「Rozdział 34」
Okrzyk triumfu Łaciatego Futra zadźwięczał w uszach jej towarzyszy, kiedy na horyzoncie dojrzeli znajomą połać praktycznie pustej przestrzeni, którą w niektórych miejscach porastały wrzosy i jałowcowe.
Lodowe Spojrzenie omiótł wzrokiem znajome tereny, skupiając swój wzrok na gęstym lesie liściastym, który ukrywał za sobą Drogę Grzmotu - i terytorium jego klanu, którym był obszar iglastych drzew z torfowym podłożem i bagnami.
Dom - zabrzmiała ta krótka myśl w jego głowie, a serce zabiło szybciej na jej brzmienie.
Dawno nie smakował tego słowa, będąc przez ponad cztery księżyce - prawie pięć - poza znanymi terenami by wykonać misję od Klanu Gwiazdy.
A teraz stojąc w pewnym oddaleniu widział już wrzosowisko, na którym zamieszkiwały koty z Klanu Chmur - w tym Łaciate Futro.
Czarny kocur spojrzał kątem oka na biało-czarną kotkę i widział, jak ta jeży futro z ekscytacji, a jej granatowe oczy jarzą się z podekscytowania - i szybko dostrzegł, że nie tylko ona miała taki wyraz na twarzy przez widok znajomych terenów.
Lamparcia Cętka wyprostowała ogon, marszcząc lekko nos, a spojrzenie jasnych oczu skupiła na kręgu wysokich drzew, które otaczały Wysoki Głaz. Jej kremowo-brązowa sierść w ciemniejsze cętki na karku uniosła się lekko, pokazując tym samym jej radość, pomieszaną z koncentracją.
Nawet Leszczynowy Cień - jako jeden z klanowych kotów - nie mrużył gniewnie bursztynowych oczu, zamiast tego mając je szeroko otwarte. Końcówka jego ogona drgnęła nerwowo, po czym spojrzał na chwilę na dwóch samotników - którzy przyglądali się czwórce wojowników z widoczną dezorientacją.
Lodowe Spojrzenie był ciekawy, jak on wyglądał z boku - czy widać było po nim ulgę, że wreszcie zakończyli tą ciężką wyprawę?
- Czemu nagle stanęliśmy? - odezwał się Zmierzch, przerywając pełne napięcia milczenie, a klanowe koty zaraz skupiły na nim swoje spojrzenia.
- Jesteśmy już właściwie na miejscu. Jeszcze dzisiejszego wieczoru dotrzemy do granicy - odparła mu Lamparcia Cętka nieco wyższym od emocji głosem.
- Wreszcie - westchnęła rozmarzonym tonem Łaciate Futro, po czym ponownie spojrzała na znajome tereny. - Zastanawia mnie tylko skąd wzięły się te dziwne chmury - dodała, wskazując uniesionym do góry ogonem na ciemne kłęby, które rzucały złowrogi cień na las i wrzosowisko.
Lodowe Spojrzenie machinalnie uniósł głowę do góry, jak cała reszta i wlepił zdziwione spojrzenie w ciemne obłoki na niebie. Nie wyglądały, jak chmury burzowe, z których miał po prostu spaść deszcz - było coś w nich innego, czego czarny kocur nie umiał określić.
Skrzywił się do siebie, po czym wrócił spojrzeniem do swoich towarzyszy podróży, którzy marszczyli pyski, prawdopodobnie nie wiedząc, jak mają odpowiedzieć na pytanie wypowiedziane przez łaciatą kotkę.
- Chciałabym powiedzieć, że jest to po prostu burza - zaczęła niechętnie Lamparcia Cętka, a jej spojrzenie przybierało chłodu, gdy kotkę zaczął ogarniać niepokój. - Ale czulibyśmy już tutaj silne podmuchy wiatru, gdyby to miało być załamanie pogody. Nie chcę rzucać jakiś głupich stwierdzeń - kontynuowała, po czym nagle przerwała i spojrzała szybko w stronę brata, by potem wbić wzrok w łapy.
Czarny wojownik z Klanu Mroku zaraz zesztywniał, niemal od razu rozumiejąc niewypowiedzianą przez siostrę sugestię.
Przełknął ślinę, a niewyraźny głos Pełni rozbrzmiał w jego głowie, niczym natrętna mucha.
- Wilcza Gwiazda - wymamrotała cicho Łaciate Futro, otwierając szerzej granatowe oczy, po czym przeskoczyła z łapy na łapę.
- Oczywiście, że on - prychnął ze złością Leszczynowy Cień, posyłając gniewne spojrzenie w stronę dwójki rodzeństwa.
- Przestań się tak rzucać na wszystkich słownie - syknęła z irytacją łaciata kotka, spoglądając na jasnobrązowego kocura. - Ta podróż miała utworzyć między nami silną więź, dzięki której scalimy nasze klany, a ty ciągle chcesz wszystkim skoczyć do gardła - rzuciła z pretensją, kontynuując swoją wypowiedź.
Leszczynowy Cień na te słowa zmrużył gniewnie bursztynowe ślepia, wlepiając ich spojrzenie w biało-czarną wojowniczkę z Klanu Chmur.
Stojący obok Lodowe Spojrzenie przeskoczył między nimi spojrzeniem, po czym kątem oka spojrzał na dwójkę samotników, przysłuchujących się tej wymianie zdań z nieodgadnionymi minami.
- Oh, no wybacz mi, że nie mogę się pogodzić z tym, że ten psychopatyczny kocur zamierza znów wrócić! - warknął jasnobrązowy wojownik, strosząc sierść. - I jak patrzę na te chmury, to mnie zwyczajnie skręca na myśl, że może mieć władzę nad pogodą! Nie widzisz, że coś takiego oznacza, że jego potęga urosła! - dodał, a końcówka jego ogona drgnęła nerwowo.
Słowa kocura z Klanu Wody sprawiły, że już po raz etny Lodowe Spojrzenie poczuł się, jakby grunt usunął się spod jego łap i znalazł się w zimnej wodzie - pojawiła się nowa perspektywa, tym razem od jego towarzysza, burząca całość jego widzenia.
Czarny wojownik spojrzał na Leszczynowy Cień, mrużąc lekko oczy i dopiero po chwili dotarła do niego jedna rzecz - jasnobrązowy kocur zwyczajnie się bał.
- Nie próbuj mnie teraz strofować, Łaciate Futro. Powiedziałem to co powinienem dawno powiedzieć. Musisz zdać sobie sprawę z tego zagrożenia, jeśli masz ocalić własny klan! - odezwał się po raz kolejny wojownik z Klanu Wody, podczas gdy reszta patrzyła na niego z wyjątkową uwagą.
Lodowe Spojrzenie widział, jak Łaciate Futro kładzie uszy po sobie, ale nie odezwała się ani słowem, odwracając głowę w bok.
- Mam nadzieję, że was nie uraziłem - te słowa opuściły jako ostatnie pysk Leszczynowego Cienia i chwilę zajęło czarnemu wojownikowi zrozumieniem, że te słowa były skierowanego do niego oraz jej siostry.
Otworzył szerzej oczy, spoglądając z konsternacją na jasnobrązowego kocura, nie będąc do końca pewny, czy dobrze usłyszał.
- Nie uraziłeś. Nasz ojciec jest kim jest - odezwała się po chwili ciszy Lamparcia Cętka, stając naprzeciw towarzysza podróży z Klanu Wody. - Jesteś pewny, że ktoś cię przed chwilą nie podmienił? - dodała z błyskiem rozbawienia w lodowych oczach.
Leszczynowy Cień przybrał trochę zakłopotaną minę, po czym wzruszył ramionami i skupił spojrzenie bursztynowych na znajomych terenach klanów.
- Podróż się zakończyła i chyba niechętnie muszę się zgodzić, że zadziała - burknął, spoglądając na nich niechętnie, jakby to była ich wina. - Mamy zadanie do wykonania. Ale i tak was nie lubię - dodał szybko, widząc, że Łaciate Futro posyła w jego stronę szeroki uśmiech.
- Jakoś idzie to przeżyć - rzuciła z krótkim śmiechem Lamparcia Cętka.
Lodowe Spojrzenie uśmiechnął się lekko na jej słowa, podczas gdy ta spojrzała w stronę dwójki samotników, którzy usunęli się na pobocze - czarny kocur nie dziwił się im, ponieważ oni nie rozumieli dokładnie klanowych relacji i mieli to doskonale wymalowane na pyskach.
- A jakie wy macie plany? - spytała kremowo-brązowa wojowniczka, kierując te słowa do milczącej dwójki kotów i przekrzywiła głowę lekko w bok.
Zmierzch przez chwilę stroszył swoje futro, chyba nie umiejąc znaleźć dobrej odpowiedzi na już - co zdziwiło wojownika z Klanu Mroku - podczas gdy Mięta wzruszyła ramionami.
- Chciałabym dołączyć do klanów. Odejście Głaza i ta podróż dały mi wiele do myślenia - świeży start w nowym środowisku powinien dobrze mi zrobić - odparła po chwili milczenia szylkretka.
- To świetnie! - krzyknęła Łaciate Futro, podchodząc do samotniczki, by trącić ją przyjaźnie w bok. - Możesz dołączyć do mojego klanu! Na pewno Obłoczna Gwiazda nie będzie mieć nic przeciwko! - dodała ochoczo, z jarzącymi się iskrami w oczach o granatowym kolorze.
- Bardzo chętnie, ale chyba odmówię. Nie nadaję się do życia na otwartej przestrzeni, a z tego co zrozumiałam, ty właśnie żyjesz na wrzosowisku - odparła wyjątkowo łagodnie Mięta, kładąc koniuszek ogona na barku łaciatej kotki, która nie umiała ukryć zawodu na swoim pysku.
- O Klanie Wody zapomnij. Nie zniosę codziennego widoku twojego futra - rzucił szybko Leszczynowy Cień, ignorując obruszone spojrzenie Łaciatego Futra.
- Z wzajemnością - miauknęła szylkretka, unosząc wyżej głowę i mrużąc bursztynowe oczy.
- Ja chciałbym do Klanu Lasu, jeśli jest taka możliwość - wtrącił się nagle Zmierzch, mając skupiony wzrok bursztynowo-zielonych oczu na Lamparciej Cętce.
To takie dziwne, że te koty mogą praktycznie wybrać gdzie chcą być i nikt ich za to nie posądzi - przeleciało przez myśl Lodowemu Spojrzeniu, kiedy obserwował wszystkich z boku. Widział lekki zdenerwowanie u obu samotników i wiedział, że ci denerwują się przyjęciem do klanów - ale byli w stanie zrobić wszystko by to osiągnąć, skoro o to poprosił Wilcza Gwiazda.
Nasza lojalność jest nie zachwiana, ojcze - pomyślał, ale zaraz ogarnęło go zwątpienie.
Czy on na pewno był w pełni lojalny, skoro od księżyca zaczął kwestionować postępowanie swojego rodziciela?
- Myślę, że Rdzawa Gwiazda nie będzie miał nic przeciwko - miauknęła Lamparcia Cętka, uśmiechając się delikatnie. - Terytorium, które mamy jest cudowne! - dodała, posyłając uśmiech w stronę Zmierzchu, a jej brat dojrzał na jej pysku wyraz tęsknoty zmieszany z rozmarzeniem.
Nie umiał się powstrzymać od cichego westchnięcia, zdawszy sobie sprawę, że gdy kremowo-brązowa kotka wróci do swoich pobratymców, zobaczy się z ich siostrą. Sam widział się we śnie z Nocną Iskrą podczas podróży, jednak kłuło go zażenowanie na myśl o tamtym zdarzeniu - ale wiedział, że w pewien sposób zatęsknił za czarną medyczką Klanu Lasu.
- W takim razie ja pójdę do Klanu Mroku. Nie chcę robić tłumu w jednym klanie - odezwała się Mięta, spoglądając z nieodgadnionym wyrazem pyska na Lodowe Spojrzenie.
Kocur słysząc te słowa, skrzywił się, ale szybko skinął głową na zgodę - bo nic innego mu nie pozostało.
- Jasne - mruknął krótko, nie wiedząc, co innego ma powiedzieć.
A tym bardziej nie wiedział co ma powiedzieć swojemu przywódcy, gdy stanie przed nim po tylu księżycach nieobecności.
Czarna Gwiazda mnie rozszarpie - przebiegło mu przez myśl i westchnął cicho.
- To chyba wszystko ustalone - stwierdziła Łaciate Futro, po czym zrobiła pierwszy krok w stronę znanych terenów.
- Chwila! - zaprotestowała Lamparcia Cętka, zatrzymując przyjaciółkę z Klanu Chmur.
Wszystkie koty na trzy cztery spojrzały na kotkę z dezorientacją, nie zbyt rozumiejąc o co mogło chodzić. Lodowe Spojrzenie zmrużył oczy, samemu czując coraz silniejszą potrzebę by rzucić się biegiem w stronę znajomych terenów, by jak najszybciej dotrzeć do swojego klanu.
- Musimy ustalić co dalej. Informujemy o tym co wiem od Pełni naszych przywódców i za pięć wschodów słońca zaprowadzamy ich pod Ostry Głaz? Musimy zacząć jednoczyć nasze siły, ale wypadałoby chwilę odpocząć i odzyskać zaufanie naszych pobratymców - powiedziała kremowo-brązowa kotka, gdy spojrzenia wszystkich skupiły się na niej.
- Chyba można tak zrobić - odparł, wzruszając barkami Leszczynowy Cień. - A teraz czy możemy już iść? Nie zamierzam wejść w środku nocy do obozu, bo mnie rozszarpią - dodał, na chwilę się krzywiąc.
- Ależ okrutnie - rzucił ironicznie Lodowe Spojrzenie, ruszając w stronę wrzosowiska bez czekania na resztę.
- Żebyś wiedział - prychnął za nim Leszczynowy Cień, podążając razem z pozostałymi tuż za czarnym kocurem w stronę znajomych terenów.
Rozmowa między szóstką kotów do granicy Klanu Chmur była w miarę pogodna, ale z wieloma dłuższymi przerwami, spowodowana ogarniającym ich napięciem - można je było wyczuć wiszące w powietrzu.
Czarnego wojownika zaczynał ogarniać swego rodzaju niepokoju, kiedy zaczął na nich padać dziwny cień ciemnych chmur na niebie, zabierających czerwonawe barwy nieboskłonu, gdy rozpoczął się zachód słońca.
- Tutaj się z wami pożegnam - odezwał się nagle Leszczynowy Cień, stając przy węższym fragmencie rzeki, która była granicą Klanu Wody z Klanem Chmur. - Nie ma sensu odprowadzać was, jak kociaki pod obozy - dodał, widząc za pewnie swego rodzaju zaskoczenie pozostałych, gdy dotarło do nich, że ten zamierzał się tak szybko pożegnać.
- W porządku. Do zobaczenia za pięć wschodów w takim razie - miauknęła Lamparcia Cętka, skłaniając lekko głowę przed jasnobrązowym kocurem.
- Tak. Do zobaczenia - odparł zdawkowo i sztywno kocur, skinąwszy głową, po czym wskoczył do chłodnej wody, by przepłynąć na drugi brzeg.
Przez chwilę obserwowali w ciszy znikającego towarzysza na swoim terytorium, a Lodowe Spojrzenie westchnął cicho, czując, jak zaczynają go swędzieć łapy z niepokoju.
- Skoro się żegnamy, to ja chyba też pójdę. Odprowadziłabym was pod Ostry Głaz, ale obóz jest niedaleko i - zaczęła, przerywając ciszę Łaciate Futro, a w jej wypowiedź weszła Lamparcia Cętka.
- Zrozumiałe. Nie będziemy cię zatrzymywać - miauknęła z ciepłą nutą w głosie, na chwilę dotykając policzka biało-czarnej kotki. - Niech Klany Gwiazdy oświetla twą drogę i do zobaczenia.
- Wasze również - odparła jej cicho wojowniczka z Klanu Chmur, skinąwszy głową czwórce kotów. - Za pięć dni przy Ostrym Głazie! - dodała, po czym odwróciła się i rzuciła biegiem przez ogołocone z roślinności wrzosowisko.
Gdy Łaciate Futro zaczęła się robić powoli odległym punktem, pozostali ruszyli w zgodnej ciszy przed siebie, do bardziej oddalonych terenów.
Lodowe Spojrzenie czuł w łapach ból, spowodowany intensywną wędrówką tego dnia, a zmęczenie dodatkowo nie pomagało. Stłumił ziewnięcie i wykrzywił usta w grymasie, zdawszy sobie, że czeka go długa noc - w końcu na pewno będzie musiał wszystko wyjaśnić swoim pobratymcom, gdy już znajdzie się u siebie.
No i przedstawienie Mięty mogło okazać się dużym problemem.
Zerknął z niechęcią na szylkretkę, która szła koło niego, pozwalając tym samym by Lamparcia Cętka ze Zmierzchem prowadzili ich we właściwym kierunku.
- Co to Klan Gwiazdy? - odezwała się nagle samotniczka, niszcząc przyjemną dla ucha ciszę.
- Nasi przodkowie. Zwracamy się do nich z prośbami o radę, pomoc czy wsparcie - odparła kremowo-brązowa kotka, odwracając głowę do tyłu, by spojrzeć na pytającą.
Mięta zmarszczyła odrobinę swój nos na te słowa, chyba niezbyt przyjmując te wytłumaczenie do siebie.
- Coś, jak Koty Nocy - odezwał się nagle Zmierzch, co spowodowało konfuzję u klanowego rodzeństwa, ale najwidoczniej przemówiło do samotniczki.
- Aha. Głupota - stwierdziła krótko szylkretka, a ciche prychnięcie opuściło pysk idącego koło niej kocura o czarnej sierści.
- Radzę ci tak nie mówić, jeśli naprawdę chcesz dołączyć do klanu - rzucił cierpko Lodowe Spojrzenie, skupiając wzrok na kręgu drzew przed nimi.
Dziwiło go, że nie spotkali ani patrolu Klanu Chmur ani Klanu Wody, ale nie zamierzał na to narzekać - a w chwili, gdy ujrzał coraz wyraźniejszy kształt Ostrego Głazu przed sobą, skupił się tylko nad nim. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od tego miejsca niecałe pięć księżycy temu - i przerażał go fakt, jak szybko wszystko minęło.
Kiedy stanęli pod skała, z której przywódcy co księżyc przemawiali podczas zgromadzeń, stanęli naprzeciw siebie z siostrą, spoglądając na siebie jasnymi, błękitnymi oczami.
- No to koniec naszej przygody - miauknęła miękko Lamparcia Cętka, po czym podeszła do czarnego kocura i przytuliła swój policzek do jego policzka, nim zdołał się cofnąć. - Do zobaczenia, Lodowe Spojrzenie. I powodzenia, Mięto - dodała, stając koło Zmierzchu.
- Wam również przyda się powodzenie - odparła uprzejmym tonem szylkretka, skłaniając głowę.
- Do zobaczenia - rzucił krótko Lodowe Spojrzenie, nie wiedząc co innego ma powiedzieć, po czym odwrócił się w stronę terytorium Klanu Mroku i skinął głową do Mięty. - Chodź.
I choć wiedział, że pewien etap jego życia właśnie dobiegł końca, nowy się właśnie zaczynał.
I nie był całkowicie pewny czy chciał go rozpocząć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro