Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Lotosowa Bryza czekała przed legowiskiem medyka razem z Myszą który wydawał się jakby zaraz miał opuścić swoje ciało. W końcu wyszedł z niego Jabłkowa Skóra. Było to zaledwie kilkanaście minut ale dla czekających było to jak kilkanaście godzin. Zanim medyk zdążył coś powiedzieć oboje wbiegli do legowiska. Pistacjowe Niebo leżała na posłaniu z mchu z okładami z ziół i innymi opatrunkami na kremowo pręgowanej sierści. Mysz wetknął nos w jej futro na szyi i wyszeptał coś tak cicho że tylko jego partnerski go usłyszała. Pistacjowe Niebo powiedziała tylko ciche ,,nie". Mysz spojrzał na Jabłkową Skórę.

- Ona nie umrze, prawda. Nie może umrzeć

- Nie jestem w stanie ci teraz powiedzieć...- medyk nie zdążył dokończyć

Mysz wysunął pazury i warknął ma niego.

- Nie możesz doprowadzić do jej śmierci. Ja umrę wtedy razem z nią. Masz ja wyleczyć rozumiesz

- Zrobię co w mojej mocy

- Mam taką nadzieję. Spokojnie słodka nie umrzesz

Lotosowa Bryza nie wiedziała co powiedzieć. Rozumiała Myszę i jego zachowanie. Sama w takim momencie mogła by zwyzywać medyka jak największego wroga.

- Pa pa Pistacjowe Niebo. Ty też nie długo do niej dołączysz- odezwała się Jeżynowy Kieł

Karmicielki a zignorowała ją i wyszła z legowiska aby dać Myszy pobyć z partnerką. W tym czasie do obozu wróciła reszta kotów. Ptasia Gwiazda- wskoczył na biały kamień. Wydawał się wycieńczony ale nie było się czemu dziwić w końcu właśnie skończył walczyć.

- Koty Klanu Zielonych Liści. Nie udało nam się odzyskać terytoriów ale się nie poddamy. Klan Brzozowych Pni nie może nam odebrać ziemi tak łatwo.

- Okropne. Jakbym był uczniem to pokanałbym ich- powiedział Lodek do matki.

Lotosowa Bryza nie słuchała ci mówił Ptasia Gwiazda. Myslała tylko o swojej przybranej siostrze.

- Przestań udawać że mnie nie ma- powiedziała Jeżynowy Kieł

- Cicho bądź. Sny to za mało?

- Dla mnie tak. Budzisz się i koniec. I nie nie będe cicho mogę sobie mówić co chcę. Mówić co wiem.

Kotka poczuła na sobie wzrok innych.

- Lotosowa Bryzo do kogo mówisz?- zapytała się Charlotte

- Do nikogo

Charlotte nie pytała dalej. Wróciła do słuchania klanu. Lotosowa Bryza zamknęła na chwilę oczy. ,,Ignoruj" powiedziała do siebie. Lodek bawił się jej przekrzywionym ogonem z nudów. Nie był fanem zebrań klanów na których przywódca nigdy nie mówi nic co jest dla niego ciekawe. Jedyne zebranie które go zaciekawi będzie z jego ceremonii ucznia.

***

Minęły dwa dni od bitwy. Pistacjowe Niebo wróciła do siebie ale jeszcze jeden dzień miała siedzieć w legowisku medyka. Sny Lotosowej Bryza były spokojne. Tak jak myslała podczas bitwy Ptasia Gwiazda stracił życie. W klanie wszystko wróciło tak jak dawniej. Wszystko oprócz kawałka terytorium. Lotosowa Bryza siedziała przed żłobkiem patrząc na bawiące się kociaki. Strasznie jej się nudziło. Podszedł do niej Szary Ogon.

- Chciałabyś może pójść na spacer tam gdzie zawsze?- zapytał

- Oczywiście

Razem wyszli z obozu i poszli dobrze znana im ścieżką. Cieszyła się że w końcu wychodzi z obozu. Wydawało jej się że minęły wieki odkąd wychodziła. Słychać było cichy szelest liści, piski małych myszy i warknęcia potworów na pobliskiej drodze Grzmotu. Lotosowa Bryza usłyszała szelest. Przysunęła brzuch do ziemi i czekała na moment by skoczyć. Zamiast myszy usłyszała syknecie kota i uciekające ziwerzątko. Zza krzaków wyszedł rudo brązowy kot z czerwoną obrożą na szyi.

- Aaa!- krzyknął

- Co ty robisz na naszym terytorium?- zapytał spokojnie Szary Ogon

- Terytorium? To zwykły las który należy do wszystkich

- Nie ta część należy do klanu Zielonych Liści

- Klan? Nie słyszałam i tak przy okazji mam na imię Rosół a wy? Też sobie łapiecie myszy. Gdzie wasze obroże?

-  Jestem Szary Ogon a to moja partnerka Lotosowa Bryza. Jesteśmy kotami z klanów a ty płoszysz nam zwierzynę. Wynoś się i tu nie przychodź- Szaremu Ogonowi kończyła się cierpliwość

- No dobrze pójdę sobie klanowe koty. Mogę tylko zapytać czy widzieliście może dwójkę kotów? Nazywają się Charlotte i Arnold

- Arnold nie żyje a Charlotte i jest bezpieczna. A teraz idź

Rosół kiwnęła głowa i poszła w stronę drogi Grzmotu. Szary Ogon wymruczał coś pod nosem.

- Chodźmy już do lasu nikogo. Zapoluje na miejscu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro