Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

「Rozdział 4」

- Nocna Łapo, pośpiesz się! Wszyscy już czekają! 

  Do legowiska medyczek wsadziła głowę już lekko podenerwowana Słona Bryza, poganiając swoją uczennicę. Mentorka wraz z uczennicą szły tego dnia na zgromadzenie z wybranymi przez Rdzawą Gwiazdę pobratymcami, jak to bywało co pełnie. Jednak Nocna Łapa tuż przed wyjściem przypomniała sobie o jednej rzeczy do zrobienia i chciała ją zrobić jeszcze przed pójściem. 

  Czarna kotka w momencie, gdy jej mentorką ją zawołała, wiedziała, że nie zdąży już przejrzeć cały podbiał, więc westchnąwszy z rezygnacją, podeszła do ciemnoszarej medyczki. Słona Bryza pokręciła do siebie głową i posłała jej pobłażliwe spojrzenie. 

- Do jutra mróz się nie pojawi, jestem tego pewna, więc rośliny jeszcze trochę pożyją - miauknęła medyczka, wracając wraz ze swoją uczennicą do kotów zebranych przed wyjściem z obozu. Nocna Łapa skrzywiła się lekko i westchnęła ponownie przeciągle. 

- Wiem, ale poprosiłaś mnie dziś bym zajęła się podbiałem, a ja zapomniałam - wymamrotała z niezadowoleniem czarna uczennica, stając koło Słonej Bryzy, która skinęła głową do przywódcy. 

- Zajęłaś się za to kocimiętką, która na pewno przyda się nam podczas pory nagich drzew. Podbiał nam na razie nie ucieka. Jeszcze jest ciepło - odpowiedziała jej spokojnie medyczka, trącając ją przy tym, by ruszyła za resztą pobratymców, którzy szli już na zgromadzenie. 

- Ale to nie to o co poprosiłaś - burknęła Nocna Łapa strzepując ogonem i uniosła wzrok ze swoich łap, by zobaczyć kto w ogóle szedł na zgromadzenie z Klanu Lasu. 

  Biała Stopa wraz z Ziarnistym Wąsem szli na przedzie koło Rdzawej Gwiazdy, wdając się z nim w dyskusję. Tuż za nimi szedł wyraźnie podekscytowany Drozdowe Skrzydło wraz ze swoją byłą mentorką, Fiołkowym Spojrzeniem i drepczącą koło nich wesoło Cynamonową Łapą. Iskrzące Pióro rozmawiała o czymś żywo z Jabłkowym Pazurem, a Lwi Mróz wspierał się na boku Pszczelego Futra, mamrocząc coś do niego. 

  Jej klan wydawał się bardzo ożywiony na myśl o zgromadzeniu, jednak Nocna Łapa dostrzegała ich niepewność w kątach ich ślepi. W końcu chmury przez ten cały czas były i księżyc się nie ukazał, co było odrobinę sprzeczne z tradycją. Jeśli się on nie ukazywał, zgromadzenia nie było, jednak uczennica wiedziała, że Rdzawa Gwiazda i tak chce się tam udać, by zobaczyć czy inni też przyjdą. Sama była wtedy przy tej dyskusji, czując się nieco dziwnie wśród starszych wojowników. 

- Oh, proszę cię, Nocna Łapo, masz swój rozum, prawda? Zrobiłaś to co uważałaś za ważniejsze i koniec tematu. Zajmij swoje myśli zgromadzeniem, a nie podbiałem do policzenia i zebrania. On ci na razie nie ucieka - z obserwowania pobratymców wyrwała ją wypowiedź Słonej Bryzy, z którą kończyła pochód Klanu Lasu. 

- Chyba masz rację - westchnęła Nocna Łapa, przyznając rację swojej mentorce, byleby nie drążyć tematu. Nie chciała przyznać, że ona sama przez ten cały czas strasznie się bała i denerwowała tym wszystkim co się działo, jednak jako uczennica medyczki musiała zając się swoimi obowiązkami. 

  Zacisnęła na chwilę mocno oczy, by oczyścić swój umysł z niepotrzebnych myśli, jednak wtedy błysnęły jej na chwilę ślepia jej własnego ojca oraz brata, koło siebie. Przeszedł ją dreszcz. Wizja, że znajdzie się ponownie w Mrocznej Kotlinie i stanie naprzeciw ojca, albo - co gorsza - brata, była okropna. Nie przyznała jednak nawet własnej mentorce, że była kiedykolwiek w tym miejscu i wolała tak to zostawić. 

- Wszystko w porządku? - rozbrzmiało jej w uszach pytanie Słonej Bryzy, która przyglądała się jej badawczo zielonymi oczami. Do Nocnej Łapy dotarło w tym momencie, że zatrzymała się już chwilę wcześniej i reszta jej pobratymców była tuż przy Ostrym Głazie. 

- Tak, tak, wybacz - mruknęła cicho i wyminęła medyczkę, by dogonić pozostałych. 

  Gdy doszła, Rdzawa Gwiazda - na czele Klanu Lasu - już na nie czekał, a końcówka jego ogona lekko drżała. Gdy stanęła koło niego Słona Bryza i szepnęła coś cicho do niego, ten skinął głową i poprowadził swoje koty pod Ostry Głaz. 

  Nozdrza Nocnej Łapy natychmiast zalały zmieszane zapachy pozostałych trzech klanów wraz z nieprzyjemnym odorem strachu, unoszącym się w powietrzu. Od razu można było dostrzec zdenerwowane, krótkie spojrzenia pozostałych kotów lub ich drgające ogon, a nawet oczy reszty przywódców zdradzały prawie, że idealnie ukryte zaniepokojenie. 

  Uczennica skierowała się za swoją mentorką do reszty medyków, którzy siedzieli w swoim zwykłym miejscu i o czymś dyskutowali. Czarna kotka przysiadła koło Motylej Łapy, która kucała z boku grupki i przysłuchiwała się jedynie uważnie, jednak na widok przyjaciółki uśmiechnęła się szeroko. 

- Już myślałam, że wy nie przyjdziecie przez te chmury! - szepnęła do niej na powitanie uczennica medyka z Klanu Chmury, tak by nie zwrócić niczyjej uwagi, a jej oczy przybrały dwa razy większy rozmiar. 

  Nocna Łapa skrzywiła się mimowolnie, gdy jej przyjaciółka od razu przeszła do tematu, który na pewno będzie tym głównie omawianym na zgromadzeniu. Miała jednak cichą nadzieję, że może z Motylą Łapą zdążą jeszcze o czymś innym pogadać, jednak nic nie zwiastowało, że tak właśnie będzie. 

- Rdzawa Gwiazda wraz ze Słoną Bryzą właśnie myśleli tak samo o pozostałych klanach, jednak jak widać, wszyscy mimo wszystko przyszli - odparła spokojnie czarna uczennica, zajmując miejsce koło kotki z Klanu Chmur. Zduszone westchnienie opuściło pysk rudo-czarnej uczennicy, która pokręciła do siebie głową. 

- Jak myślisz co one oznaczają? Myślisz, że Klan Gwiazdy jest na nas tak bardzo zły czy to może coś innego? - spytała cicho Motyla Łapa, wypowiadając za pewnie obawy większości leśnych kotów. 

  Nie, to Wilcza Gwiazda - przemknęło przez myśl Nocnej Łapie, jednak zdążyła ugryźć się w język nim wypowiedziała to na głos. Jeśli nie wszystkie klany domyślały się tego, kto to był tak naprawdę, wolała, żeby nie dowiedziały się tego od niej. 

- Na pewno nic dobrego, ale sama nie wiem - mruknęła wymijająco uczennica z Klanu Lasu i z ulgą przyjęła fakt, że przywódcy właśnie wtedy zwołali wszystkich, rozpoczynając zgromadzenie. Pierwszy z szeregów wystąpił Obłoczona Gwiazda, którego ogon ciął powietrze, a zielone oczy ledwo kryły jego zdenerwowanie. 

- Witajcie wszyscy tu obecni! Jak zauważyliście sytuacja w jakiej się dziś spotykamy jest co najmniej nietypowa, ale cieszę się , że wszyscy dali radę tutaj dotrzeć pomimo swoich zastrzeżeń - miauknął donośnie, a jego głos rozniósł się po całej polanie wśród drzew. 

- Jeszcze nigdy w historii klanów nie pojawiły się takie chmury, który nie przyniosły deszczu, a pytania i zamiast zniknąć, cały czas nad nami wiszą. Jestem jednak pewien, że Klan Gwiazdy nie chciałby, byśmy z tego powodu zaprzestali zgromadzeń. Chmury na pewno niedługo znikną! - kontynuował, a szmer poniósł się wokół wszystkich zebranych. 

- Gdyby chcieli te zgromadzenia, to by usunęli te chmury z nieba! - wyrwał się ktoś z tłumu, jednak Nocna Łapa nie wyłapała, który to był dokładnie z zebranych kotów. Cytrynowa Gwiazda na te słowa podniosła się ze swojego miejsca i stanęła koło białego przywódcy Klanu Chmur. 

- Nie sądzę, by to Klan Gwiazdy sterował pogodą. Inaczej czemu dawaliby nam mróz i śnieg podczas pory nagich drzew zamiast słońca i dużej ilości zwierzyny. Na pewno nie chcą byśmy głodowali, tak samo, byśmy nie zaprzestali tradycją - miauknęła spokojnie jasnoruda kocica, mierząc wszystkie koty bursztynowym spojrzeniem. 

- W takim razie skąd wzięły się te chmury!? - krzyknął ponownie ten sam kot i Nocna Łapa tym razem wyłapała go z tłumu. Był to Ciemny Bluszcz z Klanu Mroku. 

- Nie jesteśmy w stanie stwierdzić skąd wzięły się one dokładnie - odparł spokojnie Rdzawa Gwiazda, choć koniuszek jego ogona drgnął, co nie umknęło uwadze czarnej uczennicy. - Jednak zgadzam się z Obłoczną Gwiazdą i Cytrynową Gwiazdą, byśmy mimo wszystko spotykali się co pełnie na zgromadzeniach. 

- Czyli uważacie, że te chmury mogą tu być znacznie dłużej!? - wyrwał się z tłumu ktoś inny, a był nim Dymny Podmuch. 

  Nocna Łapa przyglądała się temu wszystkiemu ze zdenerwowaniem w lodowych oczach, ponieważ powoli na zgromadzeniu zaczynał robić się zamęt. Nikt nie mówił o nowych wojownikach, uczniach czy jakiś ciekawych, nieszkodliwych rzeczach, a jedynie chmurach, które skupiły na sobie całą uwagę leśnych kotów. 

- Nie wykluczamy takiej możliwości. Nie powinniście wpadać jedynie w panikę - rozległo się ciche warknięcie Czarnej Gwiazdy, który dalej siedział w oddaleniu od reszty przywódców. 

  Jak na przekór słowom kocura o czarnym ogonie, wokół Ostrego Głazu poniósł się głośny szept. Nawet Motylowa Łapa drżała nerwowo i szepnęła coś do swojego mentora, choć medycy wraz z przywódcami zachowywali się najspokojniej. 

- Cisza! - krzyknęła poddenerwowana Cytrynowa Gwiazda, machnąwszy zdenerwowana ogonem. - Panika jest nam zbędna, jak i jakiekolwiek inne kłopoty. Myślę, że to zgromadzenie możemy uznać za skończone, a ogłoszenie nowych uczniów i wojowników odbędzie się na następnym - powiedziała przywódczyni Klanu Wody, gdy na polanie zapadła głucha cisza. 

  Ruda kocica mrużyła chwile bursztynowe oczy, po czym zeskoczyła z głazu, szepnąwszy wcześniej coś do Rdzawej Gwiazdy, który skinął jej głową. Sam przywódca Klanu Lasu zszedł zaraz za nią, skinąwszy wcześniej dwóm pozostałym kocurom i zwołał swój klan. 

  Nocna Łapa podreptała za swoją mentorką, szybko pożegnawszy się z Motylą Łapą. Panika odbijała się w większości ślepi, jakie mijała, a drgające ogon nie były zaskoczeniem. Drozdowe Skrzydło szedł zmarkotniały, ponieważ było to jego pierwsze zgromadzenie, jako wojownika, jednak większość kotów była skupiona na temacie, jaki został poruszony jeszcze przed chwilą. 

  Klanie Gwiazdy, proszę. Pomóżcie nam, albo chociaż zwróćcie słońce. Klany długo nie przetrwają - pomyślała Nocna Łapa, spoglądając na oddalający się Klan Mroku z delikatnie zjeżonymi sierściami.

  Jeśli już teraz koty były wytrącone z równowagi to co się stanie, gdy dowiedzą się, że Wilcza Gwiazda powraca? Na tą myśl, nieprzyjemny dreszcz przebiegł po skórze czarnej uczennicy, gdy ta maszerowała za resztą swoich pobratymców z powrotem do obozu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro