Rozdział trzeci!
Hejo! Wstawiaaaam!
Błękitna Łapa wstała następnego dnia trochę później. Rumiankowy Korzeń pozwoliła jej pospać, po wczorajszym treningu. Szara kotka wyszła z legowiska i przeciągnęła się.
- Co dziś robimy Rumiankowy Korzeniu? - zapytała mentorkę.
- Zabiorę cię na patrol łowiecki. Pójdzie z nami Zajęczy Skok i Żółty Mlecz. - wojowniczka odparła.
- Super! Będę na prawdziwym patrolu! - ucieszyła się uczennica i poszła coś zjeść. Pochłonęła całą nornicę i dołączyła do grupy wojowników.
- Gdzie idziemy? - zapytała Błękitna Łapa.
- Na wrzosowisko, a gdzie indziej!? - zaśmiał się Żółty Mlecz. Wyszli z obozu. Błękitna Łapa poczuła się nagle wolna i bezpieczna. Patrol ruszył biegiem w poszukiwaniu zdobyczy. Uczennica biegła między Rumiankowym Korzeniem, a Zajęczym Skokiem. Żółty Mlecz odłączył się na chwilę i wrócił z królikiem w zębach. Patrol zatrzymał się.
- Tutaj jest mnóstwo zdobyczy! Możemy się zatrzymać i zapolować tutaj. - kocur błysnął złotymi oczami.
- Świetnie. Pamiętajcie, musimy być na odległość głosu. - Zajęczy Skok spojrzał na młodą uczennicę i skoczył między kwiaty. Rumiankowy Korzeń uśmiechnęła się do swojej podopiecznej i pobiegła w inną stronę. Błękitna Łapa rozejrzała się wokoło. Jej oczom ukazał się tłuściutki zając obgryzający koniczynę. Kotka przypadła do ziemi i zaczęła tropić. W końcu ruszyła biegiem i skoczyła na ofiarę. Przygniotła do ziemi i zagryzła. Z dumą pokazała swoją zdobycz mentorce.
- Dobrze ci idzie! - pochwaliła kotka. - Zakop tutaj, później go zabierzemy. - Rumiankowy Korzeń zagrzebała swojego królika w ziemi. Błękitna Łapa kopiując ruchy mentorki zakopała swoją zdobycz i rozejrzała się w około. Truchtem przebiegła trochę i zaczęła tropić drobną mysz polną. Wiedziała, że do niej nie może podbiec, bo ta wyczuje wstrząsy ziemi. Spokojnie, starając się nie stąpać po liściach, podchodziła do myszy. Ta szukała czegoś w trawie. Uczennica wybiła się z tylnych łap i zabiła ją jednym kłapnięciem. Przyniosła zdobycz na miejsce i zakopała obok poprzedniej. Za nim zdążyła pójść jeszcze coś złapać przyszedł Żółty Mlecz.
- Wracajmy już. Mamy mnóstwo zwierzyny. - kocur wykopał wcześniej upolowaną zwierzynę i złapał ją w zęby. Błękitna Łapa starała się go cały czas naśladować i złapać w ten sam sposób swojego zająca i mysz.
- Masz za mały pyszczek. - zaśmiała się ciepło Rumiankowy Korzeń.
- Nie, mój pyszczek jest dobry. - Błękitna Łapa zaczęła zezować na nos.
- Jest w porządku na twój rozmiar. No już, ja wezmę tę myszkę. - mentorka zamruczała Błękitna Łapa posłusznie podała jej zwierzątko z pręgą na grzbiecie. Patrol ruszył z powrotem do obozu. Błękitna Łapa z dumą pokazała swoją zdobycz przyjaciołom i rodzeństwu.
- Wow! Ale ma mięciutkie fitro. - zaśmiał się Traszkowa Łapa.
- Możemy zjeść. - Błękitna Łapa kucnęła i zaczęła jeść.
- Na pewno jest pyszny. - Traszkowa Łapa otarł się futrem o siostrę i zaczął jeść. - Mniam.
- Cieszę się, że ci smakuje. - Błękitna Łapa zamruczała między kęsami.
- Ja upolowałem tylko mysz polną. - westchnął kocurek do siostry.
- Ja też! Jest taka jasno brązowa z pręgą na grzbiecie. - Błękitna Łapa przywołała w wyobraźni swoją zdobycz.
- Nie! To nie pręga. To bardziej taka smuga. - Traszkowa Łapa oburzył się. - O ile w ogóle ją widać.
- Opisujesz mysz leśną braciszku. Pewnie zapodziała się u nas z terytorium Klanu Rzeki. - Błękitna Łapa zaśmiała się życzliwie z pomyłki brata.
- No weź, nie śmiej się. - Traszkowa Łapa skończyła posiłek i położył się w plamie słońca.
- Leń. - Błękitna Łapa nadal się droczyła, ale zakopała resztki i położyła się obok brata.
Żeby nie było.
Tak wygląda mysz polna:
A tak wygląda mysz leśna.
A przynajmniej tak mi się wydaje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro