Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

  Brunatna Łapa siedziała na Kwiecistej Polanie wpatrzona w piękny Szklisty Strumyk.To jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziała.Po dłuższej chwili usłyszała kroki więc obruciła się gwałtownie, bała się że to patrol Klanu Księżyca który chce na nowo odebrać im te ziemie.Jednka był o tylko Mulista Łapa.Poczula ulgę i ciepło na sercu.Tak bardzo go polubiła od ich pierwszego spotkania.

-Cześć!-miałknął kocur i usiadł obok niej.
-Hej!-zamruczała kotka.
-Jesteś gotowa?Obiecuję że wszystkiego cię nauczę.Mroczny Ogon padnie z wrażenia jak coś zobaczy-zapewnił ja uczeń i wstał.Odszedl parę kroków w tył, a uczennicą ruszyła za nim.
-Po pierwsze musisz ją oczywiście wyczuć-rozwarł pysk i posmakował powietrza-Jeżeli jesteś pewna gdzie znajduje się zwierzę, w moim przypadku jest to mysz-dodał ciszej-To zaczynasz się skradać o tak, po prostu patrz co robię-mruknął po czym przykucnął i zaczął iść powoli do przodu.Brzuchem szorował o ziemię i stawiał łapy tak delikatnie że bez szelestnie.Brunatna Łapa zdążyła już zauważyć gdzie siedzi mysz na którą przyjaciel poluje, był już zaledwie o długość ogona od gryzonia.
Zatrzymał się i zaczął czekać.Po kilkudziesiąt uderzeń serca wyskoczył w powietrze z wysuniętymi pazurami.Przytrzymał zwierzę łapa i szybko ugryzł w kark tym samym ją uśmiercając.Wział swoją zdobycz i podszedł do przyjaciółki.

-Teraz ty-miałknął nie wyraźnie przez mysz w pysku.Polozyl ją na ziemi i powtórzył:
-Teraz ty-zaśmiał się cicho z tego jak mówił z zwierzyną w pysku.
-Oh...a co jeśli znowu mi nie wyjdzie?-zmartwiła się.
-To nic, spróbujesz ponownie.
-N-no dobrze...-mruknęła i posmakowała powietrza.Poczuła nornika ale nie wiedziała za bardzo gdzie może on być.
Przysiadła do pozycji myśliwskiej w jakiej podchodził przed chwilą mysz Mulista Łapa i poszła w losową stronę.
-Tak?-zapytała.
-Mhm!-zamruczał kocur-Tylko ogon trochę niżej-mruknął cicho.Kotka natychmiast zniżyła ogon aby był bliżej przy ziemi.Nagle coś wybiegło z krzaków do którego się skradła.Czyli jednak dobrze wyczuła gdzie jest gryzoń.Szybko przycisnęła go łapą kiedy był dość blisko i zagryzła.

-I....j-jak?-miauknęła patrząc na przyjaciela z niepokojem.
-Świetnie!Idzie ci na prawdę dobrze-wymiauczał -Spróbuj jeszcze raz!-dodał.Pokiwała głową na znak zgody i znów posmakowała powietrza.Tym razem poczuła wiewiórkę.Przykucnęła i zaczęła skradać się w jego stronę.Ominela szerokim łukiem pary który stanął jej na drodze i zauważył kawałek dalej właśnie tego królika  którego wyczuła wcześniej.Zakradla się jeszcze bliżej, a gdy była o długość ogona od niego skoczyła i zabiła zwierzę.Udalo mi się!-pomyślała.
-Super!-zawołał do niej Mulista Łapa który kłusował w jej stronę.
-Wykarmimy tym starszyznę-zamruczał z zadowoleniem-Mroczny Ogon będzie zdziwiony kiedy zobaczy cię z tym królikiem i kiedy pokażesz mi jak polujesz!Szybko się uczysz-dodał.
-Musisz że tyle ćwiczeń wystarczy?-zapytała nie przekonana.
-Hmm, możesz jeszcze raz stanąć w pozycji łowieckiej?-miauknął, a kotka przykucnęła starała się ogon trzymać nisko i brzuchem prawie szorowała o ziemię.
-Jest dobrze, trzeba będzie jeszcze poćwiczyć ale nie nauczysz się wszystkiego w jeden dzień!
-No dobrze..-mruknęła.Mulista Łapa nagle pobiegł w stronę Szklistego Strumienia i wskoczył do niego.
-No chodź!-krzyknął z lekkim śmiechem.Brunatna Łapa podbiegła do niego zakłopotana.
-Co ty robisz?-miałknęla, a on zaczął skakać rozchlapując wodę.Kotka była po chwili cała mokra.
-O ty!-zaśmiała się i wskoczyła do wody również chlapiąc przyjaciela.Razem zaczęli chlapać się woda nawzajem i chichotać jak małe kociaki.Po dłuższej chwili słońce zaczęło zachodzić więc wyszli z strumienia.Otrzepali futra i usiedli na brzegu przy zachodzącym słońcu w ciszy.
-Nie powinniśmy wracać?-zapytała w końcu Brunatna Łapa.
-Pewnie tak...ale tu jest świetnie, tym bardziej z tobą-zamruczał-Przyjdź tu jutro o tej samej porze okej?-mruknął i wstał.
-Okej!-miałknęla ciepło z uśmiechem.
-Wiec wracajmy-mruknal i ruszył ku rzece, a uczennica za nim.Oczywiście zabrali ze sobą jeszcze wcześniej upolowane zdobycze. Wiatr zaczął jeszcze lekko suszyć ich futra.Po chwili dotarli do drzewa przez które przeszli na drugą stronę rzeki i poszli do obozu.

     Gdy byli już w obozie odłożyli zwierzynę na stertę i poszli razem do legowiska uczniów położyć się spać gdyż po mału wschodził księżyc i członkowie klanu szli już spać.

-------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podoba <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro