//🍁Rozdział 2🍁//
-Brzoskwinku! Pandko!- woła Różyczka siedząc na płocie oddzielającemu jej ogród od lasu -jestem!- woła Brzoskwinek idąc -cześć- mówi szczęśliwa Różyczka -cześć!- woła Pandka -ej poczekajcie na mnie idę do lasu- woła Różyczka przez ramię -czekamy!- wołają za nią przyjaciele. -Ładnie tu- myśli -czuję... czuję koty!- myśli skradając się w stronę kotów -o! Jagody zjem je- szepcze pod nosem i zaczyna jeść jagody. Kiedy nagle zaczyna wymiotować zieloną pianą
-Czerwona Szyjo!- zawołał szary kocur z czarną łapą
-co się dzieje Szary Pazurze? Złamany Pazurze! Długa Szyjo! Szybko!- zawołał masywny kocur z ognisto rudą szyją -już ją zabieramy! Do Łaciatego Wąsa!-
Gdy już dotarli do starego medyka o imieniu Łaciaty Wąs stary kocur podał Różyczce krwawnik na wymiociny gdy z kotką było wszystko okej to przywódca zwany Kamienną Gwiazdą przyszedł do legowiska medyka -Łaciaty Wąsie wszystko z nią w porządku?- miałknął Kamienna Gwiazda
-jak na razie jest wszystko okej- odmiałknoł ochryple Łaciaty Wąs
-przepraszam?- wyszeptała strachliwe Różyczka
-tak?- miałknął przyjaźnie Kamienna Gwiazda
-co ja tu robię?- miałkneła strachliwe Różyczka
-zjadłaś jagody śmierci ale na szczęście klanu gwiazdy żyjesz.I jak masz na imię?- odpowiedział zmęczenie Łaciaty Was -Różyczka i czy mogła bym tutaj z wami zostać?- zapytała cicho -hmm... no dobrze zostaniesz uczennicą Łaciatego Wąsa- miałknął Kamienna Gwiazda wychodząc z legowiska medyka. -wszystkie koty wystarczająco dorosłe aby samodzielnie polować niech zbiorą się pod skałą klanu!- rozległ się donośny okrzyk przywódcy. -no Różyczko idziemy na zebranie razem usiądziemy tuż pod skałą- miałknął stary medyk -już idę!- odkszykneła kotka. -Zebraliśmy się tutaj aby mianować pewną kotkę uczennicą medyka- miałknął przywódca klanu. -kotkę o imieniu Różyczka- rzekł -od dziś aż do czasu gdy zdobędzie imię medyczki, od jej starego imienia piecucha dwunożnych uczennica ta będzie zwana Różaną Łapą- rzekł przywódca zeskakując z skały klanu -Kamienna Gwiazdo ale to jest nie dopuszczalne! By piecuch dwunożnych uczył się na medyka! Jeszcze poda komuś jagody śmierci zamiast ogórecznika!- miałknął kocur zwany Wilczym Sercem -zgadzam się!- krzyknął Tygrysi Pysk -my też się zgadzamy!- zgodziła się dwójka uczniów zwanych Lisią Łapą i Drewnianą Łapą -cisza!- rozkazał przywódca. Po tym rozkazie przywódca położył głowę na głowie kotki -teraz musisz polizać mi bark- wyszeptał kocur i tak jak powiedział kotka zrobiła -a teraz idź z łaciatym wąsem zetknąć się nosami- wyszeptał kot kiedy kotka odchodziła do łaciatego wąsa zetknąć się z nim nosami po tym zebranie się zakończyło -Różana Łapo?- zapytały dwie malutkie koteczki o imionach Nocka i Czarnulka -tak?- odpowiedziała Różana Łapa -jak to było być piecuchem dwónożnych?- zapytały zaciekawione koteczki -no... ym... było nie fajnie ale była pewna dwójka kotów z którą spędzałam całe dnie nazywały się Pandka i Brzoskiwinek- opowiadała -a będziemy mogły je poznać?- zapytały kotki -jeśli się Kamienna Gwiazda zgodzi- odpowiedziała -a pójdziesz się go spytać?- zapytały podekscytowane kotki -no dobrze- powiedziała odchodząc do legowiska przywódcy -Kamienna Gwiazdo- miałkneła wchodząc do legowiska -tak?- zapytał przywódca żując kawałek nornicy-Nocka i Czarnulka chciały się zemną przejść- powiedziała -hmm... dobrze i tak za niedługo mają zostać uczennicami tylko przed zachodem słońca wróćcie- rzekł przywódca -dobrze- powiedziała wychodząc -możemy się przejść- powiedziała zadowolona -jupi!- powiedziały koteczki wychodząc z obozu
-za chwilę będziemy- powiedziała -Pandko! Brzoskiwinku!- krzyczała siedząc na płocie -cześć Różyczko! Kogo przyprowadziłaś?- odpowiedzieli przyjaciele - od teraz jestem Różana Łapa a to są Nocka i Czarnulka kociaki klanu ostrokrzewu- rzekła -cześć!- powiedziały koteczki -możemy już wracać bo spać mi się chcę?- miałkneła Nocka -no dobrze pa Brzoskiwinku i Pandko- powiedziała zeskakując z płotu -pa Różana Łapo!- odmiałkneła Pandka.
-Różana Łapo!- powiedział prędko Łaciaty Wąs gdy wróciły do obozu -idź nazbierać mech na swoje legowisko- rzekł stary medyk -już idę- odpowiedziała kotka wychodząc z obozu -hmm gdzie może być ten mech...-pomyślała -jest!- powiedziała zaczynając go zbierać -tyle powinno starczyć- mówi z pełnym pyskiem mchu -o i jeszcze wezmę te pióra do legowiska Łaciatego wąsa- szepcze.
-Łaciaty Wąsie skończyłam- miauczy zadowolona kotka -brawo Różana Łapo a teraz błagam cię na cały klan gwiazdy idź już spać- miałknął zmęczenie kocur -dobrze dobranoc!- miałkneła -niech klan gwiazdy będzie z tobą- szepnął kocur.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro