Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Lekko przestraszona Tęczowe Kocię otworzyła szybko swoje oczy, ale ujrzała jedynie ścianę jej legowiska. Zdezorientowana, ale i też zmęczona podniosła swoją głowę oraz się rozejrzała. Wszystko było jak zawsze na swoim miejscu. Jedynie jej matka była dziwnie przy szczelinie, myjąc się oraz od czasu do czasu zaglądając na zewnątrz. Przez złote promienie słońca, jakie wpadały do środka, szylkretka odgadła, że było jeszcze wcześnie i to bardzo.

Zdziwiła się ona lekko, gdy to zauważyła. Zazwyczaj spala chwilę po świcie. Dlaczego obudziła się tak wcześnie? Zapytała się, jednak uświadomiła sobie, że sen wyleciał jej z głowy. Jedyne co pamiętała to, że czuła na początku satysfakcję a później strach oraz to, że pod koniec zastanawiała się nad jakąś decyzją... ale co dokładnie to było, to niestety nie wróciło już do niej. Jednak mimo tego koteczka się tym nie przejęła. Pewnie miała kolejny nieważny i bezsensowny sen, tak samo, jak ma prawie co noc. Jej wczesna pobudka była pewnie dlatego, że ostatnio jakoś coraz więcej wyspana była i po prostu jej ciało zdecydowało, że nie potrzebuje więcej snu.

Od tamtego momentu, kiedy była świadkiem morderstwa Milczącej Łapy, jej życie się jako tako polepszyło. Jej matka była dla niej milsza. Nocna Łapa, jako iż był poważnie ranny, nawet jeśli był w stanie to zrobić, to nie mógł wychodzić z legowiska medyka, więc jak na razie jej odpuścił. Oceaniczna Łapa nie mając swojego przyjaciela przy sobie, też zaprzestal dreczenie szylkretki. Nawet czasem kątem oka zauważała, jak szedł on w jej stronę, wyraźnie chcąc o czymś porozmawiać, ale za każdym razem się w ostatniej chwili rozmyślał. Nie wiedziała, o co mu chodziło, ale chciała, żeby tak to zostało. Już raz dała się wkręcić w jego "żart" nie chciała więcej. Do tego wszystkiego wojownicy przestali pokazywać ich nienawiść do szylkretki i po prostu ją ignorowali. Chyba albo się im to po prostu znudziło, albo przyzwyczaili się oni do tego, że Tęczowe Kocię była teraz permanentnym dodatkiem w Klanie Ćmy. Może nawet i oba były prawdą? Tak czy siak, ważne, że przestali.

-- Córeczko widzę, że wstałaś -- Nagle skomentowała, Zamrożony Błysk zauważając, że jej kociak się w końcu obudził.

Szylkretka odwróciła się ku niej. Przypatrywała się Tęczowemu Kocięciowi uważnie z dziwnie ciepłym uśmiechem na pysku. Lekko drgnęła, zauważając go. Ona zazwyczaj się tak nie uśmiechała, co się dziś takiego cudownego działo, że była ona w strasznie do dobrym humorze?

-- Dzień dobry... -- Odpowiedziała niewinnie jej, ziewając lekko z nerwów. Widząc jednak, jak jej matką nie odpowiada i dalej się na nią patrzy radośnie oraz tajemniczo kontynuowała -- Czy... czy coś się dziś dzieje?

-- Oh. Hmm... Tak, ale dowiesz się o szczegóły... tak naprawdę to za chwilkę -- Mruknęła jasnoszara w kierunku niej jakby wybudzona z jakiegoś transu i skierowała swoje oczy z powrotem na coś, co było na zewnątrz.

Słysząc jej odpowiedź, lekko zdziwiła szylkretkę. Co takiego miało się zadziać za chwilę, czego nie wiedziała? I do tego przyprawiało jej matkę o taki dobry humor? Spytała się zdezorientowana. Niestety nic nie przyszło jej do głowy. Nikt nic nie mówił w ostatnim czasie... nikt nie wydawał się czymś podekscytowany... nawet nie było teraz jakiegoś poruszenia, co mogło jej podpowiedzieć... nic. Chyba niestety musi poczekać, by się dowiedzieć. Uświadomiła sobie niezadowolona, ale postanowiła nie narzekać ani nie naciskać na Zamrożony Błysk na odpowiedź. Po prostu nie chciała niszczyć jej humorku, przez który była dla niej o wiele lepsza niż zazwyczaj.

Jak tak sobie czekała niespodziewanie z zewnątrz wydobył się charakterystyczny krzyk.

-- Wszystkie koty mogące i umiejące samotnie poruszać się w ciemnościach niech zbiorą się na zebranie klanu! -- Był to oczywiście Blada Gwiazda, który wzywał wszystkich z Klanu Ćmy, który mogli na zebranie klanu.

Tęczowe Kocię tak jak zawsze nie zareagowała na te nawoływania, przecież za każdym razem nie mogła uczestniczyć w zebraniach, dlaczego teraz miało być inaczej? Jednak chyba właśnie miało, ponieważ Zamrożony Błysk niespodziewanie wstała. Szylkretka spojrzała na nią zdezorientowana.

-- Gdzie idziesz? -- Zapytała się jak jej matką podeszła do szczeliny.

-- Nie tylko ja. Chodź -- Mruknęła Zamrożony Błysk, wychodząc na zewnątrz.

Słysząc ją, Tęczowe Kocię niepewnie wstała ze swojego posłania oraz podreptała niepewnie za nią. Zazwyczaj jej matka nienawidziła, kiedy klan się zbierał pod Grubym Dębem i wolała siedzieć w ich legowisku...

Kiedy koteczka wyszła na zewnątrz, zauważyła, że już prawie cały klan się zebrał. Pod drzewem, na którym przemawiał Blada Gwiazda, ustawili się na swoje miejsca Trawiasty Szron, Jastrzębi Obserwator oraz Zielona Łata, jednak nigdzie nie było widać Rdzawej Plamy. Szylkretka ostatnio słyszała, że jej zdrowie się ostatnio pogorszyło i ciemnorudy Medyk zmusił ją do zostania w legowisku. Czemu ta ropucha nie chciała przejść do starszyzny? Aż tak nie lubi swojej siostry, że prędzej chce się zapracować na śmierć niż dzielić z nią legowisko?

Przechodząc dalej, pomiędzy zebranymi bladozłote ślepia dostrzegły charakterystyczne futerka Fioletowej Łapy oraz Oceanicznej Łapy wraz z ich mentorkami, które mruczała coś do siebie nawzajem. Fioletowo - ciemnoszara była blisko Stokrotkowego Pyłku i była oplatała wokół ciasno jasnoszarym ogonem. Wojowniczka wyglądała o wiele lepiej od ostatniego razu, ale niepokojąco niektóre jej żebra były widoczne. Nitkowe Futro, choć starała się to ukryć, od czasu do czasu zaglądała na swojego błękitno - szarego ucznia. Chyba nie ufała mu, że będzie zachowywać się stosownie.

Niczego innego nie zauważyła, gdyż ujrzała, jak jej matka, zamiast kierować się do ściany obozu, tam, gdzie zazwyczaj siedziały, dreptała ona w stronę właśnie Grubego Dębu. Lekki strach oraz zdenerwowanie szybko zrodziło się w sercu Tęczowego Kocięcia. Co się dzieje? Spytała się w głowie, zmuszając się, by iść za Zamrożonym Błyskiem.

Kiedy były tak lis od zebranych, wojownicy, którzy siedzieli na końcu, wreszcie zauważyli ich. Niektórzy położyli po sobie swoje uszy, paru się najeżyło, a ostatni od razu się odsunęli, nie chcąc być mniej niż ogon od nich. Jednak jasnoszara kocica nie zatrzymała się na krańcu, tylko jeszcze bardziej zaczęła wchodzić w nich. Jak tylko to wojownicy zrozumieli, to od razu odsunęli się z ich drogi, robiąc im mały tunel do samego Grubego Dębu. Serce jej córki niekontrolowanie zaczęło bić mocno, jak całkowicie weszła do zebranych. Jej szylkretowe futro było wręcz w płomieniach, kiedy członkowie Klanu Ćmy mieli w nich wbite swoje pełne nienawiści i wrogości spojrzenie. Ona sama miała swoje ślepia skierowane na ziemię, bojąc się, że przez przypadek spojrzy któremuś z nich w oczy. Gdyby mogła to, by podwinęła swój ogon pod siebie oraz uciekła do jaskini Więźniów, jednak nie mogla tego zrobić. Tak by się uśmierzyła i pokazała, że jest tchórzem. Nie mogla ona pokazywać swoich słabości. Musiała być silna i przeżyć to, co miało się stać za chwilę.

Zamrożony Błysk zaprowadziła swoją córkę aż na sam początek zebranych. Tylko kiedy wreszcie podniosła ona swój wzrok to kiedy wreszcie one usiadły. Każdy wojownik odsunął się oczywiście od nich tak z ogon oraz zaczął ignorować, co pozwoliło szylkretce, by lekko odetchnąć. Myślała, że ją zaraz zabiją ich wzrokami. Chcąc zbadać otoczenie, koteczka rozejrzała się jeszcze raz po zebranych, prosząc, by nie spotkała spojrzeniem któregoś z kotów, którzy ją nie lubią. Zebrani zrobili półokrąg przed Grubym Dębem. Początkowo nie za dużo kotów rozpoznała, które znajdowały się w pierwszym rzędzie. Byli to po prostu wojownicy, którzy nigdy czymś nie wykazali się czymś charakterystycznym, by mogla ich zapamiętać.

Przystanęła jednak ona wzrok na pewnej czwórce. Byli to Milcząca Łapa, Waleczna Przysięga, Brzęczący Komar oraz Jaskółczy Lot. Oni radośnie rozmawiali sobie o czymś. Dwie kotki były ciasno przytulone do siebie, z czego wyraźnie była zadowolona czarno biała uczennica. Gdyby nie fakt, że była tego świadkiem nie przypuszczałaby Tęczowe Kocię, że zabiła ona jej brata niecały księżyc wcześniej. Jak tak na nią patrzyła, niespodziewanie błękitne ślepia Milczącej Łapy spotkały te od szylkretki. Jakby porażona od razu starsza odsunęła swój wzrok, w którym od razu zawitało przerażenie i zdenerwowanie. Ona wiedziała, że młodsza była świadkiem jej morderstwa oraz pewnie bała się, że wyjawi ona prawdę całemu klanowi. Co oczywiście koteczka nie planowała zrobić. To mogło zniszczyć plany jej matki.

Nie mogąc torturować ją dłużej wzrokiem, skierowała ona swoje oczy dalej ,jednak znów napotkała znajome pyski. W zgromadzonych była lekka dziura, przez którą szylkretka mogła ujrzeć jedną ze ścian obozu, gdzie znajdowało się legowisko starszych. Pod nim Byli oczywiście Grzybowe Pęknięcie, Czerwony Wiatr i Ziarnisty Pył z trujką Opiekunów - Górzystą Wodą, Lamparcią Duszę oraz Różowym Kwiatem. Szylkretowa wiedziała, że gadali o niej, bo zaglądali w jej stronę oraz się z czegoś śmiali. Tęczowe Kocię przewróciła na to swoimi ślepiami lekko podirytowana. Oprócz Bladej Gwiazdy byli oni jej znienawidzonymi kotami.

Jedynie Ziarnisty Pył nie przyłączyły się do ich "rozmowy". Można nawet powiedzieć, że nie była ona myślami w obozie. Po śmierci jej ukochanego synka kompletnie się ona załamała. Ledwo co jadła, piła i spala. Po tym, jak patrol przyniósł na drugi dzień ciało Wybranej Łapy, wyła tak mocno i długo, że sztlkretka miała wrażenie, że odpadną jej uszy przez to. Do tego nie chciała zostawić ciała swojego syna aż do wysokiego słońca, gdzie inny zmusili ją, by poszła go zakopać. Mimo tego zasłużyła sobie na to cierpienie, zwłaszcza po tym, jak zachowywała się po śmierci Wielkiego Serca i jak ją traktowała. Tęczowe Kocię miała nadzieję, że będzie się torturować jeszcze długimi księżycami.

-- Czy wszyscy się już zebrali? -- Jej uwagę zwróciło charakterystyczne chrapliwy miauknięcie z góry.

Nie musiała się zastanawiać, żeby wiedzieć, że był to Blada Gwiazda. Lekko z większym strachem wyprostowała się oraz spojrzała na górę. Czuła się lekko dziwnie, będąc tam. Kościsty kocur położył się wygodnie na najniższej gałęzi i spoglądał z góry zimno na zebranych. Po chwili ciszy przywódca Kontynuował.

-- Pewnie większość z was nie wie czemu, was tu zwołałem -- Zaczął, ziewając przy tym -- Ogólnie to postanowiłem dziś przeprowadzić kilka ceremonii... Gdzie do paru zostałem... "przekonany".

Tutaj zatrzymał się na chwilę i wbił po części wrogie spojrzenie w któregoś z zebranych kotów. Gdy Tęczowe Kocię powędrowała za nim, zdziwiona ujrzała Skrystalizowanego Motyla. Siedziała ona dumnie kilka ogonów za nią oraz bez strachu odwzajemniczyła wzrok swojego syna.

Czyli mają być dziś jakieś ceremonie... ten fakt jeszcze bardziej zamieszał w głowie szylkretki. Jej matką jeszcze bardziej nie lubi tych rzeczy. Jednak... wcześniej ona ujrzała to, jak podekscytowana była Milcząca Łapa... Może jedną z tych ceremonii będzie od niej? W sumie miało się to i tak odbyć w tym księżycu więc jest to możliwe. Zamrożony Błysk widzi w niej przecież potencjał... więc dlaczego ich tu przyprowadziła? Mogła przecież dobrze patrzeć na nią z boku.

-- Dobrze wiec może najpierw mianuje tą na wojowniczkę... -- Zaczął nagle cicho srebrno - biały kocur tak, że tylko nieliczni go usłyszeli. Na szczęście późniejsze słowa powiedział o wiele głośniej -- Milcząca Łapo podejdź.

Czarna z białymi uszami i ogonem kotka podniosła się ze swojego miejsca oraz podeszła lekko do przodu. Choć wyraźnie się cieszyła, że w kocu została uczennicą, to Tęczowe Kocię zauważyła, jak jej niebieskie oczy zerkając ze strachem do tyłu na nią. Możliwe bała się ona, że młodsza wyjawi jej sekret właśnie na tym zebraniu. Bo przecież po co innego ona tu przyszła? Gdy wreszcie ona przystanęła, Blada Gwiazda wstał lekko ociężale oraz zeskoczył ze swojej gałęzi chwiejnie. Mimo że był od niej o wiele młodszy, to Rdzawa Plama wyglądała i miała się o wiele lepiej od niego.

-- A więc... Jak to szło... -- Chrząkną pod nosem Przywódca, przystając przed Milczącą Łapą. Stał tak kilka bić serca w ciszy, co na pewno stresowało czarną jeszcze bardziej. Na szczęście niedługo po tym zaczął -- Ja, Blada Gwiazda, przywódca Klanu Ćmy wzywam naszym walecznych przodków, by spojrzeli na tę uczennicę. Pracowała ciężko by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, więc polecam wam ją jako wojowniczkę. Milcząca Łapo, czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę własnego życia?

Jak tylko te słowa wypadły z paskudnego pyska Bladej Gwiazdy, uczennica otworzyła lekko swój i pokiwała swoją głowę energicznie. Ta interakcja na pewno zwiększyła w niej jej nerwy.

-- Zatem Milcząca Łapo, od tej chwili pomiędzy wszystkimi klanami będziesz znana jako... -- Tu się zaciągnąć na chwilę kocur co popchnęło czarną kotkę do pokazania jej strachu oraz nerwów. Na szczęście jednak Blada Gwiazda został sprowadzony do żywych z chrząknięciem jego najstarszej córki, Walecznej Przysięgi, której naprawdę nie spodobała się przerwa, jaką sobie zrobił. Zirytowany tym przewrócił swoje ślepia oraz westchną -- Nie wieże, że jej tak łatwo ulegam... -- Prawie nikt nie usłyszał od niego tego komentarza. Nie robiąc chwilę na oddech Kontynuował -- Zatem twoje pełne imię brzmi Zaciszona Pieśń. Klan Gwiazdy docenia twój spokój oraz determinację, a my wszyscy witamy cię jako pełnoprawna wojowniczką Klanu Ćmy.

Jak tylko skończył mówić, przez zebranych przeszedł krzyk nowego imienia kotki, oprócz oczywiście Zarnistego Pyłu, która na to wszystko patrzyła z pogardą. Zaciszona Pieśń słysząc jej nowe imie na początku była w szoku, ale prędko rozpłakała się ze szczęścia. Odeszła ona prędko na bok do Walecznej Przysięgi oraz wtuliła się w jej długie futro. Brzęczący Komar oraz Jastrzębi Lot Mruknęła cicho gratulacje w jej stronę. Tęczowe Kocię chciała się przyłączyć do nawoływania nowego imienia wojowniczki, jednak widząc, jak jej matką tego nie robi, to też się przystopowała.

Przywódca miał zamiar właśnie na nowo wejść na swoje miejsce na gałęzi, kiedy nieoczekiwanie nad inne głosy rozległ się krzyk Ziarnistego Pyłu.

-- A co z Wybraną Łapą!? On bardziej zasługuje na jakieś wojownicze imię!

Inni przyciszyli się oraz spojrzeli w jej stronę, jakby była wariatką. Przecież bez ciała ucznia nie mogą przeprowadzić ceremonii. Jednak chyba to nie cętki Zarnistemu Pyłu.

-- A no tak zapomniałem o tobie -- Prychnął kocur, przewracając ślepiami oraz się na nowo odwrócił, oraz kontynuował znudzony i szybko by mieć to już za sobą. Można nawet powiedzieć, że słowa ceremonii powiedział byle jak tylko by udobruchać starszą -- Więc... eee... Proszę naszych wojowniczych przodków... by wejrzeli na tego uczenia. Nauczył się kodeksu wojownika i... hmm... i oddał życie za swój klan.... Niech Klan Gwiazdy przyjmie jego jako wojowniczka... erm... Otrzymuje imię Wybrane Pióro. Za jego... Za jego mądrość oraz siłę.

I z tym prędko się przywódcą odwrócił oraz wdrapał na Gruby Dąb. Tylko niektóre koty i do tego niepewnie wykrzyczała "nowe imie" zmarłego ucznia. Tęczowe Kocię wątpiła, czy w ogóle ich przodkowie zaakceptują te ceremonie po tym, jak fatalnie została przeprowadzona. Nie dość ze imie totalnie do niego nie pasuje to jeszcze cechy, jakie wymienił, nie nalezą do Wybranej Łapy! Jednak... jeśli o tym pomyśleć to należało mu się. Postanowiła więc tego nie komentować i tylko spokojnie z lekkim uśmiechem spojrzała na górę, tam, gdzie zasiadał właśnie znów Blada Gwiazda. Ziarnisty Pył też z tego pośmiewiska nie była zadowolona. Można nawet powiedzieć, że była wciekła, z jakim brakiem szacunku posługiwał się klan do jej syna. Nielubianego ucznia przez jego arogancję i poczucie wyższości. Heh... troszkę nie mile jest, jak ktoś tak robi, co? Niestety nie mogła się ona jakkolwiek sprzeciwić, gdyż srebrno - biały w ledwo widoczne cętki kocur znów się odezwał.

-- Dobra, jeśli mamy to już za sobą... -- Mrukną, wyginając swój grzbiet oraz położył się znów na gałęzi. Gdy już wszyscy się uspokoili, rozejrzał się on po obozie i zebranych swoimi lodowato błękitnymi ślepiami. Wyglądał tak, jakby kogoś szukał. Nie minęła chwila, jak spojrzał on w kierunku szylkretki i Zamrożonego Błysku oraz na nich przystaną. Jak tylko to zauważyła, serce jej się zatrzymało. Na ich widok Blada Gwiazda wykrzywił pysk w obrzydzeniu, kładąc po sobie swoje uszy. Następne słowa wypowiedział z trudem -- Tęczowe Kocię wystąp na środek.

Jak tylko to wypowiedział, przez zebranych przeszedł pomruk szoku, ale też zaciekawienia. W samej szylkretce rozrósł się strach tego, co chciał od niej on i to na zebraniu klanu. Zjeżyła się ona lekko, ale nie chcąc rozgniewać go za bardzo, posłusznie wyszła na środek. Jej matką niewydawana się jakoś przejęta, co może oznaczało, że noc poważnego się nie stanie? Miała ona nadzieję. Kiedy już się zatrzymała na tym samym miejscu, co wcześniej Zaciszona Pieśń, czuła na sobie wzrok całego klanu, co ja jeszcze bardziej denerwowało. Gdy spojrzała w górę na Bladą Gwiazdę, skuliła się lekko, co chyba rozbawiło go, bo się drwiąco uśmiechną.

-- Kiedyś ten dzień musiał nadejść... -- Miaukną po chwili przyglądania się jej oraz westchną -- Choć naprawdę chce cię i twoją nędzną matkę wygnać z Klanu lub zabić, to niestety nie mogę... -- Tu się zatrzymał na chwilę i parskną, trzepiąc swoim ogonem -- Do tego w moim czasie jako żywy nie pozwolę, żeby ktoś z Klanu Brzozy mógł nami rządzić. Do tego te lisie serca odebrali nam kilku cennych wojowników, osłabiając nas. Potrzebujemy więcej wojowników, by pokonać te Wronie Karmy! Dlatego też ta abominacja dziś będzie przyjęta i zostanie oficjalną uczennicą klanu.

Jak tylko to powiedział, przez zebranych przeszedł jeszcze większe zdziwienie. Nawet Trawiasty Szron spojrzał na górę, próbując zrozumieć czy to, co mówił staruch, było prawdą. Za to Jastrzębi Obserwator i Zielona Łata wymienili się wzrokami, które szybko zmieniły się w radosne. W dali dało się usłyszeć szczęście piski Rudego Kocięcia oraz Drobnego Kocięcia.

Sama Tęczowe Kocię była w szoku oraz zapomniała o jej wcześniejszym strachu. Ona... Ona zostanie uczennicą... Ona zostanie uczennica i będzie mogła dalej się przyjaźnić z Fioletową Łapą, Drobnym Kocięciem oraz Rudym Kocięciem! Ekscytacją i szczęście, jaką czuła w tamtym momencie była nie do opisana. To dlatego Zamrożony Błysk była szczęśliwa! Ona wiedziała, że zostanie mianowana na ucznia dziś! Możliwe, że to Skrystalizowany Motyl popchała go do tej decyzji a groźby, czy po jemu "rozkazy", ze strony wrogiego klanu jedynie zmusiły go do tej decyzji. Na pewno beż tych zdarzeń on nigdy by nie mianował ją na uczennicę.

-- Dobra cisza -- Warkną Blada Gwiazda, żeby na nowo uciszyć wszystkich. Gdy wszyscy to zrobili, kontynuował -- przed samą ceremonią jednak chce żeby te abominacją przyrzekła mi swoją posłuszność oraz to, że nigdy nie zdradzi mnie, a jeśli to zrobi. To skończy przedwcześnie w Mrocznej Puszczy.

Słysząc tę jedyną podstawę, do dołączenia klanu, Tęczowe Kocię zawahała się lekko. Przecież miała być posłuszna tylko jej matce! Nie mogla tego komuś innemu też obiecać, a zwłaszcza jemu. Kotowi, którego na pewno najbardziej, że wszystkich nienawidziła Zamrożony Błysk. Do tego jakby obiecała i ją później złamała, miałby on prawo ją zabić. Jednak wtedy poczuła ona ostry wzrok jasnoszarej, który rozkazywał jej się zgodzić. Muszę jej zaufać. Na pewno to jest część jej planu... Nie dałaby ona mnie zabić, jeśli była taka opcja...

Niepewnie pokiwała ona swoją głową, na co Blada Gwiazda się uśmiechnął pogardliwie.

-- Cieszę się, że wybrałaś dobra decyzje abominacjo -- Parskną on głośno, podkreślając ostatnie słowo -- Zatem Tęczowe Kocię aż do momentu, kiedy może zostaniesz wojowniczką, będziesz nosiła imię Tęczowa Łapa. Jej mentorką zostanie Zamrożony Błysk, bo żaden normalny wojownik nie zasłużyłby mieć na wyszkolenie tę abominację. Za to więc Zamrożony Błysk tak jak jej córka na nowo będzie przyjęta do Klanu Ćmy. Ciebie też obowiązuję przysięga, jaka złożyła mi twoja abominacja, Zrozumiano?

Ta informacja jeszcze mocniej zszokowana klan. Jednak nikt nie był odważny na tyle by się odezwać i sprzeciwić decyzji, jaką podją przywódca.

-- Oczywiście Blada Gwiazdo -- Odpowiedziała mrocznie i tajemniczo na nowo przyjęta wojowniczka, podchodząc do córki i stykając się z nią swoimi nosami.

Ona za to słysząc to, jeszcze bardziej się ucieszyła. Jej matką była dobrą decyzją na mentorkę. Przynajmniej nie musi się martwić czy jej szkolenie będzie dobrze poprowadzone. Do tego Zamrożony Błysk na pewno nauczy ją o wiele więcej rzeczy w porównaniu do innych wojowników. Jednak wciąż komentarze, jakie mówił kocur, bolały ją trochę, to postanowiła ona je, jak na razie zignorować. Kiedyś na pewno będzie je żałować i to Tęczowa Łapa dopilnuję.

Blada Gwiazda jak tylko zauważył, jak kotki stykając się nosami, od razu zeskoczył ze swojej gałęzi oraz prędko skrył się w swojej śmierdzącej nory. Jak tylko znikną, niektóre koty z zebranych zaczęły krzyczeć tak, jak przy mianowaniu Zaciszonej Pieśni nowe imie Tęczowej Łapy. Było to niewiele, ale wciąż przyprawiało to o szczęście w szylkretowej kotce.

Wszyscy zebrani po chwili nie wiedząc co zrobić, zaczęli po prostu podchodzić do nowo mianowanej wojowniczki oraz cicho mruczeć do niej gratulacje. Po tym zebrani rozbili się na małe grupki tak, jak to zwykle bywa tylko, że o wiele bliżej Grubego Dębu.

Tęczowa Łapa była lekko smutna, że nikt do niej nie poszedł, ale wiedziała, gdyby ktoś to zrobił to jej matka, by go pogoniła.

-- Dobra, jeśli mamy ten cały cyrk za sobą... -- Prychnęła nagle Zamrożony Błysk. Jej córka spojrzała w jej stronę, nie rozumiejąc dziwnych słów, które mówi, ale też ciekawa, bo wiedziała, że chciała ona coś jej powiedzieć -- Ogólnie to jako kociak mogłam tolerować twoje małe poślizgnięcia i to, że "kolegowałaś" się z paroma bachorami stąd to jako uczennica oczekuje bezwzględnej posłuszności. Trzeba cię wyszkolić na wielkiego kota godnego krwi szkarłatu, a takie błachostki będą jedynie ci przeszkadzać w osiągnięciu tego.

Słysząc ją, Tęczowa Łapa położyła po sobie swoje uszy.

-- Ale... -- zaczęła ona, zapominając się, z kim rozmawiała.

Niespodziewanie Zamrożony Błysk chwyciła jej biały pysk swoimi pazurami.

-- Nie waz się kłócić ze mną! -- Warknęła cicho w twarz Tęczowej Łapy -- Myślałam, że jesteś mądrzejsza oraz posłuszniejszy...

-- Jestem! Jestem! -- Pisnęła lekko szylkretowa, strosząc się ze strachu, że jej matka ją podrapie -- Przepraszam! Będą już o wiele posłuszniejsza!

To, w jakim humorku była wcześniej Zamrożony Błysk chyba polepszyła sytuację, w jakiej była Tęczowa Łapa, ponieważ ona, zamiast wymierzyć karę dla jej córki, po prostu się uśmiecha oraz ją puściła.

-- To twoja ostatnia szansa na poprawę. Nie będę później się powstrzymywać -- Zagroziła z uśmiechem starsza, odwracając się oraz zaczynając iść w stronę wyjścia z obozu -- Chodź! Nie możemy więcej marnować tego dnia.

Nie chcąc jeszcze bardziej ją zezłościć, poleciała ona za nią. Jednak mimo tego całego zamieszania Tęczowa Lapa nie była pewna czy aby na pewno mogła zerwać jej przyjaźń z jej przyjaciółmi.

Może lepiej o tym na razie nie myśleć. Została ona przecież właśnie oficjalną uczennicą klanu! Może i nie lubiła go, to przecież zostanie uczennicą, było jej marzeniem. To też może polepszyć przecież jej stosunki z członkami klanów. Większość i tak już przestała nazywać ją "abominacją". Jak dla niej jest to postęp w dobrą stronę.

Oraz skoro się udało zostać uczennicą... może uda jej się zostać nawet wojowniczką?

_/\_/\_/\_/\_

Gdybyście nie zauważyli, zmieniłam nazwę karmicieli na „Opiekunowie", ponieważ lepiej to brzmiało.
Będę musiała zmienić nazwę tej rangi w innych rozdziałach :') później to zrobię

a i Wybranej Łapy imię brzmi Wybrany Księżyc, ponieważ 1 mianowanie to zajęło za długo czasu i po prostu on wybrał swoje imię w klanie Gwiazdy, a po 2 to sama ta ceremonia była do kitu i Klan Gwiazdy jej nie zaakceptował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro