Rozdział 4
Był ranek, a patrol poranny dopiero co wyruszył. Płomyczka rozciągnęła się i ziewneła sennie. Rozejrzała się po żłobku, swoimi zielonymi oczami lustrując legowisko w poszukiwaniu swojej matki, Porannej Rosy. Niestety jej nie znalazła bo w legowisku oprócz niej leżał tylko jeden inny kot.
-Cześć Płomyczko!- przywitała się radośnie Liliowa Kra- Jak tam ci się spało?- zapytała miło biała karmicielka uśmiechając się pogodnie.
-Słabo- odpowiedziała cichutko ruda koteczka znowu ziewając. Nagle przypomniała sobie o swoim dziwnym śnie z udziałem Nocnego Ogona. Druga kotka pokiwała głową ze zrozumieniem po czym miałknęła:
-Też źle spałam. Kociaki strasznie się wierciły...- na początku Płomyczka nie miała pojęcia o czym mówi Liliowa Kra, lecz przypomniała sobie, że oczekuje kociąt Małego Wiatru.- Za parę wschodów słońca ujrzą żłobek- dodała.
Płomyczka nie mogła się doczekać nowych lokatorów w żłobku, zastanawiała się jednak jak wszyscy się tu zmieszczą. Przecież jest tu tak wiele kotów, a za niedługo tak jak powiedziała Liliowa Kra dzieci jej i Małego Wiatru przyjdą na świat. Żłobek pęka już w szwach! -stwierdziła koteczka.
-Chyba... Chyba pójdę poszukać rodzeństwa- mruknęła Płomyczka do białej kocicy po chwili namysłu. W odpowiedzi Liliowa Kra skinęła jedynie głową i posłała rudemu kociakowi jeden z jej klasycznych uśmiechów.
✨✨✨✨
Ruda kotka przemknęła obok nóg brązowego kocura o długim wygiętym ogonie. Następnie wskoczyła mu na grzbiet, a łapkami zaczęła drapać jego uszy.
-Ej ej! Bez takich, pazurki miały być schowane!- wrzasnął kocur próbując zwalić kociaka siedzącego na jego barkach- Może teraz ktoś inny spróbuje?
-Jaaaa no proszęęę!- mruknęła biało-czarna, niebieskooka kotka- Zrobię to dużo lepiej niż Płomyczka!
-No na pewno! Nawet ona umie to zrobić lepiej niż ty, Sroko!- krzyknął zdenerwowany Płatek.
Płomyczka spuściła wzrok na swoje łapy. Jej rodzeństwo zawsze traktowało ją jak jakiegoś wyrzutka. A może to ja poprostu nie umiem walczyć?- zastanawiała się.
Koteczka ostatni raz zetknęła na nieprzejmujące się nią rodzeństwo i podążyła w kierunku legowiska Czarnego Pióra. Nie wiedzieć czemu pragnęła znów znaleźć się w otoczeniu i zapachu ziół. Pragnęła odprężyć się w miejscu w którym jedynym kotem który może jej przeszkodzić był marudny medyk Klanu Grzmotu.
Szła cicho przed siebie rozglądając się dookoła. W pewnym momencie pośród różnokolorowych futer kotów z jej klanu dostrzegła wyblakłe, biało-czarne mieniące się tysiącem gwiazd. Podeszła troszkę bliżej, nie przypominała sobie by jaki kolwiek z pobratymców tak wyglądał. Otworzyła szeroko oczy gdy ujrzała, że kotem który tu stoi... Jest Nocny Ogon...
-Słyszysz to? To jest taki sam dźwięk jaki będziesz słyszeć kiedy chwila która będzie próbowała was zniszczyć rozpocznie swe władanie- Płomyczka rozpoznała te słowa. To samo Nocny Ogon mówiła do niej w dzisiejszym śnie! Ruda kotka otworzyła pyszczek a biało-czarna medyczka kontynuowała:
- Kruk zawładnie lasem, klany spłynął czerwienią. Nadejdzie śmierć.
-Czy to jest coś tak ważnego, że przekazujesz mi to drugi raz?- zapytał kociak spoglądając na Nocny Ogon. Ta jednak nic nie odpowiedziała ponieważ jej tu już nie było.
-O czym ty mówisz?- mruknęła Nornicza Smuga stojąca tuż obok Płomyczki- Czy nas podsłuchujesz
kociaku?- warknęła zdenerwowana cętkowana kocica. Dopiero teraz Płomyczka zauważyła, że musiała ona rozmawiać przedtem z Lwim Susem, złocistym wojownikiem, który przybrał zdziwioną minę. Najwidoczniej koteczka im przerwała.
-N-nie... Skądże znowu! Nie widzieliście tej łaciatej kotki stojącej obok was?- zapytała ruda kotka- Mówiłam do niej... I...
Koty spojrzały na nią jakby była najgłupszym kotem w całym lesie, a tak się właśnie czuła. Wybuchnęły głośnym, przeszywającym obóz śmiechem.
-O czym ty mówisz, dziecko? Jedynymi kotami tutaj jesteś ty, ja, Lwi Sus, Zimne Oko oraz Skręcony Ogon z twoim rodzeństwem- mruknęła brązowa cętkowana kotka wskazując ogonem w kierunku żłobka.
Płomyczka zmarszczyła brwi. Jak to jej nie widzieli? Była tutaj, mówiła do mnie!- krzyczała bezgłośnie.
-Może masz jakieś zwidy, idź lepiej do medyka- mruknęła zarozumiale Nornicza Smuga podnosząc do góry głowę.
-Daj spokój- powiedział zirytowany złocisty kocur.- To mała kotka, nie może się nawet pobawić? Musisz być dla niej taka chamska?
Zielonooka kotka pokręciła głową i miałknęła:
-To nie jest zabawa, to było naprawdę! Tu była Nocny Ogon!
Nagle z legowiska starszyzny po drugiej stronie obozu wychylił się Króliczy Ogon, kulejąc podszedł powoli do Płomyczki i wymruczał zachrypniętym głosem:
-Jeżeli mnie słuch nie myli... I powiedziałaś, że była tu Nocny Ogon... Opowiedz mi to- szary kocur jeszcze bardziej zmrużył swe niebieskie oczy.- Proszę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro