Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🐾ROZDZIAŁ 34🐾 (16+)

DRUGI NA DZIŚ;* (ale tylko wyjątkowo😜)

(16+)

Perspektywa: Liam

Rysowałem sobie spokojnie serialowy pentagram z Supernatural na kartce, gdy nagle do pokoju wbił mi z hukiem Brett.

- Przegiąłeś. - wysyczał wściekły, piorunując mnie wzrokiem.

Odłożyłem rysunek na stolik i wstałem z brzegu łóżka.

- A co niby zrobiłem? - skrzyżowałem ręce na piersi.

Domyślałem się dlaczego chłopak jest na mnie taki wściekły, no ale cóż, należało mu się.

- PRZEZ CIEBIE UMYŁEM, KURWA, WŁOSY TWOIM JEBANYM WANILIOWYM LUBRYKANTEM! - wykrzyczał ze złością.

Ledwo udało mi się powstrzymać śmiech, co chłopak od razu zauważył.

- Zaraz będziesz się śmiał. - wymamrotał z ukrytą groźbą w głosie, po czym popchnął mnie mocno na łóżko, przez co upadłem częściowo na pościel, a częściowo na moje pluszaczki do których lubię się przytulać w nocy.

Spojrzałem na Brett'a ze strachem. Zaczynałem żałować, że wylałem jego ulubiony szampon i wlałem do butelki lubrykantu. Chyba włosy są dla niego bardzo ważne, bo o pastę do zębów się tak nie wściekał.

Podszedł do mojej szafy i otworzył ją z impetem, po czym wyjął z niej mój różowy szaliczek w króliczki na zimę.

Nie rozumiem. Chce go pożyczyć?

Na wpół przerażony, na wpół zaciekawiony patrzyłem jak chłopak podchodzi do mnie z szalikiem, następnie zawiązując mi nim ręce, a potem przywiązując wszystko razem do ramy łóżka.

- Co r-robisz? - spytałem wystraszony.

Na serio. Po raz pierwszy tak bardzo bałem się swojego przyjaciela. Ciągle miałem nadzieję, że zaraz się uśmiechnie i powie, że żartuje. Z tego wszystkiego zapomniałem, że mogę przecież rozerwać wilczą siłą różowy materiał, którym skrępowane były moje nadgarstki.

- B-Bercik. - wyjąkałem ze strachem.

Nagle coś upadło na pościel tuż obok mnie. Spojrzałem na rzecz i od razu rozpoznałem mój ulubiony, czekoladowy lubrykant. Serce zaczęło bić mi szybciej w piersi.

Czy on chce mnie zmolestować?

Moje przypuszczenia się potwierdziły, gdy Brett wspiął się na łóżko i zawisł nade mną.

- To teraz mnie ładnie przeprosisz. - wyszeptał, po czym uśmiechnął się lekko.

- Nie mam za co. Należało ci się. - odparłem, aczkolwiek niepewnie.

- Zaraz zmienisz zdanie, Sezamku. - stwierdził niskim głosem od którego przeszły mnie dreszcze - Pamiętasz jak groziłem, że coś ci wsadzę? Teraz będziesz miał okazję skosztować tej groźby. - dodał, a ja ledwo zarejestrowałem fakt, że ktoś zatrzymał się na schodach, zapewne wszystko słysząc, ale ja w tej chwili nie miałem głowy, żeby się tym przejmować.

Boże, on mi chce coś wsadzić!

Chociaż nie żebym nie chciał, ale on nie wie, że nigdy nie uprawiałem seksu! Masturbacja a seks z kimś to zupełnie dwie różne rzeczy!

Tylko nie wiem czy potrafię mu powiedzieć, żeby tego nie robił. Za bardzo jestem w nim zakochany.

Bez żadnego uprzedzenia, rozpiął guzik od moich spodni i ściągnął je ze mnie jednym, sprawnym ruchem. Jego wzrok zatrzymał się na mojej różowej, koronkowej bieliźnie. Zarumieniłem się na twarzy, tym bardziej zauważając jak Brett patrzy na moje ciało z głodem w oczach.

- Mój śliczny Sezamek. - wyszeptał z zadowoleniem, po czym pochylił się i złożył mały pocałunek na moim brzuchu, tuż pod bluzką, która mi się podwinęła.

Tak bardzo zacząłem się ekscytować w środku siebie tym, że Brett nazwał mnie swoim, że nie zauważyłem jak chłopak nalał sobie na palce trochę czekoladowego lubrykantu. Zorientowałem się wtedy, gdy zsunął różową koronkę z moich bioder, uważając by nie dotknąć o nią swoich nawilżonych palców u prawej ręki.

Następnie pochylił się tak, że jego twarz dzieliła tylko centymetry od mojej.

- Więc jak będzie? Usłyszę w końcu "przepraszam"? - spytał, a ja jednocześnie poczułem jego palce przy moim wejściu.

Zapomniałem nagle języka w gębie. I w sumie wyszło mi to na dobre, bo Brett nie słysząc odpowiedzi, wsunął we mnie swoje dwa palce. Jęknąłem cicho, stwierdzając od razu, że gdy ja sam zabawiałem się swoimi palcami, nie było to takie przyjemne jak gdy robi to Bercik.

- Przeproś. - nakazał, zaczynając poruszać palcami, które sprawiały mi przyjemność.

- Sorka. - wyszeptałem, jednocześnie kręcąc biodrami z podniecenia.

- Ładnie przeproś. - rozkazał stanowczo.

- Przepraszam. - wyjąkałem, bo w tym samym czasie otarł się o moją prostatę.

- Co? Nie słyszałem. Możesz powtórzyć? - drażnił się ze mną.

- PRZEPRASZAM! - wykrzyczałem, czując perwersyjną wręcz rozkosz, gdy jego palce weszły we mnie głębiej.

- Przyjmuję twoje przeprosiny. - oznajmił, po czym wpił się zachłannie w moje usta, nadal męcząc mocno czuły punkt wewnątrz mnie.

Czułem się jakbym gdzieś odlatywał, kiedy jego język zaczął ocierać się o mój. Starałem się oddawać ten pocałunek równie dobrze, ale czasami zdarzało mi się sapać mu w usta, gdy trafiał palcami w prostatę.

Nagle poczułem jeszcze jeden jego palec w sobie, przez co jęknąłem głośno, przerywając nasz pocałunek.

- Dojdziesz tylko od tego? - zadał pytanie, naciskając mocno trzema palcami na ściankę wewnątrz mnie.

- Boże, tak. - wyszeptałem, będąc już właściwie jednym, wielkim bałaganem.

- Spójrz na mnie. - nakazał, a ja szybko spełniłem jego prośbę, patrząc mu głęboko w oczy, które leciutko jarzyły się na żółto.

Moje zapewne płonęły żółcią, czego nie lubiłem i wolałem swój naturalny, niebieski kolor, ale Brett'owi chyba to nie przeszkadzało, bo patrzył się w moje oczy jak zaczarowany.

Dzięki palcom chłopaka szybko znalazłem się na skraju. Jęczałem coraz głośniej, wciąż starając się utrzymywać kontakt wzrokowy z Brett'em. Poczułem jak znów mocniej ociera się o mój czuły punkt i doszedłem z jego imieniem na ustach.

Brązowowłosy posłał mi zadowolony uśmiech, po czym cmoknął mnie krótko w usta.

- Mam nadzieję, że teraz będziesz milszy dla mnie. - puścił mi oczko, wyjmując ze mnie palce.

Rozwiązał szalik i spojrzał raz jeszcze na moje ciało, a następnie ruszył w stronę drzwi, ale zatrzymał się jeszcze, po czym zerknął na mnie z małym, podstępnym uśmieszkiem.

- I od dziś zabawiasz się tylko ze mną. - zadeklarował, a potem tak po prostu wyszedł z pokoju.

Czy to znaczy, że sam nie mogę się już dotykać?

Podniosłem się do siadu. Przejechałem dłonią po swoich włosach, chcąc chociaż w jednym procencie doprowadzić je do ładu. Nie za bardzo docierało do mnie co się tutaj stało, ale zdecydowanie muszę od teraz bardziej wkurzać Brett'a. Poza tym nie wiedziałem, że potrafi być taki stanowczy, co bardzo mi się podoba w jego wykonaniu. I z tym zabawianiem ma rację, zdecydowanie moje palce już mi nie wystarczą od tej pory.

Szybko wytarłem brzuch ręcznikiem papierowym i założyłem na siebie swoje majteczki i spodnie, tym bardziej, że słyszałem z dworu krzyki wkurzonego Scott'a. Czym prędzej wybiegłem z pokoju, starając się narazie nie myśleć o tym, że przed chwilą przyjaciel zrobił mi palcówkę, którego i tak od początku nie uważałem za tylko przyjaciela.

Nie chciałem żadnej przyjaźni z korzyściami. Chciałem żeby Bercik był mój, a ja jego.

Ale zanim mu to powiem, najpierw go trochę powkurzam, bo jak narazie wychodzi mi to na dobre.

Gdyby nie ten lubrykant zamiast szamponu, być może nigdy nie przyznałby się, że tak go kręce.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Brett oraz Simon Curtis - Tough Love

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro