Rozdział 5
Szylkretowa uczennica obudziła się, bo coś łaskotało ją w nos. Okazało się, że był to ogon Słonecznej Łapy.
-Co jest?- spytała kotka przyjaciela.
-Zmierzch.
-Co? Czemu mnie nie obudziłeś?
-Bo tak słodko spałaś, a w dodatku potrzebowałaś tego snu.
-Rzeczywiście, a teraz daj mi popatrzeć.
Uczennica przepchnęła się obok ucznia i spojrzała na polanę. Wszyscy chowali się do legowisk oprócz jej ojca, który patrzył tęsknym wzrokiem na legowisko uczniów. Jego oczy były przepełnione miłością, tęsknątą, zmartwieniem i żalem. „On za mną tęskni”- pomyślała kotka.
-Pora włączyć się do życia klanu- oznajmiła uroczyście.
-Najwyższy czas, jeszcze chwila, a umarłbym tu z głodu- zaśmiał się uczeń. Kotka wyszła z kryjówki i skierowała się do śmietniska. Wyszła do lasu i okrążyła obóz. Za nią dreptał Słoneczna Łapa. Różana Łapa wzięła głęboki oddech i weszła do ciernistego tunelu. Wreszcie wyszła na polanę. Spojrzała na ojca, który patrzał na nią z niedowierzaniem i badał ją wzrokiem. Wreszcie podbiegł do swojej córki. Kotka wsadziła pysk w futro Sosnowej Gwiazda. Gdy się odsunęła zobaczyła, że przywódca płacze, nigdy nie widziała go w takim stanie.
-Tęskniłem za tobą- miauknął Sosnowa Gwiazda i nagle się odsunął.- Gdzie byliście?
-Em... My...- zaczął Słoneczna Łapa, lecz przywódca mu przerwał:
-Przecież wiem, że mi nie powiecie- uśmiechnął się.- Chodźcie coś zjeść.
Koty ruszyły do sterty zwierzyny. Różana Łapa wybrała mysz i wiewiórkę. Zjadła z Słoneczną Łapą i poszli się przespać. Szylkretowa kotka wtuliła się w złotawego kocura i tak zasnęli.
-Liściasta Łapo wstawaj!- zawołała Omszona Skóra.
-Nie- odparła siostra Różanej Łapy i zwinęła się w kłębek.
-No, dobrze. Jeśli tak chcesz pogrywać, idę po Burzowe Serce- wyszeptała wojowniczka i wyszła z legowiska. Różana Łapa otworzyła szeroko oczy, by przyjrzeć się akcji, którą znała dobrze z własnego doświadczenia. Po paru chwilach do legowiska wszedł Burzowe Serce. Kucnął przy Liściastej Łapie, rozdziawił pysk i zacisnął ostre jak pazury zęby na ogonie uczennicy. Kotka krzyknęła z bólu. „To jeszcze nie koniec siostrzyczko”- pomyślała Różana Łapa. Szary kocur pociągnął ogon biednej uczennicy i wyciągnął ją z legowiska. Gdy kocur puścił ogon szylkretowa kotka zauważyła, że z miejsc w których były wbite zęby leciała krew. „I dobrze jej tak”- pomyślała i położyła się dalej spać.
Nagle kotka poczuła, że ktoś uderza ją łapą. Otworzyła oczy i ujżała Jeżynową Łapę.
-Witaj, siostrzyczko- miauknął. Szylkretowa uczennica wygrzebała się z posłania i usiadła. Zaczęła się myć, obok niej siedział Słoneczna Łapa z oczami jarzącymi się szczęściem.
-O co chodzi?- spytała podejrzliwie.
-Ty, ja, Jeżynowa Łapa i Wiewiórcza Łapa idziemy na zgromadzenie- otparł złocisty uczeń. Kotka otworzyła szeroko oczy i mruknęła:
-Muszę zobaczyć minę Liściastej Łapy jak to usłyszy.
Szylkretka wyszła z legowiska i podeszła do jasnobrązowej pręgowanej kotki.
-Idę na zgromadzenia z Wiewiórczą Łapą, Jeżynową Łapą i Słoneczną Łapą, a ty nie- pochwaliła się Różana Łapa. Liściasta Łapa zjerzyła się ze złości i rzuciła z wysuniętymi pazurami na szylkretkę. Uczennica zrobiła unik i zadrapała bark siostry. Kotki zczepiły się w kulkę i wyturlały na polankę w obozie. Liściasta Łapa zaatakowała brzuch Różanej Łapy i zadała bolesną ranę. Szylkretowa uczennica zadrapała pysk siostry zdając sobie sprawę z całego klanu wpatrującego się w dwie kotki. „Nie dam jej wygrać”- pomyślała Różana Łapa i skoczyła na grzbiet siostry, ugryzła ją w kark i odskoczyła, by nie dostać pazurami w bark. Nagle jasnobrązowa kotka przyszpiliła szylkretke do ziemi.
-Przestańcie- Różaną Łapę przestraszyło warknięcie Sosnowej Gwiazdy.- Chodźcie.
Uczennice posłusznie ruszyły za ojcem. Różaną Łapę cała skóra piekła. Weszli do legowiska przywódcy i rudawobrązowy kocur usiadł w mchu. Patrzał na nie surowym spojrzeniem, a przedewszystkim przyglądał się Różanej Łapie.
-Co wy sobie wyobrażałyście? Dlaczego walczyłyście z odsłoniętymi pazurami? Po co zaatakowałaś siostrę?- przywódca zwrócił się do Różanej Łapy.
-To nie ja zaczełam! To Liściasta Łapa!- krzyczała szylkretka.
-Kłamiesz- warknął Sosnowa Gwiazda. Nagle do legowiska wszedł Słoneczna Łapa.
-Powiedz Sosnowej Gwieździe, że to Liściasta Łapa zaczęła- błagała uczennica, a uczeń oznajmił:
-Sosnowa Gwiazdo, to Liściasta Łapa zaatakowała Różaną Łapę, a nie odwrotnie.
-Czemu weszłeś tu bez pozwolenia? Dlaczego odzywasz się bez pozwolenia?- pytał przywódca. Futra Różanej Łapy i Słonecznej Łapy zjerzyły się. Złocisty uczeń odpowiedział:
-Bo ty bezprawnie oskarżasz moją przyjaciółkę.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić? W tej chwili wyjdź- warczał Sosnowa Gwiazda.
-Nie wyjdę.
Uczeń patrzył prosto w lodowate oczy przywódcy.
-Idź, albo ja cię wyprowadzę.
-Nie.
-Sosnowa Gwiazdo, skoro to ich ukarzesz- Liściasta Łapa wskazała ogonem swoją siostrę i jej przyjaciela.- To ja mogę już iść?
-Nie, zostań.
Kotka usiadła i popatrzyła wściekłym spojrzeniem na Różaną Łapę.
-Tato... -zaczęła szylkretowa uczennica, ale przywódca jej przerwał.
-Nie mów tak do mnie.
Różana Łapa poddała się i podeszła do ojca i się przytuliła, lecz on ją odepchnął.
-Sosnowa Gwiazdo- zaczął Słoneczna Łapa.- Ukarz mnie, ale Różaną Łapę zostaw w spokoju.
-Nie, wszyscy musicie ponieść konsekwencje swojego zachowania.
„Co on znowu wymyślił?”- pomyśliła.
-Dziś nie pójdzie żadne z was na zgromadzenie. Liściasta Łapo, gdybyś się tylko broniła, a nie atakowała to poszłabyś zamiast Różanej Łapy, ale widocznie nie miałaś ochoty spotkać się z kotami z innych klanów. Oczywiście jak wyjdziemy na zgromadzenie będziecie sprzątać legowiska.
„O nie! Tylko nie to!”- pomyślała i zauważyła, że uszy Słonecznej Łapy opadły. Kotka podeszła do przyjaciela i liznęła go pocieszająco między uszami.
-Damy radę- wyszeptała mu na ucho.- Chodź.
-Różana Łapo, poczekaj- miauknął Sosnowa Gwiazda. Kotka wykonałała polecenie. Gdy Liściasta Łapa i Słoneczna Łapa wyszli z legowiska przywódca spytał:
-Jak się czujesz?
-Nie najlepiej- odpowiedziała uczennica z najerzonym futrem.
-Uspokuj się, przecież wiesz, że musiałem was ukarać.
-Ale nie musiałeś oskarżać mnie o zaatakowanie własnej siostry.
-Dobra, źle zrobiłem, ale naprawdę mnie wkurzyłaś. A teraz...
-Co?
-Odpowiedz na moje pytanie.
-Jakie?
-Czy jest coś między tobą, a Słoneczną Łapą?- spytał Sosnowa Gwiazda.
-Jest... przyjaźń- odpowiedziała kotka.
-Wiesz o co mi chodzi- nalegał jej ojciec.
-Nie, nie wiem- odparła Różana Łapa i ruszyła do legowiska starszyzny. „Wolę sprzątać legowiska zamiast słuchać tych absurdalnych pytań.”
-Au!- krzyknęła Liściasta Łapa.
-Mysi móżdżku, możesz się zamknąć?- warknęła Różana Łapa.
-A ty nie możesz zabrać ode mnie swojego mentora?!- krzyknęła na odchodne jasnobrązowa kotka. Szylkretka położyła się dalej spać.
-Różana Łapo, Sosnowa Gwiazda chce cię widzieć- miauknął Słoneczna Łapa. Szylkretowa kotka wygrzebała się z mchu, przemyła futerko i ruszyła do legowiska przywódcy. Przed wejściem zatrzymała się. „A co jeśli nie przyjdę?”- pomyśłała. Uczennica podeszła do sterty zwierzyny wzięła sobie małego kosa. Usiadła pod krzakiem i zjadła zwierzę. Po chwili przyszedł do niej Sosnowa Gwiazda. Obdarzył uczennicę surowym spojrzeniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro