Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

₊ ⊹ ⪩⪨ 🌹┆Rozdział 2

- Jesteś pewien że to dobry pomysł? - Szłam za moją siostrą i kolegą z żłobka - nie powinniśmy byli uciekać z obozu... czy to w ogóle teren Klanu Południa?
- Oczywiście że to dobry pomysł, skąd mamy wiedzieć co leży poza obozem jeśli nigdy z niego nie wyszliśmy - odpowiedział Płynek.
- Ale-
- Żadnych ale, zasady są po to żeby je łamać!
- ok... - Płomyk spojrzała na otaczający ją las, nie przypominał nawet tego z opowieści starszyzny! Według starszych kotów był on rzadkim głównie dębowym lasem w którym łatwo się odnaleźć, a słońce oświetlało większość zakamarków, tutaj drzewa rosły tak gęsto że nie było szans aby słońce przez nie prześwitywało i były to same świerki, zbyt łatwo było się tutaj zgubić, co prawda początkowo byli w lesie który przypominał ten z opowieści starszych ale teraz byli tutaj. To miejsce również pachniało świerkami i szyszkami.
        Nagle trzy kociaki usłyszały coś jak drapanie, spojrzały za siebie, stał tam inny kot! Słoneczko i Płomyk pisnęły przerażone, Płynek też wyglądał na przestraszonego ale nic nie powiedział.
- A nie mówiłam? Tylko kociaki - była to czarna kotka o lodowo-niebieskich oczach, miała malutkie ciemnoszare łaty na swoim futrze, była... 2? Razy większa od Płomyka i jej przyjaciół? W porównaniu do wojownika była mała, coś jak starszy kociak albo nowiutki uczeń który dopiero rozpoczął szkolenie.
Za nią z drzewa zeskoczyła większa kotka, wojowniczka! Była kremową kotką o zielonych oczach, jej brzuszek, łapki i pyszczek były jaśniejsze.
- Powinnyśmy odprowadzić je do Klanu Południa - powiedziała młodsza kotka.
- Dobry pomysł Oblodzona Łapo - odpowiedziała kotka prawdopodobnie będąca jej mentorką

Oblodzona Łapa i jej mentorka odprowadziły kociaki na granicę ich klanów, tam koty z ich klanu krzyczały ich imiona "Płomyku? Płomyku, gdzie jesteś!" "Płynku, proszę wróć tutaj!" "Słonko! Proszę ciebie, wyjdź, to nie jest śmieszne!"
- Idź, szukają ciebie - Oblodzona Łapa powiedziała po tym jak odłożyła Płynka na ziemię.
- Nie, chcę zostać tutaj i eksplorować! - Płynek protestował.
- P-płynku? Powinniśmy iść, wojownicy nas szukają... - Płomyk spojrzała na kolegę z żłobka niepewnie.
- Ta, powinniśmy iść, pewnie już mamy kłopoty - powiedziała Słoneczko którą Wiewiórczy Strumień WRESZCIE odłożyła.
Dwie siostry przekroczyły granicę klanów i spojrzały na kolegę.
- Idziesz? - Ruda kotka się spytała kolegi.
- Ta, naprawdę, powinniśmy już wracać - powiedziała ta bardziej złotawa koteczka.
- Pff, jak chcecie być nudziarami to proszę bardzo, idźcie sobie.
- No idź że! - powiedziała uczennica Klanu Północy.
- Nie! - kociak dalej protestował
- Idź. - powiedziała czarna kotka
- Czemu miałbym się słuchać uczennicy?
- Bo mam rangę wyższą od twojej.
- Bla, bla, bla.
- Czy nikt was nie nauczył kodeksu wojownika? Idź do swojego klanu!
- Nie.
- Powiedziałam.
- Nie będę się słuchać uczennicy.
- A powinieneś.
- Nie jesteś moją mamą.
- "Szanuj wszystkie koty o randze wyższej od ciebie".
Zanim kociak zdążył odpowiedzieć przybiegła Pluskające Skrzydło, jego matka.
- Płynku! Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam!
- Nie idę do obozu!
- Płynku, przestań! Wszyscy się o was martwią!
- To im powiedz żeby się nie martwili i że tylko idziemy eksplorować!
- Płynku...
- Idź że, przyszła twoja matka - uczennica o niebieskich oczach spojrzała na Płynka.
- Nie.
- Płynku! Nie pamiętasz kodeksu wojownika? "Szanuj wszystkie koty o randze wyższej od twojej"!
- Zasady są po to żeby je łamać!
- To łam je na terenie swojego klanu - Oblodzona Łapa zdecydowanie nie była zadowolona.
- Ch-chodźmy już - Płomyk wyszeptała do siostry i dwie koteczki uciekły w głąb terytorium Klanu Południa.
            Drzewa były ogromne, ale nie nawet w połowie tak gęsto rosnące jak w lesie świerkowym.
- Nie powinnyśmy były uciekać - Słonko spojrzała na siostrę, ta przytaknęła.
- Nie było ani trochę fajnie.
- Płynek nas okłamał!
- ... mama nie będzie zadowolona, prawda?
- Ta... lepiej szykujmy się na całe kazanie o kodeksie wojownika gdy wrócimy do obozu.
- Płynek ma fajnie, mu to jedynie mama powie że tak nie wolno i będzie miał spokój.
- Nie fair.
Resztę drogi siostry były cicho.
             Wreszcie jest, obóz Klanu Południa, była to spora kotlina o dosyć równym kształcie kółka, z tond było widać sylwetki wszystkich wojowników i uczniów zgromadzonych w kotlinie dzielących się językami. Dwa niezwykle małe koty biegły razem, prawdopodobnie Złotka i Dymek.
Dwie koteczki wróciły do kotliny gotowe na to co je tutaj spotka. Wróciły do żłobka, jedyną kotką tam siedzącą była Zasłonięty Liść.
- Czy wyście już kompletnie postradały zmysły?! Co wyście sobie myślały? Od tak uciekając z obozu! Wiecie co mogło się wam przytrafić? Mógł was zjeść lis, albo wilk! Albo mogłyście się zgubić i trafić na terytorium innego klanu! Albo mogłyście utonąć! Albo mogłyście wpaść na patrol innego klanu! Co wam przyszło do głowy!? Gdzie pamięć o kodeksie wojownika?
- Przepraszamy...
- No! I żeby mi to był ostatni raz!
Płomyk spojrzała z dala od matki, wiedziała że to był zły pomysł, po co uciekała z obozu?!
- ... możemy pójść posłuchać opowieści starszyzny? - Słonko zapytała się matki błagalnym głosem.
- Idźcie, ale ani nie myślcie o uciekaniu z obozu!
- Tak mamo... - Płomyk poszła za siostrą do legowiska starszyzny słuchać ich opowieści.
              W legowisku siedziała jedna starsza kotka o umaszczeniu kaliko.
- Imbirowa Jagodo, opowiesz nam historię?
- Jasne, pomyślmy... zbliża się pełnia księżyca, może wam opowiem o tym jak raz lis przeszkodził w zgromadzeniu.
Imbirowa Jagoda opowiedziała historię a dwie siostry słuchały starszej bardzo uważnie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro