「Rozdział 12」
- Halo?
Głos Nocnej Łapy rozbrzmiał tysiącami ech w jaskini skrytej w mroku, kiedy kotka przemówiła niepewnym głosem. Skakała wzorkiem od ściany do ściany, szukając czegoś, co będzie wyglądało na wyjście z tego miejsca.
Nie wiedziała, jak znalazła się w tych ciemnościach, ale z każdą chwilą przestawało się jej to podobać - szczególnie, że robiło się coraz chłodniej.
Zimny wiatr przebiegł pomiędzy czarnymi włoskami sierści uczennicy i ta zadrżała z mrozu, który zaczynał ją otaczać z każdą chwilą. Wysunęła na krótką chwilę pazury, zarysowując gładką powierzchnie zimnego kamienia, na którym stała już jakiś czas, a kiedy odetchnęła, przed jej twarzą, na krótkie uderzenie serca, pojawiła się para, by zaraz zniknąć w nicości zamkniętej przestrzeni.
Kiedy echo przestało rozbrzmiewać, do uszu uczennicy dotarł cichy dźwięk stawianych powoli kroków za jej plecami.
Sierść Nocnej Łapy na jej karku momentalnie się najeżyła i ta obróciła się, aby stanąć przodem do tego, kto do niej podchodził.
- Jeśli to ty ojcze, to możesz się ukazać - warknęła, mając przy tym nadzieję, że Wilcza Gwiazda nie wyczuje zapachu jej strachu.
Nie widział go od momentu, kiedy w kotlinie ujrzała koło jego boku Lodowe Spojrzenie. Jakimś sposobem udawało się jej nie widywać z ojcem, choć wiedziała, że to od niego zależy czy danej nocy ją nawiedzi.
Kotka miała jednak dużą nadzieję, że minie jeszcze sporo czasu nim ujrzy Wilczą Gwiazdę i nie podobało się jej, że ten postanowił umieścić ją w tej dziwnej, ciemnej jaskini.
Kiedy odpowiedź nie nadeszła, Nocna Łapa jedynie bardziej się zdenerwowała i syknęła ze złością.
- Przestań grać w te gry! - krzyknęła, czując, jak tuż po tych słowach opuszcza ją resztka pewności, którą w sobie miała.
Przełknęła nerwowo ślinę, czekając na nieprzyjemny dla ucha śmiech jej ojca, jednak nic takiego się nie wydarzyło.
Zamiast tego, do jej nosa dotarł słodki zapach, który zawsze na myśl przynosił jej jednego kota - jej mamę.
- Twój ojciec jest daleko stąd i żeby tu się dostać, musiałby wykorzystać zbyt wiele swojej siły - rozległo się miękkie miauknięcie, a serce czarnej uczennicy rozkruszyło się na miliony kawałeczków ze wzruszenia. - A potrzebuje jej, żeby trenować swoich podopiecznych, o czym już wiesz - dodał kot przed nią, podczas gdy Nocna Łapa ledwie stała na łapach.
- Mamo - wyszeptała cicho i po omacku przebiegła dzielącą ją odległość, by po chwili móc przytulić się do Jasnego Obłoku, mimo, że jej nie widziała.
- Dostałyśmy krótką chwilę, Nocna Łapo. I tak się cieszę, że jestem tu koło ciebie, skoro Lodowe Spojrzenie i Lamparcia Cętka są tak daleko - wyszeptała gwiezdna kocica, a jej córka westchnęła cicho.
- Wiedziałaś, że Lodowe Spojrzenie trenuje z - urwała, nie umiejąc wykrztusić z siebie bolesnej prawdy, która bolała ją coraz bardziej z każdą chwilą niż chciałaby to przyznać.
- Wiedziałam. Już od dawna - przyznała Jasny Obłok i uczennica poczuła jej ciepły oddech na swoim policzku, kiedy starsza z nich westchnęła. - Tak samo, jak wiem, że Wilcza Gwiazda próbuje dobić się teraz do ciebie w śnie. Próbuję mu w tym przeszkodzić, ale od początku jako duch był silny - dodała szeptem, a Nocna Łapa uniosła wzrok, czując niepokój.
- Co on chce? - spytała cicho, znów wysuwając na moment pazury.
Nie chciała, aby ta krótka chwila z jej mamą zakończyła się przez jej ojca, który wymyślił sobie coś innego. Ale wiedziała, że długo z Jasnym Obłokiem już nie pobędzie - to był drugi raz kiedy rozmawiała we śnie ze swoją matką i wewnętrznie czuła, że zaraz to dobiegnie końca.
- To wie tylko on - westchnęła ciężko kocica, po czym poruszyła się. - Chodź. Złap mnie za ogon, abyś się nie zgubiła - dodała nagle i już po chwili miękka końcówka ogona dotknęła nosa Nocnej Łapy.
Uczennica nie zamierzała pytać o co chodzi, jednak jeśli wiązało to się z opuszczeniem tej ciemnoty, to nie miała nic przeciwko.
Złapała delikatnie w zęby ogon swojej rodzicielki i ruszyła za nią truchtem, przemierzając ciemnotę jaskini, w której się znajdowała.
Ocierała się co jakiś czas w węższych przejściach o skały ze śliską, ale ostrą w niektórych momentach powierzchnią. Zapach stawał się z każdą chwilą coraz mniej zatężały i bardziej świeży, a po dłuższej chwili spacerowania w ciszy, do oczu kotki dotarła jasna plama.
Już miała ruszyć szybszym krokiem w kierunku wyjścia, kiedy Jasny Obłok gwałtownie się zatrzymała i Nocna Łapa uderzyła w jej plecy.
- Musisz się obudzić. - Warknęła nagle kocica, której czarny kolor sierści z białymi plamkami zaczynał być trochę widoczny w nikłym świetle.
Uczennica wlepiła w matkę zaskoczone spojrzenie, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Nocna Łapo, musisz się obudzić! - krzyknęła Jasny Obłok, a w jej głosie dało się wyczuć nutę rozpacz.
- Ale... - zaczęła zdezorientowana kotka i w tej chwili mignął jej przed oczami zupełnie inny obraz - czarna maź pod nią i Wilcza Gwiazda idący w jej kierunku.
- Nocna Łapo, pamiętaj, że Klan Gwiazdy się od was nie odwrócił! Medycy muszą przyjść do Gwieździstego Wodospadu, jak zawsze! Niech się nie wahają! - rozległ się krzyk już niewidocznej rodzicielki uczennicy, która zlała się wraz z ciemnością, gdyż ta ponownie zaczęła otaczać kotkę.
- Mamo! Mamo, gdzie jesteś!? - pisnęła zdezorientowana. - Medycy zamierzają przyjść! Dlaczego macie wątpliwości!? - krzyknęła, czując gulę w gardle.
Tuż po jej słowach, ponownie przed oczami mignęła jej kotlina i zaczęła na ślepo uciekać, byle by znaleźć się jak najdalej od przeklętego ojca i jego miejsca.
Jej wysunięte pazury drapały powierzchnie, po której biegła i czuła, jak dosięga ją coraz większe zmęczenie. Zaczęło się jej kręcić w głowie i po chwili uczennica przewróciła się na środku nicości.
- Nocna Łapo! Nocna Łapo!
Znajomy głos, przedzierający się przez dziwne ogłuszenie, przywrócił kotkę do świadomości wraz z nieprzyjemny bólem w lewej łapie.
Czarna uczennica otworzyła powoli oczy, czując się przy tym okropnie zmęczona i zaraz ujrzała zmartwienie wymalowane na pysku swojej mentorki, która pochylała się nad nią.
- Niech będą dzięki Klanowi Gwiazdy, że się obudziłaś - westchnęła ciemnoszara medyczka, po czym odsunęła się odrobinę od uczennicy, która powoli zaczęła się podnosić. - Nie mogłam cię obudzić, a zaczęłaś się strasznie szamotać - miauknęła, spoglądając z zatroskaniem na kotkę.
Nocna Łapa spojrzała na Słoną Bryzę z lekkim rozkojarzeniem, po czym spojrzała na swoją lewą łapę. Czuła jej pulsowanie i zamrugała z zaskoczenia, kiedy ujrzała zadarty pazur.
Przecież to wszystko był sen... - pomyślała, czując nieprzyjemny skurcz w żołądku, zdawszy sobie sprawę, że Wilcza Gwiazda mógłby zranić ją we śnie.
- Nocna Łapo, co się stało? Wyglądasz na przerażoną - rozległo się miauknięcie tuż koło ucha uczennicy, a do jej nosa dotarł zapach nagietka zmieszanego z żywokostem, który Słona Bryza powoli zaczęła nakładać na jej bolącą łapę. - Nie mam zielonego pojęcia kiedy ty mogłaś sobie to zrobić - dodała, a czarna kotka ujrzała, jak starsza marszczy w zamyśleniu nos.
- Miałam sen - zaczęła powoli Nocna Łapa, chcąc odpowiedzieć tak na pytanie mentorki, aby nie zdradzić nic związanego z Wilczą Gwiazdą.
Ufała Słonej Bryzie, ale widywanie ducha ojca wolała zachować dla siebie - a przynajmniej do czasu.
- Tego jestem w stanie się domyślić - odparła medyczka, kucając przy ich zbiorach ziół. Nocna Łapa już wiedziała, że będzie musiała się udać uzupełnić zapasy pokrzywy nim mocniejsze mrozy nadchodzącej pory spadających liści zniszczą wszystkie kępy rośliny.
- Jasny Obłok odwiedziła mnie i dziwnie zaczęło się dziać, ale nim się obudziłam, zdążyła mi powiedzieć, aby medycy nie rezygnowali z pójścia do Gwieździstego Wodospadu pomimo chmur - miauknęła po krótkiej chwili namysłu uczennica, podchodząc do mentorki aby zobaczyć jakich jeszcze ziół potrzeba.
Słona Bryza powoli podniosła pysk, aby swoimi zielonymi oczami spojrzeć na młodszą kotkę. Nocna Łapa czuła, że jej mentorka zdaje sobie sprawę, że powiedziała jej tylko część, jednak o Wilczej Gwieździe nie mogła wspomnieć.
- Jesteś pewna, że - zaczęła medyczka, jednak przerwał jej donośny okrzyk Rdzawej Gwiazdy, który zwoływał klan na spotkanie.
- Lepiej chodźmy, Słona Bryzo. Nie chcemy przegapić ceremonii Sówki, a na pewno o to chodzi - miauknęła pośpiesznie Nocna Łapa, ruszając szybkim krokiem na polanę, gdzie to zawsze odbywały się spotkania klanu.
Uczennica usłyszała za sobą jedynie ciche, przepełnione rezygnacją westchnięcie swojej mentorki, jednak zignorowała to - powiedziała medyczce to co było ważne, a z resztą musiała poradzić sobie sama.
Nocna Łapa przecisnęła się pomiędzy Ziarnistym Wąsem, a Iskrzącym Piórem i usiadła koło Szafirowego Strumienia, która skinęła jej przyjaźnie głową na powitanie, po czym wzrok wojowniczki ponownie wylądował na Rdzawej Gwieździe.
Uczennica za to skierowała swój wzrok na Sówkę, która była z jej miejsca doskonale widoczna, stojąc koło Księżycowego Serca i Jabłkowego Pazura. Srebrzysta koteczka stroszyła z podekscytowania swoje futerko, wbijając przy tym spojrzenie bursztynowych oczu w przywódcę, podczas gdy jej mama próbowała ułożyć jakoś jej sierść.
- Zebraliśmy się tu dzisiaj, ponieważ jeden z naszych kociaków jest już na tyle duży, aby zostać uczniem i uczyć się naszego kodeksu wojownika. - Po polanie rozległ się głos Rdzawej Gwiazdy, który powolnym krokiem wystąpił nieco do przodu i jego spojrzenie spoczęło na małej koteczce. - Sówko, wystąp.
Srebrzysta, pręgowana kotka bez zastanowienia, dzielnym krokiem wystąpiła na przód, a Nocna Łapa spojrzała na nią z rozczuleniem, widząc jak ta dzielnie idzie do przodu pomimo straty brata.
Uczennica medyczki odniosła nawet wrażenie, że kiedy Sówka stawała przed rudo-brązowym przywódcą, koło niej stanął jeszcze jeden kociak o brązowo-białym, mniej widocznym futerku.
- Sówko! Od dziś do dnia, gdy otrzymasz imię wojowniczki, będziesz nazywana Sowią Łapą - zaczął swoją wypowiedź Rdzawa Gwiazda, a nowa uczennica zadrżała z ekscytacji na dźwięk swojego nowego imienia, po czym zaczęła rozglądać się po polanie. - Lisi Ogonie wytrenowałeś Łani Skok i jest on chlubą swego klanu. Teraz Klan Lasu prosi cię, abyś ponownie udowodnił, jak wspaniałym mentorem jesteś.
Z tłumu klanowiczy po tych słowach wyłonił się jasnorudy, pręgowany kocur i delikatnie dotknął się nosami ze swoją uczennicą, która z zaciekawieniem wpatrywała się w niego szeroko otwartymi, bursztynowymi oczami.
Nocna Łapa odetchnęła cicho z ulgą, ciesząc się, że mimo zła, które lada chwila mogło się rozpocząć na dobre, jej pobratymcy cieszyli się małymi osiągnięciami.
Kiedy Klan Lasu zaczął skandować imię nowej uczennicy, natychmiast się dołączyła, spychając myśli o śnie w ciemny kąt.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro