🐾ROZDZIAŁ 42🐾
Stałem sparaliżowany strachem, gdy ktoś nadal przykładał mi coś ostrego do karku. Spojrzałem po sobie, aby sprawdzić czy posiadam jakąkolwiek broń, ale niestety miałem na sobie tylko te dziwne szaty.
- Jestem bezbronny. - wyszeptałem, myśląc, że może ten ktoś nie zabije bezbronnego człowieka.
Nagle przestałem czuć ostrze na skórze. Ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił przodem do siebie.
Pierwszym co zobaczyłem, były brązowe oczy oraz szeroki uśmiech Dylana, a potem poczułem jego usta na swoich.
Perspektywa: Dylan
Obudził mnie dźwięk telefonu. Miałem już sięgać po niego, ale uświadomiłem sobie w porę, że to przecież nie jest mój dzwonek.
- Tommy...- wymruczałem, obejmując chłopaka rękami i zaczynając całować go po szyi.
- Hmmm? - uchylił powieki, po czym westchnął słysząc nieustanny dźwięk z telefonu.
- Ktoś do ciebie dzwoni. - wyszeptałem z ustami przy jego skórze.
- Naprawdę? Nigdy bym się nie domyślił. - wymamrotał z sarkazmem.
Oj, chyba włączył mu się poranny złośnik...i maruda.
Wolałem milczeć i odsunąć się na bezpieczną odległość, bo w przeciwnym razie prawdopodobnie dostałbym z poduszki.
- A miałem taki fajny sen. - burknął pod nosem.
Blondyn wyplątał się z pościeli z wkurzoną miną, będąc pewnie złym na tego kto tak wydzwania. Mnie też to w sumie ciekawiło. I może jestem trochę zazdrosny, ale kto by nie był, gdyby miał takiego słodziaka jak Tommy?
- Kto mówi? - spytał od razu, gdy tylko odebrał, więc pewnie numer ten nie był zapisany w kontaktach w jego telefonie.
- Mike. - usłyszałem dzięki swojemu wilczemu słuchowi.
- To ty masz mój numer? - zdziwił się Tommy - I czemu do mnie dzwonisz? Mieszkamy w tym samym domu. - dodał z irytacją.
- Liam mi dał twój numer, ale to nie jest ważne w tej chwili. Domyślam się, że jest obok ciebie Dylan. I wiem, że mnie słyszy. Także spadaj i nie podsłuchuj, bo mam sprawę do Thomasa, okej? - nakazał.
Tommy spojrzał na mnie ze zdziwieniem i wzruszył ramionami.
- To ja wyjdę z domu. - zdecydowałem, po czym szybko wstałem, założyłem spodnie i opuściłem pokój, nie zamykając drzwi.
Moim planem było przyczaić się za ścianą i dowiedzieć czego do cholery chce Mike od mojego chłopaka!
- Poszedł? - spytał Mike.
- Tak poszedł. Mogę wiedzieć o co chodzi? - zmartwił się.
- Przyjdź pod swój dom. Chodzi o Theo. Nie za bardzo wiem co robić. - głos Mike był zaniepokojony.
- No dobrze. Ale co ja powiem Dylanowi, gdy będzie pytał gdzie idę? - zastanawiał się blondyn.
Nic, Tommy. Ja już wszystko wiem.
- Powiedz żeby się nie interesował. I uważaj jak będziesz wychodził z domu. Scott i Zane gwałcą się i kłócą jednocześnie na podłodze ganku koło drzwi. - ostrzegł, po czym się rozłączył i usłyszałem ciche westchnienie Tommy'ego.
Scott i Zane się gwałcą przed domem? Ale beka! Muszę to zobaczyć!
Zszedłem szybko po schodach, aby Tommy mnie nie przyciął na podsłuchiwaniu. Zobaczyłem Zane'go, który spał smacznie na kanapie.
Łeee! Nikt tu się przecież nie gwałci!
Drzwi się otworzyły i do domu wszedł Scott.
- Podobno były jakieś gwałty na ganku. - uśmiechnąłem się do brata.
- Mieszkam z samymi debilami. - wymamrotał pod nosem i wszedł po schodach, prawdopodobnie by udać się do swojego pokoju i położyć się spać.
Minął na schodach Natalie, która wesołym krokiem pokonała ostatnie stopnie i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- To ja muszę was już pożegnać. - oznajmiła.
- Już się zbierasz? Może zjesz przynajmniej śniadanie? - zaproponowałem.
- Nie, dzięki. Dbam o linię. - zaśmiała się.
- Tobie się należy "dzięki". Za to, że pomogłaś nam z Borysem i jego bandą. - stwierdziłem.
- Drobnostka, ale gdy następnym razem wpadniecie w kłopoty, nie dzwońcie po mnie. - odparła, po czym wyszła z domu.
Jest szczera. Nie ma co.
Wyszedłem za nią, bo przecież powiedziałem Tommy'emu, że idę na dwór.
- To może Theo cię odwiezie? - zaczepiłem ją.
- Nah. Nie chcę robić niepotrzebnego problemu. Złapie stopa. Zawsze tak robię. Pozdrów ode mnie całą ekipę! - rzuciła przez ramię, idąc drogą w stronę szosy.
Usiadłem na ganku. Postanowiłem poczekać na Tommy'ego. Z jednej strony chciałem go śledzić i dowiedzieć się o co chodzi Mike'mu, ale jednak wydaje mi się, że nie powinienem się w to wtrącać. Ważne, że przyjaciel nie ma jakiś dziwnych spraw do mojego marudy, tylko chodzi mu o Theo.
- Gdzie jest Dylan? I gdzie są frytki? - usłyszałem głos Liama z domu.
Cholera, obudziła się balerina!
Drzwi się otworzyły i poczułem zapach Tommy'ego. Spojrzałem na chłopaka przez ramię. Założył moją niebieską bluzę. Wygląda w niej tak uroczo! Mam ochotę przewrócić go na ziemię i wycałować.
- Emmm...muszę gdzieś iść. - powiedział niepewnie.
- No dobrze. - przytaknąłem.
Widziałem, że blondyn zdziwił się tym, że nie dopytuje gdzie idzie, ale posłał mi po chwili mały uśmiech i podszedł do mnie.
- Niedługo przyjdę. - poinformował.
Dał mi słodkiego buziaka w policzek, na co moje kąciki ust same uniosły się w górę.
- Tak jakby cię kocham. - wyznałem, patrząc w jego czekoladowe oczy.
- Tak jakby ja ciebie też. - odpowiedział wesoło i ruszył w stronę lasu.
I tak jakby jesteś dla mnie wszystkim.
- DYLAAAAAN!
- No już idę usmażyć ci te cholerne frytki, Liam! - odkrzyknąłem z irytacją.
Perspektywa: Thomas
Bardzo ciekawiło mnie to, co może chcieć Mike i czemu jest to związane z Theo? Pierwsze co przyszło mi do głowy, to może to, że chłopak chce zabrać gdzieś mojego przyjaciela i potrzebuje porady. Albo chce mu wyznać miłość i nie wie jak.
Po niedługim czasie dotarłem do swojego domu. Na werandzie siedział czarnowłosy i patrzył w ziemię, bawiąc się telefonem w rękach.
- Co się stało? - usiadłem obok niego.
- Theo opowiadał ci o swojej siostrze? - spytał cicho.
- No coś tam mówił. Wilkołak ją zabił. Theo miał tylko ją jeśli chodzi o rodzinę. - oznajmiłem, dziwiąc się czemu Mike się tym interesuje.
- Thomas, to ja ją zabiłem. - wyznał, po czym ukrył twarz w dłoniach, a jego telefon upadł na ziemię.
Patrzyłem na niego sparaliżowany szokiem.
- Skąd...- zacząłem.
- Theo mówił, że pracowała w barze w Ruth Hall. Dopiero gdy to powiedział, przypomniało mi się, że Emily miała takie same oczy jak lalka. - wyjaśnił, zdejmując ręce z twarzy.
- Więc znałeś ją? - wywnioskowałem.
- Nie za bardzo. Była po prostu barmanką. Każdy mówił na nią Emily. Była bardzo piękna i każdy się do niej podwalał. Oprócz mnie. No wiesz...homo. - przewrócił oczami - Przychodziłem tam by się napić. To było zanim spotkałem Scott'a. Moje życie było wtedy....mroczne. - przyznał - Pewnego wieczoru, gdy dopiero co otworzyli bar, zaczepił mnie jakiś koleś. Wkurzyłem się bardzo. Chciał się bić ze mną. Zaczął wyzywać. Nie wytrzymałem. Byłem wtedy ciągle wkurzonym nastolatkiem. Musiałem go zajebać. Była tam tylko jeszcze ona. Nie dbałem o to kim jest moja ofiara. Czy ma rodzinę i tak dalej. Zero kontroli. - wyszeptał, przejeżdżając dłonią po swoich kruczoczarnych włosach na głowie.
- A czemu mi to wszystko opowiadasz? - chciałem wiedzieć.
- Jest twoim przyjacielem. Znasz go lepiej ode mnie. Chcę byś mi powiedział co mam robić? - wyjąkał bezsilnie.
- Nie wiem czy powinieneś mówić o tym Theo. - stwierdziłem po chwili ciszy.
On tego nie zniesie.
- Nie mogę tego przed nim ukrywać. Ja...kocham go, wiesz? Chcę żeby nasz związek był oparty na szczerości, a jak mam taki stworzyć, jeśli będę kłamał lub coś ukrywał? - uniósł się nieznacznie.
- Zdajesz sobie sprawę, że jak mu to wyznasz, to nie będziesz miał już żadnego związku? - zapytałem.
- Wiem. - szepnął, ukrywając na nowo twarz w dłoniach.
Było mi go szkoda. Sam nie wiedziałem co bym zrobił na jego miejscu.
Za każdy błąd się płaci.
Wcześniej czy później, ale zawsze.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Dylan
Gif w rozdziale: Thomas
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro