Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Noc była dla Lotosowej Bryzy tylko kilkoma drzemkami. Kociaki które domagały się jedzenia i kopiąc w jej brzuch w poszukiwaniu mleka budziły ją. Rano karmicielka obudziła się niewyspana. Jak tylko otworzyła oczy by znowu nakarmić kociaki do żłobka wszedł Lodowa Łapa.

- Co tu tu robisz tak wcześnie?- zapytała patrząc na niego zaspanym wzrokiem

- Nie mogłem już spać. Cześć maluchy- Lodowa Łapa dotknął nosem każdego z nich

Kociaki tylko lekko się poruszyły.

- Czemu mi nie odpowiedziały?- zapytał

- Są jeszcze bardzo małe

Uczeń pokiwał głową. Zauważył zmęczenie matki i zaproponował

- Jeśli chcesz mogę sobie z nimi poleżeć a ty się prześpisz. Widać że jesteś zmęczona

- No nie wiem...

- Proszę będe ostrzożny

- No dobrze- zgodziła się kotka nad która zmęczenie wzięło górę. Wstała powoli a na jej miejscu położył się Lodowa Łapa. Ona sama zwinęła się w kłębek w posłaniu które kiedyś należało do Charlotte

Uczeń otulił rodzeństwo ogonem i coś cicho do nich szeptał. Czarno biała kotka wiedziała że kociaki są w dobrych łapach. Zamknęła oczy i nawet nie poczuła gdy zasnęła. Obudziła się w lesie Mrocznej Puszczy.

- Czemu teraz?- wymruczała pod nosem

Tym razem na gałęziach drzewa nie było nikogo. Karmicielka obróciła się i spojrzała na ciemność za nią. Wyłonił się z niej kształt kota którego się przestraszyła. Odeszła parę kroków dalej. Nagle jej nogi nie chciały iść dalej. Lotosowa Bryza poczuła jakby wrosły jej w ziemie.

-  Nagle się mnie boisz?- odezwała się Jeżynowy Kieł 

Lotosowa Bryza nie odezwała się ani słowem.

- Rozumiem. Jak tam kociaki?

- Mają się dobrze

- Idealne do gnębienia- zmarła chyba nie zdawała sobie sprawy że powiedziała to na głos

- Ani mi się wasz! Jeśli tylko dostaniesz się do ich snów to ci pokażę!

- Jak ja się ciebie nie boję. Nic mi nie zrobisz.

Nic nie odpowiedziała ponieważ nie wiedziała co ma powiedzieć. Była wobec jej bezbronna. Jeżynowy Kieł uśmiechnęła się szyderczo.

- Tak myślałam

- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Zmierzchowa Gwiazda nie żyje. Nikt z rodziny Okopconego Pyska nie żyje.

- Nie wiem może po prostu lubię nawiedzać koty nawet jeśli nie są mi do niczego potrzebne ale dobrze nie nadajesz się już do niczego. Po narodzinach kociaków w twoim życiu jest za dużo szczęścia. Pójdę do ucznia w klanie Wysokich Drzew. Ostatnio zginął jego ojciec i matka. Ten to dopiero jest smutny- kotka rozpłynęła się w powietrzu ale Lotosowa Bryza się nie obudziła.

Postanowiła pochodzić trochę po lesie. Rozejrzała się i poszła w stronę najbliższych drzew. Nie widziała prawie nic szła tylko na słuch i węch. Nagle jej oczy oślepiło jedne światło jakby patrzyła prosto na słońce w upalny dzień. Dopiero po chwili ujrzała kilka kotów siedzących z boku. Bała się trochę do nich podejść więc została tam gdzie była i pozostała tylko na patrzeniu. Usłyszała swoje imię z ust jednego z kotów. Podeszła kilka małych kroków dalej. W jednym z kotów poznała Zakurzona Chmurę. Reszta była całkiem obca.

- Nie bój się podejdź- powiedziała spokojniejszym niż za życia głosem

- Zakurzona Chmura co ja tu?...

- Nie wiem jak się tu dostałaś ale to Klan Gwiazdy. Miałam poczekać by powiedzieć to Jabłkowej Skórze ale skoro ty tu jesteś. Słuchaj mnie zwierzę...

Była medyczka jak i wszystko dookoła zniknęło a Lotosowa Bryza zobaczyła Lodową Łapę który próbował ją obudzić.

- Mamo kociaki płaczą. Chyba są głodne

- Już- kotka wstała i przeszła do legowiska w którym były jej dzieci i dała im jedzenie. Zastanawiała się co mogła powiedzieć jej Zakurzona Chmura i jak wogóle się tam znalazła. Czy z Mrocznej Puszczy było przejście do Klanu Gwiazdy? Jeśli tak było to czemu koty z Mrocznej Puszczy nie dostały się tam? Może ona pierwsza to odkryła.

- Mamo słuchasz mnie?- z jej zamysleń wyrwał jej Lodowa Łapa

- Trochę się zamyśliłam. Mów dalej

- Kędzierzawy Zachód mówi że świetnie poluje i jestem bardzo czujny. Mówił że taki powinien być każdy wojownik

- Dobrze że sobie radzisz

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro