Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

„Co?"-pomyślała kotka.
-Jak to możliwe? Nie byłam w żłobku od pięciu wschodów słońca- miauknęła Różany Płatek patrząc z niedowierzaniem na medyczkę.
-Sama nie wiem- przyznała kotka.- Połóż się na boku.
Wojowniczka wykonała polecenie, a medyczka zaczęła dotykać jej brzuch w różnych miejscach.
-Nie spodziewasz się kocią...
-Napewno nie!
-Wiem, ale to by było jedyne logiczne wytłumaczenie. Czy bolał cię ostatnio brzuch?
-Nie!
Nagle z magazynku z ziołami wyszła Paprotkowa Łapa.
-A może Różany Płatek ma taką jakby chorobę, że co jakiś czas wytwarza mleko?- zaproponowała uczennica.
-Nie możliwe! To mogę iść na patrol?
-Nie, zostań w obozie. Jakby coś nietypowego się działo, przyjdź do nas- odpowiedziała Szałwiowy Wąs.
Wojowniczka pokiwała głową i wyszła z legowiska. Z przerażeniem zauważyła, że polana jest pełna wody, a legowiska wojowników, uczniów, starszyzny i żłobek całe się rozpadają. Szybko popędziła do żłobka gdzie Wiewiórcze Futro opatulała ogonem swoje kociaki.
-Musimy zabrać Bursztynka i Lodowatka do legowiska przywódcy- miauknęła i wzięła w pysk rudoszarą kotkę. Wyskoczyła na polanę i zaczęła biec. Woda sięgała jej do brzucha. Gdy odłożyła kociaka przy przywódcy miauknęła:
-Musimy wszystkich tu przyprowadzić.
Wyskoczyła z legowiska i zauważyła, że poziom wody się podniósł.
-Niech wszystkie koty przybędą do legowiska przywódcy!- krzyknęła tak głośno, by wszyscy usłyszeli. „Jeszcze chwila, a będziemy tu pływać"- pomyślała.
-Pomocy!- usłyszała wołanie Wiewiórczego Futra. Podbiegła do siostry i wzięła od niej Lodowatka.
-Trzymaj się blisko mnie- miauknęła do karmicielki. Ruszyła do legowiska ojca. Woda wlatywała do pyska. Różany Płatek musiała zacząć płynąć, by kociak nie napił się wody. Gdy tylko ułożyła kocurka obok siostry wskoczyła do wody, żeby pomóc innym wojownikom. Podpłynęła do Słonecznego Blasku i położyła ogon na grzbiecie partnera. Po chwili wszystkie koty były w legowisku przywódcy.
-Musimy znaleźć miejsce na tymczasowy obóz- mruknął Sosnowa Gwiazda, a do jaskini weszła Szałwiowy Wąs z ziołami w pysku.
-Niech ktoś kto umie pływać poprzenosi zioła z magazynku. Zaczęło zalewać nasze legowisko- miauknęła fioletowooka kotka. Różany Płatek bez zastanowienia wskoczyła do wody i w kilka uderzeń serca przepłynęła polanę. Dziesięć razu musiała wracać do legowiska medyka. Gdy tylko przyszła do reszty klanu zauważyła, że wszyscy patrzą na nią wrogo.
-Skąd umiesz pływać?- spytał Sosnowa Gwiazda.
-Jak byłam uwięziona w Klanie Rzeki to mnie nauczyli- odpowiedziała dziwnie spokojnie.- Idę znaleźć miejsce na tymczasowy obóz.
Wybiegła z legowiska i wskoczyła do wody. Przepłynęła przez polanę, gdy wypłynęła z obozu woda sięgała jej do brzucha. Szła powoli, by nie przeoczyć żadnego miejsca na obóz. Wreszcie dotarła do granicy z Klanem Rzeki. Zobaczyła tam wzgórze nadające się na obóz. Wspięła się powoli i sprawdziła, czy jest dosyć miejsca. „Jest sucho i cały klan się zmieści”- pomyślała. Popatrzyła na terytorium Klanu Rzeki i  zauważyła, że cały klan, zwartą grupą idzie w stronę granicy. Szybko zbiegła na dół i bezproblemowo przepłynęła rzekę. Podeszła do Brzozowej Gwiazdy, schyliła uprzejmie głowę i spytała:
-Co się stało?
-Rzeka wylała i zalała nasz obóz- miauknęła przywódczyni.
-Przykro mi, nam deszcz zalał obóz. Właśnie szukałam miejsca na tymczasowy obóz- mruknęła Różany Płatek.
-Nam też przykro, ale teraz jakbyś mogła wyjść z naszego terytorium byłoby super- oznajmiła biała w czarne plamki kotka.

Wojowniczka Klanu Pioruna wróciła do legowiska przywódcy i opowiedziała o wzgórzu całemu klanu. Sosnowa Gwiazda zadecydował, że od razu się przeniosą. Różany Płatek poduczyła wojowników w pływaniu i dopłynęli wszyscy do tymczasowego obozu.

-Klan Pioruna do mnie!- krzyknął Sosnowa Gwiazda.- Czas wyznaczyć koty do pójścia na zgromadzenie. Nie może iść ze mną starszyzna, więc pójdą Różany Płatek, Słoneczny Blask, Liściasty Cień, Liliowy Połysk, Cienisty Pazur i Paprotkowa Łapa.
-Sosnowa Gwiazdo- z tłumu wyszła Szałwiowy Wąs i uprzejmie schyliła głowę przed przywódcą.- Specjalnie wziąłeś tak młodych wojowników?
-Tak, nie wiem co nas czeka przy Czterech Dębach, dlatego wziąłem młode i wytrzymałe koty. Niech wszyscy odpoczną...
-Co?! Nie będę odpoczywać jak klanowi brakuje pożywienia, a ich obóz został zalany!- wykszyknęła Różany Płatek i ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Nagle szylkretową kotkę złapał ktoś za kark, a następnie przewrócił i przycisnął do ziemi. Wojowniczka syknęła, gdy tym kotem okazał się Słoneczny Blask.
-Będziesz słuchać swojego przywódcy- warknął.
-Nie i nie będziesz mi rozkazywać- wrzasnęła Różany Płatek i zaczęła wiercić się pod swoim partnerem.
-Jak nie chcesz bym zrobił ci krzywdę to się tak nie wierć- wyszeptał kotce do ucha, która go nie wysłuchała. Rozsiadł się wygodniej na wojowniczce przygniatając jej łapę, a gdy kotka jęknęła z bólu miauknął:
-Mówiłem.
-Ty... ty...-zaczęła Różany Płatek.
-Co ja? Kochasz mnie?- przerwał złotawy wojownik. Kotka jedynie patrzała mu w oczy. „Jak on może?”- pomyślała. Zerknęła na swój klan, który przyglądał im się z zainteresowaniem. „Zdrajcy!”- chciała krzyczeć. Mimo bolącej łapy kontynuowała próbę uwolnienia się, lecz na marne. Słoneczny Blask położył swoje silne, przednie łapy na brzuchu kotki i wbił w niego pazury. Różany Płatek zawyła z bólu, teraz z całej siły próbowała się uwolnić. Złotawy kocur zbliżył swój pysk do ucha kotki i wyszeptał:
-Jeszcze ci mało?
-Czemu mi to robisz? To boli- płakała wojowniczka.
-Chce mieć cię tylko dla siebie, ale ty mi tego nie ułatwiasz- miauknął Słoneczny Blask.
-Nie żartuj sobie- mruknęła szylkretka.
-Ja nie żartuję- obruszył się kocur.- Chodź ze mną do lasu.
Wojownik zszedł z partnerki i ruszył do lasu. Kotka podniosła się i kulejąc ruszyła za nim.
-Wiesz jak mnie łapa boli?- syknęła.
-Tak wiem, przepraszam- miauknął i wrzucił partnerkę na grzbiet. Różany Płatek wsadziła pysk w jego miękkie futro i zasnęła.
-Pobudka- szepnął Słoneczny Blask wylizując wojowniczce futro.-Jesteśmy na miejscu.
Kotka podniosła głowę i otworzyła oczy. Było ciemno.
-Już jest noc?- spytała.
-Tak.
-To musimy iść na zgromadzenie.
-Nie my nic nie musimy. Jedyne co ty musisz zrobić to kociaki.
-Mysi móżdżek, zaciągnąłeś mnie tu tylko po to by mieć kociaki?
-Może, kochasz mnie?
-Wiesz... Nie.
Kocur rzucił się na partnerkę ze schowanymi pazurami i przygnótł ją do ziemi. Kotka jęknęła z bólu.
-Noga mnie boli- warknęła.
-I co z tego- mruknął.

Słoneczny Blask stanął na obolałą łapę partnerki, a ona wrzasnęła.
-Co się dzieje?- spytał kocur.
-Stanąłeś mi na łapę- mruknęła kotka i ruszyła w stronę obozu. Gdy tylko weszła Sosnowa Gwiazda do niej podbiegł i zbadał ją wzrokiem.
-Gdzie byliście?- spytał.
-Sama nie wiem. Zapytaj Słoneczny Blask- wskazała kocura podkradającego się do legowiska wojowników. Przywódca od razu do niego podszedł i miauknął:
-Z tak jasnym kolorem futra każdy cię zauważy. Gdzie byliście?
Różany Płatek poczuła ból w łapie więc ruszyła do legowiska medyczki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro