Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Był ranek, a patrol poranny dopiero co wyruszył. Płomyczka rozciągnęła się i ziewneła sennie. Rozejrzała się po żłobku, swoimi zielonymi oczami lustrując legowisko w poszukiwaniu swojej matki, Porannej Rosy. Niestety jej nie znalazła bo w legowisku oprócz niej leżał tylko jeden inny kot.

-Cześć Płomyczko!- przywitała się radośnie Liliowa Kra- Jak tam ci się spało?- zapytała miło biała karmicielka uśmiechając się pogodnie.

-Słabo- odpowiedziała cichutko ruda koteczka znowu ziewając. Nagle przypomniała sobie o swoim dziwnym śnie z udziałem Nocnego Ogona. Druga kotka pokiwała głową ze zrozumieniem po czym miałknęła:

-Też źle spałam. Kociaki strasznie się wierciły...- na początku Płomyczka nie miała pojęcia o czym mówi Liliowa Kra, lecz przypomniała sobie, że oczekuje kociąt Małego Wiatru.- Za parę wschodów słońca ujrzą żłobek- dodała.

Płomyczka nie mogła się doczekać nowych lokatorów w żłobku, zastanawiała się jednak jak wszyscy się tu zmieszczą. Przecież jest tu tak wiele kotów, a za niedługo tak jak powiedziała Liliowa Kra dzieci jej i Małego Wiatru przyjdą na świat. Żłobek pęka już w szwach! -stwierdziła koteczka.

-Chyba... Chyba pójdę poszukać rodzeństwa- mruknęła Płomyczka do białej kocicy po chwili namysłu. W odpowiedzi Liliowa Kra skinęła jedynie głową i posłała rudemu kociakowi jeden z jej klasycznych uśmiechów.

✨✨✨✨

Ruda kotka przemknęła obok nóg  brązowego kocura o długim wygiętym ogonie. Następnie wskoczyła mu na grzbiet, a łapkami zaczęła drapać jego  uszy.

-Ej ej! Bez takich, pazurki miały być schowane!- wrzasnął kocur próbując zwalić kociaka siedzącego na jego barkach- Może teraz ktoś inny spróbuje?

-Jaaaa no proszęęę!- mruknęła biało-czarna, niebieskooka kotka- Zrobię to dużo lepiej niż Płomyczka!
-No na pewno! Nawet ona umie to zrobić lepiej niż ty, Sroko!- krzyknął zdenerwowany Płatek.

Płomyczka spuściła wzrok na swoje łapy. Jej rodzeństwo zawsze traktowało ją jak jakiegoś wyrzutka. A może to ja poprostu nie umiem walczyć?- zastanawiała się. 
Koteczka ostatni raz zetknęła na nieprzejmujące się nią rodzeństwo i podążyła w kierunku legowiska Czarnego Pióra. Nie wiedzieć czemu pragnęła znów znaleźć się w otoczeniu i zapachu ziół. Pragnęła odprężyć się w miejscu w którym jedynym kotem który może jej przeszkodzić był marudny medyk Klanu Grzmotu.

Szła cicho przed siebie rozglądając się dookoła. W pewnym momencie pośród różnokolorowych futer kotów z jej klanu dostrzegła wyblakłe, biało-czarne mieniące się tysiącem gwiazd. Podeszła troszkę bliżej, nie przypominała sobie by jaki kolwiek z pobratymców tak wyglądał. Otworzyła szeroko oczy gdy ujrzała, że kotem który tu stoi... Jest Nocny Ogon...

-Słyszysz to? To jest taki sam dźwięk jaki będziesz słyszeć kiedy chwila która będzie próbowała was zniszczyć rozpocznie swe władanie- Płomyczka rozpoznała te słowa. To samo Nocny Ogon mówiła do niej w dzisiejszym śnie! Ruda kotka otworzyła pyszczek a biało-czarna medyczka kontynuowała:
- Kruk zawładnie lasem, klany spłynął czerwienią. Nadejdzie śmierć.

-Czy to jest coś tak ważnego, że przekazujesz mi to drugi raz?- zapytał kociak spoglądając na Nocny Ogon. Ta jednak nic nie odpowiedziała ponieważ jej tu już nie było.

-O czym ty mówisz?- mruknęła Nornicza Smuga stojąca tuż obok Płomyczki- Czy nas podsłuchujesz
kociaku?- warknęła zdenerwowana cętkowana kocica. Dopiero teraz Płomyczka zauważyła, że musiała ona rozmawiać przedtem z Lwim Susem, złocistym wojownikiem,  który przybrał zdziwioną minę. Najwidoczniej koteczka im przerwała.

-N-nie... Skądże znowu! Nie widzieliście tej łaciatej kotki stojącej obok was?- zapytała ruda kotka- Mówiłam do niej... I...

Koty spojrzały na nią jakby była najgłupszym kotem w całym lesie, a tak się właśnie czuła. Wybuchnęły głośnym, przeszywającym obóz śmiechem.

-O czym ty mówisz, dziecko? Jedynymi kotami tutaj jesteś ty, ja, Lwi Sus, Zimne Oko oraz Skręcony Ogon z twoim rodzeństwem- mruknęła brązowa cętkowana kotka wskazując ogonem w kierunku żłobka.

Płomyczka zmarszczyła brwi. Jak to jej nie widzieli? Była tutaj, mówiła do mnie!- krzyczała bezgłośnie.

-Może masz jakieś zwidy, idź lepiej do medyka- mruknęła zarozumiale Nornicza Smuga podnosząc do góry głowę.
-Daj spokój- powiedział zirytowany złocisty kocur.- To mała kotka, nie może się nawet pobawić? Musisz być dla niej taka chamska?

Zielonooka kotka pokręciła głową i miałknęła:
-To nie jest zabawa, to było naprawdę! Tu była Nocny Ogon!

Nagle z legowiska starszyzny po drugiej stronie obozu wychylił się Króliczy Ogon, kulejąc podszedł powoli do Płomyczki i wymruczał zachrypniętym głosem:
-Jeżeli mnie słuch nie myli... I powiedziałaś, że była tu Nocny Ogon... Opowiedz mi to- szary kocur jeszcze bardziej zmrużył swe niebieskie oczy.- Proszę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro