Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🐾ROZDZIAŁ 36🐾

Rozdział wieloperspektywowy!

Celowałem w drzwi i tak jak przypuszczałem, te zaraz się otworzyły i wszedł przez nie uzbrojony, ubrany na czarno facet. Strzeliłem, posyłając go do diabła. Wstałem z podłogi i ustałem przy wyjściu z domu, oglądając się na resztę.

- Sezamku, zostań tutaj. - nakazał Brett, ujmując twarz chłopaka w dłonie i całując go krótko w usta - Smakujesz czekoladą. - stwierdził pod nosem, po czym dołączył do mnie.

Dylan i Mike również zrobili to samo.

- My z Natalie i Zane'm weźmiemy tył domu! - powiadomił Theo, wychylając się zza drzwi za schodami.

Przytaknęliśmy i mój przyjaciel zniknął, zapewne idąc już na tyły.

- Mam nadzieję, że ta pizda Natalie i ten pizdokleszcz Zane przypilnują mi lalki. - wymamrotał wściekle Mike.

- Na pewno sobie poradzą. - zapewniłem.

- Trzeba znaleźć w pierwszej kolejności Scott'a. Jest gdzieś w lesie. - zmartwił się Dylan.

- Więc szukamy go, oczyszczając przy okazji teren z łowców. - zdecydowałem, następnie wychodząc na zewnątrz.

Od razu zaczął ktoś do mnie strzelać zza drzewa, ale odskoczyłem szybko w bok, jednocześnie strzelając do napastnika. Nie padł już żaden strzał z tamtej strony, więc wywnioskowałem, że go trafiłem.

- Czysto! - wykrzyczałem do chłopaków i ruszyłem dalej, sprawdzając czy do budynku nie weszli przez rozbite okna łowcy.

Perspektywa: Liam

Po tym jak Brett, Thomas, Mike i Dylan wyszli, wstałem powoli z podłogi i rozejrzałem się po salonie. Na dywanie było pełno szkła, a przez powybijane okna zrobił się przewiew.
Bercik kazał mi się stąd nie ruszać, no ale chyba on wie, że i tak go nie posłucham, nie? Co jak co, ale jestem częścią tego stada i nie będę się ukrywał, tylko dlatego, że niedawno stałem się wilkołakiem. Dodatkowo jestem także łowcą, więc tym bardziej im się przydam.

Spojrzałem na swoje dłonie i westchnąłem cicho. Nie umiałem za bardzo walczyć wilczymi siłami. Zawsze każdy mnie uspokajał zanim wpadłem w intensywniejszy gniew. A powinienem umieć zmieniać swoje paznokcie w szpony oraz używać kłów do samoobrony. Ale ci idioci stwierdzili, że nie będą uczyli mnie walczyć, bo przecież jestem taki delikatny jak dziecko.

Ciekawe co powiedzą jak im dupy uratuje!

Już bez zbędnego myślenia, ruszyłem do pokoju Dylana i Thomasa po snajperkę blondyna. Dobrze, że znałem kod do walizki. Mam nadzieję, że mnie tylko nie zabije za tknięcie jego dziecinki.

No ale cóż...skoro nie potrafię walczyć jako wilkołak, będę walczył jako łowca.

Perspektywa: Dylan

Przystanąłem za drzewem i dokładnie przeskanowałem teren swoim wilczym wzrokiem. Zauważyłem jednego z łowców, który zakradał się powoli w stronę naszej willi. Pewnie myślał, że nadal jesteśmy w środku.

Najciszej jak umiałem, podszedłem do niego od tyłu. Nie mogłem go zabić, bo nie zabijaliśmy ludzi, ale mogłem przecież go unieszkodliwić.
Byłem już naprawdę blisko napastnika, kiedy wdepłem na suchy patyk, a ten złamał się pod wpływem mojego ciężaru. Facet odwrócił się szybko, celując do mnie z pokaźnej broni. Wyrwałem mu ją, ale na nieszczęście zdążył pociągnąć za spust i pocisk wystrzelił w niebo, informując resztę łowców po hałasie.

- Zajebiście. - wysyczałem i uderzyłem mocno mężczyznę w twarz jego bronią, a ten upadł nieprzytomny na ziemię.

Usłyszałem wystrzał, a kula trafiła blisko mnie w drzewo. Natychmiast schowałem się za nie, a następne strzały posypały się jak deszcz z nieba na mnie. Trafiały w drzewo za którym się chowałem, w inne obok oraz czasami w ziemię. Nie miałem jak uciec.

- Wstrzymać ogień! - usłyszałem rozkaz jednego z nich - Wyjdź z rękami w górze! - nakazał mi.

Nie mogłem zrobić nic innego jak spełnić jego rozkaz. Uniosłem ręce i wyszedłem zza drzewa. Przed sobą miałem trzech mężczyzn, którzy mierzyli do mnie z broni.

- Gdzie jest dwóch łowców, którzy się tutaj ukrywają? - spytał gniewnie facet pośrodku.

- Nie wiem o kim mówisz. Nie trzymam z łowcami. - skłamałem gładko.

- Nie rób ze mnie idioty. Tam stoi samochód należący do jednego z nich. - wskazał na auto Theo.

- Ahhh samochód...nie wiem skąd się wziął. Nie było go tutaj przed chwilą. - udawałem debila.

- Dość tego! - wkurzył się i nagle padł na ziemię bez życia.

Zdziwiony patrzyłem jak dwóch pozostałych również upada na szeleszczące runo leśne. Zwróciłem wzrok ku willi. W okienku na poddaszu zauważyłem Liama, który pomachał mi wesoło, zaraz po tym jak przeładował na nowo snajperkę.

- Dzięki. Wiszę ci górę frytek. - wyszeptałem z uśmiechem, wiedząc, że dobrze to słyszy.

Perspektywa: Brett

Uderzyłem mocno w głowę kolejnego łowcę kawałkiem drzewa, które podniosłem wcześniej z ziemi. W oddali słyszałem odgłos walki Theo, Zane'go i Natalie z łowcami. Ruszyłem w tamtym kierunku, chcąc im pomóc. Kątem oka zauważyłem ruch na dachu domu. Zmrużyłem oczy, dziwiąc się co jeden z łowców robi na dachu, ale nagle dostrzegłem Liama w oknie, który maksymalnie skupił się na strzelaniu między drzewa. Odrzuciłem drewno i wziąłem do ręki spory kamień. Zbliżyłem się bardziej do willi. Łowca już szykował się aby wskoczyć przed okno i zaatakować Liama.

Nikt nie tknie MOJEGO Sezamka!

Z całej siły rzuciłem kamieniem w górę. Trafiłem idealnie w głowę łowcy, który od razu skulał się z dachu i spadł na ziemię. Liam przerwał ostrzał i rozejrzał się ze zdziwieniem dookoła, po czym wzruszył ramionami i kontynuował korzystanie ze snajperki.

Pokręciłem głową, uśmiechając się lekko.

Oj, Sezamku, przygotuj się na ból tyłka za to, że mnie nie posłuchałeś i nie zostałeś w salonie.

Perspektywa: Mike

- A to za porwanie mojej laleczki! - powiedziałem, po czym kopnąłem leżącego łowcę w brzuch - A to za to, że przerwaliście mi taki fajny moment wczoraj! - kopnąłem go w piszczel, na co krzyknął z bólu, a następnie znów kopnąłem go w brzuch.

- A to za co było?! - wyjąkał z dobrze słyszalnym cierpieniem w głosie.

- Emmm...za to, że jesteś brzydki. - odpowiedziałem, bo nie potrafiłem wymyślić czegoś sensowniejszego w tej chwili, a zaraz potem kopnąłem go w głowę, na co stracił przytomność.

Miałem ruszyć dalej, ale nagle zza krzaków wyskoczył kolejny łowca. Wysunąłem kły, lecz zanim zdążyłem zaatakować, padł martwy na ziemię. Spojrzałem w kierunku dachu z którego właśnie spadał jakiś koleś.

- Co za rozpierdziel. - skomentowałem, patrząc na naszą posesję.

A kasę na te szyby kuloodporne i tak zdobędę!

Perspektywa: Theo

Oddałem strzał z dwururki, trafiając w swoje auto za którym schowała się jakaś dziewczyna.

- Kurwa! - przeklnąłem.

Zajebie ją! Czemu musiała akurat schować się za moim samochodem?!

Wpadłem w szał, po tym jak rozwaliłem tym strzałem karoserię przy drzwiach kierowcy. Wyszedłem zza tylnich drzwi od domu i ruszyłem wprost na łowczynię. Nie spodziewała się chyba, że tak po prostu do niej podejdę, bo była wyraźnie w szoku, gdy mnie nad sobą zobaczyła i nawet zapomniała podnieść na mnie swoją broń. Uderzyłem ją z całej siły w głowę z shotguna.

- To za moje autko, suko! - powiedziałem ze złością.

- Theo! - podbiegł do mnie Scott, który wybiegł z lasu.

Och, jak dobrze, że nic mu nie jest.

- Trzeba obstawić...- nie dokończył, bo nagle rzuciło się na nas trzech kolejnych łowców.

Jeden z nich wytrącił mi strzelbę z dłoni, ale zaraz potem upadł na ziemię. Spojrzałem w górę. Liam załatwiał ich ze snajperki, ale zanim zdążył załatwić pozostałych dwóch, koleś po lewej wyciągnął pistolet i wycelował w Scott'a.

Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Facet wystrzelił, po czym Liam go zabił. Spojrzałem na Scott'a, ale ten był cały i zdrowy. Gorzej było z Zane'm, który zasłonił chłopaka w ostatniej chwili własnym ciałem, przyjmując strzał na siebie.

Scott upadł na kolana przy blondynie. Przycisnął dłonie do jego rany na brzuchu z której obficie leciała krew.

- Dlaczego to zrobiłeś ty pieprzony idioto?! - wykrzyczał Scott, nadal próbując zatamować krwotok.

Zane nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko lekko do Scott'a, a następnie jego głowa opadła na bok.

Zapadła cisza. Nawet nie słyszałem już żadnych odgłosów strzelania bądź walki.

To co przerwało ciszę, było krzykiem Dylana, gdy podbiegł do ciała swojego przyjaciela i zaczął płakać w niebogłosy.

And all I've seen
And all you've done
All it means
We'll be sorry when you're gone.*

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Theo oraz Caught a ghost - No sugar in my coffee

*I wszystko, co widziałem
I wszystko, co zrobiłeś
Wszystko to oznacza, że
Będę żałować, gdy tak po prostu znikniesz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro