Rozdział 1
Słońce powoli wchodziło na szczyt, a niebo nie posiadało żadnych chmur. Był to cudowny dzień, nie za zimno nie za ciepło. Wojownicy, korzystając z takiej okazji, w większości byli na zewnątrz obozu patrolując, polując czy po prostu organizując sobie zwykły spacer. Trawiasty Szron, zastępca klanu, jak tylko wyznaczył wszystkie patrole, gdzieś znikną. Trójka medyków była na zbieraniu ziół. Nawet marudna starszyzna, która zazwyczaj nie ruszała ani końcówki ogona ze swojej jaskini, dziś nadzwyczajnie postanowiła wylegiwać się na zewnątrz. Jedynym kotem, jaki siedział wciąż w swoim legowisku, był sam przywódca klanu, ale to u niego normalnie, więc nikt nie za bardzo zwracał temu uwagę.
Jednak nie tylko dorośli korzystali z takiego dnia. Przecież w tym sezonie Klan Ćmy został obdarowany dużą ilością kociaków! Nie trzeba było być jakiś spostrzegawczy, by to dostrzec, wystarczy jedynie wejść do obozu, by to usłyszeć.
Nagle kulka wyglądająca jak zlepek futra jakieś zwierzyny i mchu połączonej małą ilością żywicy, wleciała w powietrze, a za nią dwójka kociaków. Najbliżej niej była fioletowo - ciemnoszara koteczka o białych skarpetkach i uszach. Jednak jak tylko miała złapać w zęby kulkę, nad nią przeleciał szary kocur o ciemnym grzbiecie i kawałku głowy, dzięki jego długawych oraz bardzo umięśnionych nogach. Koteczka przez to, jak nagle się on zjawił, pisnęła przestraszona, upadając z dość dużą mocą na ziemię.
Jednak kociak nie nacieszyłam się zabawką na długo. Jak tylko dotkną nogami ziemi, błękitno - szary kocur z ciemniejszymi pręgami i białą plamą na klatce piersiowej oraz końcówce ogona wbił się z dużym rozbiegiem w niego, powodując, że kulka została rzucona w stronę jednej ze ścian obozu.
Za nim ktokolwiek inny mógł pobiec za nią, pierwszy kocurek rzucił się na błękitno - szarego pełny gniewu. Pozostałe kociaki jak jeden przestały swoją zabawę wpatrując się zaciekawione w ich stronę.
Dwójka poturlała się przez chwilę, aż w końcu udało się młodszemu odepchnąć od siebie agresora.
-- Ał! To bolało! -- Psiknął na skraju łez błękitno - szary podnosząc się na drżącym nogach, mając całe jego futerko potargane.
-- To za to, że mi przeszkodziłeś! -- Prychną starszy, będąc lekko nastroszony.
Słysząc to, młodszy od razu się tak samo się rozzłościł oraz zaczął syczeć łamliwe w stronę szarego. Właśnie tak narodziła się kłótnia między kocurkami.
Im bardzo dokładnie przypatrywała się pewna szylkretową kotka. Swoimi wielkimi bladozłotymi oczyma śledziła każdy ruch reszty kociaków. Nawet przed tą całą aferą obserwowała ich, jakby byli zwierzyną a ona głodnym łowcą czekającym na jakąś okazję. Tą okazją akurat w tej sytuacji była odpowiedz czy koteczka mogła dołączyć do zabawy starszych kociaków.
Można było siebie zapytać, dlaczego w ogóle zadawała sobie takie pytanie? Przecież była kociakiem tak samo, jak oni, dlaczego by nie mogła pobawić się z nimi?
W sumie Tęczowe Kocię nie wiedziałam, dlaczego dokładnie. Skrystalizowany Motyl, która odwiedzała ja od czasu do czasu, zawsze jej powtarzała, że ma się trzymać z daleka od pozostałych kociaków... lub w ogóle od reszty klanu. Oczywiście ciągle próbowała się dopytać o powód, jednak zawsze dostawała odpowiedź typu "Jesteś za młoda, by to zrozumieć" czy "Może kiedy indziej ci na to odpowiem".
Koteczka powoli się irytowała tego typu odpowiedziami, przecież miała już aż trzy księżyce! Na pewno jest wystarczająco duża, by w końcu usłyszeć prawdę. To w sumie nie jest jedyne pytanie, na które odpowiedź czekała.
Na przykład.... dlaczego ona wraz z jej matką mają w ogóle oddzielne legowisko od innych? Dlaczego jej matką nie mogła wychodzić poza obóz? Przecież jest dorosła. Dlaczego za każdym razem, gdy jej matka wychodzi z ich legowiska, jakiś wojownik musi do niej dołączyć lub ją obserwować?
Na wspomnienie jej matki, Tęczowe Kocię odwróciła głowę w stronę wejścia od ich jaskini. Mimo że w środku było ciemno, z łatwością odnalazła ona w nim jasne futro jej matki, Zamrożonego Błysku. Wylegiwała się ona na swoim posłaniu, dokładnie myjąc sobie futro. Nie wyglądała, jakby się przejmowała tym, że jej trzy księżycowa córka siedziała właśnie na zewnątrz bez żadnego nadzoru. Cała jej uwaga była skupiona na bardzo szczegółowym umyciu się.
Tęczowe Kocię zwróciła swój wzrok w kierunku reszty kociąt. Akurat u nich sytuacją jakoś bardzo się nie zmieniła. Jedynie co się stało to do kłujących się kociaków, dołączyła wcześniej wspomniana fioletowo - ciemnoszara kotka strasznie żałośnie próbując uspokoić obojga. Jednak było to oczywiste, że oni nie zwracali jej za wielkiej uwagi i jedynie przekrzykiwali jej próby uciszenia ich.
-- Ja bym nigdy nie oszukiwał! -- Warkną szary kocurek.
-- Przecież oszukiwałeś przez tę całą grę! -- Odpowiedział mu błękitno - szary trzęsąc się z gniewu.
-- Oceaniczne Kocie, Nocne Kocię po prostu kontynuujemy zabawę! -- Jęknęła zrezygnowanie fioletowo - ciemnoszara koteczka, nazywająca się Fioletowym Kocięciem, próbując z całych sił samej nie dać się uwieść swoim uczuciom.
Tęczowe Kocię zaśmiała się lekko pod nosem, dosłyszawszy ich głosy, niestety jej radość nie trwała za długo. Nagle przestała oraz smutno zaczęła wpatrywać się w ziemię. Tak bardzo chciała do nich dołączyć...
Zerknęła swoim wzrokiem w kierunku kulki, która uciekła reszcie kociaków jeszcze przed chwilą. Była ona dość niedaleko od niej. Jej widok jeszcze bardziej kusił koteczkę. Nie miała jeszcze okazji bawić się taką zabawką.
Nie, nie mogę! Krzyknęła w myślach, kręcąc nagle głową, jakby karcąc samą siebie. Co, jeżeli zostanę wyśmiana? Może dlatego Skrystalizowany Motyl nie chce, bym zadawała się z resztą? Wie, że z jakiegoś powodu mnie nie polubią oraz zaczął drwić? W sumie to by pasowało do Nocnego Kocięcia... Spojrzała w stronę szarego kocurka, który teraz na wszystko wyrzekał się, że nie oszukiwał. Wiele razy widziała go, jak nie szanował starszych, lub nawet swoją matkę. Jaką więc może mieć pewność, że takie coś nie przytrafi się jej?
Jednak spojrzeć z tego z drugiej strony.... przecież on nie wyśmiewa innych kociaków. Nawet można powiedzieć, że przyjaźni się z większością z nich. No tak, czasami jest bardziej wredny do niektórych, ale nie wydaje się, że inni zabierali to jako coś złego, więc chyba jest to coś normalnego? Skrystalizowany Motyl może więc myśli, że Tęczowe Kocię jest bardzo emocjonalna i może się tak ośmieszyć przed wszystkimi?
Przecież ja mogę znieść lekkie wyzywanie lub dokuczanie! Prychnęła w myślach szylkretka, będąc lekko oburzona, że starsza tak na nią patrzyła. Nie jestem jakimś półtora księżycowym smarkaczem, żeby się przejmować takimi uszczypnięciami.
Nawet jeżeli nie była pewna czy to, co myśli było stuprocentową prawdą, chciała pokazać wszystkim, że nie była rozemocjonowanym bachorem. Wstała więc ze swojego miejsca oraz podbiegła do kuleczki. Lekko obrzydzona, gdyż do żywicy był przylepiony brud, zabrała ją ostrożnie w pyszczku. Śmierdziała ona trochę oraz smakowała źle, jednak nie chcąc pokazać swoich słabości, po prostu zignorowała to.
Na swoich krótkich łapkach zaczęła ona biegnąć w stronę jeszcze kłujących się kociaków. Przewracała ona lekko o swoje nogi, jednak starałam się pokazać, że jej to nie przeszkadzało.
-- A właśnie że oszukiwałeś! Cały czas oszukiwałeś! -- Pisną Oceaniczne Kocię, nieprzerwanie trzęsąc się ze zdenerwowania.
-- Po prostu przyznaj, że nie umiesz zaakceptować swojej oczywistej przegranej -- Odpowiedział mu Nocne Kocię, mając dość wyśmiewczy uśmieszek na pysku.
-- Proszę was... Przechodzimy przez to kolejny raz... PO PROSTU KONTYNUUJMY GRĘ -- Mruknęła cicho cała zrezygnowana fioletowo - ciemnoszara koteczka. Siedziała ona trochę pogarbiona z drgającym ogonem, że rozdrażnienia. Wyraźnie chciałaby, by cała kłótnia między kocurkami w końcu dobiegła końca oraz mogli kontynuować swoją zabawę.
Reszta kociaków, która uczestniczyła w tej grze, powoli wyglądała, jakby szykowała się odejść oraz zacząć bawić się w inną. Jeżeli więc cokolwiek się teraz nie stanie to najpewniej całą poprzednia zabawa zostanie porzucona. Najwyraźniej tym czymś miała być dziś Tęczowe Kocię.
Starsza kotka przez chwilę skierowała w stronę zbliżającej się szylkretki ucho, a dopiero po chwili odwróciła się w jej stronę. Na początku oczywiście miała ona na sobie trochę przynudzoną minę, ale jak tylko ujrzała młodszą koteczkę, na jej twarzy pojawił się duży i zapraszający uśmiech. W sumie od niej całej zaczęła emanować zapraszająca energia, która tylko jeszcze bardziej zachęciła Tęczowe Kocię do rozmowy z nią.
-- Cześć! -- Mruknęła melodyjnie, w taki sposób, że Tęczowe Kocię aż lekko się zjeżyła, gdyż nigdy wcześniej nie usłyszała tak idealnego głosu -- Dzięki, że przyniosłaś nam naszą kulkę. Ci idioci prędzej by zaczęli nową kłótnię, niż zadecydowali, kto ma po nią iść. Jednak... nie myślę, że nam się już przyda... chyba będzie lepiej, jak zaczniemy jakąś nową zabawę... I najlepiej taką nie na punkty...
Mówiąc to, skierowała zirytowane spojrzenie w stronę kłócących się kocurków. Choć było to dobrym pomysłem, to przecież Tęczowe Kocię nie po to tu przylazła! Rzuciła kulkę pod nogi Fioletowego Kocięcia oraz się odezwała.
-- Właściwie... Chciałam się zapytać, czy nie mogę się do was dołączyć. To zabawa z daleka wyglądała na fajną! -- Odezwała się głośno oraz piskliwie szylkretka. Wszyscy inni się uciszyli oraz zaczęli wpatrywać się w nią. Nawet Nocne Kocię i Oceaniczne Kocię zaprzestali swoją kłótnię.
Przez kilka chwil zapadła dość niezręczna cisza. Z tym, jak wszyscy zaczęli wpatrywać się w koteczkę, wydawało się, jakby mieli za chwile wypalić w niej dziurę na wylot. Mimo tego wciąż nie czuła, jakby zrobiła cokolwiek złego.
Niespodziewanie Nocne Kocię wybuchł śmiechem, a zaraz za nim Oceaniczne Kocię. Tęczowe Kocię jak tylko to dosłyszała, niezmiernie się oburzyła. Wydawało się, jakby śmiali się z niej.
-- Hej! -- Pisnęła nagle szylkretka, próbując z wszystkich sił, by się nie najeżyć.
Oceaniczne Kocię otworzył na chwilkę swój pysk, jakby chcąc coś powiedzieć, ale nie udało mu się, gdyż Nocne Kocię trzepnęła go prosto w głowę swoim ogonem. Zdezorientowany błękitno - szary spojrzał na niego, szukając jakiekolwiek odpowiedzi na to uderzenie. Za nim jednak mógł wypowiedzieć swoje pytanie, szary kocurek szybko podszedł bliżej do niego oraz zaczął szeptać mu coś do ucha. Tęczowe Kocię, jak i reszta zebranych już wokół nich kociaków niestety nie mogła dosłyszeć, co takiego mówi Nocne Kocię. Nie trzeba było jednak być bystrym, by zgadnąć, że nie było to coś dobrego. Sam szyderczy uśmieszek na pysku Nocnego Kocięcia to zdradzał.
Jak tylko on skończył szeptać do Oceanicznego Kocięcia, zrobił krok w tył, wymieniając z nim porozumiewawcze spojrzenia. Szybko powrócili swoimi zwrotami w kierunku szylkretki, jednak ona nie wydawała się, jakby przypuszczała, żeby cokolwiek złego stało się jej w najbliższym czasie. Po prostu wpatrywała się w nich niewinnie, wyczekując porządnej odpowiedzi oraz jak najlepiej jakichś przeprosin.
-- Ależ oczywiście, że możesz do nas dołączyć -- Mrukną Nocne Kocię, wyraźnie powstrzymując swój śmiech.
-- Tak, nawet wcześniej rozmawialiśmy ze sobą czy do ciebie nie podejść i cię zapytać, czy chcesz z nami pograć -- Miaukną, potakując głową błękitno - szary.
-- Czekaj... co? Przecież my...- -- Zaczęła Fioletowe Kocię, jednak trzepnięcie ogonem Oceanicznego Kocięcia szybko ją ucieszyło. Spojrzała ona na niego oburzona, jednak ostry wzrok Nocnego Kocięcia zmusił koteczkę, aby zamilkła.
Tęczowe Kocię jednak nie za bardzo przejęła się tą sytuacją, ponieważ jak tylko usłyszała to, że oni chcieli się z nią pobawić, to kompletnie ogłuchła na cokolwiek innego przepełniona ekscytacją. W końcu będzie miała ona przyjaciół!
-- Na... Naprawdę? -- Mruknęła, wpatrując się w dwoje kocurków.
-- Tak -- Odpowiedział kotce Nocne Kocię, powstrzymując się od śmiechu.
-- to... Jak się g...gra? -- Zapytała Tęczowe Kocie, próbując z wszystkich sił, by wyglądać normalnie. Nie mogła przecież zacząć biegać w kółko z ekscytacji! Tak by się tylko ośmieszyła.
Słysząc pytanie młodej kotki, dwójka kocurków wymieli się kolejny raz wzrokami oraz zachichotali cicho. Fioletowe Kocię widząc ich, chciała wyraźnie coś skomentować oburzona, ale się zatrzymała, gdyż dostała kolejny raz z ogona swojego brata, Oceanicznego Kocięcia.
-- Co ty na Klan Gwiazdy wyprawiasz!? -- Syknęła do niego cicho, ale jej brat kompletnie ja zignorował oraz podszedł bliżej do szylkretki.
-- Więc.... em.... T... Tęczowe Kocię? -- Zawahała się na moment, spoglądając w stronę młodszej kotki. Ona słysząc, że starszy kolega pamiętał jej imię energicznie i szczęśliwa pokiwała głową -- Dobra. Gra polega na tym, żeby wrzucić tę kulkę do dziury drużyny przeciwnej. Tam jest jedna dziura a tam druga -- Ucichł, wskazując swoim ogonem poszczególne miejsca, które wyglądały, jakby zostały wykopane jeszcze niedawno -- Jest parę zasad. Jedna, nie można trzymać kulki na więcej niż pięć bić serca. Trzeba ja podrzucać lub kopać, zależy jak ci wygodniej. Dwa, jeżeli trafisz do swojej dziury, to punkty są podwojone dla przeciwnej drużyny. Trzy, jeżeli kulka nie zostanie w dziurze, to punkty się nie liczą.
Tęczowe Kocię słuchała go uważnie, próbując zapamiętać wszystko, co nie za bardzo dobrze jej szło. Jednak nie chciała pokazać, że ma trudności ze zrozumieniem, więc jedynie kiwała głową, próbując udawać, że szybko wszystko łapie.
-- Mhm... a jak się liczy punkty? -- Dopytała.
-- Zależy to od tego, jak daleko od dziury jesteś, kiedy trafiłeś -- Mruknął, wyglądając, jakby był kompletnie wciągnięty w tłumaczeniu. Nocne Kocię jednak wydawał się znudzony do dna, przewracając oczami od czasu do czasu -- Jeżeli stałaś mniej więcej pół ogona od dziury to jeden punk, jeżeli jeden ogon to dwa punkty, jeżeli półtora to trzy punkty i tak dalej.
-- Woah... -- Powiedziała Tęczowe Kocię, próbując zarecytować w głowie wszystko, co do tej pory się dowiedziała. Miała w głowie jednak więcej pytań, przez fakt, że nie chciała się ośmieszyć, robiąc coś nie tak -- A co jeżeli staniesz bliżej?
-- Po prostu dostajesz...-
-- Dobra koniec tego! Gra start! -- Za nim mógł dokończyć swoje zdanie, Nocne Kocię przerwał mu dużym Krzykiem.
Z tym błyskawicznie zabrał spod nóg Fioletowego Kocięcia kulkę oraz zaczął odbiegać.
-- Hej! -- Warknęła fioletowo - ciemnoszara kotka biegnąć za nim.
Tęczowe Kocię oraz Oceaniczne Kocię tak samo, jak jego siostra pobiegły za nim. Jednak z taką różnicą, że kocurek, kiedy dobiegł do Nocnego Kocięcia, pomagał mu, a Tęczowe Kocię zrównała się z Fioletowym Kocięciem, wspólnie próbując dogonić kocurki.
Tęczowe Kocię szybko zrozumiała, że drużyny automatycznie zostały wybrane. Ona była wraz z Fioletowym Kocięciem, a Nocne Kocię i Oceaniczne Kocię byli przeciwnikami. W sumie pasowało to jej. Nawet nie przeszkadzało jej to, że dwie siostry Nocnego Kocięcia, Przebiśniegowe Kocię i Ostre Kocię, nie przyłączyły się do nich i tylko siedziały na zboczu, obserwując ich.
Fioletowe Kocie korzystając z jej długaśnych łap, zostawiała powoli w tyle Tęczowe kocie, przybliżając się do kocurków w szybkim tempie. Będąc już w dobrej odległości od swojego brata, kotka zgięła swoje nogi oraz łatwo przeskoczyła nad nim, lądując prosto na kulkę kopaną przez Noce Kocie. Dostała ona kilka razy z łap szarego kocura, ale błyskawicznie odbiegła od niego trzymając w swoich szczękach zdobytą zabawkę.
Oceaniczne Kocię wbijając się lekko w bok swojego kolegi, pobiegł prędko za swoją siostrą. Kiedy Nocne Kocię próbował utrzymać swoją równowagę, szylkretowa kotka przebiegła obok niego, głośnio śmiejąc się z niego, co wyraźnie go rozdrażniło.
Kontynuując wyścig za dwójką rodzeństwa, Tęczowe Kocię wyraźnie widziała jak Błękitno - szary kocurek znacznie przybliżał się do Fioletowego Kocięcia. Wiedziała, że kulka zostanie im odebrana, jeżeli coś się nie stanie.
Po upływie dość dłużących się czterech bić serca niespodziewanie fioletowo - szara się zatrzymała oraz błyskawicznie odwróciła się, rzucając kulką w stronę swojej towarzyszki nad głową swojego brata. Tęczowe kocie ledwo co zdołała chwycić szczękami kulkę, ale szybko ją puściła na ziemię, by muc ja mieć przy sobie o wiele dłużej. Szybko zaczęła pędzić do jednej z dziur. Wtedy za mną pojawił się Nocne kocię, a za nim byli lekko popychając siebie nawzajem Oceaniczne Kocię oraz Fioletowe Kocię.
Szylkretka miała całą swoją uwagę skierowaną na utrzymaniu kulki przed nią, co było lekko trudne. Nie tylko dlatego, że kulka była trudna do kopania, ale też, dlatego że trochę przyklejała się przez żywice do futra kotki i je wyrywała. Szary kocurek za nią zaczął się do niej niebezpiecznie przybliżać, ale kotka bardzo jasno nie pozwalała mu się zbliżyć za blisko, kopiąc kurz z ziemi swoimi tylnymi nogami na niego.
Na szczęście koteczka szybko znalazła się mniej więcej dwa ogony od jednej z dziób, więc niespodziewanie się zatrzymała oraz chwyciła kulkę swoimi zębami. Nocne kocie widząc to, jeszcze bardziej przyspieszył, ale kiedy znalazł się przy Tęczowym Kocięciu, wreszcie rzuciła ona kulką do dziury. Oczywiście starał się przez krótką chwilę zablokować ścieżkę lotu kulki, ale był zbyt wolny. Zabawka wylądowała perfekcyjnie w środku dołka, nawet nie odbijając się za bardzo.
Widząc to, Tęczowe Kocię zaczęła skakać z ekscytacji oraz cicho piszczeć. Właśnie wygrała swoją pierwszą rozgrywkę!
Dwójka rodzeństwa za nami oczywiście też się zatrzymała. Fioletowe Kocie była uradowana, a Oceaniczne Kocię był lekko zirytowany. Nocne Kocię z drugiej strony wydawał się dość wkurzony. Pewnie nie spodziewałem się, że zostanie pokonany przez o wiele młodszą kotkę jak Tęczowe Kocię. Praktycznie wyglądał, jakby chciał się rzucić na nią pazurami, jednak nagle jego mimika się zmieniła.
Zamiast obniżonych kłów na jego pysku pojawił się szyderczy uśmieszek. Szybko też zaczął się głośno śmiać.
-- A ty czemu taki zadowolony? -- Zapytała się podejrzanie Fioletowe Kocie, zauważając jego dziwne zachowanie.
Słysząc pytanie jej towarzyszki, Tęczowa od razu zaprzestała swoje celebrowanie tej krótkiej "wygranej" oraz zaczęła obserwować wcześniej wspomnianego kocurka.
-- Ponieważ wy idiotki trafiłyście do swojej dziury! -- Nagle wybuchnąć wysokim śmiechem, za co Tęczowe Kocię oraz Fioletowe Kocię były szokowane.
-- Przepraszam bardzo, ale co? Przecież ty wcześniej miałeś tą dziurę! -- Krzyknęła nagle na niego Fioletowe kocię trochę rozzłoszczona.
-- ale przecież zmieniliśmy drużyny -- Zaczął tłumaczyć -- Co znaczy, że zmieniły się też dziury! Ta jest wasza.
Oceaniczne Kocię słysząc to te, zaczął się śmiać, co niezmiernie rozdrażniło szylkretkę.
-- Co? Przecież nawet tego nie ustaliśmy! -- Dołączyła do ich rozmowy Tęczowe Kocię oburzona.
-- Mieliście czas przed rozgrywką, ale go zmarnowaliście -- Odpowiedział dumny z siebie Nocne Kocię, posyłając Oceanicznemu Kocięciu swojego rodzaju dumne spojrzenie, na co kociak się strasznie rozpromienił.
-- Ale... ale to nie ter! -- Krzyknęła sfrustrowana szylkretka.
Na jej słowa Nocne Kocie się roześmiał, a zaraz za nim był Oceaniczne Kocię. Wyraźnie teraz nabijali się z dwójki kotek. Tęczowe kocie naprawdę walczyła ze swoją, by się nie rozpłakać w tamtej chwili. Najwyraźniej nie była aż taka twarda, na jaką wcześniej się zapierała. Zauważając to, jej koleżanka podeszła bliżej szarego kocura.
-- Nocne Kocie! Przestań! -- Warknęła wyraźnie wkurzona Fioletowe Kocię, waląc ogonem o ziemię. Szylkretka była lekko wdzięczna, że ona się za nią postawiła, ale i tak to nie zmusiło dwójki kocurków do zaprzestania ich śmiechu. W końcu Fioletowe Kocię jeszcze raz się odezwała -- Pójdę za chwilę po mamę, tatę oraz Lamparcią Duszę!
Słysząc jej groźbę, Oceaniczne Kocię od razu się uciszył, wyraźnie mając strach w jego oczach. Rodzice dwójki rodzeństwa, Hiacyntowy Pyłek i Fretkowy Kieł byli strasznie surowi. Jeżeli ich kociaki coś złego zrobią, a oni o tym usłyszą, kara będzie bardzo sroga. Kiedy więc usłyszą, że ich syn przyłącza się do dręczenia jego siostry i młodszej koleżanki na pewno nie będą szczęśliwi. Nawet jeżeli tą koleżanką była Tęczowe Kocię.
-- Dobra, dobra przepraszamy! -- Mrukną, od razu próbując nie wyglądać na spanikowanego -- Co nie Nocne Kocię?
Słysząc go, kocur od razu zaprzestał wyśmiewać kotki oraz spojrzał na niego, jakby mówiąc "Poważnie?". Jednak będąc pod wagą wzroku Oceanicznego Kocięcia, który wręcz krzyczał, żeby się zgodził, w końcu Nocne kocie westchną przeciągle, pokazując, że się ułamał.
-- Niech będzie! -- W końcu coś z siebie wydukał, będąc lekko zirytowany. Później mrukną ironicznym tonem oraz przewrócił oczami -- "PrZePrAsZam"... i... i te punkty będą wasze... -- Dodał, wciąż nie umiejąc unieść ciężaru wzroku jego kolegi, jednak od razu spoważniał, zrównując się z Fioletowym Kocięciem -- Jednak już wam nie odpuszczę...
Z tym Nocne Kocie szybko zaczął biec po kulkę, wskazując, że kolejna runda się zaczęła. Tęczowe kocie oraz dwójka rodzeństwa po chwili stania tam zdezorientowana, w końcu rzuciła się za nim. Jednak on już zabrał z dziury ich zabawkę oraz najwyraźniej zamierzał oddalić się trochę by dostać więcej punktów. Korzystając z tego, że Nocne Kocie się zatrzymałby złapać kulkę, szylkretowa kotka szybko go dogoniła, ale niestety jak tylko była na wyciągnięcie łapy od niego kocur kopnął ją prosto w pysk swoją tylną nogą. Młoda kotka oczywiście wydała z siebie głośni pisk bólu. Był on wystarczająco wysoki, że każdy w obozie mógł go usłyszeć, w tym jej matka, jednak jedyny kto się tym zainteresował była Fioletowe Kocię, która od razu się obok niej zatrzymała. Nikt inny nie wyszedł z legowiska, zaprzestał jedzenia zwierzyny na dworze lub w ogóle zwrócił bawiącym się jakąkolwiek uwagę. Tak jakby nikt inny oprócz dopiero co poznanej starszej fioletowo - ciemnoszarej kotki nie interesował się dobrem Tęczowego Kocięcia, ale ona nie zwróciła temu jakieś dużej uwagi. Była w tej chwili za bardzo przejęta bólem nosa, by to zauważyć.
-- Wszystko dobrze? -- Do jej uszów dotarło zmartwione mruknięcie Fioletowego Kocięcia.
Szylkretka skierowała swoje bladozłote oczy w jej kierunku, mając je lekko zaszklone.
-- T... tak... -- Wydukała lekko trzęsącym się głosem -- Po prostu...-
Nie dokończyła, gdyż poczuła, jak coś niespodziewanie odbija się od niej. Lekko przestraszona spojrzała tam i ujrzała, jak odbijając się od jej futra, w kierunku dziury leci kulka. Była przez chwilkę zdezorientowana co się działo, ale nie trawo to długo, gdyż szybko dosłyszała śmiech dwójki kocurków.
-- Co... Co to miało być!? -- Krzyknęła Fioletowe Kocię nich wkurzona.
-- No co? Przecież nie ma zasady, że nie można kogoś popchnąć -- Miaukną do niej wyraźnie strasznie zadowolony z siebie Nocne Kocię -- Co nie Oceaniczne Kocię?
Błękitno - szary kocurek od razu zaczął potakiwać swoją głową jak jakaś marionetka kontrolowana przez szarego kocura.
-- Co? Przecież za nim Tęczowe Kocię dołączyła-
-- Fioletowe Kocię przestań -- Przerwała swojej koleżance szylkretka, jakoś odrzucając od siebie chęć płaczu -- Nie musisz mnie bronić, poradzę sobie.
Fioletowo - ciemnoszara spojrzała na swoją koleżkę szokowana, najwyraźniej nie spodziewała się takiej reakcji od młodszej od niej kotki.
-- Ale oni robią to specjalnie! Oni cię wyśmiewają -- Wytłumaczyła, mając nadzieję, że Tęczowe Kocię w końcu zrozumie, w jakiej sytuacji się znalazła.
-- I? Mogę znieść lekkie dokuczanie -- Prychnęła trochę oburzona, że Fioletowe Kocię mogą zasugerować, że była ona aż tak miękka -- Nie musicie zmieniać zasad specjalnie dla mnie.
-- Ale my mieliśmy wcześniej zasadę-
-- Słyszałaś ją Fioletowe Kocię, nie musimy zmieniać zasad -- Miaukną z wyśmiewczym, uśmiechem na pysku.
Nie będąc kolejny raz dopuszczona do dokończenia jej wypowiedzi, starsza kotka syknęła sfrustrowana, jednak już nie próbowała się odezwać. Najpewniej myślała, że nikt i tak jej nie posłucha.
Właśnie tak zaczęła się kolejna runda. Jednak kocurki widząc, że młoda kotka pozwalała na popychanie siebie, z chęcią to wykorzystywali. Nie ważne co robiła, zawsze po kilku biciach serca od rozpoczęcia rundy, szylkretka lądowała na ziemię, będąc popchnięta przez któregoś z kocurków. Od czasu do czasu nawet przez to na jej skórze zaczęły się pojawiać siniaki. Było to niesprawiedliwe, gdyż młoda kotka nie miała jak odegrać się im, była za mała i lekka, by muc pożądanie ich popchnąć. Przez to ta dwójka praktycznie za każdym razem wygrywała, jedynie od czasu do czasu Fioletowe Kocię zdołała jakoś odebrać kulkę Nocnemu Kocięciu lub Oceanicznemu Kocięciu.
Tęczowe Kocię z czasem zaczęła czuć rosnącą frustrację. Czuła się bezsilna, że to, co robiła dwójka kocurów, było nie fer. Przez to, że była młoda, kotka powoli traciła nad sobą kontrolę i chciała tam po prostu się rozpłakać.
Dwójka kocurków właśnie świętowała swoją kolejną wygraną, jak szylkretka leżała na ziemi będąc parę chwil temu popchnięta. Robiła cokolwiek by się nie rozpłakać, jednak słysząc podekscytowane piski jej przeciwników, nie mogła dłużej się powstrzymywać.
Cicho wypuściła z oczów pierwsze łzy, próbując robić przy tym jak najmniej dźwięków, by oni tego nie zauważyli. Kilka chwil leżała tak spięta próbując powstrzymać, jak najbardziej potrafił, przypływ łez jednak to nie działało.
Po paru biciach serca do Tęczowego Kocięcia podeszła Fioletowe Kocie zmartwiona. Jak była blisko, to praktycznie od razu zauważyła, że młodsza płacze. Było to dość dziwaczne, bo nikt inny nie zauważał płaczu szylkretki, a szczególnie gdy go specjalnie kryła.
-- Hej Tęczowe Kocię spokojnie -- Mruknęła melodyjnie, układając się obok szylkretki oraz przykrywając ją swoim ogonem na uspokojenie -- Nie marnuj swoich łez na tych dupków. Co ty na to ze...-
-- HA! Ona Płacze! -- Niespodziewanie krzykną Nocne Kocię w stronę dwójki kotek -- Nie umiemy się pogodzić z przegraną, co?
Dwójka kocurów wybuchnąć śmiechem, co jedynie przygnębiło szylkretke jeszcze bardziej. Fioletowe Kocię najwyraźniej nie umiejąc już tego znieść, najeżyła się oraz od razu wstała na proste nogi. W jej złotych oczach błyszczał gniew.
-- Nie dokuczajcie jej! -- Krzyknęła łamanym głosem. Jej głos po prostu nie radził sobie z wysokimi dźwiękami.
-- Dlaczego nie możemy? I tak nie jest tutaj po coś! -- Prychną z uśmieszkiem Nocne Kocię, już nie ukrywając jego zamiarów -- Przecież jest ona więźniem! Abominacją! Nie należy się jej żaden szacunek. Tak przecież mówił Blada Gwiazda.
Jak tylko skończył mówić, wszystko dookoła zamilkło. Jakby właśnie wypowiedział coś zakazanego.
Tęczowe Kocię na chwilkę przestała swój płacz oraz w szoku wpatrywała się w starszego "kolegę". Była szokowana.
W jej uszach zaczęła się odbijać to, jak ja nazwał.
Więzień... abominacja....
Nie... nie... to nie może być... Ona...? To wytłumaczyłoby...
Po chwili szok miną a młodej kotki uczucia zaczęły ściskać płuca oraz serce. Miała wrażenie, że zaraz się tu udusi.
Praktycznie od razu się głośno rozpłakała, przerywając w końcu ciszę wokoło. Nie czekając na żaden dodatkowy komentarz, że strony Nocnego Kocięcia, młoda wstała oraz zaczęła biec w stronę swojego legowiska... lub raczej do legowiska więźniów.
Słyszała, jak za nią krzyczy zmartwiona Fioletowe Kocię, ale się nie zatrzymała. Chciała się schować, zniknąć, tak by móc na osobności się uspokoić. Niestety jedynym miejscem, gdzie mogła to zrobić, było jej własne legowisko, gdzie obok przebywała Zamrożony Błysk.
Na szczęście, gdy wbiegła do środka, szara kotka była pogrążona w głębokim śnie. Tęczowe Kocię zatrzymała się przy ścianie oraz zabrałam kilka dużych wdechów, by przez przypadek nie zbudzić jej matkę. Kiedy jako tako się uspokoiła, chciała się położyć na swoim własnym posłaniu, jednak zatrzymało ją wzrastające krzyki z zewnątrz. Na początku nie rozpoznała ich, ale w krotce zrozumiała do kogo należą.
-- Od zawsze wiedziałam, że byłeś okropny, ale że aż tak!? -- Ten głos należał do Fioletowego Kocięcia, która warczała pełna gniewu -- Ona ma niecałe trzy księżyce!
-- Trzeba pokazać jej, gdzie jest jej miejsce! -- Odpowiedział fioletowo - ciemnoszarej Nocne Kocię jakby był oburzony złością jego koleżanki -- By nie zapomniała, że jest tutaj na łasce Bladej Gwiazdy.
-- A czy my wiemy, dlaczego tak jest? -- Syknęła, nie uginając się -- Wiemy tylko tyle że jest więźniem oraz że Blada Gwiazda jej nie lubi a... -- Zmilkła na chwile rozglądając się wokoło by sprawdzić, czy ktoś nie przygląda się ich kłótni. To, co miała powiedzieć, mogło przyprowadzić jej wiele kłopotów. Kiedy skończyła, kontynuowała swoją wypowiedź, tylko że z przyciszonym głosem -- ...a każdy z nas wie, że on to już powoli wariuje. Pamiętasz historię Brzozowej Gwiazdy i tego, jak traktowała kociaki Ćmiej Gwiazdy? Nie zdziwiłabym się, gdyby było podobnie w tej sytuacji.
-- No i co z tego? Jeżeli Blada Gwiazda nazywa ją abominacją, to ona jest abominacją! -- Mrukną, kompletnie ignorując zmartwienia Fioletowego Kocięcia -- Słowo przywódcy jest prawem!
-- Ale to jest przedawniona zasada!
Kłótnia tej dwójki wydawała się nie przestawać. Z każdym biciem serca wydawała się przybierać przy glosie, co tylko jeszcze bardziej przygnębiało Tęczowe Kocię. Cieszyła się, że miała przynajmniej Fioletowe Kocie po swojej stronie, ale wciąż słowa wypowiadane przez Nocne Kocię strasznie bolały.
Niespodziewanie na raz ta dwójka zamilkła. Cisza po usłyszeniu ich kłótni była dziwna dla Tęczowego Kocięcia, ale szybko została ona przerwana przez jakiś syk.
-- Przestańcie krzyczeć! -- Powiedziała jakiś kocur, którego z początku szylkretka nie rozpoznała -- Obudzicie zaraz Pszczeli Ul z jej kociakami!
Nie za bardzo znała właściciela głosu, ale wiedziała, że był on jednym z trzech karmicielek, jakie posiadali w klanie oraz jakoś był spokrewniony z Hiacyntowym Pyłkiem. Nie często wychodził ze żłobka, ponieważ bardzo często był wyśmiewany za swój wybór roli. Musiał naprawdę mocno się podirytować tym całym zamieszaniem, by wyjść.
-- Bo Górzysta Wodo, Nocne Kocie nie może zrozumieć, że dręczenie młodszych od niego kociaków jest złe! -- Prychnęła lekko łamliwe Fioletowe Kocię, gdyż jej struny głosowe pewnie były zmęczone wcześniejszym podniesionym głosem.
-- Wcale, że nie! Dziś jedynie komu przeszkadzałem, była ta mała abominacja, o której ciągle mówił nam Blada Gwiazda -- Warkną szary kocurek na obronę.
Tęczowe Kocię słysząc, jak fatalnie się on wytłumaczył, miała malutką nadzieję, że dorosły wstawi się za nią. Dlatego też wstała na chwiejnych nogi oraz się wychyliła z jaskini.
W tym samym miejscu, gdzie ich zostawiła, pomiędzy Fioletowym Kocięciem a Nocnym Kocięciem stał z podirytowana miną Górzysta Woda, jasnoszary z błękitno - szarymi pręgami kocur o morskich oczach. Na jego grzbiecie widniały parę blizn, które dostał najpewniej podczas obrony żłobka lub od wyśmiewających się z niego innych wojowników ich klanu.
Niedaleko nich stał Zamrożony w strachu Oceaniczne Kocię, który najpewniej obawiał się, że też dostanie karę z Nocnym Kocięciem.
Po paru chwilach namyślenia się, w końcu Górzysta Woda na nowo się odezwał.
-- Dlaczego w ogóle z tego powodu była kłótnia? Przecież Nocne Kocię ma rację -- Powiedział, skutkując śmiech, że strony wcześniej wymienionego kocura. Fioletowe Kocię słysząc to, kompletnie się zbulwersowała, jednak nie zdołała cokolwiek skomentować, bo karmiciel kontynuował swoją wypowiedź -- Fioletowe Kocię, to jak się zachowujesz, jest kompletnie niepoprawne. Powinnaś się wstydzić, że w ogóle zdecydowałaś zadawać się z tamtą abominacją.
Z tym nadzieją, że może to tylko niektóre koty w jej klanie źle o niej myślą została zgaszona do końca. Łzy znów zawitały w kącikach jej oczów, ale nie płakała. Po prostu tam stała zamrożona w miejscu obserwując sytuację. Było to trochę spowodowane przez strach, ale głównym powodem było zmartwienie, co takiego może stać się z jej starszą koleżanką.
Fioletowe Kocię przez kilka początkowych chwil stała tam nie umiejąc wydusić z siebie czegokolwiek. Po chwili jednak się otrząsnęła, wyraźnie gotową na kłótnie z Górzysta Wodą.
-- Ale skąd pewność...
Za nim mogła dokończyć tę wypowiedź, niespodziewanie karmiciel zamachną się w głowę koteczki swoją łapą. Ona przez moc uderzenie ledwo co trzymała się na swoich kościstych łapach. Tęczowe Kocię odskoczyła lekko, kiedy to ujrzała.
-- Nie pyskuj mi tu! -- Warkną, patrząc na nią spode łba karcąco oraz zaczął potrząsać swoją głową na dezaprobatę -- Naprawdę myślałem, że Hiacyntowy Pyłek wychowała cię na porządną kotkę. Za to wszystko dostajesz karę. Nie możesz wychodzić ze żłobka przez najbliższe kilka dni.
Mając sama zaszklone łzy, Fioletowe Kocię przez pierwsze parę chwil po prostu tam stała pełna szoku. Nie spodziewała się pewnie, żeby ktoś podniósł na nią łapę. W chwili kiedy wreszcie się otrząsnęła, od razu lekko się rozpłakała oraz odbiegła w kierunku żłobka. Za nią po paru chwilach zaczął dreptać Górzysta Woda, Nocne Kocię oraz Oceaniczne Kocię. Ten ostatni miał wymalowane zmartwienie o swoją siostrę na pysku oraz strach w oczach przed karmicielem.
Tęczowe kocie od razu po tym wycofała się znów w głąb legowiska więźniów przestraszona na swoje posłanie. Miała lekkie problemy ze złapaniem odpowiedniego oddechu, ale szybko zdołała zabrać nad tym kontrolę. Położyła się oraz skierowała swój wzrok na przednie łapy, próbując zrobić z tej całej sytuacji jakiś sens.
Czy... Czy to, co stało się z Fioletowym Kocięciem, było jej winą? Spytała sama siebie w myślach, ale nie umiała podać odpowiedzi.
Wciąż w sumie nie dopuszczała do siebie myśli, że przez ten cały czas nie należała do Klanu Ćmy a była ich więźniem wraz z Zamrożonym Błyskiem. Było po prostu to coś, czego nigdy by nie przypuszczała.
Dlaczego tak więc było? Co takiego zrobiła jej rodzina, by na to zasłużyć? Co ma w planach Klan Ćmy z nią oraz Zamrożonym Błyskiem?
Mogła zadawać sobie takie pytania jeszcze długo, ale kiedy silne emocje w ciele koteczki lekko spadły poczuła ona okropna senność. Nie za bardzo z tym walcząc, po prostu opuściła na mech swoją głowę oraz od razu zasnęła.
_/\_/\_/\_/\_
W KOŃCU, ŻEM TO SKOŃCZYŁA
To coś ma 5000+ słów 😭
(Od razu powiem, żebyście nie spodziewali się, że przyszłe rozdziały będą takie długie)
Also jak mogliście zauważyć, ten rozdział jest z innej perspektywy niż zazwyczaj. Po prostu chwiałam poeksperymentować z moim stylem pisarskim. Ogólnie możliwie, że powrócę do pierwszej osoby, ale tylko dlatego bo o wiele łatwiej mi się tak piszę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro