Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🐾ROZDZIAŁ 46🐾 (18+)

DRUGI NA DZIŚ;* (bo urodziny kariS17love )

(18+)

Dylan trzymał mnie za rękę, ciągnąc przez las w stronę mojego domku. Nie miałem pojęcia co za niespodziankę dla mnie przygotował, ale skoro to wiązało się z tym miejscem, to może posprzątał ten rozpierdziel jaki zrobili łowcy Borysa.

- Wpadłem na ten pomysł, gdy wczoraj byłem na patrolu i akurat tędy przechodziłem. Mam już dość kłótni Scott'a i Zane'go. Chciałbym pobyć z tobą sam na sam. W spokoju. - wyjaśnił, otwierając mi drzwi.

Wszedłem do środka i uśmiechnąłem się. Moje przypuszczenia były trafne. Mały salonik był wysprzątany, a meble znów na swoich miejscach.

- To może tu zamieszkajmy. - zaproponowałem - Będziemy sami, ale jednocześnie przyjaciele będą blisko.

- Chciałbyś tak? - spytał z uśmiechem.

Spojrzałem mu w oczy, po czym zaplotłem ręce wokół jego szyi.

- Pytasz czy chciałbym mieć z tobą nasz własny kąt, gdzie moglibyśmy być zupełnie sami? - zaśmiałem się - Oczywiście, że chciałbym. - przytaknąłem.

- I mógłbyś chodzić nago po domu bez żadnego skrępowania. Tak, podoba mi się ten pomysł. - zgodził się ze mną szybko, na co zachichotałem - Chodź za mną. - zdjął moje ręce ze swojej szyi i poprowadził na schody.

- Górę też wysprzątałeś? - byłem pod wrażeniem.

- Nie miałem tyle czasu. Ale twój pokój jest...zresztą sam zobacz. - oznajmił z rozbawieniem.

Otworzył drzwi, a potem wycofał się, abym mógł wejść pierwszy. Przekroczyłem próg i jak zaczarowany patrzyłem na świecące lampki, zamontowane na każdej ścianie. Czułem się jak w święta. Na stoliku obok łóżka zauważyłem butelkę wina i dwa kieliszki.

- Już mi się podoba. - wyszeptałem z uśmiechem.

- Tak? To super. Myślałem, że zaczniesz na coś marudzić, marudo. - odparł żartobliwie.

- Ostatnio wcale nie marudzę, Dylan. - skrzyżowałem ręce na piersi, robiąc obrażoną minę.

- Właśnie widać, Tommy. - szatyn pokręcił głową z uśmiechem, po czym pociągnął mnie delikatnie za ramię w stronę łóżka.

Usiadłem na jego brzegu i patrzyłem jak chłopak nalewa czerwone wino do kieliszka, po czym podał mi go. Upiłem mały łyk i uśmiechnąłem się lekko. Było pyszne.
Dylan zajął miejsce obok mnie. Spojrzał mi w oczy, na co serce zaczęło bić mi szybciej.

- Odkąd tylko cię zobaczyłem, instynktownie czułem, że moje życie się zmieni na lepsze. Po tym wszystkim co się stało, po każdym błędzie jaki popełniłem, tylko Scott i rozmowy z Zane'm trzymały mnie jakoś, chociaż to i tak było za mało. Marzyłem o kimś, kto sprawi, że nie będę czuł się już samotny. Ktoś, dla kogo będę miał siłę, aby walczyć. Ktoś, kto mnie pokocha takim jakim jestem. Ktoś, kogo będę mógł złapać za rękę i przejść z nim przez życie z uśmiechem. - wyznał, po czym złapał moją dłoń - I moje marzenie się spełniło. - kącik jego ust uniósł się w górę.

- Och, Dylan. - wzruszyłem się.

Odstawiłem swój kieliszek, a potem odstawiłem także ten szatyna. Ująłem w dłonie jego twarz i złożyłem na jego ustach czuły pocałunek. Objął mnie ramionami.

- Nie wiem co powiedzieć. - wyszeptałem mu w usta.

- Nic nie musisz mówić. Twoje bicie serca mówi wszystko za ciebie. - stwierdził.

- A mówi też jak bardzo cię pragnę? - spytałem, na co chłopak przekrzywił lekko głowę na bok.

- Myślę, że to już musisz mi pokazać. - powiedział cicho, a jego głos stał się nieznacznie zachrypnięty.

Wstałem z łóżka i ustałem pomiędzy nogami szatyna. Zsunąłem bluzę z ramion, cały czas patrząc chłopakowi w oczy. Następnie zdjąłem koszulkę, która upadła na podłogę jak poprzednie ubranie. Wzrok Dylana zjechał na mój tors, a potem niżej, gdy zacząłem rozpinać guzik od swoich jeansów. Chłopak przejechał szybko językiem po swoich wargach, zwilżając je. Zsunąłem spodnie z bioder wraz z bokserkami, czego szatyn się nie spodziewał, wnioskując to z jego miny. Uchylił lekko usta, patrząc na mnie w totalnym amoku. Jego oczy błysły na złotawy kolor, a potem znów stały się brązowe.

Zauważyłem jak ciało mu lekko drży. W końcu uniósł wzrok i spojrzał mi w oczy.

- Teraz ja nie wiem co powiedzieć. - wyksztusił.

Zachichotałem na jego słowa.

- Nic nie musisz mówić. Twój wzrok mówi wszystko za ciebie. - odpowiedziałem.

- A mówi też jak bardzo piękny jesteś? - spytał, kładąc dłonie na moich biodrach.

- Tak jakby. - stwierdziłem wesoło.

Dylan pociągnął mnie na swoje kolana. Usiadłem na nim okrakiem i od razu zabrałem się za ściąganie z niego koszulki. Następnie złączyliśmy nasze usta. Poczułem jak się rozpływam, gdy jego język zaczął ocierać się o mój, a ręce chłopaka jeździły po moich plecach, ramionach i udach. Po omacku rozpiąłem mu spodnie. Szatyn uniósł lekko biodra, nadal łapczywie mnie całując, abym mógł bez przeszkód zsunąć je z jego nóg.

Serce biło mi jak szalone w piersi, a ciało drżało od każdego dotyku Dylana. Jestem po prostu zakochany jak wariat i nigdy nie byłem szczęśliwszy niż teraz.

Jedyną odzieżą jaka została, były już tylko bokserki chłopaka. Oderwał się od moich warg i przyssał się mi do szyi, zapewne robiąc na skórze malinkę. Przymknąłem oczy i rozchyliłem lekko usta. Chwilę później zaczął przygryzać i całować na zmianę moją szyję.

- Dylan. - wyszeptałem cicho jego imię, czując jak coraz bardziej jest mi gorąco.

Szatyn odchylił głowę w tył i przez moment patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Jego brązowe tęczówki znów jarzyły się lekko na złoto. Były takie piękne. Zobaczyłem jak jego kąciki ust unoszą się w górę i sam nie mogłem pohamować małego uśmiechu.

Nie chcę być już łowcą. Chcę po prostu mieć spokojne życie z Dylanem u boku.

I jeśli on musi się ukrywać przed światem, będę się ukrywał razem z nim.

Uniosłem nieznacznie biodra do góry, by w następnej kolejności ściągnąć z niego bokserki. Nasze usta znów się połączyły ze sobą, a ja chwilę później poczułem jak szatyn ujmuje w dłoń nasze penisy i ociera je o siebie. Jęknąłem, na co włożył moją dolną wargę pomiędzy swoje i zaczął delikatnie ją ssać. Przez moje ciało przeszła fala podniecenia.

- D-Dylan. - wyjąkałem prosząco, gdy uwolnił moją wargę i zaczął cmokać kącik moich ust.

Chłopak zaprzestał stymulowania naszych członków. Chwycił mnie pod uda, na co od razu oplątałem nogi wokół jego pasa. Sapnął z zadowoleniem. Ponownie zaczął całować moją szyję. Doszedł do mnie cichy zgrzyt drzwiczek od szafki koło łóżka, a moment potem poczułem słodkawy zapach.

- Czy ja czuję owoce leśne? - zdziwiłem się.

Dylan zachichotał z ustami przy mojej skórze.

- Liam. - wyjaśnił krótko.

Uśmiechnąłem się. Zapach lubrykantu był bardzo przyjemny. Chyba będę musiał spytać się przyjaciela gdzie dokładnie kupuje te swoje specyfiki.

Poczułem nawilżony palec przy wejściu. Wsunął się we mnie powoli, wręcz torturująco. Sapnąłem cicho, po czym wpiłem się Dylanowi w usta. Byłem napalony jak cholera i bardzo go pragnąłem. Tylko jego.
Chłopak zaczął oddawać mój zachłanny pocałunek i szybko zdominował mnie w nim. Dołożył drugi palec, by zaraz potem poruszać nimi w moim wnętrzu, robiąc nożycowate ruchy, żeby dobrze mnie rozciągnąć.

- D-Dylan, już. - wyjąkałem, przerywając tym samym pocałunek - Nie wytrzymam dłużej. - wysapałem, po czym wyplątałem nogi z jego pasa i popchnąłem chłopaka na pościel.

Patrzył na moją twarz swoimi mocno złotymi już oczami. Umiejscowiłem dłonie na jego ramionach, aby móc się podeprzeć. Dylan natychmiast złapał za buteleczkę z lubrykantem i szybko nasmarował nim swój wzwód, a potem nakierował się na moje wejście. Zacząłem opuszczać się w dół, przyjmując jego penisa powoli w siebie. Słodki zapach owoców leśnych działał na mnie jeszcze bardziej rozkosznie.

Liam, cholera, wie co dobre!

Jęknąłem cicho, a szatyn rozchylił lekko usta, gdy jego członek znalazł się we mnie cały. Zakręciłem biodrami, następnie zaczynając unosić się i opadać. Obraz pokryła mi mgiełka, kiedy penis chłopaka otarł się o moją prostatę, sprawiając, że błoga rozkosz rozeszła się po całym moim ciele.

Zdecydowanie musimy zamieszkać sami.

Starałem się patrzeć cały czas w oczy Dylanowi, ponieważ jego twarz wyrażająca samą przyjemność była jak najbardziej pięknym widokiem. Zacząłem się nabijać na jego penisa coraz gwałtowniej i szybciej. Oddech miałem przyspieszony i nierówny. Po chwili szatyn złapał za moje biodra i przewrócił nas tak, że teraz to ja leżałem plecami na miękkiej pościeli.

- Porządziłeś trochę, teraz moja kolej. - wyszeptał mi do ucha zachrypniętym głosem, na co zadrżałem na całym ciele.

Gdy tylko zaczął wykonywać zdecydowane, mocne i głębokie pchnięcia, od razu oplotłem go nogami. Jęczałem coraz głośniej, mamrotając także od czasu do czasu imię chłopaka. Nawet nie wiem w którym momencie zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Odciąłem się kompletnie od całego świata. Jedyne na czym się skupiałem to na rozkoszy, jaką dawał mi mój Dylan.

- Jesteś cudowny. Piękny. Niesamowity. Kocham cię. - szeptał szatyn, składając małe pocałunki na mojej szyi, policzku i ustach.

Jego penis ocierał się prawie cały czas o mój czuły punkt wewnątrz i nie mogąc się już dłużej powstrzymywać, doszedłem z głośnym jękiem na nasze brzuchy, zaciskając się mocno na członku chłopaka. Dylan sapnął mi w usta, a następnie poczułem jak rozlewa się we mnie.
Głęboko oddychając, objąłem go rękami i przytuliłem. Położył głowę na mojej klatce. Leżeliśmy tak dłuższy czas.

- To może teraz wypijemy w końcu to wino, zanim wywietrzeje? - zaśmiał się.

- Tak jakby. - odpowiedziałem, bawiąc się palcami w jego włosach.

- Tak jakby. - wymruczał.

Uśmiechnąłem się szeroko. Kocham tego głuptasa całym swoim serduszkiem.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Dylmas;*

Gif w rozdziale: Dylan

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro