Rozdział 10
Dzień mijał spokojnie. Lotosowa Bryza cały dzień siedziała w żłobku opiekując się swoimi maleństwami. Prawie w południe podeszła do sterty zwierzyny i wybrała jednego z królików. Kiedy wracała do żłobka zwierzynę wyrwał jej Jabłkowa Skóra.
- Co ty robisz?
- Nie jedz tego. Szałwiowa Łapa, Żołędziowa Łapa i Lwi Brzask zjedli króliki i teraz źle się czują. Dwunożni podtruli króliki.
Lotosowa Bryza odrzuciła królika. Szczęście że tego nie zjadła. Nie mogła przecież zachorować mając trzy kociaki które nie przeżyją bez mleka. Może to miała powiedzieć jej była medyczka zanim Lodowa Łapa ja obudził. Mogła nie zdążyć pojawić się u kocura albo pojawiła się za późno gdy koty już zjadły zwierzynę. Medyk podszedł do Białego Kamienia i wskoczył na niego.
- Wszystkie koty chodźcie tu to bardzo ważne- powiedział głośnym głosem
Z legowisk wyjrzały koty. Wydawały się trochę zdezorientowane ale mimo tego usiedli przed kamieniem.
- Króliki są zatrute przez dwunożnych. Trzeba je wszystkie wyrzucić. Mówcie to każdemu kotu który przyjdzie do obozu a jeśli znajdziecie królika zostawcie go z tyłu obozu za moim legowiskiem. Może uda mi się dojść do tego co się z nimi stało- mówił medyk
- Co tu się dzieje?- do obozu wszedł Ptasia Gwiazda a za nim parę kotów
- Co ty robisz na Białym Kamieniu?- na przód wyszedł Jaskrawa Łapa
- Króliki są zatrute. Nie złapaliście żadnego albo co gorsza nie zjedliście
Ptasia Gwiazda zamarł na chwilę.
- Rano ja i Astrowe Skrzydło zjedliśmy po jednym. Astrowe Skrzydło!
- Tu jestem- brązowa wojowniczka weszła do obozu z patrolem łowieckim .
- Dobrze się czujesz?- zapytał ja partner wogóle nie przejmując się sobą
- Wspaniale. Dlaczego miałabym się czuć źle?
- Złapaliście jakieś króliki?
- Nie ale Koścista Łapa znalazła martwego. - do rozmowy dołączyła się mentorka czarno białej uczennicy Pierzasty Lot
-Przynieśliśmy tylko dwa wróble i jedna mysz- dodała Koścista Łapa
Jabłkowa Skóra powiedział im o królikach i poszedł zajrzeć do dwóch uczniów i starszego którzy po nich czuli się okropnie. Teraz cały klan wiedział o zwierzynie. Na szczęście całe terytorium ich jak i klanu Wysokich Drzew było bogate również w inną zwierzynę, która miejmy nadzieję nie jest zatruta przez dwunożnych.
Reszta dnia minęła bardzo szybko. Lotosowa Bryza nie zdążyła się obejrzeć a słońce zbliżało się już do horyzontu aby ustąpić miejsca księżycowi. Jutro o tej porze koty będą zbierały się do pójścia na zgromadzenie kiedy ona sama musiała zostać w obozie. Miała ochotę porozmawiać z Deszczową Kałużą i dowiedzieć się jakie wytłumaczenia ma Jaskółcza Gwiazda. Podobno klan Brzozowych Pni zabrał też kawałek terenu Klanowi Zakurzonych Chmur. Karmicielka nie chciała jednak długo o tym myśleć bo ma w końcu inne sprawy którymi musi się zająć. Musiała karmić Burzka, Ślicznotkę i Makówkę nie zapominając o tym że sama też musi jeść. Oprócz tego te zatrute króliki. Ptasia Gwiazda poczuł się źle prawie godzinę po patrolu. Karmicielka postanowiła odpocząć i przespać się z tym wszystkim
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro