Prolog (edytowany)
Koty smacznie spały gdy nagle ktoś wydobył z siebie przeraźliwy, przeszywający obóz krzyk. Parę kotów się obudziło lecz zasnęło spowrotem. Wielki pręgowany kot wkradł się przez tunel w liściach, tuż za nim podążały dwa inne.
-Czy naprawdę to zrobimy?- zapytał jeden z nich cichym, przestraszonym głosem.
-Nie mamy innego wyjścia... Potrzebujemy kotów- wyszeptała ruda kotka- Nie marnujmy czasu. Chodźcie znajdziemy żłobek.
Pręgowany kocur prowadził aż dotarł do odpowiedniego miejsca. Zatrzymał się i kilka razy spojrzał w stronę legowiska. Dał ruch ogonem by przyjaciele się zatrzymali. Szaro-biały kot kiwnął głową. Wszedł do środka.
Zauważył tam cztery małe kociaki śpiące obok biało-rudej kotki. Zapewne ich matki. Wziął jednego nie przejmując się konsekwencjami jakie by go czekały gdyby ktoś go nakrył. Zaniósł go do towarzyszy i warknął lodowato:
-Idziemy stąd. Kruczy Las będzie zadowolony- machnął ogonem- Szparo, zaniesiesz bachora.
Szpara kiwnęła głową i wzięła w swój rudy pysk małego kociaka który zaczął się wiercić głośno płacząc.
Zaczęli wychodzić z obozu gdy nagle rozległ się głośny, oskarżycielski głos:
-Kim wy do lisiego łajna jesteście!?
Cała trójka momentalnie się odwróciła a trzymany w pysku kociak zawył głośno.
-Spadamy stąd- warknął pręgowany biegnąc w stronę wyjścia.
To samo zrobiła Szpara i szaro-biały kot.
-Hej! A wy gdzie!? Wracać!- warknął wojownik i pobiegł za nimi. Zaczął się pościg, który wygrywała drużyna z kociakiem.
Za czarnym wojownikiem zaczęła biec również kremowa kotka krzycząc wyprzedziła pobratymca i gnała tuż obok burego kota.
-Oddajcie kociaka! Stop!- wrzeszczała głośno- Proszę nie zabierajcie go...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro