₊ ⊹ ⪩⪨ 🌹┆Rozdział 2
- Jesteś pewien że to dobry pomysł? - Szłam za moją siostrą i kolegą z żłobka - nie powinniśmy byli uciekać z obozu... czy to w ogóle teren Klanu Południa?
- Oczywiście że to dobry pomysł, skąd mamy wiedzieć co leży poza obozem jeśli nigdy z niego nie wyszliśmy - odpowiedział Płynek.
- Ale-
- Żadnych ale, zasady są po to żeby je łamać!
- ok... - Płomyk spojrzała na otaczający ją las, nie przypominał nawet tego z opowieści starszyzny! Według starszych kotów był on rzadkim głównie dębowym lasem w którym łatwo się odnaleźć, a słońce oświetlało większość zakamarków, tutaj drzewa rosły tak gęsto że nie było szans aby słońce przez nie prześwitywało i były to same świerki, zbyt łatwo było się tutaj zgubić, co prawda początkowo byli w lesie który przypominał ten z opowieści starszych ale teraz byli tutaj. To miejsce również pachniało świerkami i szyszkami.
Nagle trzy kociaki usłyszały coś jak drapanie, spojrzały za siebie, stał tam inny kot! Słoneczko i Płomyk pisnęły przerażone, Płynek też wyglądał na przestraszonego ale nic nie powiedział.
- A nie mówiłam? Tylko kociaki - była to czarna kotka o lodowo-niebieskich oczach, miała malutkie ciemnoszare łaty na swoim futrze, była... 2? Razy większa od Płomyka i jej przyjaciół? W porównaniu do wojownika była mała, coś jak starszy kociak albo nowiutki uczeń który dopiero rozpoczął szkolenie.
Za nią z drzewa zeskoczyła większa kotka, wojowniczka! Była kremową kotką o zielonych oczach, jej brzuszek, łapki i pyszczek były jaśniejsze.
- Powinnyśmy odprowadzić je do Klanu Południa - powiedziała młodsza kotka.
- Dobry pomysł Oblodzona Łapo - odpowiedziała kotka prawdopodobnie będąca jej mentorką
Oblodzona Łapa i jej mentorka odprowadziły kociaki na granicę ich klanów, tam koty z ich klanu krzyczały ich imiona "Płomyku? Płomyku, gdzie jesteś!" "Płynku, proszę wróć tutaj!" "Słonko! Proszę ciebie, wyjdź, to nie jest śmieszne!"
- Idź, szukają ciebie - Oblodzona Łapa powiedziała po tym jak odłożyła Płynka na ziemię.
- Nie, chcę zostać tutaj i eksplorować! - Płynek protestował.
- P-płynku? Powinniśmy iść, wojownicy nas szukają... - Płomyk spojrzała na kolegę z żłobka niepewnie.
- Ta, powinniśmy iść, pewnie już mamy kłopoty - powiedziała Słoneczko którą Wiewiórczy Strumień WRESZCIE odłożyła.
Dwie siostry przekroczyły granicę klanów i spojrzały na kolegę.
- Idziesz? - Ruda kotka się spytała kolegi.
- Ta, naprawdę, powinniśmy już wracać - powiedziała ta bardziej złotawa koteczka.
- Pff, jak chcecie być nudziarami to proszę bardzo, idźcie sobie.
- No idź że! - powiedziała uczennica Klanu Północy.
- Nie! - kociak dalej protestował
- Idź. - powiedziała czarna kotka
- Czemu miałbym się słuchać uczennicy?
- Bo mam rangę wyższą od twojej.
- Bla, bla, bla.
- Czy nikt was nie nauczył kodeksu wojownika? Idź do swojego klanu!
- Nie.
- Powiedziałam.
- Nie będę się słuchać uczennicy.
- A powinieneś.
- Nie jesteś moją mamą.
- "Szanuj wszystkie koty o randze wyższej od ciebie".
Zanim kociak zdążył odpowiedzieć przybiegła Pluskające Skrzydło, jego matka.
- Płynku! Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam!
- Nie idę do obozu!
- Płynku, przestań! Wszyscy się o was martwią!
- To im powiedz żeby się nie martwili i że tylko idziemy eksplorować!
- Płynku...
- Idź że, przyszła twoja matka - uczennica o niebieskich oczach spojrzała na Płynka.
- Nie.
- Płynku! Nie pamiętasz kodeksu wojownika? "Szanuj wszystkie koty o randze wyższej od twojej"!
- Zasady są po to żeby je łamać!
- To łam je na terenie swojego klanu - Oblodzona Łapa zdecydowanie nie była zadowolona.
- Ch-chodźmy już - Płomyk wyszeptała do siostry i dwie koteczki uciekły w głąb terytorium Klanu Południa.
Drzewa były ogromne, ale nie nawet w połowie tak gęsto rosnące jak w lesie świerkowym.
- Nie powinnyśmy były uciekać - Słonko spojrzała na siostrę, ta przytaknęła.
- Nie było ani trochę fajnie.
- Płynek nas okłamał!
- ... mama nie będzie zadowolona, prawda?
- Ta... lepiej szykujmy się na całe kazanie o kodeksie wojownika gdy wrócimy do obozu.
- Płynek ma fajnie, mu to jedynie mama powie że tak nie wolno i będzie miał spokój.
- Nie fair.
Resztę drogi siostry były cicho.
Wreszcie jest, obóz Klanu Południa, była to spora kotlina o dosyć równym kształcie kółka, z tond było widać sylwetki wszystkich wojowników i uczniów zgromadzonych w kotlinie dzielących się językami. Dwa niezwykle małe koty biegły razem, prawdopodobnie Złotka i Dymek.
Dwie koteczki wróciły do kotliny gotowe na to co je tutaj spotka. Wróciły do żłobka, jedyną kotką tam siedzącą była Zasłonięty Liść.
- Czy wyście już kompletnie postradały zmysły?! Co wyście sobie myślały? Od tak uciekając z obozu! Wiecie co mogło się wam przytrafić? Mógł was zjeść lis, albo wilk! Albo mogłyście się zgubić i trafić na terytorium innego klanu! Albo mogłyście utonąć! Albo mogłyście wpaść na patrol innego klanu! Co wam przyszło do głowy!? Gdzie pamięć o kodeksie wojownika?
- Przepraszamy...
- No! I żeby mi to był ostatni raz!
Płomyk spojrzała z dala od matki, wiedziała że to był zły pomysł, po co uciekała z obozu?!
- ... możemy pójść posłuchać opowieści starszyzny? - Słonko zapytała się matki błagalnym głosem.
- Idźcie, ale ani nie myślcie o uciekaniu z obozu!
- Tak mamo... - Płomyk poszła za siostrą do legowiska starszyzny słuchać ich opowieści.
W legowisku siedziała jedna starsza kotka o umaszczeniu kaliko.
- Imbirowa Jagodo, opowiesz nam historię?
- Jasne, pomyślmy... zbliża się pełnia księżyca, może wam opowiem o tym jak raz lis przeszkodził w zgromadzeniu.
Imbirowa Jagoda opowiedziała historię a dwie siostry słuchały starszej bardzo uważnie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro