Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

         Kotka szła za mentorem, a kiedy tylko weszli do obozu Mroczny Ogon zostawił ją samą.

-Patrzcie kto wrócił!-usłyszała syknięcie jednego z uczniów.

-Nie chcemy cię tutaj!-krzyknął drugi do kotki.

-Wracaj do swoich, włóczęgo!-to był głos Śnieżnej Łapy.Właściwie kotka sama nie wiedziała o co chodzi z tym że niby była włóczęgą,była zwykłą uczennicą jak oni, urodziła się w klanie tak samo jak oni, prawda...? A może wcale nie? A co jeśli oni mają rację i była włóczęgą? Może wcale nie powinno jej tu być? Może to nie jest jej prawdziwa rodzina, a ta prawdziwa jest gdzieś poza granicami klanu?Przeszedł ją dreszcz.Nie.To nie prawda,urodziła się tutaj w klanie.Ktoś szturchnął ją i wyrwał z zamyśleń.Widywała tego kocura czasem ale jakoś nigdy z nim nie rozmawiała.

-Nie przejmuj się nimi-miałknął miło, a kotce zrobiło się ciepło na sercu.Od dawna nikt nie był dla niej tak miły oprócz Srebrnej kory oczywiście.

-To nie takie proste...-odmiałknęła.

-Tak właściwie nigdy nie rozmawialiśmy,jestem Mulista Łapa, a ty...Brunatna Łapa?-zapytał kocur.

-T-tak-odpowiedziała krótko.

-Chcesz razem zjeść?-zaproponował.

-Dobrze-uśmiechneła się lekko, a kiedy tylko szaro-biały kocurek ruszył do sterty zdobyczy poszła za nim.Wybrał sobie nornika a ona kosa.

-Chodźmy tam-wskazał słoneczne miejsce czubkiem ogona.Pokiwała tylko głową i ruszyła za nim trzymając w pysku ptaka.Usiedli obok siebie i poczuła ciepło słońca na swoim ciele.Brunatna Łapa zaczęła obierać zdobycz z piór i kilka zostało jej na wąsach więc strąciła je łapą.Po chwili ciszy kocur zapytał-Może....może zapytasz Srebrną Korę o swoje pochodzenie to się w końcu odczepią?Kiedy powie że urodziłaś się w klanie powinni przestać, nie będą mieli powodu aby ci dokuczać-miałknął.

-Dobry pomysł-powiedziała strząsając kolejne pióro z wąsów.-Ale co jeśli naprawdę jestem włóczęgą...?-popatrzała w bok.

-Napewno nie,a nawet jeśli to teraz już nie jesteś-pocieszał ją.Westchneła-Ale wtedy nigdy nie przestaną się mnie czepiać...i nigdy mnie nie polubią...-znów posmutniała.

-Ja cię lubię, i zawsze będę-położył ogon na jej barku pocieszająco.

-Naprawdę..?

-Naprawdę-odprał z uśmiechem i zaczął zjadać nornika.Kotka zatem również wróciła do jedzenia kosa.



          Parę dni później obudziła się w legowisku uczniów przez szturchnięcie łapą Mulistej Łapy.

-Wstawaj śpioszku! Już dawno świta!-wymruczał-Idziemy na poranny patrol, zapomniałaś?

-Jasne że nie zapomniałam!-wstała na równe łapy-To mój pierwszy patrol, nigdy bym nie zapomniałą!-dodała wybiegając z legowiska.Mulista Łapa wybiegł za nią i oboje dołączyli do reszty patrolu.

-Czy to już wszyscy?-mruknął Nocna Skóra wrogo patrząc na spóźnioną kotkę, ale  pewnie nie o spóźnienie chodziło...teraz już nie tylko parę uczniów    postanowiło uprzykrzać jej życie i uważać że jest włóczęgą.W sumie cały klan oprócz jedynie dwóch kotów, tak myśli ale jako kociak aż tak tego nie zauważała.

-Tak-odpowiedziała Srebrna Kora która wróciła już do obowiązków wojowniczki.

-Więc ruszajmy-zarządził przywódca patrolu i wyruszył z obozu, a za nim trójka kotów.Brunatna Łapa i Srebrna Kora zostały w tyle, uczennica spojrzała na swoje łapy,to była idealna okazja aby zapytać o swoje pochodzenie.

-S-Srebrna Koro...-zaczęła.

-O co chodzi?

-Ch-Chciałabym o...o coś c-cię zapytać, wzięła głęboki wdech-Czy...czy j-ja...czy ja nie urodziłam się tutaj..?-wyjąkała.

-Jasne że urodziłaś się tutaj! A gdzie indziej głuptasie?-parsknęła.Brunatna Łpa odetchenła, czyli wcale nie jest włóczęgą! Mylili się! Teraz wszystko już będzie dobrze! Przestaną ja wyzywać!Naprawdę się mylili!













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro