Rozdział 10
Brunatna Łapa siedziała na Kwiecistej Polanie wpatrzona w piękny Szklisty Strumyk.To jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziała.Po dłuższej chwili usłyszała kroki więc obruciła się gwałtownie, bała się że to patrol Klanu Księżyca który chce na nowo odebrać im te ziemie.Jednka był o tylko Mulista Łapa.Poczula ulgę i ciepło na sercu.Tak bardzo go polubiła od ich pierwszego spotkania.
-Cześć!-miałknął kocur i usiadł obok niej.
-Hej!-zamruczała kotka.
-Jesteś gotowa?Obiecuję że wszystkiego cię nauczę.Mroczny Ogon padnie z wrażenia jak coś zobaczy-zapewnił ja uczeń i wstał.Odszedl parę kroków w tył, a uczennicą ruszyła za nim.
-Po pierwsze musisz ją oczywiście wyczuć-rozwarł pysk i posmakował powietrza-Jeżeli jesteś pewna gdzie znajduje się zwierzę, w moim przypadku jest to mysz-dodał ciszej-To zaczynasz się skradać o tak, po prostu patrz co robię-mruknął po czym przykucnął i zaczął iść powoli do przodu.Brzuchem szorował o ziemię i stawiał łapy tak delikatnie że bez szelestnie.Brunatna Łapa zdążyła już zauważyć gdzie siedzi mysz na którą przyjaciel poluje, był już zaledwie o długość ogona od gryzonia.
Zatrzymał się i zaczął czekać.Po kilkudziesiąt uderzeń serca wyskoczył w powietrze z wysuniętymi pazurami.Przytrzymał zwierzę łapa i szybko ugryzł w kark tym samym ją uśmiercając.Wział swoją zdobycz i podszedł do przyjaciółki.
-Teraz ty-miałknął nie wyraźnie przez mysz w pysku.Polozyl ją na ziemi i powtórzył:
-Teraz ty-zaśmiał się cicho z tego jak mówił z zwierzyną w pysku.
-Oh...a co jeśli znowu mi nie wyjdzie?-zmartwiła się.
-To nic, spróbujesz ponownie.
-N-no dobrze...-mruknęła i posmakowała powietrza.Poczuła nornika ale nie wiedziała za bardzo gdzie może on być.
Przysiadła do pozycji myśliwskiej w jakiej podchodził przed chwilą mysz Mulista Łapa i poszła w losową stronę.
-Tak?-zapytała.
-Mhm!-zamruczał kocur-Tylko ogon trochę niżej-mruknął cicho.Kotka natychmiast zniżyła ogon aby był bliżej przy ziemi.Nagle coś wybiegło z krzaków do którego się skradła.Czyli jednak dobrze wyczuła gdzie jest gryzoń.Szybko przycisnęła go łapą kiedy był dość blisko i zagryzła.
-I....j-jak?-miauknęła patrząc na przyjaciela z niepokojem.
-Świetnie!Idzie ci na prawdę dobrze-wymiauczał -Spróbuj jeszcze raz!-dodał.Pokiwała głową na znak zgody i znów posmakowała powietrza.Tym razem poczuła wiewiórkę.Przykucnęła i zaczęła skradać się w jego stronę.Ominela szerokim łukiem pary który stanął jej na drodze i zauważył kawałek dalej właśnie tego królika którego wyczuła wcześniej.Zakradla się jeszcze bliżej, a gdy była o długość ogona od niego skoczyła i zabiła zwierzę.Udalo mi się!-pomyślała.
-Super!-zawołał do niej Mulista Łapa który kłusował w jej stronę.
-Wykarmimy tym starszyznę-zamruczał z zadowoleniem-Mroczny Ogon będzie zdziwiony kiedy zobaczy cię z tym królikiem i kiedy pokażesz mi jak polujesz!Szybko się uczysz-dodał.
-Musisz że tyle ćwiczeń wystarczy?-zapytała nie przekonana.
-Hmm, możesz jeszcze raz stanąć w pozycji łowieckiej?-miauknął, a kotka przykucnęła starała się ogon trzymać nisko i brzuchem prawie szorowała o ziemię.
-Jest dobrze, trzeba będzie jeszcze poćwiczyć ale nie nauczysz się wszystkiego w jeden dzień!
-No dobrze..-mruknęła.Mulista Łapa nagle pobiegł w stronę Szklistego Strumienia i wskoczył do niego.
-No chodź!-krzyknął z lekkim śmiechem.Brunatna Łapa podbiegła do niego zakłopotana.
-Co ty robisz?-miałknęla, a on zaczął skakać rozchlapując wodę.Kotka była po chwili cała mokra.
-O ty!-zaśmiała się i wskoczyła do wody również chlapiąc przyjaciela.Razem zaczęli chlapać się woda nawzajem i chichotać jak małe kociaki.Po dłuższej chwili słońce zaczęło zachodzić więc wyszli z strumienia.Otrzepali futra i usiedli na brzegu przy zachodzącym słońcu w ciszy.
-Nie powinniśmy wracać?-zapytała w końcu Brunatna Łapa.
-Pewnie tak...ale tu jest świetnie, tym bardziej z tobą-zamruczał-Przyjdź tu jutro o tej samej porze okej?-mruknął i wstał.
-Okej!-miałknęla ciepło z uśmiechem.
-Wiec wracajmy-mruknal i ruszył ku rzece, a uczennica za nim.Oczywiście zabrali ze sobą jeszcze wcześniej upolowane zdobycze. Wiatr zaczął jeszcze lekko suszyć ich futra.Po chwili dotarli do drzewa przez które przeszli na drugą stronę rzeki i poszli do obozu.
Gdy byli już w obozie odłożyli zwierzynę na stertę i poszli razem do legowiska uczniów położyć się spać gdyż po mału wschodził księżyc i członkowie klanu szli już spać.
-------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podoba <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro