Rozdział 15
Brunatna Łapa właśnie odpoczywała po treningu. Słońce pory nowych liśći grzało ją miło. Nagle zauważyła że idzie w jej stronę Mulista Łapa, wyglądał na bardzo podekscytowanego.
-Brunatna Łapo!-pisnął jak mały kociak.
-Co się stało?-miaukneła kotka i uśmiechnęła się do kocura ciepło.
-Błyszczący Konar powiedziała że jutro będę miał sprawdzian i jeżeli dobrze pójdzie zostanę wojownikiem!-wykrzyknął na jednym oddechu.
-To wspaniale!-uczennica wstała i przytuliła się do przyjaciela-Jestem pewna że pójdzie ci najlepiej jak się da i będziesz najlepszym wojownikiem w klanie-wymiuczała. Kocur zaczął mruczeć radośnie. Następnie razem położyli się i zaczęli wygrzewać na słońcu, przytuleni do siebie.
Tym razem uczennica obudziła się wcześnie, wczoraj szybciej poszła spać, a dzień nie był tak wyczerpujący więc dziś była pełna energii. Jednak przytłaczała ją jedna myśl...to dziś Mulista Łapa zostanie wojownikiem...Nie będzie miała już przyjaciela w legowisku, a po zostaniu wojownikiem nie wiadomo czy będzie chciał dalej spędzać z nią czas. Przecież ona wciąż będzie zaledwie uczennicą...
Popatrzała na kocura. Co ja bez ciebie zrobię...?-pomyślała z żalem, nikt inny nie traktował jej tak jak on. Nie chciała by ją opuszczał, tak, nie odchodzi przecież nigdzie daleko, ale jednak to nie będzie już to samo. Brunatna Łapa usłyszała że klan pomału budzi się więc postanowiła wyjść już z legowiska. Rozejrzała się ale nigdzie nie widziała mentora. Poszła więc sprawdzić czy nie ma go w legowisku wojowników. Lecz i tam go nie było. Usłyszała jakieś głosy z legowiska przywódcy. Zaraz...to Mroczny Ogon!-pomyślała i zakradła się w to miejsce.
-Wygnaj ją z klanu Jaskółcza Gwiazdo!-syknął kocur. Kogo oni chcą wygnać..?-pomyślała Brunatna Łapa raptownie przypominając sobie kto jedyny w klanie tak bardzo wszystkim przeszkadza...przecież to właśnie ona...
-Nie mamy powodu...musi być jakiś powód abyśmy mogli ją wygnać-powiedział przywódca-Jeśli wygnamy ją tak po prostu inne kalny na pewno skorzystają z okazji kolejnej wojowniczki w klanie...ale jeśli coś zrobi, to wątpie że ktoś przyjmie takiego wygnańca.
-Mhm...ja już się wszystkim zajmę-mruknął Mroczny Ogon. Brunatna Łapa widziała w głowie obraz jak uśmiecha się szyderczo...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro