Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

「Rozdział 6」

- Nie, chodzi o coś innego. Ale to chodź do reszty, czekają na nas przed jaskinią - miauknęła lekko podekscytowana Lamparcia Cętka, szturchając go przy tym w bok. Lodowe Spojrzenie w ostatniej chwili zdążył stłumić ciche syknięcie, bo jego siostra nieświadomie trąciła go w zranione miejsce. Skąd jednak miałaby to wiedzieć?

  Zebrał w sobie siły, by zachowywać się normalnie i skinął do niej głową. 

- Już idę, daj mi sekundę bym mógł pozbyć się rupieci z sierści - mruknął cicho, chcąc tak naprawdę pozbyć się plam krwi ze swojego futra. 

- To pośpiesz się, albo Leszczynowy Cień wyskoczy z futra - miauknęła, skinąwszy mu głową, po czym zniknęła w wyjściu z groty, zostawiając czarnego kocura samego w środku. 

  Lodowe Spojrzenie podniósł się nieco odrętwiały z posłania, czując, jak jego wszystkie mięśnie pulsują pod skórą ze zmęczenia. Gdy treningi we śnie były dłuższe niż zwykle lub bardziej wymagające, to nieprzyjemne uczucie zawsze go nawiedzało, a on nie mógł nic z tym zrobić - podczas snu nie zbierał odpowiedniej ilości energii, przez co potem nie był w pełni sił, tak jak tym razem. 

  Rozejrzał się szybko po jaskini, upewniając się, że nikogo nie ma w niej, po czym spojrzał na swój bark, od którego czuł nieprzyjemny odór i pulsowanie. Dzięki temu, że posiadł ciemną sierść, nie było widać plamy krwi, która ewidentnie tam była. Zaczął powolnymi ruchami języka dokładnie wylizywać miejsce, w którym znajdowała się świeża rana, zadana mu przez Zmierzch. 

  Zmarszczył lekko nos, czując lekko kwaśną woń wokół siebie, a specyficzny smak krwi zagościł na jego języku. Przerwał na chwilę swoją dotychczasową czynność, a jego pysk opuściło przeciągłe westchnienie. 

  Lubił te treningi, nawet bardzo - jedynie co mu się nie podobało to widoczne ślady po każdych ćwiczeniach. 

  "Muszę się pośpieszyć, bo zaraz wpadnie tutaj ten wściekły rybi pysk", przeleciało mu przez myśl,  a na jego twarzy zawidniał doskonale widoczny - nawet w półmroku groty - grymas. Powrócił do szybkiego wylizywania rany, tak by zmazać widoczny ślad krwi, po czym ruszył do wyjścia z jaskini, lekko utykając. 

  Nie chciał nikomu pokazać, że jest choć trochę w gorszym stanie, dlatego, gdy słony zapach uderzył w jego czuły nos, spiął na tyle mięśnie, by iść równym - ale spiętym - krokiem w kierunku pozostałych. 

  Sylwetki czterech kotów - o zgrozo była i z nimi Pełnia - odcinały się na tle jaśniejącego nieba nad wielką połacią głębokiej wody. Wypuścił zaczerpnięty oddech przez nos nieco z frustracji na widok starej kocicy, której ani trochę nie ufał - nie przypadła mu po prostu do gustu i tyle. 

   Kolejne westchnienie opuściło jego pysk, po czym ruszył spokojnym(i nieśpiesznym) krokiem do swoich towarzyszy niedoli. Dostrzegł błysk zadowolenia w oku swojej siostry, gdy podszedł bliżej nich, jednak nim ktokolwiek zdążył się odezwać, pierwszy był - jak zwykle rozdrażniony - Leszczynowy Cień. 

- Jak nie królewnie - zaczął, spoglądając przy tym zmrużonymi oczami na Lamparcią Cętkę - to królewiczowi nie chcę się łaskawie wstać i ruszyć swój niezgrabny tyłek, by reszta nie musiała czekać - dokończył z prychnięciem, po czym trzepnął ogonem. 

- Za to wrzód na ogonie już zawsze musi nim pozostać - odparował od razu Lodowe Spojrzenie, nieco niezgrabnie wspiąwszy się na niskie skały, na których siedzieli pozostali. 

  Żaden z kotów z klanów nie zauważył, jednak, że ten lekko kulał, ale czarny wojownik był pewny, że Pełnia to dostrzegła, widząc to po jej spojrzeniu, jakim go obdarzyła. Odpowiedział jej krótkim zmrużeniem oczu, po czym spojrzał na pozostałych. Leszczynowy Cień właśnie otwierał pysk, by coś odpowiedzieć, jednak ktoś inny nie pozwolił mu dojść do głosu. 

- Zamilczcie jeszcze za nim się odezwiecie - miauknęła Łaciate Futro, zmierzywszy krótkim spojrzeniem kocura z Klanu Wody, który odpowiedział jej oczywiście prychnięciem. Lamparcia Cętka posłała wdzięczne spojrzenie łaciatej wojownicze, po czym to ona się odezwała. 

- Chciałam z wami uzgodnić jedną ważną rzecz i jestem pewna, że wszyscy zgodzicie się z moim pomysłem - zaczęła, jednak Leszczynowy Cień od razu wciął się w jej wypowiedź. 

- Nie byłbym tego taki pewny. Twoje ego na pewno się z tobą zgadza, ale ja już niekoniecznie - mruknął, trzepnąwszy ponownie ogonem. Kremowo-brązowa kotka zmrużyła gniewnie lodowe oczy, po czym odwarknęła:

- Uwierz mi - twoje dwa razy większe ego również się ze mną zgodzi - syknęła już wyraźnie podirytowana, po czym szybko odchrząknęła i skupiła swój wzrok na pozostałej trójce. - Chciałam zaproponować, żebyśmy już jutro wraz ze wschodem słońca wyruszyli w drogę powrotną, ponieważ im wcześniej tym lepiej - nie wiemy przecież kiedy Wilcza Gwiazda uderzy, a musimy ostrzec naszych pobratymców przed nim - kontynuowała, już ze spokojem w głosie. 

  Lodowemu Spojrzeniu nie umknął fakt, że kotka wymówiła imię ich ojca, aż ze zbyt wielką bezbarwnością w głosie - jak się domyślał, był to jej sposób zamaskowania swojego zdenerwowania związanego z całą tą sprawą. 

  Podobał mu się, jednak jej pomysł by stąd, jak najszybciej odejść - nie będzie musiał dłużej przebywać w pobliżu Pełni. Przy tym nareszcie będzie mógł  pomóc swojemu ojcu spełnić jego plan związany ze Zmierzchem, choć śpieszno nie było mu poznać owego kocura nie we śnie. 

- Myślę, że to dobry pomysł. Musimy ostrzec naszych pobratymców - poparł swoją siostrę czarny kocur, nim odezwał się ktokolwiek inny. Zrobił to z grzeczności, ale również z wygody dla siebie - dla niego mogliby ruszyć właśnie teraz, a on by wcale nie narzekał. 

  Gdy odezwał się Lodowe Spojrzenie, jasnobrązowy wojownik z Klanu Wody prychnął pogardliwie i spojrzał na rodzeństwo nieco ostentacyjnie.

- Jakoś wam nie wierzę, żebyście rwali się do ratowania klanów przed waszym ojczulkiem - prychnął, a czarny kocur zacisnął zirytowany zęby. Wysunął nieco pazury, choć tego nie planował, to był taki jego odruch. - Ale im szybciej skończy się ta nieco hipokrytyczna podróż tym lepiej dla mnie - dodał, po czym odwrócił się od nich odrobinę. 

- Hipokrytą to ty jesteś niezłym - wycharczał cicho Lodowe Spojrzenie, zniżając nieco swoją postawę, a ból w barku natychmiast zniknął, zastąpiony chęcią zaorania pazurami twarzy tego rybiego pysku. Zauważył, że Lamparcia Cętka stanęła trochę bliżej niego, by go w razie czego powstrzymać, a nim Leszczynowy Cień mógł przemówić, odezwała się Pełnia. 

- Nie możecie pozwolić sobie na spory. Szczególnie z powodów głupich urazów - zaczęła, posławszy nieco ostrzejsze spojrzenie jasnobrązowemu kocurowi, który na te słowa przewrócił bursztynowymi ślepiami. - Musicie odłożyć swoje zacięcia na bok, bo wróg tylko to wykorzysta przeciw wam. Waszą misją jest ocalenie klanów, nie kłócenie się o sprawy mniejszej wagi w tym momencie. Leszczynowy Cieniu, oni mówią szczerze. Musisz uwierzyć i pozwolić wreszcie czasu zagoić nieprzyjemne rany - dokończyła, nie spuszczając zamglonych oczu z wojownika z Klanu Wody. 

  Zapanowała chwila napiętej ciszy między całą piątką kotów. Po chwili jasnobrązowy kocur zmrużył gniewnie bursztynowe ślepia i prychnął, zeskakując na nagrzewający się powoli piasek. 

- Niech będzie - mruknął krótko i odszedł od nich powolnym krokiem nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć. 

  Lodowe Spojrzenie odprowadził kocura spojrzeniem zmrużonych oczu, a do przerwanej dyskusji przywróciło go ciche odchrząknięcie Łaciatego Futra, która zaraz po tym zaczęła mówić. 

- Myślę, że to dobry pomysł, by już wyruszyć - miauknęła z delikatnym uśmiechem na plamistej twarzy. - Muszę przyznać, że już trochę zatęskniłam za pobratymcami i z chęcią do nich wrócę - dodała z lekkim śmiechem, a jej słowa natychmiast nasunęły dwa koty na myśl Lodowego Spojrzenia. 

  Szybko odtrącił jednego z nich, jednak Nocna Łapa z każdą chwilą była dla niego wyraźniejsza. Nie rozmawiał z nią nawet na ostatnim zgromadzeniu, na którym był, więc nie wiedział, jak się miała, ale trzymał się myśli, że jest wszystko w porządku i nic się jeszcze nie dzieję. Westchnął cicho, po czym znów skupił się na swoich rozmówcach. 

  Zamrugał zaskoczony, gdy zauważył, że zarówno Lamparcia Cętka, jak i Łaciate Futro oddalały się  już powolnym krokiem od skał, na których on dalej siedział. Uniósł głowę, by spojrzeć na siedzącą przed nim Pełnie, która emanowała, aż zbyt wielkim - jak dla niego - spokojem. 

- Na chwilę odleciałeś, a one w tym czasie zakończyły dyskusję - miauknęła nagle kocica, a spojrzenie jej zamglonych oczu wylądowało na szumiącym cicho koło nich morzu, odbijającym jasne promienie słońca.

  Grymas wkradł się już po raz etny na twarz Lodowego Spojrzenia tamtego dnia, a niechęć do rozmawiania z starszą uderzyła w niego bardzo szybko. 

- Spokojnie, nie musisz ze mną rozmawiać. Nie zamierzam cię do niczego zmuszać, jednak myślę, że przydałaby ci się jakaś rada przed nadchodzącym dla ciebie wyborze - kontynuowała swój monolog Pełnia, po czym jej wzrok wylądował na barku kocura. - I pewnie przydadzą ci się jakieś zioła na ten bark. Czeka was długa podróż i powinieneś być w pełni sił - dodała, a Lodowe Spojrzenie odsunął się od niej nieco na te słowa, przy czym jego czarna sierść na karku lekko się zjeżyła. 

- Podziękuję za twoją radę i zioła - warknął szybko, a ta posłała mu lekko pobłażliwe spojrzenie, słysząc jego odpowiedź. 

- Nie pytałam cię czy chcesz czy nie, Lodowe Spojrzenie. Nie zawsze idzie po naszej myśli, ale ja akurat nie zamierzam wyrządzać ci krzywdy - odparła ze spokojem, a jej wzrok ciągle był utkwiony w jego postaci. 

- Nie kieruj się tym co cię łączy, ale tym co podpowiada ci serce z rozumem - miauknęła nagle, po chwili ciszy, jaka zapanowała między nim, po jej ostatnich słowach. Wojownik zmrużył gniewnie lodowe oczy, niezbyt przywiązując wagę do jej słów - w tym akurat momencie - i prychnął. 

- Nie wiem, czy to była rada czy nie, ale pewnie chcesz usłyszeć podziękowanie - mruknął zirytowany. - Dzięki czy coś - miauknął niechętnie, po czym wyprostował się nieco. 

- Zrozumiesz później - odparła mu cicho i ze spokojem, jaki teraz panował na morzu obok nich. - A teraz chodź, opatrzę ci tę ranę, bo nie możemy pozwolić by wdało się w nią zakażenie i by inni coś zauważyli. Za pewnie nie chcesz niewygodnych pytań od nich - dodała, a ten momentalnie się skrzywił. 

  Choć jej nie odpowiedział i poszedł za kocicą bez słowa, musiał się zgodzić z jej stwierdzeniem. Ani trochę nie potrzebował teraz jakiś niepotrzebnych pytań od kogokolwiek. Nikt przecież nie musiał wiedzieć ani dowiedzieć się o jego nocnych treningach z Wilczą Gwiazdą. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro