Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Powoli uchylam powieki, a pierwsze co widzę, to to, że jestem w szklanej klatce. Za szybą stoją dwaj mężczyźni w białych kitlach i kobieta ubrana w szarą, elegancką spódniczkę oraz marynarke tego samego koloru.

Rozmawiają, a potem kobieta bierze od jednego z mężczyzn fiolkę z czerwonym płynem w środku i wychodzi. Mężczyźni zajmują się dokumentami leżącymi na białym blacie. W ogóle przeważa tu kolor bieli i szarości, czuję się trochę jak w ośrodku naukowym.

Podnoszę się po chwili do siadu, a ból głowy daje o sobie znać i odruchowo się łapie za czoło.

-Obudziła się.-usłyszałam za sobą, przez co szybko się odwróciłam za siebie.

Zobaczyłam kilkoro ludzi siedzących pod ścianą naprzeciwko mnie. Wyglądają na zmęczonych i zmarnowanych, ale i obojętnych.

W strachu się od nich odsuwam i natrafiam plecami na szybę, więc za daleko to im uciec nie mogę.

-K-kim jesteście?-wyjąkałam przerażona tą sytuacją.

-My?-zapytał młody azjata z czarnymi włosami długi do ramion ubrany w niebieską bokserke.-My jesteśmy dokładnie tym, czy jesteś ty w tej chwili, obiektem testów.

Przejechałam wzrokiem po nich, ale zatrzymałam się na jednej kobiecie. Jest skulona w rogu celi i patrzy gdzieś w dal. Ma łzy w oczach.

-Co jej się stało?-zapytałam kierując wzrok na czarnowłosego.

-Badania.-odrzekł.-Była tu nowa jeszcze wczoraj, teraz jesteś ty.-wskazał na mnie głową.-Nie daj się złamać, nie wydaj naszej tajemnicy.

-T-tajemnicy? Jakiej tajemnicy?

Spojrzał w bok, po czym oblizał usta i do mnie podszedł, aby zaraz uklęknąć przy mnie.

-Wiemy kim jesteś.-szepnął.-Każdy z nas tym jest.-zmarszczył czoło.-Badają nas, torturują i przesłuchują, żeby tylko usłyszeć to, że jesteśmy wilkami. Nie możesz nic im wyznać, rozumiesz?-pokiwałam głową.-Zależy od tego cała nasza rasa. Trzymamy się razem.-podał mi ręke, na którą spojrzałam.-Nie bój się.

W końcu położyłam dłoń na jego dłoni, a on ją ujął i pomógł mi wstać.

-Posłuchaj.-wtrąciła brunetka podchodząc blisko mnie.-Zaraz zabiorą cię na przesłuchanie. Gość, który to robi jest miły, ale tylko takiego zgrywa, nie wygadaj się, a najlepiej nic nie mów.-poradziła.

Miała rację. Drzwi od celi się otwarły z charakterystycznym dźwiękiem spuszczanego powietrza, a przez nie weszli dwaj mężczyźni w mundurach wojskowych i z karabinami w rękach. Odepchnęli azjate i brunetke na bok, a jeden z nich wymierzył w nich bronią, podczas gdy drugi szarpnął mną w stronę wyjścia. Posłusznie z nim szłam przez szary, długi i jasny korytarz aż do metalowych, dwuskrzydłowych drzwi.

Wszedł tam ze mną i to jest pokój przesłuchań. Metalowe biurko, a za nim krzesło, no i przed nim krzesło. Lampka, dokumenty i tyle.

Strażnik posadził mnie na krześle, przykuł moją kostke kajdankami do nóżki krzesła i kazał czekać.

Dwie minuty rozglądania się po ciemnym pokoju i wrszcie przez drzwi wchodzi facet w średnim wieku z szarymi włosami i zarostem. Ma na sobie biały golf i dżinsy, a w ręku trzyma papiery.

Rzucił mi uśmiech kącikiem ust, gdy zajął miejsce na przeciwko mnie. Pamiętać, żeby siedzieć cicho.


Naprawdę chce wam podziękować za wszystko tak naprawdę... Dzięki wam życie mi się rozkręca i nie mam już ochoty skoczyć z okna XD
😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro