Rozdział 5
Kotka szła za mentorem, a kiedy tylko weszli do obozu Mroczny Ogon zostawił ją samą.
-Patrzcie kto wrócił!-usłyszała syknięcie jednego z uczniów.
-Nie chcemy cię tutaj!-krzyknął drugi do kotki.
-Wracaj do swoich, włóczęgo!-to był głos Śnieżnej Łapy.Właściwie kotka sama nie wiedziała o co chodzi z tym że niby była włóczęgą,była zwykłą uczennicą jak oni, urodziła się w klanie tak samo jak oni, prawda...? A może wcale nie? A co jeśli oni mają rację i była włóczęgą? Może wcale nie powinno jej tu być? Może to nie jest jej prawdziwa rodzina, a ta prawdziwa jest gdzieś poza granicami klanu?Przeszedł ją dreszcz.Nie.To nie prawda,urodziła się tutaj w klanie.Ktoś szturchnął ją i wyrwał z zamyśleń.Widywała tego kocura czasem ale jakoś nigdy z nim nie rozmawiała.
-Nie przejmuj się nimi-miałknął miło, a kotce zrobiło się ciepło na sercu.Od dawna nikt nie był dla niej tak miły oprócz Srebrnej kory oczywiście.
-To nie takie proste...-odmiałknęła.
-Tak właściwie nigdy nie rozmawialiśmy,jestem Mulista Łapa, a ty...Brunatna Łapa?-zapytał kocur.
-T-tak-odpowiedziała krótko.
-Chcesz razem zjeść?-zaproponował.
-Dobrze-uśmiechneła się lekko, a kiedy tylko szaro-biały kocurek ruszył do sterty zdobyczy poszła za nim.Wybrał sobie nornika a ona kosa.
-Chodźmy tam-wskazał słoneczne miejsce czubkiem ogona.Pokiwała tylko głową i ruszyła za nim trzymając w pysku ptaka.Usiedli obok siebie i poczuła ciepło słońca na swoim ciele.Brunatna Łapa zaczęła obierać zdobycz z piór i kilka zostało jej na wąsach więc strąciła je łapą.Po chwili ciszy kocur zapytał-Może....może zapytasz Srebrną Korę o swoje pochodzenie to się w końcu odczepią?Kiedy powie że urodziłaś się w klanie powinni przestać, nie będą mieli powodu aby ci dokuczać-miałknął.
-Dobry pomysł-powiedziała strząsając kolejne pióro z wąsów.-Ale co jeśli naprawdę jestem włóczęgą...?-popatrzała w bok.
-Napewno nie,a nawet jeśli to teraz już nie jesteś-pocieszał ją.Westchneła-Ale wtedy nigdy nie przestaną się mnie czepiać...i nigdy mnie nie polubią...-znów posmutniała.
-Ja cię lubię, i zawsze będę-położył ogon na jej barku pocieszająco.
-Naprawdę..?
-Naprawdę-odprał z uśmiechem i zaczął zjadać nornika.Kotka zatem również wróciła do jedzenia kosa.
Parę dni później obudziła się w legowisku uczniów przez szturchnięcie łapą Mulistej Łapy.
-Wstawaj śpioszku! Już dawno świta!-wymruczał-Idziemy na poranny patrol, zapomniałaś?
-Jasne że nie zapomniałam!-wstała na równe łapy-To mój pierwszy patrol, nigdy bym nie zapomniałą!-dodała wybiegając z legowiska.Mulista Łapa wybiegł za nią i oboje dołączyli do reszty patrolu.
-Czy to już wszyscy?-mruknął Nocna Skóra wrogo patrząc na spóźnioną kotkę, ale pewnie nie o spóźnienie chodziło...teraz już nie tylko parę uczniów postanowiło uprzykrzać jej życie i uważać że jest włóczęgą.W sumie cały klan oprócz jedynie dwóch kotów, tak myśli ale jako kociak aż tak tego nie zauważała.
-Tak-odpowiedziała Srebrna Kora która wróciła już do obowiązków wojowniczki.
-Więc ruszajmy-zarządził przywódca patrolu i wyruszył z obozu, a za nim trójka kotów.Brunatna Łapa i Srebrna Kora zostały w tyle, uczennica spojrzała na swoje łapy,to była idealna okazja aby zapytać o swoje pochodzenie.
-S-Srebrna Koro...-zaczęła.
-O co chodzi?
-Ch-Chciałabym o...o coś c-cię zapytać, wzięła głęboki wdech-Czy...czy j-ja...czy ja nie urodziłam się tutaj..?-wyjąkała.
-Jasne że urodziłaś się tutaj! A gdzie indziej głuptasie?-parsknęła.Brunatna Łpa odetchenła, czyli wcale nie jest włóczęgą! Mylili się! Teraz wszystko już będzie dobrze! Przestaną ja wyzywać!Naprawdę się mylili!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro