Prolog
Szron pokrywał trawę na całej polanie. Jeden z liści opadł na nią, ale wiatr zaraz go zdmuchnął. Na wielką, jasnorudą kotkę siedzącą przy sadzawce, spadła kropla zimnej wody. Kocica otrząsnęła się, opryskując pnie cieczą.
Po chwili wbiegła na polanę dużo mniejsza istota. Szarawy kocur rozglądał się podejrzliwie po całym otoczeniu.
– Rozbrzmiewająca Gwiazdo, usiądź przy mnie – powiedziała kocica niskim głosem.
Rozbrzmiewająca Gwiazda lekkim, lecz śmiałym krokiem ruszył przed siebie. Jego błękitne oczy lśniły.
– Witaj, Pomarańczowy Wietrze – ukłonił się, miaucząc z szacunkiem. – Twoja obietnica była naprawdę dobra. Żyłem tyle, ile musiałem.
– Spełniłeś swoją służbę dla Klanu Mleka i przetrwałeś drogę do Serca Lasu. Spokojnie będziesz mógł udać się na tereny łowieckie Klanu Gwiazdy.
Rozbrzmiewająca Gwiazda ukradkiem spojrzał na sadzawkę, ignorując to, że jego futro staje się przeźroczyste, a w oczach pojawiają się gwiazdy.
– Co robisz? – spytał jak ciekawski kociak.
– Obserwuję. W Klanie Mleka ma się niedługo narodzić Legenda. Gdybym tylko miała wybór, żeby wybrać, kto nią będzie... Ale wszystko jest w łapach bogów.
Rozbrzmiewająca Gwiazda skinął głową i zaczął unosić się do góry, do Klanu Gwiazdy, zostawiając zamyśloną lwicę w samotności.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro