Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Rozdział 1 ~

  Słonawy posmak, które drażniło wrażliwe kupki smakowe Lamparciej Cętki dezorientował ją tak samo, jak ten dziwnie rześki zapach, gdy biegła przez nieznane jej terytorium. Kamyczki w piaskowej, nierównej powierzchni raniły jej poduszki, jednak w tym momencie zależało jej bardziej dowiedzieć się, gdzie tak właściwie się znajduje. 

  Miała z tyłu głowy myśl, świadczącą o jej świadomości iż jest to sen, jednak ten był strasznie dziwny, a co było zaskakujące - nawet gdyby chciała, nie mogła zwolnić biegu. Jakaś siła pchała ją do przodu i jedyne co zostawało kotce, to rozglądać się w poszukiwaniu czegoś znajomego. Próbowała zasmakować powietrza z nadzieją wyczucia znanego jej zapachu, ale na nic się to przydało - słona, rześka woń nie ustępowała jej na krok, a w uszach jej huczało, jakby nie daleko był jakiś ogromny wodny zbiornik. 

  Nagle wbiegła na piaszczystą polankę z suchymi kępkami trawy i wtem zatrzymała się gwałtownie, wznosząc tuman kurzu. Gdy pył opadł, a ona zamrugała parę razy lodowymi oczami, rozejrzała się po miejscu, w którym się znajdowała. Wtedy, przez zapach słonawy przedarł się dobrze jej znany z wczesnych czasów dzieciństwa. Rozejrzała z złakniona ujrzenia tego kota i po chwili spojrzenie jej jasnych oczu wylądowało na drugim końcu polany - stała tam srebrzysta, smukła kocica. 

  Ta widząc Lamparcią Cętkę schyliła głowę w geście pozdrowienia i powolnym krokiem podeszła do niej. 

- Witaj młoda wojowniczko - miauknęła ze spokojem w zielonych oczach kocica, stanąwszy naprzeciw kremowo-brązowej kotki, której ślepia przybrały dwa razy większe rozmiary na widok gwiezdnej przodkini.  

- Ś-świetlista Gwiazda? - wyjąkała zaskoczona i zdezorientowana Lamparcia Cętka, nie wiedząc jak ma się w tej chwili zachować. 

  Czy pamiętała byłą przywódczynię? - Oczywiście. Choć zaledwie została uczennicą, gdy ta umarła, ale bardzo dobrze ją pamiętała oraz jak zmarła. Dlaczego to wszystko pamiętała? -  Bo wiedziała, że tak naprawdę ta zginęła z łap jej mściwego ojca, a nie jak powiedział - przez nieznane koty, z którymi walczyła była przywódczyni. 

  Na wspomnienie o swoim ojcu, przeszedł dreszcz przez Lamparcią Cętkę, która była zaskakująco podobna do niego z wyglądu, wręcz identyczna. Posiadała te same, lodowe oczy co Wilcza Gwiazda i kremowo-brązowe futro w ciapki. Odwróciła na chwilę wzrok od stojącej przed nią kocicy, która zmrużyła zielone ślepia, widząc jej zachowanie. 

- Zdaję sobie o czym myślisz, jednak było to już jakiś czas temu i musisz wiedzieć, że takie było moje przeznaczenie - miauknęła ze spokojem i zakryła pysk Lamparciej Cętki swoim ogonem, gdy tamta chciała coś powiedzieć. - Chodź za mną, nie pójdziemy daleko, ale powiem ci jedno. Nie przyszłam tu by akurat teraz rozmawiać o twoim ojcu - dodała cichszym głosem, którego brzmienie nie przypadło do gustu kremowo-brązowej kotce, która domyśliła się, że coś się zbliża. 

  I nie byłaby zdziwiona gdyby chodziło o jej ojca.  

  Srebrzysta kocica ruszyła przez piaszczysto-kamienisty teren z małą ilością trawy, nie spoglądając ani razu czy młodsza od niej idzie za nią - za pewnie była tego pewna. Lamparcia Cętka pośpiesznie truchtała cicho tuż za Świetlistą Gwiazdą, a w oddali słyszała szum wody, której jednak nie widziała. 

  Ciekawe, czemu akurat do mnie przyszła... -  przeleciało przez myśl wojowniczce z Klanu Lasu, gdy wpatrywała się w srebrnawe plecy kocicy, która wtem zatrzymała się przy małej sadzawce. Tafla wody odbijała gwiazdy, jednak żadnych z nich nie było na niebie, bo panował dzień co było dość zaskakujące. 

- Nastaną mroczne czasy dla klanów, którym nie łatwo sprostać będzie - wymruczała cicho kocica, mrocznym głosem. - Zostałaś wybrana by poprowadzić razem z trójką innych kotów klany w trakcie tych ciemnych czasów. Pamiętaj, Klan Gwiazdy ci ufa i zawsze pomoże. Razem po zgromadzeniu się spotkajcie, a następnie w słowa pełni się wsłuchajcie - kontynuowała i gdy skończyła mówić, zaczęła blednąć. 

  Lamparcia Cętka zamrugała zaskoczona, słysząc te słowa i spojrzała zdenerwowana na srebrzystą sylwetkę, która znikała na jej oczach. Musiała zapytać Świetlistą Gwiazdę nim ta zniknie!  

- Co masz na myśli?! Jakie koty?! O co chodzi z...- zaczęła, jednak nim zdążyła dokończyć swoją wypowiedź, cały świat zawirował i zmienił się w czarną plamę. 

  Ogarnęła ją od razu panika, bo nie wiedziała co się dzieje. Zacisnęła mocno oczy i w tym samym momencie do jej uszu dotarł czyjś niewyraźny głos. Pośpiesznie otworzyła z powrotem lodowe ślepia i ujrzała pochylającego się nad nią Białą Stopę, gotowego sprzedać jej kolejnego kuksańca uniesioną łapą. Widząc to, Lamparcia Cętka pośpiesznie podniosła się ze swojego legowiska, a zastępca zmrużył lekko oczy. 

- Mamrotałaś i wszystkich pobudziłaś - burknął kocur i nie czekając na jej odpowiedź, opuścił legowisko. 

  Lamparcia Cętka zamrugała parę razy, próbując się przebudzić i spojrzała na zasłonę jeżyn przez którą przedzierały się ciepłe promienie słońca. Pora zielonych liści zaczęła się już jakiś czas temu i świetnie dawała o sobie znać, bo w lesie można było wyczuć masę zwierzyny. Jednak jej lekki szok, jaki przybył do niej wraz z nagłym skończeniem się snu jeszcze jej nie minął. 

  Pełnia? O co chodzi? Jakie inne koty!? - zdawała sobie kolejne pytania w myślach zdezorientowana, nie rozumiejąc o co tak właściwie chodzi. Nie zamierzała tego jednak zlekceważyć, bo z jakiegoś powodu przyszła do niej Świetlista Gwiazda.

  Strzepnęła ogonem kawałki mchu z sierści i opuściła legowisko wojowników. Od razu ciepłe promienie słońca padły na jej futro, przyjemnie grzejąc. 

  Pora zielonych liści się zaczyna. Teraz każdy klan wreszcie będzie się mógł najeść - pomyślała kotka i spojrzała na koty z klanu. Jedne wychodziły, drugie wchodziły do obozu - życie klanowe normalnie się toczyło. Po nieprzyjemnych problemach sprzed trzech sezonów nie było śladu, co cieszyło Lamparcią Cętkę. 

  Dostrzegła swoją siostrę - Nocną Łapę - która wchodziła właśnie do legowiska medyczek. Czarna kotka w białe ciapki szkoliła się na medyczkę i kremowo-brązowa kotka z dumą mogła powiedzieć, że jej siostrze szło świetnie. 

  Obawiając się, jednak że widać po niej zmieszanie po śnie z Świetlistą Gwiazdą, szybko opuściła z obozu nim ktokolwiek zdążył ją zatrzymać. Wyruszyła na samotne polowanie, chcąc przy okazji przeanalizować to co usłyszała. 

~*~

  Lamparcia Cętka szła wśród swoich pobratymców, których Rdzawa Gwiazda prowadził na zgromadzenie. Uwielbiała chodzić na to wydarzenie i z dumą na nie przychodziła na nie od czterech księżycy już z imieniem wojowniczki. Miała również cichą nadzieję, że tym razem przyjdzie również jej brat na zgromadzenie - Lodowe Spojrzenie. 

  Lubiła się z nim widywać nawet tylko ten jeden raz na księżyc. Brakowało jej go czasami od kiedy on dołączył do Klanu Mroku, gdy byli uczniami - ni to z własnej woli ni to z przymusu. 

  Nie znała konkretnych powodów dlaczego jej brat opuścił ich rodzinny klan i dołączył do tego, gdzie sprawował przez jakiś czas władzę ich ojciec, Wilcza Gwiazda. Lodowe Spojrzenie nigdy nie chciał jej niczego wyjaśniać, a ona po jakimś czasie odpuściła wraz z Nocną Łapą - musiały się po prostu pogodzić z odejściem swojego brata. 

  Weszła, jak reszta pobratymców na polane, srebrzącą się od blasku księżyca, który był w pełni. 

  Wtem dotarła do niej jedna ważna rzecz - słowa Świetlistej Gwiazdy! O pełni! 

  Zjeżyła sierść z podekscytowania i rozejrzała się dookoła, szukając znajomych pysków. Od razu dostrzegła barczystego kocura o czarnej sierści z jedną białą łapą. Już po chwili była koło niego, a on na nią spoglądał swoimi lodowymi oczami - były takiego samego koloru co te kremowo-brązowej kotki. 

- Hej - miauknął do niego z lekkim uśmiechem i skłoniła na chwilę głowę, w geście powitania oraz pozdrowienia. Lodowe Spojrzenie spojrzał na nią spod przymrużonych oczu i skinął sztywno swoim łbem, jednak nic nie powiedział. - Jak tam u ciebie i w Klanie Mroku? - spytała, widząc, że ten, jak zwykle woli milczeć. Nie spodziewała się nawet, że dostanie rozbudowanej od niego wypowiedzi na to pytanie, ale przynajmniej zmusi go do otworzenia pyska. 

- Mam się świetnie, tak samo jak cały Klan Mroku - odparł krótko i strzepnął ogonem, po czym omiótł wzrokiem swoich były pobratymców. Lamparcia Cętka westchnęła przeciągle, słysząc tą odpowiedź i pokręciła do siebie głową.

  Gdzie podział się mój brat, gdy mieszkał jeszcze ze mną? Czy ojciec i Klan Mroku, aż tak go zmienili? - przeleciała jej po raz etny ta sama myśl, gdy spoglądała na czarnego kocura. Nie był tym samym kotem, z którym bawiła się w żłobku, ale tamte czasy były dawno temu i wiedziała, że już do nich nie wrócą. 

- A jak u was? - spytał nagle, a jego spojrzenie ponownie spoczęło na jego siostrze. - I jak ma się Nocna Łapa? Nigdzie jej nie widzę - dodał, przeleciawszy wzrokiem jeszcze raz po zebranych kotach podczas zgromadzenie. Lamparcia Cętka wzruszyła ramionami, bo nic ciekawego się tak właściwie wydarzyło. 

- W sumie nic ciekawego się nie dzieje. Słoneczne Serce dalej jest irytującą kulą futra, a Łani Skok to dalej dobro wcielone - miauknęła, a gdy wspomniała o dwójce braci, którzy wychowywali się razem z nimi w żłobku, Lodowe Spojrzenie parsknął krótkim śmiechem, który zaraz stłumił. - Co do Nocnej Łapy, to ta ma się świetnie. Uwierz mi, lepszej medyczki nigdy nie będzie w całym lesie - dodała z szerokim uśmiechem, który na krótką za chwilę zawitał na pysku czarnego kocura, gdy ten nagle uciekł gdzieś wzrokiem. 

  Zmrużyła podejrzliwie oczy i baczniej przyjrzała się swojemu brata. Zaczęła towarzyszyć jej obawa, że może w Klanie Mroku wcale tak dobrze nie ma i od razu zamierzała się dowiedzieć. Widziała, jak końcówka jego ogona drga, a on ucieka wzrokiem w różnych kierunkach, jakby się czegoś obawiał, ale również wyczekiwał. 

- Co się dzieje? - spytała od razu i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie, by tym razem nie próbował wymyślać, bo ona to zaraz demaskuje. Lodowe Spojrzenie westchnął przeciągle i nim jej odpowiedział, rozejrzał się raz jeszcze dookoła

- Miałem sen... Przyszedł do mnie chyba Ostra Gwiazda, wiesz ten przywódca Klanu Mroku przed naszym ojcem - zaczął, a oczy jego siostry od razu przybrały dwa razy większe rozmiary z zaskoczenia. - Mówił coś o jakiejś pełni i o trzech innych kotach... - dodał szeptem i wbił spojrzenie na chwilę w swoje łapy, jakby zdał sobie sprawę, jak dziwnie to mogło zabrzmieć.

  Do niego też przyszedł Klan Gwiazdy?! - pomyślała zaskoczona i jednocześnie zadowolona kotka, po czym uśmiechnęła się daleko.  

- Ja też miałam taki sen, tylko przyszła do mnie Świetlista Gwiazda - wymamrotała, po czym nagle wyprostowała się dumnie. Lodowe Spojrzenie spojrzał na nią zaskoczony i zmrużył lodowe oczy, a ona kontynuowała. - Czy to nie dziwne że wybrali akurat nas? Mam na myśli, że jesteśmy rodzeństwem i wiesz jeszcze czyimi dziećmi - dodała i spojrzała przelotnie na koty najbliżej nich. Czarny kocur wzruszył na te słowa ramionami. 

- A ja wiem - prychnął lekceważąco. - Ale słuchaj, nie możesz tak ciągle wytykać kim był nasz ojciec, bo to wcale nie pomaga - dodał z frustracją i posłała jej zirytowane spojrzenie. - Teraz lepiej dowiedzieć się kim są pozostałe koty. Po zgromadzeniu spotkajmy się za Ostrym Głazem - wymruczał jeszcze cicho i nim kotka zdążyła coś odpowiedzieć, ten już zniknął w tłumie. 

  Lamparcia Cętka mogła tylko odprowadzić go spojrzeniem lodowych oczu, po czym zająć miejsce przy swoich pobratymcach, bo przywódczy zwołali zgromadzenie.

~*~

  Kremowo-brązowa kotka w ciapki rozejrzała się pośpiesznie dookoła siebie, gdy zgromadzenie dobiegło końca. Nie ujrzała nikogo, kogo zainteresowała swoją osobą, więc pośpiesznie wślizgnęła się w zarośla za Ostrym Głazem, napinając przy tym lekko mięśnie z nagłego zdenerwowania. 

  Mam nadzieję, że nikt mnie nie zauważył - przemknęło jej przez myśl, modląc się o to w duchu, bo nie potrzebowała teraz żadnych kłopotów. Chciała poznać tylko inne koty i dowiedzieć się tego co ma ta cała pełnia do powiedzenie. 

  Nie mając innego pomysłu, jak tylko czekać, skuliła się w najgłębszych zaroślach, nasłuchując przez cały czas. Czekała na Lodowe Spojrzenie, który powinien lada chwila pojawić się koło niej.

  Po krótkiej chwili liście zaszeleściły i Lamparcia Cętka mogła ujrzeć barczystą, ciemną sylwetkę swojego brata, który wciskał się w zarośla. Czarny kocur przykucnął przy niej i nastawił uszy, również nasłuchując. Można było dostrzec, jak jego ogon drga z napięcia, a zdenerwowanie tym wszystkim towarzyszyło również kremowo-brązowej kotce.

  Po chwili odgłosy kotów z różnych klanów ucichły i towarzyszył im teraz tylko szelest liści poruszanych na wietrze. Wojowniczka z Klanu Lasu wymieniła ze swoim bratem spojrzenia i rozejrzała się jeszcze uważnie dookoła nim miałaby wyjść ze swojej kryjówki.   

  Wzięła oddech i spojrzała swoim lodowym oczami na pustą, błyszczącą polanę.

  Była gotowa na spotkanie z innymi kotami i usłyszeć co ma do powiedzenia pełnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro