Rozdział 2
Z dość znudzonym spojrzeniem Tęczowe Kocię wpatrywała się w kałuże w rogu jaskini Więźniów. Niektórych mogło to zaskoczyć, że ta kałuża była jedynym źródłem wody dla nich. Nie była ona jakąś bardzo ciekawa, ledwo co mogła ona sama znaleźć w nim swoje własne odbicie. To był po prostu jeden z tych nudniejszych dni, w którym szylkretka nie miała nic do roboty.
Minęły kilka dni po tamtym całym... "Sporze" z Nocnym Kocięciem, więc Tęczowe Kocię zbyt bardzo się bała go znowu spotkać.
Niedaleko niej siedziała Zamrożony Błysk, wpatrzona w wejście do ich jaskini jakby kogoś oczekiwała. Tęczowe Kocię nie za bardzo się tym przejmowała, było to zachowanie normalne u jej matki, mogła czasami tak przesiedzieć cały dzień. Szylkretka oglądnęła kątem oka uważnie nią, próbując sobie wyobrazić, co takiego mogła zrobić, by zostać więźniem, ale niestety nie mogła sobie tego jakoś wyobrazić. Szybko powróciła więc do oglądania swojego odbicia w wodzie. Myślenie o tym jedynie jeszcze bardziej dobije jej humor, który teraz i tak nie był za dobry.
Niespodziewanie dziś ktoś jednak postanowił ich odwiedzić.
Z wejścia do środka weszła stara szara kotka o bursztynowych oczach. Widząc ją, koteczka się rozpromieniła, a szczególnie przez to, że miała ona w swoim pysku małego zająca. Nigdy nie miała ona szansy, by zobaczyć tak wielką zwierzynę tak blisko. Najwyraźniej dziś nie będzie aż tak źle.
-- Witajcie kochane -- Wymruczała ciepło Skrystalizowany Motyl.
Z nią ta jaskinia wydawała się o wiele milsza niż zazwyczaj. Opuściła ona zwierzynę tuż obok Zamrożonego Błysku oraz na powitanie otarła się na przywitanie z nią głowami. Jak tylko Skrystalizowany Motyl weszła do środka to energia, jaka emitowała od matki szylkretki, od razu się zmieniła. Zamiast zimności oraz wrogości, wydawała się teraz ciepła, gościnna oraz miła.
-- Dobrze cię widzieć mamo -- Odpowiedziała starszej, jak tylko się od siebie odkleiły, ale szybko miauknęła zmartwiona, spoglądając na przyniesionego zająca -- ale nie musiałaś przynosić nam jedzenie, jakoś byśmy wytrzymały do jutra...
-- Kodeks wojownika mówi, że matki z kociakami powinny jeść jako pierwsze. To, co wyprawia Blada Gwiazda, jest niemoralne -- Mruknęła do niej twardo -- Macie jeść przynajmniej raz na dzień. Obiecuje wam, że już nigdy nie dopuszczę, żebyście głodowały.
Z tym przysunęła bliżej swojej córki zwierzę oraz położyła się obok niej.
Tęczowe Kocię spojrzała na nią ze zdezorientowaniem, nie wiedziałam, że taka zasada była. To była prawda, że nie za często dostawały one jedzenie, może raz na trzy, cztery, albo kiedy lider "ich" klanu był hojny, to co dwa dni dostawały one, najczęściej nie zaciekawię wyglądające mysze. Choć teoretycznie Tęczowe Kocię miała być jeszcze na mleku swojej matki, to już od dłuższego czasu jadła papki, gdyż Zamrożonego Błyskowi zaczyna powoli brakować mleka. Szylkretka myślała, że jest to normalne, jednak gdy teraz o tym tak myśli, to było to trochę nielogiczne. Dlaczego wygładzać i zagrażać życiu przyszłym wojownikom swojego klanu? Tęczowe Kocię czuła się trochę głupio, gdy sobie o rym uświadomiła, były wcześniej znaki do tego, jaką rolę tak naprawdę tutaj miała a ona praktycznie ślepa na to wszystko była...
-- Nie wierzę, jak teraz niektórzy wojownicy są niekompetentni -- Zaczęła komentować Skrystalizowany Motyl, jak Zamrożony Błysk wgryzła się w zająca. Jej córka nie dołączyła się do jedzenia, gdyż wiedziała, że jej matka musiała zjeść na początek -- Żeby tak traktować matkę z kociakiem...
-- To racja -- Odpowiedziała jej z pełnym pyskiem -- Kiedyś to Klan Ćmy był dumny oraz niepokonany. Wojownicy byli szlachetni oraz lojalny, a teraz? Ledwo co mogą się jakoś zebrać, by na bitwę pójść. Opisać jak bardzo okropnym przywódcą jest Blada Gwiazda, to odpowiednich słów zabraknie. O wiele lepszymi przywódcami mogli być te młode przybłędy, jakie ostatnio się tu zjawili... Jak ich nazwał ten wariat?
-- Ćwierkający Skok oraz Czarne Światło -- Przywołałam ich imiona z ciepłym uśmiechem Skrystalizowany Motyl -- Są młodzi a bardziej pracowici od niektórych staruchów tu. Kiedyś wątpiłam, że jeszcze tacy istnieją w tym świecie. Chociaż są wojownikami, to sprzątają legowiska oraz pomagają medykowi. Jeszcze nigdy tak mile potraktowana nie byłam.
Ta dwójka kocurów zjawiła się kilka dni temu na terytorium Klanu Ćmy. Byli strasznie wychudzeni oraz wyraźnie przeżyli coś strasznego w ostatnim czasie. Nie chcieli za bardzo opowiadać, co się dokładnie im przydarzyło, ciągle mówili, że jedynie co chcieli to zobaczyć morze i wtedy znikną z terytorium Klanu. Oczywiście patrol, który ich przyłapał, nie pozwolił im odejść oraz przyprowadziła do obozu, nie chcąc puścić dalej w dzicz ledwo żywe i samotne "kociaki". Z początku zgodzili się na naszą pomóc, mówiąc, że jak tylko będą silniejsi, to opuszczą Klan, ale końcowo zostali, nie chcąc sami dalej walczyć o życie. Choć ich wiek był około uczniowskiego, Blada Gwiazda z jakiegoś powodu od razu zrobił z nich wojowników. Może myślał, że już zdobyli na swojej podróży odpowiednią ilość wiedzy, by stać się wojownikami.
Czy ona też będzie mogła zostać wojowniczką lub uczennicą? Zastanowiła się Tęczowe Kocię. Chociaż tak bardzo chciała być prawowita częścią Klanu Ćmy, to trochę wypiła, żeby było jej to dane. Patrząc na to, jak była wcześniej potraktowana. Możliwe, że nawet nie dożyje do tego momentu... przecież jeszcze nie wie, dlaczego dokładnie tutaj jest. Teoretycznie mogła dopytać o to Skrystalizowanego Motyla Lub Zamrożony Błysk, ale wiedziała, że nie uzyska od nich jakieś dobrej odpowiedzi. Przecież one nawet nie wiedzą, że szylkretka w końcu zrozumiała swoje miejsce w klanie...
Jednak przecież z drugiej strony słyszała, że Blada Gwiazda ma trochę nie równo z głową, więc może i tak zrobi, że mnie uczennice? Im więcej wojowników tym chyba lepiej... Te całe rozmyślanie jedynie co daje Tęczowemu Kocięciu to ból głowy. Najlepiej chyba będzie, jeśli jak na razie skończy to robić.
Koteczka westchnęła przeciągle, ale dwójka kocic pogrążona w swojej rozmowie tego nie zauważyła. Rozciągnęła się przy tym, gdyż jej mięśnie lekko zaczynały ja boleć od jedynie leżenia w jednej pozycji. Jak tylko skończyła, odwróciła się do dwójki kocic, chcąc skubnąć może trochę jedzenia, jednak za nim mogła to zrobić, to wiatr z zewnątrz nieoczekiwanie pojawił się w jaskini. Czując nagłą zmianę temperatury, szylkretka syknęła pod nożem podirytowana. Nie lubiła zimności. Ku jej zdziwieniu jednak szybko poczuła ona, jak coś opada na nią, chroniąc od wiatru. Gdy się odwróciła, zobaczyła, że tym czymś był puchaty ogon jej matki. Tęczowe Kocię lekko się zdziwiła, widząc to.
-- Jesteś taką wspaniałą matką... -- Skomentowała ten moment Skrystalizowany Motyl z uśmiechem na pysku.
-- Uczyłam się przecież od ciebie -- Odpowiedziała jej Zamrożony Błysk.
Tęczowe Kocię została przykryta ogonem jej matki przez chwilkę. Nawet jeżeli chciała pójść coś zjeść, zmusiła się, by to wytrzymać, gdyż takie bliskie interakcje z jej matką były dość rzadkie. Chciała się tą chwilą nacieszyć, jak najdłużej mogła.
W krotce jednak starsza musiała już wracać do swojego legowiska. Lekko smutno zrobiło się szylkretce, bo nawet nie wymieniła z nią żadnego słowa, tak bardzo była starsza zajęta rozmową z jej matką. Szybko po tym, jak się z nią pożegnała, srebrno - biale futro kocicy zniknęło z pola widzenia koteczki. Po paru biciach serca później Zamrożony Błysk od razu prędko oddaliła swój ogon od Tęczowego Kocięcia obrzydzona. Zaczęła nawet go po tym myć. Nic z tego nie robiąc, Tęczowe Kocię powruciła do obserwowania swojego odbicia w brudnej wodzie. Była przyzwyczajona, że jej matka była obrzydzona za każdym razem, gdy ja dotyka.
Kolejne chwile minęły oraz nic ciekawego się nie działo. Żadna z kotek nie zamierzała mieć z tą drugą jakąś konwersację, to była kolejna rzecz, która normalnie nie robiły. Zazwyczaj siedziały one w jednym miejscu w ciszy. Po prostu nie miały o czym rozmawiać ze sobą. Z ubiegłem czasu, Tęczowe Kocię zastanawiała się, czy lepszym zajęciem, aby na pewno nie był sen, kiedy sobie o czymś ważnym przypomniała.
Kara Fioletowego Kocięcia minęła dzień temu.
Jakby porażona prądem, szybko podniosła się do pozycji siedzącej, nawet lekko wstrzymała swój oddech. Nie wiedziałam, jak mogła o tym zapomnieć.
Fioletowe Kocię była taka miła dla Tęczowego Kocięcia... Szylkretka czuła się wannie, gdy sobie o tym przypomniała. To przez nią dostała karę, gdyby Tęczowe Kocię faktycznie była twarda i umiała kontrolować swoje emocja, nigdy by nie skończyła w takiej sytuacji. Chciała ona wyjść na zewnątrz oraz ją poszukać i możliwie przeprosić, ale nie była pewna czy aby na pewno powinna to robić. Może być przecież zła na Tęczowe Kocię za to, a jak będzie próbowała z nią porozmawiać, to jeszcze bardziej pogorszy sytuacje. Nie chciała w sumie też spotykać Oceanicznego Kocięcia lub Nocnego Kocięcia, wiedziała, że jeśli jej koleżanka byłaby na zewnątrz, to ta dwójka byłaby razem z nią. Obserwowała ich od księżyca, nigdy nie widziała jej samej.
Jednak z drugiej strony poczucie winny zżerało ka od środka i dusiło. Było to starsze nie przyjemnie uczucie, więc byłoby dobrze, gdyby naprawiła je jak najszybciej.
Jednak co jeśli pogorszy sytuacje, nic nie robiąc? Może Fioletowe Kocię właśnie oczekuje przeprosin od szylkretki, a z ubiegiem dni będzie ona na ją bardziej zła? Gdy sobie o tym uświadomiła, automatycznie wstała na proste łapy. Nie chciała tracić jednego z kotów, które były dla niej miłe. W szczególności kogoś takiego jak Fioletowe Kocię, która była mniej więcej wieku Tęczowego Kocięcia.
W końcu przekonana szylkretla odwróciła się oraz zaczęła iść w kierunku wyjścia. Przez chwile czuła na sobie ostry wzrok Zamrożonego Błysku. Minęło to oczywiście, jak tylko postawiła swoje łapy na trawę z zewnątrz. Wtedy właśnie Tęczowe Kocię uświadomiła sobie, że wstrzymywała przez nią swój oddech. Kiedy w końcu go wypuściła, poczuła, jak zimno rozprzestrzenia się po jej gardle. Zakaszlała lekko oraz się zjeżyła. Nie spodziewała się, że na zewnątrz było aż tak zimno. Po paru chwilach przyzwyczajenia się temperatury wokół wreszcie rozejrzała się po obozie, mają nadzieje, że znajdzie tak swoją koleżankę.
Wszystko wydawało się spokojne. Parę wojowników było poza swoimi legowiskami, dzieląc się językami. Nawet Trawiasty Szron, brązowy w białe pręgi kocur, siedział w swoim miejscu przy Grubym Dębie, ale wyraźnie przysypiał. Po lewej stronie szylkretki, obok zwalonych Pni robiących jako legowisko uczniów, leżały dwie kotki. Jedna była ruda z jaśniejszym pyskiem oraz pręgami na grzbiecie, czyli Słaba Łapa, a druga czarna o białych uszach i ogonie, czyli Milcząca Łapa. Obie miały niebieskie oczy tylko, że, Słaba Łapa miała je bardziej cyjanowe. Najpewniej odpoczywały po treningu. Widziała jeszcze, jak Skrystalizowany Motyl wchodzi do legowiska medyka, by najpewniej odwiedzić jej siostrę.
Jednak nigdzie nie było widać charakterystycznego fioletowo - ciemnoszarego futra Fioletowego Kocięcia. Była tym faktem zdruzgotana. Gdzie jesteś? Zapytała się w myślach. Może się jej pomyliło? Może jej kara się jeszcze nie kończył? Lub przez zimno nie wyjdzie ze Żłobka? Lekko panikując, zaczęła jeszcze bardziej wypatrywać koteczki, jednak nigdzie jej nie było. Kotka chciała trochę się rozpłakać, kiedy na szczęście zauważyła ruch w wejściu do żłobka. Pełna nadziei zaczęła się tam wpatrywać, wyczekując by kotem, który stamtąd wychodził, okazała się młoda koteczka. Szybko się jednak rozczarowała, jak stamtąd na samym początku wybiegł Nocne Kocie, a za nim jego siostry. Przebiśniegowe Kocię miała rozczochrane białe w jasnobrązowe pręgi futro. Za nią była Ostre Kocię, która miała jasnoszare z ciemniejszymi odznaczeniami. Stokrotkowy Pyłek, jasnoszara z trochę ciemniejszymi cętkami kotka o błękitno złotawych oczach, wyszła na moment z legowiska, wołając za swoimi córkami ,ale one nie zamierzały zawracać. Zrezygnowana po prostu powróciła do Żłobka. Trójka kociaków kierowała się w stronę legowiska starszyzny najpewniej by usłyszeć znów jakieś historię.
Szylkretla odprowadziła je wzrokiem jak znikli w ciemnościach jaskini po drugiej stronie, czuła przy tym zrezygnowanie. Chyba dziś nie uda się jej przeprosić Fioletowe Kocię...
Miała właśnie się odwrócić oraz z powrotem wejść do środka Legowiska więźniów, kiedy niespodziewanie w wejściu do Żłobka znów się coś poruszyło. Gdy tan spojrzała, ujrzała, jak wychodzą na zewnątrz dwójka kociaków Hiacyntowego Pyłka. Na sam przód prędko wybiegł Oceaniczne Kocię, chcąc najpewniej szybko znaleźć Nocne kocię. Za nim troszkę wolniej była sama Fioletowe Kocię, ze znudzoną miną na pysku. Zauważywszy ją, serce koteczki od razu podskoczyło aż do gardła. Chciała tak bardzo do niej pobiegnąć, ale z jakiegoś powodu stała w miejscu. Wciąż wąchała się czy aby na pewno powinna to robić. Jednak widząc, jak za chwilę zniknie w środku legowiska, do którego na pewno nie będzie mogła wejść, prędko przeszła do działania. Pobiegła za Fioletowym Kocięciem, próbując jakoś nie za głośno pokazać, że jest za nią, gdyż nie chciała, żeby inny zwracali nią uwagę. Niestety fioletowo - ciemnoszara koteczka była zbyt zajęta myśleniem nad czymś, by to zauważyć. Fioletowe Kocię miała właśnie wchodzić do jaskini, kiedy niespodziewanie się zatrzymała oraz podniosła swoje uszy do góry, przez co Tęczowe Kocię też ustala jakieś trzy ogony za nią.
-- Fioletowe Kocię! -- Zawołała do niej, mając nadzieję, że tym razem ją usłyszy.
Od razu po tym odwróciła swoją głowę w stronę szylkretki. Z początku była zdziwiona, ale jak tylko zorientowała się, że to była Tęczowe Kocię, od razu się rozpromieniła. Całkowicie się całkowicie zwróciła do młodszej oraz do niej pobiegła.
-- Tęczowe Kocię! Jak miło cię widzieć -- Wymruczała z ciepłym uśmiechem do niej.
-- Cześ... ć -- Odpowiedziała jej szylkretka, lekko przytłoczona robią jeden krok w tył -- Ci... ciebie też miło wi... widzieć...
-- Dobrze, że znów wyszłaś z tamtej jaskini. Z tamtymi idiotami to naprawdę jest tutaj nudnawo -- Powiedziała Fioletowe Kocię -- Jesteś naprawdę jedyna, z którą się fajnie rozmawia... a i przepraszam, że nie mogłam tamtego dnia, obronić cię przed Nocnym Kocięciem.
Gdy Tęczowe Kocię dosłyszała ostatnie słowa Fioletowego Kocięcia, spojrzała na nią zaskoczona. Ona... ją przepraszała?
-- Co? Nie musisz za to przepraszać! Nie zrobiłaś nic złego -- Wytłumaczyła szybko szylkretka -- To ja powinnam cię przeprosić! Ja przecież byłam powodem, dlaczego dostałaś karę! Mogłam być bardziej dorosłą i to wytrzymać...
Tym razem to Fioletowe Kocię była w szoku, przez co pomiędzy nimi na kilka chwil zapadła cisza. Jednak jak tylko na jej twarzy pojawiło się zmartwienie, to się odezwała.
-- To, co się stało tamtego dnia, nie było twoją winą -- Miauknęła cicho, podchodząc bliżej Tęczowego Kocięcia -- nie jestem na ciebie zła oraz ciągle myślę, że to, co ci zrobili, było złe. Nocne Kocie i mój brat ciebie dręczyli! I tylko dlatego, że jesteś niższej rangi od nich. Dostałam tylko karę, bo Górzysta Woda jest naprawdę tępy.
Szylkretka słysząc to, zaśmiała się lekko. Mino, że nie było to za bardzo miłe, to to określenie akurat bardzo dobrze opisywało go. Tak jak wcześniej zostało wspomniane, ci, którzy wybrali rolę karmiciela, w klanie są często wyśmiewani, że są tchórzami. Górzysta Woda właśnie dlatego został karmicielem, bał się walki oraz był wielkim leniem. Pewnie myślał, że rola karmicielka jest prosta.
-- Plus udało mi się tez załatwić, żeby Oceaniczne Kocię też dostał karę -- Pochwaliła się Fioletowe Kocię -- Kiedy moja mama dowiedziała się, że dostałam karę to, kazała mi się tłumaczyć. Powiedziałam jej wtedy to, co ta dwójka wyrabiała i mój brat też dostał karę! I to o wiele gorszą ode mnie.
-- Naprawdę? Jaką? -- Dopytała się ciekawa Tęczowe Kocię.
-- Nie mógł wychodzić ze swojego legowiska przez jeden dzień oraz musiał powtarzać słowa "Nie będę dalej dręczyć innych" -- Wytłumaczyła z uśmiechem dumy na pysku -- na drugi dzień głos mu siadł i nie mógł mówić. Rdzawa Plama musiała dać mu miód, by mu się polepszyło.
Szylkretka wyobraziła sobie jak błękitno - szary kocurek próbuje się odezwać, ale nie może. Robiła wszystko by nie wybuchnąć śmiechem. Trochę wtedy żałowała, że wcześniej nie wyszła sprawdzić, jak się to wszystko później potoczyło. Możliwie, że nawet udałoby się jej usłyszeć Oceaniczne Kocię!
Rozmowa z Fioletowym Kocięciem była naprawdę zabawna i przyjemna. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek wcześniej tak miała. Nawet rozmowy ze Skrystalizowany Motylem nie były takie fajne. Chciała spędzić z Fioletowym Kocięciem resztę tego dnia, ale możliwe, że jeśli się znudzi rozmową z młodszą, to sobie pójdzie. Tęczowe Kocię musiała znaleźć coś, co mogą zrobić razem.
Bardzo szybko jednak coś wymyśliła.
-- Hej... um... chcesz się w coś pobawić... tak w dwie? -- Zapytała się lekko zawstydzona Tęczowe Kocię, kierując swój wzrok na łapy.
-- Oczywiście! -- Odpowiedziała niemalże od razu pełna ekscytacji. Chyba naprawdę nie chciała pójść posłuchać historię starszyzny jak reszta jej przyjaciół -- W sumie nawet mam pewną zabawę w głowie, w którą możemy się pobawić.
-- Jaką?
-- Nazywa się "Polowanie" i jest ona prosta -- Miauknęła z wytłumaczeniem Fioletowe Kocię -- Jedną z nas jest "Polującym" a drugi "Myszą". Ten pierwszy ma za zadanie złapać tego drugiego, a więc drugi uciekać przed pierwszym. Polujący wygrywa, gdy złapie Mysz, a Mysz Wygrywa, gdy uda jej się zgubić Polującego.
Szylkretka potakiwała swoją głową na znak, że zrozumiała zasady. Tak jak wspominała Fioletowe Kocię, zasady do tej gry były dość proste, więc nie za jego to jakoś długo by Tęczowe Kocię poukładała je w swojej głowie, by zapamiętać.
-- To zaczynajmy od razu! -- Szylkretka zaczęła lekko podskakiwać w miejscu, jak tylko skończyła -- Kim będziesz?
-- Obojętne mi to jest -- Odpowiedziała jej fioletowo - ciemnoszara z taką samą podekscytowana miną.
-- No to... Ja będę Myszą! -- Jak tylko wypowiedziała Tęczowe Kocię te słowa, błyskawicznie się odwróciła oraz zaczęła uciekać od jej przyjaciółki.
Przez pierwsze bicia serca starsza była zdezorientowana, ale szybko zorientowała się, że ich gra się zaczęła, prędko zaczęła gonić za szylkretką ze zdeterminowanym uśmiechem. Wyraźnie dawała ona lekkie fory młodszej, gdyż nie rozpędziła się do swojej maksymalnej szybkości.
Tęczowe Kocię podczas swojego biegu nawet dobrze radziła sobie z unikaniem jakikolwiek prób złapania jej przez jej przyjaciółkę. Kiedy Fioletowe Kocię skakała w jej kierunku, młodszą robiła ostry skręt. Gdy ja doganiała, szylkretka kopała w tył więcej pyłu. Wydawało się, że nic nie zatrzyma jej, jednak oczywiście Tęczowe Kocię nie przemyślała jednego. Nie mogła cały czas uciekać, a musiała wymyślić jak zgubić Fioletowe Kocię.
Szybko więc zaczęła się ona męczyć oraz spowalniać. Nie była w stanie tak szybko już reagować.
Nie było to więc zadziwiające, że kiedy Fioletowe Kocię ostatni raz naskoczyła na młodszą, ona nie zdołała zrobić uniku. Przez moc, z jaką jej przyjaciółka w nią uderzyła, obie przeturlały się przez długość ogona po ziemi.
Choć zmęczone, kotki były we wspaniałych humorach.
-- Dobrze się bawi, kiedy twój oponent nie zamierza oszukiwać -- Mruknęła z ciężkim oddechem i z przekąsem Fioletowe Kocię. Najpewniej chodziło tu o Nocne Kocię oraz jego tendencje do naginania zasad, by wygrać za każdym razem.
-- No -- Odpowiedziała jej uradowana jak nigdy Tęczowe Kocię.
Zostały w tej samej pozycji przez chwilkę, na początku odpoczywając, a później rozmawiając o ich zabawie. Fioletowe Kocię ciągle chwaliła, jak bardzo utalentowana w uniki jest Tęczowe Kocię i jak na pewno jako wojowniczka będzie wspaniałym członkiem ich klanu. Choć chciała jej naprawdę wierzyć, to wątpiła trochę, że kiedykolwiek będzie jej to dane.
-- No to co? Kolejna runda? -- Zapytała się Fioletowe Kocię, wstając w końcu na łapy.
-- Tak! Tylko że ja chce teraz ciebie złapać! -- Pisneła cicho Tęczowe Kocię, robiąc podobnie do jej przyjaciółki.
Z ostatnim kiwnięciem do siebie nawzajem głów, kolejna zabawa się zaczęła. Starsza od razu zaczęła biec w przeciwną stronę. Szylkretka będąc na to przygotowana, zaczęła za nią gonić. Było to kolejny raz widać, że Fioletowe Kocię dawała duże fory swojej przyjaciółce, reagowała i biegła o wiele wolniej niż tak naprawdę mogła.
Dwójka kotek minęła prędko podczas swojej gonitwy stos zwierzyny i dwóch wojowników tam, co ich kompletnie przestraszyło. Kiedy się zorientowali, co takiego się działo, od razu zaczęli krzyczeć wkurzeni za koteczkami, ale one były zbyt przejęte zabawa, by ich usłyszeć.
Ganiały się tak przez dość długą chwilkę, aż w końcu Tęczowe Kocię ujrzała szanse na "złapanie" starszej. Kiedy skręcała, potknęła się, przez co zwolniła lekko. Prędko to zauważając, szylkretka napięła swoje tylne nogi oraz wyskoczyła na przód. Fioletowe Kocię będąc zajęta opanowaniem swojej równowagi, z początku nie zorientowała się, w jakiej sytuacji się znalazła. Zrozumiała to dopiero, jak z całą swoją mocą młodszą wbiła się w jej bok, przewracając je obie. W porównaniu do ostatniego przewalenia, Tęczowe Kocię jakoś zdołała utrzymać równowagę, oraz jak już stanęły w miejscu, koteczka stała na prostych nogach na klatce piersiowej swojej przyjaciółki.
Zauważywszy to prawie że od razu, szylkretka zaczęła piszczeć z ekscytacji. Nie tylko że udało jej się utrzymać, ale przez to, że zdołała złapać Fioletowe Kocię w znacznie mniejszym czasie od niej.
Fioletowo - ciemnoszara po paru chwilach, w których dochodziła do siebie, zaczęła się śmiać, co lekko wybudowany Tęczowe Kocię z równowagi. Jednak po krótkim czasie sama zaczęła to robić, ledwo co utrzymując się na ciele jej przyjaciółki.
Tego momentu chyba nic nie mogło zrujnować... najwyraźniej los chciał inaczej.
Niespodziewanie Tęczowe Kocię poczuła nagle, jak coś zaciska się boleśnie na jej karku. Pisnęła przestraszona oraz chwiała uciec, ale za nim mogła to zrobić, została podniesiona do góry. Fioletowe Kocię widząc to, tak samo mocno się przestraszyla. W powietrzu szylkretka nie została na długo, ktokolwiek ja podniósł, szybko ją odrzucił od siebie. Koteczka wylądowała z impetem o ziemię, wybijając z niej powietrze. W jej głowie oraz łapie szybko pojawił się pulsujący ból, ją, który lekko zdezorientował. Na szczęście nie wydawało, żeby były te miejsca złamane czy skręcone, najwyżej zostanie po tym wypadku jakieś zadrapanie czy guz.
-- JAK ŚMIESZ ATAKOWAĆ FIOLETOWE KOCIĘ!? -- Nagle nad zmieszane myśli szylkretki wybul się zachrypiony krzyk.
Gdy się odwróciła ze zdziwieniem, ujrzała trójkę starszych, brata jej przyjaciółki oraz trójkę kociaków Stokrotkowego Pyłku.
Ziarnisty Pył oraz Czerwony Wiatr, tak nazywały się dwie starsze stające dalej. Ta pierwsza była czarna z białą końcówką ogona oraz pyskiem i zielonymi oczami, a druga ciemnoruda o ciemniejszych "długaśnych" pręgach i czarnych oczach.
Ten, który na nią krzyczał był to Grzybowe Pęknięcie, jasnobrązowy kocur o ciemniejszych pręgach na nogach i ogonie. Jego miedziane oczy płonęły wściekłością.
-- C...co? -- Wydukała z nie zrozumieniem szylkretowa kotka.
-- Tęczowe Kocię mnie nie zaatakowała! -- Zaczęła spanikowana Fioletowe Kocię, podnosząc się oraz stając przed Grzybowym Pęknięciem -- My się tylko bawiły...-
-- Dlaczego w ogóle miałabyś "bawić" się z tą abominacją!? -- Prychną Nocne Kocię, nagle przerywając fioletowo - ciemnoszarej -- Pewnie ona ci groziła, że jeśli powiesz prawdę, to coś ci zrobili.
Słysząc te bezpodstawne oraz błędne oskarżenia, oczy Tęczowego Kocięcia się zaszkliły. Nie chcąc tego wszystkiego już słuchać, mimo swojego bólu, wstała oraz zaczęła biegnąć w losową stronę. Nikt z tamtego zamieszania tego nie zauważył. Jednak nie przebiegła za dużo, gdyż wbiegła w kogoś.
-- Tęczowe Kocię? Co się stało? -- Odezwała się Skrystalizowany Motyl, zmartwiona widząc, w jakim stanie jest jej wnuczka.
Koteczka próbowała się odezwać, ale za każdym razem, gdy próbowała, o mały włos się nie rozpłakała. W końcu po prostu wskazała swoim ogonem w stronę kłócących się Grzybowego Pęknięcia oraz Fioletowego Kocięcia. Chwilkę zajęło starszej na zrozumienie tego, co chciała powiedzieć jej szylkretka. Na szczęście, kiedy tylko wysłuchała się bardziej w kłujących się koty, to od razu zaczęła tam stąpać rozgniewana, zostawiając za sobą Tęczowe Kocię.
Ona już nie zamierzając nigdzie uciekać, po prostu tam siedziała, powoli rozpakowując się, przyglądając się całemu zamieszaniu.
Czy ona naprawdę zawsze będzie powodem kłótni w jej klanie?
_/\_/\_/\_/\_
I kolejny rozdział napisany!
Tak szczerze mówiąc, myślałam, że się spóźniłam z tym rozdziałem. Krótko mówiąc, moja jedna szynszyla musiała mieć amputowaną łapkę :(
Ale na szczęście udało mi się to napisać w porę.
Widzimy się w następnym rozdziale!
Also zaczęłam ostatnio prace nad pewnym moim nowym projektem... nie wiem, czy mi się uda go zrealizować, ale tylko podpowiem, że jest on bardziej wizualny od reszty moich projektów tu :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro