Rozdział 11
Karmicielka obudziła się rano a raczej obudziły ją rozmowy kotów. Nakarmiła kociaki i wyjrzała że żłobka. Na środku obozu stała grupa kotów. Podeszła bliżej i już wiedziała co się stało. Na środku leżało ciało Szałwiowej Łapy a obok niego siedziała Oblodzona Jeżyna, Ćmi Strumień i jego rodzeństwo. Jabłkowa Skóra mówił coś do matki zmarłego ucznia. Lotosowa Bryza stanęła obok Lodowej Łapy.
- Dobrze jeden problem mniej- wyszeptał
- Lodowa Łapo nie można cieszyć się z czyjejś śmierci nawet jeśli go nie lubiłeś- powiedziała Lotosowa Bryza
- No dobrze przepraszam
Kotka rozmawiała z uczniem jeszcze chwilę a przerwało im piszczenie kociaków. Poszła z powrotem do żłobka a za nią Lodowa Łapa. Makówka zsunęła się trochę i była trochę dalej od rodzeństwa które spało. Lotosowa Bryza złapała za skórę na jej karku i położyła obok Ślicznotki i Burzka.
- Cześć małe to ja wasz ulubiony brat Lodowa Łapa. Kiedy otworzycie oczy? Jak otworzycie będziecie jeszcze piękniejsze niż teraz. Wiecie, kocham was bardziej niż wszystko- mówił Lodowa Łapa
- Niedługo na pewno otworzą ale to zależy od kociaka. Jeden może otworzyć je dzień po narodzinach a inny potrzebuję czasu- powiedziała karmicielka
- Makówka chyba otwiera teraz- Lodowa Łapa zobaczył lekko otwarte powieki kociaka- Tak otwiera
Oczy czarno białej koteczki otwierały się powoli i już po chwili można było zobaczyć ich kolor. Miała ładne jasno błękitne oczy takie jak jej matka. Lotosowa Bryza widziała w niej sama siebie kiedy jeszcze bawiła się z Bluszczem przed jaskinią samotników. Łaty na futrze Makówki były bardzo podobne do jej łat.
- Jesteś piękna Makówko- Lodowa Łapa dotknął nosem głowy kociaka który patrzył na niego
Zaraz po tym Makówka zgłodniała i położyła się obok brzucha matki. Obudziła resztę kociaków które również zaczęły jeść. Potem chwilę popiszczały na muchę która po nich chodziła i znowu poszły spać. Tak wyglądał cały ich dzień gdyż nie robiły niczego innego. Ptasia Gwiazda zwołał zebranie klanów.
- Wszystkie koty które są na tylne dorosłe by samodzielnie polować niech zbiorą się pod Białym Kamieniem na zebranie klanu
Lotosowa Bryza usiadła zaraz przy wejściu do żłobka kątem oka patrząc na śpiące dzieci. Dosiadł się do niej Szary Ogon.
- Tato Makówka otworzyła oczy- poinformował do Lodowa Łapa zapominając o tym że przywódca zwołał zebranie
- To wspaniale- odpowiedział mu wojownik skupiając się na tym co mówił Ptasia Gwiazda
- Jak też wiemy dzisiaj odbędzie się zabranie na które pójdą Ćmi Strumień, Kędzierzawy Zachód, Szary Ogon, Brzoskwiniowy Świt, Zroszona Pieśń, Króliczy Blask, Pierzasty Lot, Astrowe Skrzydło, Paprotkowe Pióro, Pistacjowe Niebo i Mysz. Uczniowie idą razem ze swoimi mentorami. Wychodzimy wieczorem
- Idę na zebranie- zafascynował się Lodowa Łapa
- Wszyscy idziemy- dodała Bratkową Łapa która do nich podeszła
Dwója uczniów poszła razem do legowiska uczniów a Lotosowa Bryza i Szary Ogon weszli do żłobka. Ślicznotka i Burzek właśnie się obudzili. Pierwsze co można było zobaczyć to szarego kocurka który lekko otwierał oczy. Były one morskie a lekkie światło się w nich odbijało.
- Ma oczy po tobie- powiedziała karmicielka patrząc na swojego syna- Jest tak samo piękny
Burzek lekko się przeciągnął rozpychając się na całe legowisko. Obudził tym Makówkę która zaczęła piszczeć.
- Już spokojnie kochanie- Lotosowa Bryza przejechała językiem po futrze koteczki
Makówka mruknęła parę razy i spojrzała dookoła. Burzek potrącił ja łapą a ona odsunęła się przytulając się do Lotosowej Bryzy. Karmicielka patrzyła na nie z uśmiechem na pysku. Zawsze gdy patrzyła na swoje dzieci czuła to samo ciepło na sercu i chęć pokazania im wszystkiego jak i oddanie za nie życia. Czas mijał szybko i zanim kotka zdążyła się obejrzeć nastał wieczór i koty które miały iść na zgromadzenie zbierały się już przy wyjściu z obozu. Przed wszystkich wyszedł Ptasia Gwiazda i wyszedł z obozu a za nim wszystkie koty. Siędziąca przed żłobkiem Lotosowa Bryza uśmiechnęła się do Lodowej Łapy zanim ten zniknął za wyjściem z obozu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro