przyszedłem do niego i niemal błagałem, aby wrócił do łóżka. Po prostu nie mogłem bez niego usnąć. Oczywiście uparł się, że nie wróci, więc położyłem się na nim na kanapie, co skutkowało tym, że z niej spadliśmy i dopiero wtedy Zane uległ i wrócił do łóżka.
- Jeśli w tej chwili się nie uśmiechniesz, to bardzo mocno się obrażę, Scotty. - zagroził żartobliwie, po czym zamknął mnie w swoich objęciach.
Wtuliłem się w niego natychmiastowo. Zacisnąłem materiał jego koszulki na plecach w pięści i zaciągnąłem się zapachem chłopaka, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Jaka dziś z ciebie przylepa. - zaśmiał się, także mocno mnie przytulając do siebie.
Zamknąłem oczy, delektując się jego bliskością. Przez ostatnie dwa tygodnie sporo myślałem o Zane'm. Nie potrafiłbym żyć bez niego, to jest pewne. Ale zauważyłem także, że zacząłem czuć wiele do niego. I mimo, że czasem się kłócimy, to nigdy nie chciałbym, żeby to co mamy, się popsuło.
- Kocham cię, Zaney. - wyszeptałem, przyznając się do tego po raz pierwszy.
Dokładnie słyszałem jak wstrzymał oddech, a jego serce waliło głośno, jakby znów zobaczył pająka w wannie jak ostatnio. Tylko, że do tego jeszcze się darł jak opętany.
Złapał mnie za ramiona i odsunął od siebie, żeby spojrzeć mi głęboko w oczy. Patrzył na mnie tak, jakby niedowierzał w to co usłyszał.
- Och Boże, Scotty. - rozczulił się, po czym, nawet nie wiem kiedy, wpił się zachłannie w moje usta.
Wepchnął mi swój język do buzi tak szybko, że z początku mnie zdominował, ale potem zacząłem się bronić. Nagle usłyszałem dźwięk rozrywanego materiału i przerwałem gwałtownie pocałunek.
Co za głupi ułom! To była moja ulubiona koszulka!
- Co wyprawiasz? - zdziwiłem się.
Jeśli on ma tak reagować na każde moje "Kocham Cię", to ja się grubo zastanowię następnym razem, zanim wypowiem te słowa.
- Też cię kocham. Bardzo. - wyszeptał, po czym znów przyciągnął mnie do siebie i zaczął z pasją całować po szyi, przez co nogi się pode mną ugięły.
Odchyliłem głowę w bok, dając mu więcej miejsca do pieszczenia ustami i zębami. Przymknąłem oczy i dałem się pozbawić rozerwanej bluzki ze swojego ciała. Było mi gorąco i już wcale nie chciało mi się spać.
Popchnął mnie w pewnym momencie mocno na łóżko, a ja upadłem na miekką pościel. Rozchyliłem wargi i wpatrywałem się w niego jak w obrazek, gdy ściągnął z siebie swoją koszulkę i mogłem podziwiać każdy z jego tatuaży w całej okazałości. Zjechałem wzrokiem na linię jego spodni, gdzie przy lewym biodrze wystawała głowa węża. Skarciłem sam siebie w myślach, kiedy zacząłem się intensywnie zastanawiać gdzie kończy się ogon gada.
Blondyn zawisł nade mną, wchodząc na łóżko, a mi od razu zaczęło przeszkadzać to, że jestem na dole. Położyłem dłonie na rozgrzanej skórze chłopaka i szybko zamieniłem nas miejscami.
- Nawet o tym nie myśl. - skomentował i znów przekręcił nas tak, że byłem na dole.
A mowy nie ma!
Zaczęliśmy się kotłować na łóżku, aż w końcu się z niego sturlaliśmy na podłogę.
- Ałć. - jęknąłem, bo przywaliłem łokciem w nogę łóżka.
- Proponuję się zmieniać. - stwierdził.
- Czyli? - spytałem.
Bardzo chciałem to w końcu z nim zrobić, ale nie chciałem być "dziewczyną" w tym związku.
- Zobaczysz. - uśmiechnął się zmysłowo i wciągnął nas z powrotem na pościel.
Odpowiadało mi to, że położył się pode mną. Tak to ja mogę się bawić.
Przywarłem do jego ust, a on od razu mi uległ, rozchylając wargi w zapraszającym geście. Zadrżałem na ciele przez to. Wsunąłem mu język do buzi i zacząłem całować blondyna z pasją, a on nadal rozkosznie mi ulegał. Umiejscowił swoje dłonie na moich biodrach i jeździł nimi w górę i dół po moich bokach. Ja swoimi natomiast gładziłem jego tors.
W pewnym momencie, rozłączyłem nasze usta i zjechałem wargami w dół, poprzez jego klatkę piersiową, aż po brzuch. Znów mój wzrok zatrzymał się na wężu. Za bardzo chciałem zobaczyć ten tatuaż w całości. Usiadłem wygodniej na jego udach i rozpiąłem mu guzik od spodni, a następnie rozsunąłem rozporek. Ściągnąłem je szybko z chłopaka, po czym wróciłem do wcześniejszej pozy. Zacząłem ponownie podziwiać tatuaż Zane'go. Głowa węża umiejscowiona była idealnie na biodrze, a ciało gada zjeżdżało w dół, zasłonięte przez bokserki chłopaka, ale za to przy ich nogawce, zobaczyłem, że ogon węża wije się wokół uda blondyna.
- Podoba ci się? - spytał lekko zachrypniętym głosem.
Pokiwałem twierdząco głową, jednocześnie opuszkiem palca przejeżdżając po ogonie na udzie.
- Możemy wybrać się któregoś dnia do studia tatuażu. No chyba, że boisz się igieł. - posłał mi przepiękny uśmiech.
- Nie bardziej niż ty pająków. - stwierdziłem.
- No ej! - burknął - Tamten w wannie był ogromny i chciał mnie zabić! - zaczął się tłumaczyć.
Kiedyś zastanawiałem się czy Zaney czegokolwiek się boi. Teraz mam odpowiedź. Poza tym jak taki mały pajączek miałby niby zabić dorosłego wilkołaka? Wątpię czy nawet trucizna tych niebezpiecznych mogłaby nas zabić.
- Nie panikuj, pajączku. - zaśmiałem się, po czym pochyliłem i przywarłem do ust blondyna.
Znów mi uległ, przez co zamruczałem poprzez pocałunek. Zdecydowanie uwielbiam, gdy się nie sprzeciwia. Tylko ciekawe na jak długo jest taki uległy.
Swoje dłonie umiejscowił na moich pośladkach, które zaraz potem ścisnął poprzez materiał, a chwilę potem usłyszałem jak rozrywa mi bokserki.
- Serio? - westchnąłem, odrywając się od ust Zane'go.
Wkurzyłem się i w rewanżu podarłem także jego bieliznę, a on tylko zaśmiał się głośno.
Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy mieli w czym chodzić.
Wyciągnął rękę w stronę szafki, nadal śmiejąc się pod nosem i wyjął z szuflady buteleczkę, którą dał nam Liam, za co dostał ode mnie dwa dodatkowe patrole za karę, ponieważ powiedział przy tym, że będą mieli labę, bo my przez tydzień z łóżka nie wyjdziemy. To się zdziwił chłopak, gdy jednak nie użyliśmy tego jego specyfiku. Do teraz.
- Daj dłoń. - nakazał mi, a ja posłusznie wyciągnąłem rękę w jego stronę - Nigdy nie byłem na dole. Widzisz jak się dla ciebie poświęcam? - posłał mi mały uśmiech, po czym nalał trochę przezroczystego płynu na moje palce.
Zapach był naprawdę ładny. Jak ten koktajl z owoców, który ostatnio piłem.
- To działaj, Scotty. - zachichotał, dając mi szybkiego buziaka w usta - No chyba, że się rozmyśliłeś i chcesz być na dole przez cały...- zaczął.
Nie dałem mu dokończyć, chociaż zastanawiało mnie trochę to "przez cały", ale olałem to i złączyłem nasze wargi i języki w erotycznym tańcu. Chłopak oddawał pocałunek z zapałem, w między czasie rozchylając nogi i zamykając mnie pomiędzy jego udami. Niepewnie dotknąłem jego wejścia nawilżonymi palcami, po czym wsunąłem jeden z nich powoli do środka. Był strasznie ciasny i cholera, zrobiło mi się gorąco na myśl, że miałby tak dobrze zaciskać się wokół mnie. Podniecenie wzięło górę, więc dołożyłem następny palec i zacząłem nimi poruszać, robiąc nożycowate ruchy.
- Osz w mordę. - wymamrotał mi w usta - Robisz to tak dobrze. - wysapał - Cholera.
Jego słowa rozpaliły mnie jeszcze bardziej i gdy nasze spojrzenia się spotkały, moje jak i jego oczy płonęły czerwienią.
- Weź mnie, Scotty. - wyszeptał, a ja poczułem jak się rozpadam, tym bardziej, że chłopak nawilżył swoją dłoń lubrykantem i zaczął zmysłowo rozprowadzać go po moim penisie.
Po chwili zacząłem się w niego wsuwać, patrząc blondynowi w oczy. Nie wyglądał jakby to go bolało, ale w końcu to był Zane. Odporny na ból jak cholera.
Złożyłem czuły pocałunek na jego ustach, po czym zacząłem się poruszać w jego wnętrzu. To co czułem było nie do opisania. Ścianki chłopaka tak dobrze ocierały się o mojego członka, sprawiając mi wiele przyjemności. Nagle usłyszałem jego jęk i aż mi serce na chwilę stanęło w piersi. To był tak piękny i seksowny dźwięk i naprawdę nie wiem czy w życiu słyszałem kiedykolwiek coś takiego.
- Scotty. - wysapał, zaciskając dłonie mocno na moich biodrach, które cały czas były w ruchu.
Przyspieszyłem tempo pchnięć, nie mogąc się powstrzymać. Blondynowi to podpasowało, bo obdarował mnie serią tych rozkosznych jęków. Byłem tak bardzo zagubiony w przyjemności, że nie dostrzegłem od razu tego, jak Zane złapał w dłoń buteleczkę. Wylał sobie dość sporo na drżącą rękę i zaczął stymulować swojego członka, a mnie na ten widok zalała większa fala podniecenia. Nagle zaprzestał tej czynności i nawilżonymi palcami przejechał pomiędzy moimi pośladkami. Następnie wsunął dwa we mnie, ale prawie tego nie odczułem, ciągle zatopiony w rozkoszy jaką dawało mi jego ciasne wejście. Złączył zachłannie nasze usta i tu już zauważyłem wyraźną różnice. Już mi nie ulegał.
Nagle pogubiłem rytm, bo Zane zrobił coś, co sprawiło, że w dole brzucha poczułem zajebiście przyjemne uczucie. Przez to nawet przerwałem pocałunek.
Blondyn wyjął ze mnie palce i złapał za moje biodra, doprowadzając do tego, że z niego wyszedłem, a następnie podciągnął mnie odrobinę wyżej. Poczułem czubek jego penisa przy swoim wejściu.
Och, więc o taką zmianę mu chodziło.
Skrzywiłem się lekko, gdy zaczął mnie na siebie powoli opuszczać, ale gdy wszedł w moje wnętrze do końca, wcale już nie było tak źle.
Przekręcił nas tak, że to teraz ja leżałem plecami na pościeli.
- Moja kolej. - wymruczał z uśmiechem i zaczął obcałowywać moją twarz, przez co zachichotałem.
W pewnym momencie otarł swoje usta o moje.
- Ulegnij mi, Scotty. - poprosił.
Przeszedł mi dreszczyk podniecenia po ciele i posłusznie rozchyliłem wargi, by Zaney mógł wsunąć swój język do mojej buzi i zdominować mnie całkowicie.
Poddałem się jego rytmowi w jakim ocierał nasze języki i wargi. Po chwili poczułem pierwsze pchnięcie chłopaka, a potem następne i kolejne. To wcale nie było złe. Nawet mi się podobało.
I w sumie zaraz szybko zmieniłem zdanie, czując znów te błogie uczucie w dole brzucha. Nawet zajebiście mi się podoba!
- Zaneeeey! - na wpół jęknąłem, na wpół krzyknąłem, przerywając pocałunek.
- Jesteś cudowny, Scotty. I jesteś tylko mój. - wyszeptał mi prosto w usta, dodatkowo wzmacniając swoje ruchy biodrami.
Och, Boże, tak! Jestem tylko jego!
Było mi tak dobrze, że zacząłem jęczeć za każdym razem, gdy głęboko we mnie wchodził. Już sam nie wiedziałem co jest lepsze, czy on zaciśnięty na moim penisie, czy jego penis w moim wnętrzu. Zdecydowanie pokocham to i to.
- Ach, Zaney! - krzyknąłem po chwili, dochodząc na nasze brzuchy.
Jednocześnie poczułem jak blondyn rozlewa się we mnie. Wtuliliśmy się w siebie i leżeliśmy, dopóki nie unormowaliśmy oddechu.
- Kocham cię, Scotty. - wyszeptał.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Ja ciebie też. - wplotłem palce w kosmyki jego włosów - A przefarbujesz je dla mnie znów na różowo? - spytałem.
- Dla ciebie wszystko. - obiecał.
I wzajemnie, Zaney.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Scotty oraz The Chainsmokers - Drew Love
NOTKA OD AUTORA
Został nam jeszcze Epilog;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro