Rozdział 4
Brunatka była bardzo podekscytowana, dziś jest ten dzień!Zostanie uczennicą!Jej szkolenie było opuźnione o parę księżyców bo wszyscy myśleli że nie będzie z niej wojowniczki jednak Srebrna Kora przekonała przywódczynię.Może Szczerbata Łapa,Mglista Łapa,Ryjówcza Łapa,Ciężka Łapa i Śnieżna Łapa nie będą jej już dokuczać.Jej rozmyślanie przerwała Srebrna kora-Przestań się wiercić bo nie mogę cię umyć!Musisz wyglądać idealnie na ceremoni.-miałknełą między liźnięciami-Wiem że jesteś podekscytowana ale jeszcze chwilę usiedź w miejscu!-mruknęła.
-Niech wszystkie koty na tyle dorosłe by samodzielnie polować zbiorą się pod Wysoką Skałą na zebranie klanu!-zawołała nagle przywódczyni.
-To już!-pisneła Brunatka.
-Dobrze skończyłam-mruknęła-No idź!-miałkneła z dumą jakby to było jej własne kociątko.Brunatna kotka wystrzeliła z żłobka i usiadła pod wysoką skałą, jej oczy radośnie wpatrywały się w Jarzębinową Gwiazdę.Srebrna Kora poszła za nią trochę wolniej i usiadła obok Kamiennego Cienia,jej przyjaciela.Kiedy klan już się zebrał przywódczyni zaczęła:
-Brunatko,podejdź do mnie-miałknęła miło ale w jej oczach było widać podejrzanie, młoda kotka nie wiedziała dla czego ale widziała to nie tylko u Jarzębinowej gwiazdy, wiele kotów w klanie tak na nią patrzało...tylko przy Srebrnej korze czuła się kochana-Mroczny Ogonie,teraz kiedy Skowronie Skrzydło została wojowniczką możesz przyjąć kolejnego ucznia. Zostaniesz mentorem Brunatnej Łapy. Mroczny Ogonie, okazałeś się wojownikiem odważnym i zawsze gotowym do walki jeśli trzeba. Na pewno przekażesz tej młodej uczennicy całą swoją wiedzę.-ciągneła przywódczyni, Brunatną Łapę przeszedł dreszcz na widok muskularnego wojownika już samo jego imię ją przestraszyło.Czemu Jarzębinowa Gwiazda wybrała akurat jego?Słyszała że ten wojownik nie był zbyt miły.Ciemno brązowy kocur o mrocznych oczach podszedł do niej z lodowatym wyrazem pyska. Przytyknął nos do jej nosa i odszedł na miejsce.
-Zebranie uważam za zakończone-miałkneła i zeskoczyła ze skały.Mroczny Ogon podszedł do Brunatnej Łapy.
-Idziemy-miałknął chłodno i ruszył do wyjścia z obozu-Pokaże ci terytorium naszego klanu-mruknął.Brunatna Łapa szła za mentorem i rozglądała się na wszystkie strony,zapamiętując nowe zapachy, roślinki i tereny.Wydawało by się że teren Klanu Wody nigdy się nie kończy! Wciąż rozciągały się wrzosowiska,a na końcu była rzeka.Trawa łaskotała uczennice po futrze.
-Więc oto tereny Klanu Wody-mruknął chłodno bez uczuć i szedł dalej.Po jakimś czasie doszli do granicy z którymś klanem, Brunatna łapa nie wiedziała z którym.
-To granica z Klanem Księżyca-rzucił zimno.Kotka poniuchała i spróbowała zapamiętać tę woń.
-Za Klanem Księżyca jest Klan Słońca-mruknął z kamiennym pyskiem i poszedł w zupełnie przeciwną stronę od rzeki i Klanu Księżyca.
-To nasza rzeka a za nią droga grzmotu za którą są siedliska dwunożnych,a obok nich Klan Chmury- mruknął.
-Teraz wrócimy już do obozu-powiedział i zaczął iść w stronę obozu.Brunatna Łapa poszła za nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro