Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Kociaki bawiły się jeszcze trochę aż w końcu padły jak nieżywe na posłanie. W końcu był spokój. Lotosowa Bryza wyszła na chwilę że żłobka i chodziła po obozie aby trochę rozprostować łapy. Z patrolu granicznego wróciły już koty. Płowa Łapa wydawała się zmartwiona. Uczennica podeszła karmicielki.

- Gdzie jest Ptasia Gwiazda?- zapytała

- Pewnie w swoim legowisku- odpowiedziała nie chcąc zagłębieć tematu choć chciała wiedzieć czego uczennica mogła chcieć od przywódcy

Zostawiła tą myśl i wróciła do żłobka. Chciała iść chociaż na chwilę spać. Tak też zrobiłam i położyła się obok swoich dzieci.

Obudził ją Burzek który z nudów podgryzał jej ogon. Kotka machnęła ogonem.

- Obudzisz Makówkę i Ślicznotkę?- zapytał kociak

- Zaraz same się obudzą

- Ale mi się nudzi. A mówiłaś że nie możemy jeszcze wychodzić ze żłobka

- Ciszej- powiedziała przez ziewnięcie Makówka

- Wstałaś to świetnie. Idziemy się bawić

- Tego dwa razy nie trzeba mi powtarzać- Makówka wstała jakby zapomniała o tym że przed chwilą była zmęczona

Kociaki przeszły na drugą stronę żłobka. Po chwili dołączyła do nich Ślicznotka która też dopiero wstała. Lotosowa Bryza patrzyła na nich prawie zasypiając. Nie pospała długo. Nie poczuła nawet kiedy zamknęła oczy i zasnęła.

***

Obudziły ją hałasy sprzed żłobka. Kociaki były mocno do niej przytulone. Wychyliła się i zobaczyła koty które wyglądały jakby były gotowe do walki.

- Mamo boję się- pisnęła Ślicznotka

- Spokojnie kochanie- dotknęła nosem czubka jej głowy i wyszła ze żłobka. Podeszła do stojącego niedaleko Szarego Ogona

- Co tu się dzieje?- zapytała

- Jaskółcza Gwiazda jest w legowisku Ptasiej Gwiazdy. Chciał czegoś i może będziemy musiało walczyć. Płowa Łapa widziała ich dziś w trakcie patrolu. Idź z kociakami do Jabłkowej Skóry, Tam będziecie bezpieczny- powiedział cicho kocur

Lotosowa Bryza kiwnęła głowa i wróciła do żłobka. Jej kociaki wyglądały jak jedna kulką futra.

- Chodźcie do legowiska Jabłkowej Skóry. Jeśli nas zaatakują mogą wejśc do żłobka a legowiska medyka raczej nie wejdą

- Wychodzimy że żłobka!- krzyknęli Ślicznotka i Burzek

- Cicho mogą nas usłyszeć i nas zaatakować. Udrapać, powalić, pociągnąć za ogon i zabić- uciszyła ich Makówka która już czekała przed wyjściem że żłobka

- No już jestem cicho. Chodźmy

Koty poszły do jaskini gdzie Jabłkowa Skóra szykował już zioła. Kociaki usiadły w rogu i bawiły się liściem leżącym na ziemii. Makówka zaś podeszła do Jabłkowej Skóry.

- Aż tyle jest potrzebne do walk?- zapytała zdziwiona

- Mam nadzieję że wogóle się nie przydadzą i żadnej walki nie będzie- odpowiedział jej medyk odkładając kawałek pajęczyny

- A co to? A to? A to?- koteczka wskazywała nosem na poszczególne zioła

- To jest nagietek, to trybula a to mak

- A do czego służą?

- Nagietka używa się do opatrunków, mak łagodzi ból a trybula jest na infekcję

- Może dałabyś Jabłkowej Skórze chwilę spokoju. Musi się przecież skupić na tym co robi- Lotosowa Bryza podeszła do córki

- Dobrze ale późnej Jabłkowa Skóra później pokazuje mi inne zioła- Makówka podeszła do rodzeństwa bawiącego się kulką mchu.

Tymczasem na zewnątrz Jaskółcza Gwiazda wyszedł już z legowiska a za nim ich przywódca.

- Do ataku! Te tereny są nasze!- krzyknął przywódca Klanu Brzozowych Pni

Do obozu wyparowały  lekko wychudzone koty. Walka się rozpoczęła. Lotosowa Bryza lekko wychyliła głowę z legowiska i chciała wybiec i iśc walczyć z innymi. Siedziała tak trochę aż zobaczyła jak wojownika atakuje a raczej pokonuje Lodową Łapę. Jego pazury były już wysunięte na gardle ucznia i w każdej chwili mogły je przebić. Kotka wybiegła z jaskini.

- Ani mi się waż!- krzyknęła odpychając go od przybranego syna

Zanim ten zdążył zareagować karmicielka przygniotła go do ziemi. On zamiast walczyć próbował się jej wyrwać. Kiedy mu się udało biegł tak szybko jakby gonił go pies. Wybiegł z obozu głównym wejściem i tyle go widzieli.

- Hahaha ale tchórz- zaśmiał się Lodowa Łapa strzepując z siebie kurz

- Nic ci nie jest?- podeszła do niego

- Tylko mnie podrapał i prawie wbił pazury w gardło, oprócz tego wszystko w porządku i mogę walczyć dalej. Dziękuje że mi pomogłaś, bo gdyby nie ty już bym pewnie nie żył. Wróć do maluchów- powiedział szybko i wrócił do walki

Czarno biała kotka nie miała już nic do powiedzenia. Weszła z powrotem do legowiska medyka w którym było już parę kotów między innymi Charlotte, Ćmi Strumień i Nocny Wąs. Rany całej trójki wyglądały na poważne. Oprócz nich była tam jeszcze Wierzbowe Światło z już nie tak poważnymi ranami. Do karmicielki podbiegły jej kociaki.

- Dobrze że nic ci nie jest mamo- powiedział jeden z nich

- Już nigdzie nie pójdziesz. To dla nas za duży stres. Usiądź a jak wygramy to pójdziemy do żłobka- powiedział drugi

- No dobrze dobrze- kotka usiadła na paru liściach paproci leżących na ziemii

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro