Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Fałszywa miłość jest gorsza niż prawdziwa nienawiść.

Niecierpliwie stukam palcami o blat drewnianego stołu co jakiś czas zerkając kątem oka na wiszący w holu zegar. 

Czekanie na babcię dłuży się w nieskończoność. Tak naprawdę nie mam zamiaru spotykać się z żadną osobą wchodzącą w skład mojej rodziny. Ile tajemnic jeszcze skrywa? Jak bardzo jej jeszcze nie znam? Jedynie moja babcia może pomóc mi ją poznać.

Po krótkiej chwili w drzwiach pojawia się znana mi postać w asyście pielęgniarki. Gwałtownie wstaję, podążając w jej kierunku. Uśmiecha się delikatnie wyciągając ręce. Jednak ja nie mam zamiaru oddawać się czułościom. Moim jedynym celem jest poznanie prawdy.

Zdezorientowana kobieta opuszcza ramiona po czym siada na jednym z krzeseł. Jej oczy, które w moich wspomnieniach miały tyle blasku, dziś są przygaszone i smutne.

- Witaj, Andreasie. Jak się czujesz? - babcia pogładziła mnie po policzku żylastą dłonią. Odsunąłem się delikatnie zaciskając pięści. Moja broda zaczęła powoli drżeć. Chciałem oszczędzić sobie zbędnego potoku łez.

- Słuchaj, nie wiem co dzieje się w tej cholernej rodzinie. Daj mi tylko jedną prostą odpowiedź.. czy ta dziewczyna może być moją siostrą? - uniosłem twarz spoglądając na zmartwioną twarz babci, którą widziałem już tylko za mgłą. Po moich policzkach spłynęły rzęsiste krople. 

- Mogę nią być. Jednak wiele bym dała, aby tak nie było. 

Oboje spojrzeliśmy w kierunku, z którego dochodziły absurdalne słowa. Dziewczyna w kruczoczarnych włosach podążała w naszym kierunku zagryzając dolną wargę. Tak, jakby była skruszona. Usiadła na sąsiednim krześle spuszczając głowę w dół. - Sophie Thalberg. Choć sama już nie wiem, czy nie powinnam przedstawiać się jako Wellinger. - dziewczyna, która jeszcze dzisiejszej nocy zachowywała się jak opętana, niewinnie wyciągnęła rękę w naszym kierunku. Związała włosy w wysokiego kucyka odsłaniając blizny, które przyozdabiały jej szyję. 

Babcia przykryła drżące usta dłonią, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie potrzebowałem już wyjaśnień. W głębi duszy czułem, iż dziewczyna z piekła rodem jest moją siostrą.

- Wyglądasz zupełnie jak Alina. Masz takie same oczy, usta.. to niemożliwe. - staruszka drżącymi dłońmi dotknęła twarzy dziewczyny. Sophie zamknęła oczy, z których spłynęło kilka samotnych łez. 

- Wszyscy mi to powtarzają. Szkoda, że nikt nie porównuje mnie do ojca. Sama nawet nie wiem jak on wyglądał. 

Przez chwilę zacząłem współczuć kruczowłosej dziewczynie. Nie znała ojca i do końca nie wie, kim on może być. Jednak po jej niedawnym napadzie szału żywiłem do niej odrazę. Była nieobliczalna. Nie mogłem do końca jej zaufać. 

- Czy w końcu dowiem się kim jest Alina? Jaki ta kobieta ma związek z moją rodziną? - uniosłem głos wzbudzając zainteresowanie innych osób w pomieszczeniu. Babcia nabrała powietrze w płuca kładąc swoje dłonie na moich.

- Alina była dziewczyną twojego ojca. Hermann był w niej na zabój zakochany. To była zwykła szczeniacka miłość. Alina zostawiła go bez słowa. Wiemy jedynie tyle, że zaszła w ciążę i nie chciała utrzymywać z nim żadnego kontaktu. Później pojawiła się Claudia, której twój tata oddał swoje serce. Po Alinie słuch zaginął. Nikt z nas tak naprawdę nie interesował się jej losem. - staruszka westchnęła spoglądając w moje oczy. Zacisnąłem zęby przyjmując każde słowo niczym tarcza. - Mama Sophie podczas związku z Hermannem miała wiele kochanków. Nie panikujmy, może da się to wszystko jakoś wyjaśnić. 

Dziewczyna zesztywniała, po czym wzięła swoją kitkę w dłonie. Wyrwała kilka włosów ze swej głowy wyciągając z kieszeni pomięty woreczek śniadaniowy. 

- Nie wiem jak robi się badania DNA, ale proszę, to moja próbka. Chcę dowiedzieć się prawdy. - Sophie położyła pakunek przed twarzą mojej babci, po czym wstała wychodząc z pomieszczenia. 

Byłem wykończony. Złożyłem pocałunek na czole mojej babci wychodząc bez słowa do swojego pokoju.

Otworzyłem torbę, w której trzymałem zakazane rzeczy. Miałem kategoryczny szlaban na jedzenie we własnym zakresie. Ale rozpacz, jaka mną władała, pomogła mi w złamaniu tego ograniczenia.

Cały zapas ukrytego jedzenia wylądował w moim żołądku. Dławiąc się własnymi łzami ruszyłem w kierunku łazienki, by oddać się swojemu dziennemu rytuałowi, który zapewniał mi wysokie miejsca na zawodach.

Zawartość mojego żołądka wylądowała w muszli klozetowej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro